owies to najmniejszy problem, zawsze można kupić. największy problem, to to że laikom to się wydaje takie proste, że koń jedzie w przyczepie...ze się wsiada na konia i na nim jeździ...że koń zawsze grzecznie daje nogi i "że głodnego nakarmić, a spragnionego napoić". czesto jest tak ze "brak świadomości, brak strachu" i wszystko wtedy jest banalnie proste...ale do póki jest proste. że koń się grzecznie ładuje i nie przewraca w przyczepie, ze szkapina spokojna i nie zakłusuje bez zaproszenia...i że wystarczy zobaczyć jak inni coś robią, i samemu zacznie się to dobrze robić. ...i właśnie dlatego piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami, a szarlatani od marchewkowych batów maja rynek na swoje "czary z mleka"
myślę dziewczęta że trochę przesadzacie 😉 Nic za pewne koniom Angeli nie będzie, bo ma dobre serce i na pewno będzie dbać o zwierzaki. Co nie będzie wiedziała doczyta i po kłopocie.
Skoro tak napisałam to tak uważam. Ja sto lat przy koniach i kowal zrąbał kopyta mojej kobyle,a ja nie wiedziałam że źle robi... i co mi zrobicie? Teraz Polak mądry po szkodzie-byłam na kursie i idzie ku dobremu. Cała stajnia ludzi i też nikt nie widział nic złego w jego kuciu-ba dalej kuje wszystkie konie prócz mojego który jest strugany. A ludzie zawodowcy, konie za grubą kasę- i co? i pstro 😂
Więc myślę że konie Angeli przeżyją,ale wy byście się cieszyli jakby zdechły i jak by się jej nie udało żeby powiedzieć : a nie mówilismy?
wrotki, problem może się pojawić jeśli ta "ogromna ilość" dramatycznie szybko się skończy. Mam w domu początkującego koniarza. Zwieźliśmy "dużo" słomy. Trochę mina zrzedła jak szybko przeliczyłam, że o na 2 m-ce.
edit: kupić można, ale potem okazuje się, że koniki do nie taka tania zabawa. A owies idzie w górę z roku na rok.
wrotki - nie laików, jakichś dziwnych, podstarzałych, zmutowanych nastolat, co to uważają, że są "inne". Perlica - Idź na weekendowy kurs, strugaj sobie konie, Twój wybór. Ale nie wmawiaj nam, że cieszymy się ze śmierci zwierząt. Skoro przyszła Ci do głowy tak obrzydliwa rzecz, nie chcę wiedzieć jakim jesteś człowiekiem. Zamilcz lepiej.
Skoro tak napisałam to tak uważam. Ja sto lat przy koniach i kowal zrąbał kopyta mojej kobyle,a ja nie wiedziałam że źle robi... i co mi zrobicie? Teraz Polak mądry po szkodzie-byłam na kursie i idzie ku dobremu. Cała stajnia ludzi i też nikt nie widział nic złego w jego kuciu-ba dalej kuje wszystkie konie prócz mojego który jest strugany. A ludzie zawodowcy, konie za grubą kasę- i co? i pstro 😂
Więc myślę że konie Angeli przeżyją,ale wy byście się cieszyli jakby zdechły i jak by się jej nie udało żeby powiedzieć : a nie mówilismy?
Perlica... czy sądzisz ze powinnam pochwalać ten totalny brak bezmyslnosci z Jej strony i po cichutku przytakiwac gdy nie ma pojęcia chociazby jak zauwazyc oznaki choroby konia i zapobiec im? wtedy zależałoby mi na dobrze ich koni?
Zaraz, czekajcie bo sie pogubiłam. To małe to szetland? A nie jakiś mały koń?
Kurcze,namieszałam.To nie szetland faktycznie ale zasada pozostaje ta sama-garstka,dwie-na jeden posiłek.Nie szalałabym z ilością.Ciekawi mnie z po jakim ojcu ta kucynka,jezeli po ogierze większej rasy to wymagania żywieniowe ciutkę się zmienią. I przykro mi Angelo jeżeli odebrałaś mój post jako napaść.bardzo starałam się żeby był rzeczowy i bez niepotrzebnych emocji. Sama mam podobnie jak Ty wiele zwierząt:kury,kaczki,psy,koty,158 wzrostu,dzieci i konie.I wiele nieprzespanych nocy i zmartwień przez te ostatnie. Czasem na pozór idylla,sielanka,piękne pogodne słoneczne lutowe niebo,konie na wybieg,brykają z radości,chciałoby się wszystkim zrobić miło,puszczam kurki.Jest śnieg więc drzwi nie dają się otworzyć całkowicie.Klacz radośnie bryknęła przebiegając przy starej stajni(aktualnie kurnik) i pech-trafia nogą w metalowa zasuwę.Nie zabrakło mi wiedzy-zabrakło wyobraźni.Później blisko 4 tygodnie zmagań z rozciętą rozłażącą się rana.I też chciałam przecież dobrze-przedobrzyłam. Tak jest i z karmieniem,czasem lepiej jest dać garstkę za mało jak garstkę za dużo.I też trzeba zawsze obserwować,jeżeli koń przejawia jakieś problemy brzuszne,ogląda się na boki i ma inne objawy świadczące o nadciągającej kolce-wtedy zmniejszamy dawkę lub całkowicie rezygnujemy z podania kolacji. Powinnaś te rzeczy wiedzieć więc lepiej pytać tu (pytać a nie odrzucać kolejne sugestie) niż uczyć się na własnych koniach
Perlica, nie widzisz różnicy? - uczyć się przy fachowcach (w OJ, stadninie, itp) a uczyć się na zwierzętach właściwie na nich eksperymentując samemu, co niesie wysokie prawdopodobieństwo jakiegoś nieszczęścia? I nie wystarczy doświadczenie z dziećmi, rybkami, nie wystarczy pytać i czytać - przy koniach trzeba mieć praktykę.
Perlica, ale to Twoja rola w tym wątku podgrzała nastroje i udaremniła w dużym stopniu dialog z autorką. Pani mętnie prosiła o niepotrzebny sprzęt. Padły rzeczowe pytania. I już, już by wszystko się ułożyło, kiedy z krzaków wyleciał zastep zacietrzewionych obrończyń i rozpętał poboczną dyskusję. I wylano dziecko z kąpielą. Moje uwagi o kaczkach były żartobliwe. Założyłam, że tyle tu już piszę, że większość wie, że ostatnie 25 lat poświęciłam na pomaganie ptakom a nie na ich eksterminację. (mój błąd, ale Duunia tłumaczyła) Po prośbie o niepotrzebny sprzęt pojawiły się wyjaśnienia odsłaniające słabą znajomość tematu. Jeśli ktoś pisze, że daje jeść malutko bo jak da dużo to koń i tak nie wyjada, to znaczy, że przynajmniej raz nasypał mu do pełna. Jeśli ktoś zamierza na szybko zakryć żeberka - to znaczy, że miał jednak plan utuczenia konia, żeby był "ładniejszy". Jeśli ktoś pisze o adopcji kaczek to znaczy,że nie widział umowy adopcyjnej na oczy . Jeśli ktoś planuje samodzielne wsiadania na młodego folbluta nafutrowanego owsem to znaczy, ze coś może mu się stać złego. Podżeganie autorki do obrażania się i przekonywanie jej, że "plują na nią jadem" za to, że jest INNA - nie pomaga w jej sprawie.
Całego świata się nie zbawi. Jak ktoś chce wsiadać na młodego to wsiądzie- spadnie i się nauczy że to jednak boli ( swoją drogą więcej razy w życiu spadłam z kucyka i konika polskiego niż z 2latków folblucich), ale do góry nie poleci 😉 albo nie spadnie i będzie ok.
Całego świata się nie zbawi. Jak ktoś chce wsiadać na młodego to wsiądzie- spadnie i się nauczy że to jednak boli ( swoją drogą więcej razy w życiu spadłam z kucyka i konika polskiego niż z 2latków folblucich), ale do góry nie poleci 😉 albo nie spadnie i będzie ok.
Czyli radzisz zakup kasku? Tak porządkując - konstruktywna rada?
Perlica, Phi! A to niby wcześniej sami plujący jadem byli. Zero wyobraźni. [quote="Perlica"]ale wy byście się cieszyli jakby zdechły[/quote] Skąd ci to przyszło do głowy?! Nie wszyscy mają tutaj paskudny charakter, wiesz? Wstydziłabyś się.
[quote="Perlica"]spadnie i się nauczy że to jednak boli [/quote] A jak spadnie i już nie wstanie, bo np. złamie sobie kręgosłup w odcinku szyjnym, hm? Albo mniej drastycznie- rękę sobie złamie? Nogę? A przecież można było tego uniknąć.
Konstruktywna rada? Ja bym miała do powiedzenia tylko tyle: Angela, nie bierz się za to, ale skoro już się upierasz.... i jeśli chcesz trzymać konie u siebie i mieć z nich pożytek oraz chować je w zdrowiu i szczęśliwości, to: - zainwestuj w książki 😎 o żywieniu koniu, chowie, utrzymywaniu stajni, jeździe... - pytaj, proś, szukaj doświadczonych ludzi wokół siebie i nie obrażaj się od razu jak ktoś zwróci ci uwagę, nawet jeśli, w twoim odczuciu, zrobił to "plując jadem". Więcej pokory. Ci "plujący jadem" się po prostu martwią... - Myśl. Analizuj. Miej trochę wyobraźni i staraj się nie postępować lekkomyślnie, bo z tego jeszcze nikt nic dobrego nie dostał.
Całego świata się nie zbawi. Jak ktoś chce wsiadać na młodego to wsiądzie- spadnie i się nauczy że to jednak boli ( swoją drogą więcej razy w życiu spadłam z kucyka i konika polskiego niż z 2latków folblucich), ale do góry nie poleci 😉 albo nie spadnie i będzie ok.
Jasne całego świata się nie zbawi, ale skoro Angela założyła wątek, to chyba wszyscy wyszli z założenia, że ona tego zbawienia oczekuje, okazało się, że nie. Tak jak napisała Sankaritarina co będzie jeśli spadnie i już nie wstanie?
Tak sobie czytam z zaciekawieniem ten wątek...Niektórzy zupełnie nie rozumieją ryzyka. Mam takich Angeli wokół siebie kilkanaście, w promieniu 60 km. Na początku chce się pomagać, radzić, ale jak nie słuchają, to juz sie nie chce, tym bardziej że wizyty u ich koni stają się niemalże niebezpieczne. Mam punkt kopulacyjny, ogiera, więc okoliczni właściciele i hodowcy trafiają do nas, ze swoimi klaczami i/lub problemami.
Opowiadają o złamanej nodze przy upadku, o złamanej ręce przy odsadzeniu się trzymanego konia, o problemach z lonżowaniem, z dawaniem nóg, z nakładaniem kantara, o tym, że koń był grzeczny, a teraz do boksu nie wpuszcza, że nie daje na siebie wsiadać, że nie daje się złapać na podwórku, ze jak się skaleczył to się nic z tym nie dało zrobić, bo koń nie pozwolił się dotknąć, o tym że lublin (samochód) zdewastowany po próbie załadunku konia (sic!) a koń cały we krwi, o tym że źrebaka psy zjadły, że koń nie chce wejść w bramę, bo jest kałuża, że koń ucieka, że tratuje człowieka, staje dęba.....
Nic mnie już nie zdziwi, tylko ręce opadają, pomóc jest co raz trudniej, trzeba edukowac i człowieka i konie, a konie to się do totalnej resocjalizacji kwalifikują. A taka resocjalizacja tych włąscicieli i ich koni ( jesli juz do niej dojrzeją ) to sprawa nieraz ryzykowna, niebezpieczna, a zatem nie tania....
Oczywiście życzę powodzenia i chęci do zdobywania wiedzy, życzę też rozsądnej doświadczonej osoby w zanadrzu. Moja rada, dwa konie wystarczą.
A sam fakt proszenia o sprzęt, też uważam jest nie na miejscu w tej sytuacji.
no oddaj i na pewno od razu do rzeźni 😉 żeby się tak bardzo u Ciebie nie męczyły 😤
Jak rozumiem Wielka Obrończyni założycielki wątku jak sądzę ma ogromne doświadczenie w prowadzeniu własnej, przydomowej stajni i 24 godzinnej opiece nad końmi pod domem??!! Zdaje sobie zatem sprawę, że kompletny laik poradzi sobie bez problemu dzięki "Nauce jazdy konnej w weekend"??
Dodam , że to jest IRONIA (i poprawna polszczyzna) - dla tych KTÓRZY nie załapią
Nie jestem żadną wielką obrończynią- jestem realistką po prostu. Patrzę z innej strony na całą to sprawę i po prostu mnie śmieszy reakcja innych- to wszystko. Jak bym mieszkała blisko to bym pomogła zamiast siedzieć na necie...
Gaga przydomowej stajni nie mam i nie popieram pseudo domowych hodowli.
A czy przydomowa stajnia = pseudo hodowla? Wybacz ale chyba się nieco zagalopowałaś. Okazuje się że zdecydowana większość re-voltowiczów to pseudo hodowcy 😂