rewir- W piątek przyszłam do gniadulca i zobaczyłam, że spuchła jej lewa tylna noga. Na szczęście, obojętnie jak długo się wpatrywałam w rytm jej stępa, nie udało mi się zauważyć jakiejś nieregularności, nie pisząc już o znaczeniu, czy kulawiźnie. Opuchlizna była jednolita (w sensie bez żadnych gór i dolin), miękka i nie grzała. Ale ja zachowałam się jak rasowa szalona trzynastka i od razu już wiedziałam, że gniadej ta noga zaraz odpadnie! Na pewno ma flegmonę, zerwane ścięgno, albo jakieś złamanie! Weta wezwałam natychmiast, a podczas trzygodzinnego czekania już sobie planowałam, do której kliniki zawiozę gniadą, skąd wytrzasnę kasę na leczenie i kto ją zawiezie 😁 . Wet przyjechał i zaczął wypytywać o grudę, którą gniade ma właśnie na tej lewej nodze. Leczenie grudy gniadej to temat na bardzo długą i nudną historię. Gdy przyjechałam z wakacji, obie panie miały wyhodowaną piękną grudę. Zaczęłam je leczyć - codziennie odmaczając strupy wodą z mydłem, a potem dezynfekując manusanem. Gruda blondi wyglądała dużo gorzej, ale teraz już się jej prawie pozbyłam. Natomiast gniada miała (i dotąd ma) jakąś okropną skorupę, której nie umiałam w jakikolwiek sposób ruszyć. Gdy w końcu dotarłam manusanem do żywej tkanki, to jej noga spuchła. Ja tego nie skojarzyłam, ale wet uznał, że opuchlizna to właśnie jej reakcja na ten manusan. Trudno się z nim nie zgodzić, bo opuchlizna na drugi dzień po odstawieniu manusanu znacząco się zmniejszyła. Mimo wszystko jednak smaruję liotonem 1000, grudę tylko odmaczam wodą z mydłem. Mam leczyć ją betadiną, ale ten lek jest na receptę i na razie kombinuję, jak ją wyrwać z apteki 😉 Wet zalecił dla pewności ograniczenie się do spacerków dopóki opuchlizna nie zejdzie. Ja dla pewności dam jej tydzień wolnego, dobrze nam to zrobi bo ostatnio miałyśmy kryzys. Gniade nienawidzi deszczu, potrafi nawet uklęknąć (ze mną na grzbiecie 🤔 ) żeby tylko sobie łeb schować przed deszczem pomiędzy nogami. A ostatnimi czasy wciąż były jakieś przelotne opady, co kończyło się jazdami na totalnym wścieku.
Strzyga- no wreszcie mogę puścić kciuki, bo już mi trochę zdrętwiały 😀 . Piękny Edzio Śledzio, na pewno się z nim dogasasz - już teraz fajnie razem się prezentujecie 😀
deborah- nie jestem zwolenniczką hubertusów i sama nie zdecydowałabym się na tę zabawę, ale mimo wszystko gratuluję wygranej 🙂
Orzeszkowa- na blondynie już przetestowałam grubą, pustą oliwkę, cienkie zwykłe pojedynczo łamane i podwójnie łamane średnio grube, raczej ciężkie z jakiegoś żółtego metalu. Stanęło na tym ostatnim (na oliwce się wieszała, a od tego cienkiego panikowała). Problem nie leży w ustawieniu czy braku akceptacji wędzidła- blondi w dobrych momentach jest niesamowicie miła w pysku, działająca na muśnięcia, a nie sygnały. Tylko to łapanie niemal komend, takie miłe gdy jest fajnie, bierze się z ogromnej elektryczności tej kobyły. Na niej trzeba grzecznie siedzieć, bo nawet pogłaskanie jej znienacka po szyi może ją spłoszyć - nie pisząc tutaj o różnych innych przerażających rzeczach, których ja nie jestem w stanie nawet zarejestrować.
Busch, nie ma to jak koń histeryk 😉 Mam nadzieję, że Blondyna w końcu okrzepnie trochę, albo Ty się tak do jej odchyłów przyzwyczaisz, że nie będzie problemu 😉 No a noga Gniadej to na pewno od Manusanu - mnie zawsze uczono, że Manusanem można ewentualnie myć nienaruszoną skórę, ale jak są strupy "do mięsa" czy jakieś skaleczenia to odpada - za bardzo wysusza i drażni.
Alvika wiesz co.... ja bym się conajmniej wstydziła wstawić TAKIE zdjęcia gdziekolwiek. A głównie dlatego, ze byłoby mi po prostu ich wstyd. A wasze komentarze pod zdjęciami?! WTF?! Piękne, urocze?! Zacytuję guli Gdzie?! Takie obrazki wam się podobają?! Podoba się wam, ze koń jest zły, ze ma gorszy dzień? Współczuję serdecznie. Żenada.
Czego współczujesz? Tego, że ludzie uczą się radzić sobie z problemami, że nie każda jazda jest udana? Że mamy gorsze dni, nieporozumienia z końmi itp? Fajnie jest wybrać sobie kilka fotek, na których praca z koniem wygląda jak sielanka i udawać, że tak jest zawsze. Nie jest i wszyscy to doskonale wiedzą. A współczuć to powinno się Tobie .. braku poczucia humoru, bo chyba zupełnie nie złapałaś, po co takie fotki się tu znalazły.
Lena ja nie wiem, przecież Ty nie rozumiesz :P Fajnie jest tak wejść w środek dyskusji, nie wyłapać ironii, niedoczytać i wszystkich skrytykować 🙂
Deb gratulacje 😅
Strzyga uważam ze dzisiaj było bardzo fajnie 🙂 Gruby to stary wkorzystywacz. Jak wyczujesz kiedy sobie z Tobą w kulki leci to już w ogóle będzie bajka 😉
Ja po ostatniej jedzie jetsem zalamana🙁 jako zwykła rekreantka weekendowa staram sie jak najlepiej...chce by to moje jezdzenie wkoncu wyglądalo jak nalezy...a tu ciagle słysze:noga ci lata...jak ty skręcasz na tym koniu...trzymaj kontakt...pięty w dół...itp. No az sie zalamalam...jakos ostatnio mi nic nie wychodzi🙁 Czytając wasze opisy i oglądajac fotki waszych koni zazdroszcze...tego co juz potrfaicie i waszych wlasnych koni... Moze ja poprostu sie do tego nie nadaje🙁moze za pozno zaczelam...ehm...szkoda gadac...Tez czasem macie takie zalamki? Moze ktos mi cos poradzi co ja mam dalej robic...moje wszelkie starania ida w bloto...ciagle problemy z tym rozluznieniem... 🙁 🙁 voltopiry pomocy 🙁 😕 Podaje link do jednej z moich ostatnich jazd...
Lena mogłabyś tak napisać gdybym ja za wszelką cenę ukrywała, że u mnie nie ma sielanki. No wybacz jest i to często. Jednak kiedy ja schodzę z konia po nieudanej jeździe jestem na siebie zła, bo wiem, ze pewno sytuacje mogłam rozwiązac inaczej- lepiej. Nie wstawiam takich przykrych(!) zdjęć na voltę i nie podpisuję ich "śmiesznie" i tym bardziej nie oczekuję poklasku. Nie mam poczucia humoru?! Popatrz sobie prosze na ostatnie zdjęcie Raven. Powiedz mi, w którym momencie jest ono dla Ciebie śmieszne? Mina tego konia jest taka radosna? Ach, rzeczywiście! Mało co nie padnie z zachwytu! Jest smutne jak jasna cholera. Ale nie, sory. Jest "śmieszny" dopisek- trzeba się śmiać. Super. Gdyby nie te cudowne dopiski nigdy bym się nie domysliła, że te zdjęcia są smieszne (chodź nie ma co ukrywać, ze i samym dopiskom do bycia śmiesznymi wiele brakuje...) W życiu nie chciałabym mieć takiego poczucia humoru... 🙄
xxagaxx ironia w twoim wykonianiu w takim razie wybacz, nieudana.
alicja, nie przejmuj sie.. piszesz ze jestes rekreantka weekendowa, wiec pewnie wiecej jak 2x w tygodniu nie wsiadasz? zeby sie poskladac do kupy potrzeba czasu czasu i jeszcze raz czasu... ja tez sie zalamuje czasem jak wsiade, bo chcialabym by to wszystko inaczej wygladalo.. ale ja czasem jezdze raz na dwa tygodnie, a czasem raz na 5 miesiecy.. w ten sposob postepow nie poczynie i przyjelam to do wiadomosci.. wsiadam, staram sie nie zwracac uwagi na to ze cos nie wychodzi tylko jezdzic.. z drugiej strony-moze porozmawiaj z osoba z ktora jezdzisz o swoich odczuciach, oczekiwaniach itp itd..
Magda dzieki 🙂 jako zwykła rekreantka która niema mozliwosci ciągłych i regularnych treningów wiem ze to nieda rewelacyjnych efektów🙁 ale czasem po jezdzie jest sie poprostu zrelaksowanym i zadowolonym...a czasem schodze i mówie sama do siebie"boze jaka jestem beznadziejna". Instruktorka naprawde jest super i zwraca uwage na wszystkie błedy...to dobre...ale jak masz zly dzien to czasem wkurza maksymalnie...bo ja prezcxiez wiem ze jest tragicznie... A poddac się niemam zamiaru 🙂 bo ja bez tych zwierząt nie dam rady...
Ale fakt ze jestes do niczego czasem poprostu mnie juz nie motywuje... Moze ja przed jazda powinnam bardziej sie rozluzniac...i nie wczuwac az tak mocno ...poprostu jechac i czekac az zgram sie z koniem🙂 zeby nie było 🚫 to fota:
sznurka jazda nie cała na ogonie...kłus i stęp kazda w swoją strone...a ze kasztan jest leniwy to galop we dwoje "ponoc" miał byc ułatwieniem...
właśnie też mnie to zastanawia. ale wiem też, że to często w rekreacji. (na szczęście w godzinach w jakich jestem w stajni, jeżdżę zwykle sama. ale w większości stajni rekreacyjnych są zastępy, konie się lubią, a jeźdźcy nie zawsze panują nad odstępami). Alicja, jak długo jeździsz?
Nirv - Prestige Golden Star, baaaardzo fajne ;D kocham je miłością wielką! 😉 Sankarita – moja się już modlić zaczęła, żebym się nawróciła i tą całą weterynarię rzuciła :P Sznurka – tylko obawiam się, że potrzebny mi ktoś bardziej doświadczony z boku... chyba się do kogoś wproszę na wakacje 😎 🏇 Strzyga – jaaaa cieeeee, obłędnie! ;O Deborah – no gratulacje! Cudnie wyglądaliście! Alicja_8 – nie przejmuj się! Obejrzałam filmik i wg mnie prezentujesz naprawdę bardzo fajny poziom – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jeździsz weekendowo! Uszy do góry! 🙂 Wasia – samo wstawianie takich zdjęć jest wyrazem samokrytyki, bo nie boimy się przyznać, ze nie zawsze jest idealnie. Gwarantuję Ci, że Raven nie jest zadowolona z takiej walki z koniem, ale też nie boi się przyznać, że takie nieporozumienia mają miejsce. Wstyd? A któż z nas nie dał koniowi nieraz po zębach? Niech się wstydzi ten co widzi, skoro się nie rozumie idei wstawiania takich zdjęć. Aha – i na przyszłość, czytaj proszę kilka wcześniejszych wpisów, a nie wyrywasz jeden z kontekstu.
Korabski wczoraj pierwszy teren. Bale słomy były koniożerne, a kałuziaaaa była śtraśna i duuuziaaaa :P Skubaniec dżampował przez dwumetrowe kałuże, co to by kopytka nie pomoczyć. Było trochę brykanka, trochę pooglądał świat z perspektywy dwóch nóg, ale generalnie spokój i relaks. Zato dzisiaj... No, dzisiaj to inna bajka :P Wstążeczka na uroki, którą miał wplecioną w grzywę zgodnie z przykazaniem miała pozostać do pierwszego upadku. No, to dzisiaj już mu ją zdjęłam xD Upadek-nie upadek. W sumie nie wiem jak to nazwać, ale fakt faktem, że mnie Łobuz wysadził 😉 bryku bryku, patata-zapierdalata-z zadu jebata...przywykłam. No to mnie wziął chłopaczek z zaskoczenia, zrobił prrrrrryyyt, dwa wyskoki z czterech w górę, dotkliwie sprawdziłam twardość przedniego łęku ( -.- ) i wylądowałam w takim... hmmm.. no takim pół zwisie? Korab patrzy na mnie szyderczo: "No i co? 😎 😂 ". Ja patrzę z wytrzeszczem: "WTF?! 🤔"... Z racji tego, że powrót w siodło wymagał większego zużycia energii, postanowiłam zeskoczyć. Niby nie gleba, ale zafundował mi rozstanie z siodłem, czyż nie? A jakże ;D zatem w końcu mogę powiedzieć, że to mój koń ;P bo ze swojego konia trzeba przynajmniej raz glebnąć :P ale spooooko, mnie czeka jeszcze wiele bliskich spotkań z matką ziemią... Ten jego leciutki zadek i sprężyny zamiast nóg, heh ;] Trenejro ma zatem wyborny humor, bo Korabski zarobił dla niego flaszkę ;D
Ja rekreant od 2 lat...ale jezdze sporadycznie...i od początku nie mialam zbyt dobrych nauczycieli wiec wiele błedów to z powodu wykształcenia złych nawyków.. Wlasnie czasem i mnie wkurza ze jazdy w grupie głownie na ogonie...moze dla początkujacyh...którzy pierwszy raz sami ruszają to dobre ale jak dla mnie czasem wkurzajace...bo kon nie jest powodowany przezemnie a robi to co kon przed nim...
darolga przeczytalam opis twojej wysadki i sobie to wyobrazilam...no musialo byc niezle 🙂ale fakt...co młody kon to młody...i tak gratuluje odwagi i zycze sukcesów...szkoda ze nie nie zafundujesz na fotek z terenu...a sama wyjechalas?
u nas dziś deszczowo, marudno i do dupy. Po raz kolejny postanowiłam zacząć regularnie jeździć 😉 mój smrodek z dziś: http://www.youtube.com/user/kateb3#p/a/u/0/geStoEXBBgY
alicja, jezdzenie i nieprzejmowanie sie, bo samo przyjdzie jest najczesciej dobre. do pewnych rzeczy cialo sie musi przyzwyczaic, wycwiczyc, a to trwa. i niepotrzeba czesto instruktora przez caly czas, wystarczy ze uczen droge bedzie mial pokazana i sam wypracuje duzo. czasem by sie chcialo by wszystko wygladalo ladnie, ksiazkowo, ale tak w jezdziectwie byc nie moze. bo kazdy jest inny, kazda sytuacja jest inna, kazdy kon jest inny. skoro masz warunki pozwalajace na regularna jazde w lykendy, to masz sie z czego cieszyc. bedziesz miec warunki na wiecej, to bedziesz mogla od siebie wiecej wymagac. mi wlasnie najbardziej brakuje regularnosci.. czuje ze moglabym, ale brak mi wjezdzenia w konie.. jak jezdze kilka dni pod rzad to czuje przy kazdym kolejnym koniu ze jest inaczej.. choc wtedy z kolei kondycja niedomaga i na trzeci dzien (jezdzac po 2-3 konie) zawsze musze odpuscic..
magda Wlasnie teraz (na zime) postanowilam regularnie jezdzic...zmienilam stajnie...na taka z halą (fakt ceny...dolujace) i sie biore...na tyle ile mi zycie pozwoli 🙂
Alicja, a może spróbuj umówić się kilka razy na jazdę indywidualną? Fakt, wzrosną koszty o których wspominasz, ale może warto? Jazdy indywidualne dużo więcej dają. Spoko, jak się nauczę wrzucać filmy na serwer to Cię pocieszę moją zeszłotygodniową profanacją jeździectwa 😉 (ja też miałam wielką nadzieję na powrót tej zimy do regularnych jazd, ale ciągle jakieś kłody pod nogi... i średnio daję radę pojeździć raz na dwa tygodnie 🙁)
Alicja_8 - no niestety nie mam żadnych fotek z terenu 🙁 ale myślę, że w najbliższy weekend ściągnę do siebie kumpelę i jakieś mi fajne porobi 🙂 pojechałam sama, tak. Może nieodpowiedzialne, może ryzykowne... Ale primo - z zastępem z rekreacji nie chcę jechać, bo jeszcze skoczę komu na plecy i będzie niewesoło.. A dzieciaczki nie wiedzą jak się czasem zachować... Kumpela ma kobyłkę, a że kobyła się grzeje, to też nie chciałam jechać - jeszcze by się panu jajecznemu ciśnienie podniosło i by było... To po pierwsze i po drugie. A po trzecie - to on się z innymi końmi chce ścigać i się potwornie spala, a jak jedzie sam, to przynajmniej się powoli wycisza. A te jego bryki - to z radości, nie ma grama złośliwości w tym. Chłopak się cieszy, ale czasem przecenia umiejętności tej na grzbiecie i cóż... raz na koniu, raz pod koniem! 😁 Zawsze mam jednak ze sobą telefon komórkowy, a także informuję za ile wrócę i gdzie jadę - w razie wu. Księciunio to jednak nie to samo co Siwa... 😉
sznurka - nie myślałam nad tym i nigdy nawet takiego nie szukałam! Jak mniemam, można tam pojechać z koniem? Bo z Siwą to i może się wozimy na kantarze, ok, ale wiesz... carrot stix i te wszystkie sprawy to dla nas czarna magia, w Parelliego bawimy się od niedawna, ale robię to dość niepewnie, bo boję się, że coś pójdzie nie tak... Ciągle mam przed oczami wizję atakującej mnie Siwej - jak to miało miejsce zimą ubiegłego roku, kiedy próbowałam po Monty'emu odgonić ją na roundpenie. I dlatego teraz owszem, fajnie się dogadujemy, jesteśmy partnerkami, jest super, ale wciąż jesteśmy jakby... na pograniczu sznurków i klasyku... i czuję taki niedosyt. Rozumiesz, co mam na myśli?
darolga nie jest zadowolona? Hmm... Ja myślałam, ze ją to nawet bardzo bawi 🙄 Ups... Przecież to samokrytyka! No tak! :emot4: Tylko czemu Raven się sama z siebie nie śmieje? 👀 Ale ja wiem, że ja nic nie wiem... W końcu jestem z "zewnątrz".
Miałam już nie kontynuować dyskusji o morderczych zdjęciach, a po wpisie wasi... tym bardziej nie będę, bo nie chcę zniżać się na tak żałosny poziom :] A płakać nad sobą nie będę.
darolga fiu fiu, no ładnie ten Twój młodzieniec pogrywa 😉 Alicja_8 myślę tak samo jak wendetta. Może lepiej by pojeździć z kimś kto by skupił całą uwagę tylko na Tobie? Naprawdę nic nie zastąpi jazdy, gdzie liczysz się tylko Ty. I nie załamuj się. Czasami nie można mieć zbyt wygórwanych ambicji, bo nerwowo sie wykończysz. Pamiętaj, jutro Olimpiady nie ma 😉 Strzyga fajny koń 🙂 Oby Wam się dobrze współpracowało! deborah gratulacje 🙂
darolga musiał być ten pierwszy raz deborah gratki _kate fajnie wyglądacie na filmiku, widać ogromne zmiany na plus (obejrzałam też pozostałe filmiki), oby tak dalej
A ja dziś nawet odwiedziłam konia. Kobyła poszalała sobie, dzikie galopy, a potem chwila lonży, pracowała fantastycznie. Jutro kowal, więc ma kilka dni wolnego.
A mój koń zrobił sobie dziurę w kopycie, tym razem w tym zdrowym (do tej pory). Musiał wleźć na coś ostrego, bo kawał kopyta wyrwany, a nie że się zadarło i pękło... Poza tym z chorego kopyta jakiś czas temu odpadła podkowa razem z kopytem znowu, więc ogólnie pięknie jego przody wyglądają 🙄 Nic tylko się załamać z tym koniem!
_kate, ty mi lepiej zdradź kiedy nasz duży plac będzie jezdny. Wczoraj służył wyłącznie za "tarzalnię" mojej bagiennej świnki 😁 PS. Widziałam złote klamki w nowej stajni 😀
Raven - chłopakowi dopisuje humorek ;D aż nadto! Fantazja - się wie 🙂 a mówią, że pierwszy raz najgorszy.. pfffy - jeden z moich najśmieszniejszych i najfajniejszych upadków! 😀 _kate - super wyglądacie! rewelka! dzionka - o kurczę 🙁 współczuję 🙁 zdrówka życzę! A z koniem się nie załamać, tylko kochać 🙂
Dzionka - a może warto skonsultowac się z innym kowalem i sprawdzić czy na padoku na pewno jest bezpiecznie i nie ma nigdzie jakiegoś szkła i innych takich ? Bo nie ciekawie to brzmi 🙁 Ja przyznam, że od czasu wyprowadzki Lukas ani razu sobie jeszcze nie poobijał kopyt i nagle przestały mu pękać tak jak zwykle to było...
Lukasowa, zmieniłam kowala (po raz drugi) i od listopada będzie go robił inny. Na padoku jest lasek, któy konie uwielbiają, na pewno tam na coś wlazł. Bywa.