dokladnie, dlatego staramy sie to zmieniac 😉 dlatego jedyny galop to terenowy, w polsiadzie, kiedy kon sobie sam reguluje tempo i nie widzę po nim spięcia jakie towarzyszylo wczesniejszym próbom na maneżu. powolutku powolutku, kiedys wstawimy cos, co wysunie Twoje koszmary😉 a opinie czesto ostre bardzo mi pomogly, bo juz takiej pornografii nie uprawiamy. znaczy uprawiamy, ale w stępie i anglezowanym klusie 😉
znowu, warto poczytac lub poogladac wywiady z rotterdamu. konie pracuja 3 max 4 razy w tygodniu pod siodlem, w wiekszosci nie wiecej niz 45 min, reszta to lonza, karuzela, padok, spacery. sa takie ktore chodza na spacery 4 razy dziennie.
A jak Wy postepujecie ze swoimi konmi (pytanie do forumowych ujezdzeniwcow)? Ile godzin dziennie kon ma zajecia i jakie? Jak czesto wychodza na padok, jak czesto w tereny?
Co do trzymania koni sportowych w boksach, znajoma, ktora jezdzila w dobrej stajni hodowlanej na mlodziakach przedstawila mi ciekawa teorie. W tej stajni, caly rocznik 3latkow, trafial z calodziennego pastwiska do boksow. Od tego momentu zaczynal sie dla nich trening okolo godziny dziennie, pozostaly czas kon spedzal w boksie. Majac wczesniejsze doswiadczenia ze stajni gdzie konie wychodzily na padoki niezaleznie od pracy pod siodlem, stwierdzila, ze w "systemie bezpadokowym" kon rozwija sie szybciej. Mysli tylko i wylacznie o jezdzie i na tym tylko koncentruje, poniewaz nic innego w jego zyciu sie po prostu nie dzieje.
Co do treningu koni w rajdach dlugodystansowych, tam wymagania kondycyjne sa na granicy fizycznych mozliwosci, stad kon nie moze marnowac energii na "stresowanie sie". Zrelaksowany rajdowiec ma wieksze szanse niz zestresowany. Znalam konia, ktory trenowany w domu osiagal bardzo obiecujace wyniki ale na zawodach zawsze spalal sie psychicznie i nie byl w stanie pokazac swoich mozliwosci.
bobek, tylko czy "szybciej, lepiej" zawsze jest usprawiedliwieniem dla postępowania z końmi? barowanie też niby poprawia skoczka tylko, czy to usprawiedliwia barowanie? Tak nie do końca moim zdaniem można sprawy stawiać. Np. ja nie zachwycam się jakoś specjalnie Nevzorovem właśnie dlatego, że izoluje konie od zycia w stadzie i nie padokuje.
gdyby zawodnik ujezdzeniowy nie ozwolil koniowi odpoczac po intensywnych treningach, po sezonie, to nie mialby partnera, tylko wscieklego i zniecheconego konia. kon w ujezdzeniu musi byc swiezy, a to sie robi odpoczynkiem, przede wszystkim, glowy.
Swiadkiem takiego przeobrazenia jestem wlasnie... a kon mlody. Na poczatku sezonu chetny, lekki i wspolpracujacy, z radoscia pokazujacy sie na czworoboku, teraz jest buntem w konskim kostiumie. Brak przerwy dal mu mocno popalic. Na nieszczescie nie moge nic powiedziec, na szczescie nie mam z tym koniem i tym jezdzcem nic wspolnego, ale konia mi szkoda. Moje konie po zawodach zawsze maja przerwe, staram sie pracowac w "kratke": jazda, lonza, bieganie luzem, maszyna, padok. Czasem maszyna rano + jazda w ciagu dnia, czasem maszyna i lonza, czasem kilka dni pod rzad tylko puszczanie luzem i padok niezaleznie od reszty. Wszystko zalezy od konia, jego charakteru, konstytucji, stopnia i celu treningu. W Szwecji nie jest dozwolone trzymanie koni bez mozliwosci padokowania, konie MUSZA codziennie jakies okreslone minimum spedzac na padoku/lace (chyba 1 h/dzien, ale nie jestem pewna).
W Szwecji nie jest dozwolone trzymanie koni bez mozliwosci padokowania, konie MUSZA codziennie jakies okreslone minimum spedzac na padoku/lace (chyba 1 h/dzien, ale nie jestem pewna).
Słuszne podejście.
Becia23 Ja też jestem za padokowaniem koni (moje chodzą 24h/dobę), ale Twoje argumenty nijak nie pasują do tematu. Stado młodych, znających się rekreantów (wnioskuję, że rekreantów, bo nad przyszłymi gwiazdami sportu ktoś by pewnie minimalną opiekę miał) to zupełnie inna bajka niż konie chodzące w wysokim sporcie.
Aj, nie miałam na celu porównywać koni sportowych do stada młodziaków. Wywiązał się kompletny offtop na temat padokowania i jego potencjalnego niebezpieczeństwa, więc postanowiłam przytoczyć przykład, że koniom stojącym non-stop na pastwisku przez kilka miesięcy żadna krzywda się nie dzieje (tym samym próbując udowodnić, że obawa o kontuzję jest jakąś chorą fobią, nie argumentem). I prawdę mówiąc na 70% nie są przyszłe rekreanaty, w UK w szkółkach używa się specyficznych ras - tinkery, wszelkiego rodzaju kuce, shire'y, etc, koni ras szlachetnych używa się bardzo rzadko. To były wysokie konie o budowie jak najbardziej sportowej - nie mówię, że to przyszłe gwiazdy wielkiego sportu, ale że troszkę więcej te konie są warte na pewno. W UK koni nie kradną, patologie rodzaju ktoś dostał się na pastwisko i zmasakrował konie łopatą też się nie zdarzają, więc to wcale nie jest tak znowu ogromne ryzyko. Jedzenie mają, wodę mają, krzywdy sobie nie robią. Wszystko jest już jasne?
A teraz uprzejmie przepraszam za offtop i już milknę 😉
A my Ci mówimy, że nie ma podstaw do stwierdzenia, czy nic tym koniom na pewno się na padoku nie stało, bo nikt ich z bliska nie oglądał a do tego, nie zaczynał wsiadać i trenować. Zdziwiłabyś się ile koni młodych ściąganych z pastwisk ma różne urazy.
zawsze powtarzam swoim podopiecznym, ze najważniejsze jest ujeżdżenie, ujeżdżenie i jeszcze raz nie mylić z dresaż...niestety mam nieodparte wrażenie, że większość zawodników na czworobokach, to cisi sadyści. ...swoja drogą, markiz d'Sade, doprowadził zadawanie bólu, do rangi sztuki.
Ja Ci mogę uargumentować 😉 Choć nie wiem czy o to chodzi wrotkiemu . Bo to wszystko tak pięknie wygląda - cudny spokój, nawet na treningach. A metody używane, choć z boku wyglądające na laitowe mogą być mocno brutalne. Niestety miałam okazję widzieć niefajne postępowania - i konie, będące efektem takich praktyk. "Najfajniejsze" są treningi opornych koni w nocy, na zamkniętych halach. Ehh... I dopierdzielanie młodym koniom obciążeń mocno ponad ich siły i możliwości. I do wyrzygania trenowania godzinami tych samych elementów, bo koń nie robi - doprowadzanie koni do kompletnej apatii, znudzenia...
bardzo żałuję,że nie zrobiłam zdjęcia boku Integro,który miał od ostrogi zorany do krwi... użyczyłam go pewnem ujeżdżeniowcowi,żeby mógł zdać część skokową egzaminu na instruktora sportu....jeździł na nim niecałe 3 jazdy,myślałam,że się popłaczę,jak zobaczyłam efekt 🙁 najgorszy był jego komentarz "sorry, dawno (sic!) mi się to nie zdarzyło" 🙁
Ja akurat widziałam w życiu o wiele więcej skoczków sadystów, "trenujących" konie po nocy, na zamkniętych halach, żeby nikt nie widział 😉 Ale to oczywiście o niczym nie świadczy, są ludzie i parapety, wszędzie. Może to, że widziałam więcej, wynika głównie z faktu, że skoczków jest po prostu więcej.
bobek, tylko czy "szybciej, lepiej" zawsze jest usprawiedliwieniem dla postępowania z końmi? barowanie też niby poprawia skoczka tylko, czy to usprawiedliwia barowanie? Tak nie do końca moim zdaniem można sprawy stawiać. Np. ja nie zachwycam się jakoś specjalnie Nevzorovem właśnie dlatego, że izoluje konie od zycia w stadzie i nie padokuje.
Nie powiedzialam, ze popieram. Stajnia, o ktorej pisalam byla w Polsce i zarzadzal nia znany trener skokowy. Ciekawi mnie jak sie na to zapatruja nasi ujezdzeniowcy.
ja jedynie raz spotkalam sie z sytuacja ktora mi dala do myslenia. jedno ze stad w polsce. trenerka ujezdzenia wraz z zawodniczką ujezdzeniową. dochodzimy dopiero sciezka, zacienioną i slyszymy wrzaski w stylu: "wbij ta ostroge mocniej bo sie nie wygina! jak bedzie mial tak daleko zad to trzy szybkie w krzyz i tyle! co? na mistrzostwach tez powiesz ze nie ma sily?! szarpnij pyskiem, podnies wyzej!" oraz inne dosc ciezkie do zinterpretowania polecenia. gdy zobaczyla, ze doszlismy na widownię, tylko kątem oka, zaczelo sie milo, naprawdę "ooo tak, wspaniale! delikatna reka, do przodu delikatnie, chyba juz zmeczony jest, daj mu troszke luzu!" bylo to jakis czas temu, niestety mialam wrazenie ze trening byl wtedy juz typowo pod publikę, jako prezentacja umiejetnosci, a na treningu kon troszke inaczej traktowany. ale nie wiem czy to sadyzm. jako ciapciak nie mnie oceniac co jest dobrego a co zlego, skoro trenerka jest slawna a duet ma osiagniecia...
i wydaje mi się jedynie, ze to nie jest tylko u ujezdzeniowców, ostatnio uslyszalam opinię, moze niezbyt trafna, po zawodach west, mianowicie, że szkoda tych koni, na takich czankach boją się nawet uchem zastrzyc, zostawione stoją jak osly, zupelnie apatyczne, jakby juz im wszystko bylo obojetne.
więc postanowiłam przytoczyć przykład, że koniom stojącym non-stop na pastwisku przez kilka miesięcy żadna krzywda się nie dzieje (tym samym próbując udowodnić, że obawa o kontuzję jest jakąś chorą fobią, nie argumentem).
Moje konie od 3 lat są w 4-konnym stadzie, 24h/dobę, na prawie 5 hektarach. Mają do dyspozycji 4 przestronne wiaty. I nie ma dnia, żeby nie odnaleźć na koniu nowych szram 🙄 Co więcej, zdarza im się puścić dzikim galopem wzdłuż i w poprzek pastwiska, niejednokrotnie machając nogami do nieba i zaliczając gleby 🤔 Moja kobyła po zaliczonym kopniaku w biodro ślad ma do dziś. A 2 lata temu wakacjowana wraz z matką 2-latka pod koniec pobytu prawdopodobnie przewróciła się tak nieszczęśliwie, że złamała łopatkę (dzięki upartej właścicielce i operacjach w klinice klacz dziś służy jako wierzchowiec) . Więc obawa o kontuzję to nie chora fobia, tylko fakt.
Wracając do ujeżdżenia, to mnie się nie podoba sposób oceniania- niejednokrotnie konie o świetnym ruchu, ale robione "na szybko" z pominięciem skali treningowej są lepiej oceniane od tych, które możliwości mają dużo mniejsze, ale są prawidłowo i zgodnie ze sztuką pracowane 🙄
wydaje mi sie, ze to czy ujezdzenie to sztuka czy sztuczka zalezy w gruncie rzeczy od tego kto jest jezdzcem i trenerem. tak samo jak z kazda inna dyscyplina jezdziecka sa zawodnicy wysokiej klasy, ktorzy jezdza konno i ci ktorzy jezdza na koniu 😁 kazda dyscyplina wymaga pracy i wspolpracy dla ujezdzeniowca to bedzie poprawa ruchu i prostych elementow z ktorych nagle wychodza ciagi, piaffy i pasaze. dla skoczkow praca na drazkach, kawaletkach i niskich szeregach z ktorych nagle rosna wagony 160cm. nie ma prawdziwego jezdziectwa bez pozytywistycznej pracy u podstaw, nie przepisowego "szczesliwego konia atlety" bez pracy u podstaw i nie ma konia ktory cale zycie chetnie wykonuje postawione mu zadania (jest fizycznie i psychcznie przygotowany) bez pracy u podstaw.
znana zawodniczka ujezdzenia uczyla swojego 3/4 latka piaffu i pasazu na zasadzie sztuczki i zabawy, a jak kon dorosl (teraz ma 7lat) i przyszedl czas i sila robienie tych elementow pod siodlem i o zgrozo kon nie mial z tym najmniejszego problemu, a poprawione przez lata dobrego treningu umiesnienie, motoryka i nie wiem co tam jeszcze potrzeba do dobrych piaffow i pasazy powoduje to ze kon "macha nogami" az milo bez zadnych buntow i frustracji i po prostu go to bawi. a co z tego, ze pani na gorze a nie obok konia? przeciez on juz umi.
po przelogowaniu na własne konto :kwiatek: Patologie znajdzie się w każdym sporcie i nie wydaje mi się, żeby dresażyści w tym przodowali. że tak się wyrażę...najbardziej nawet podły koń nie zasługuje na to , żeby znaleźć się pod siodłem dresażysty! w skokach też nie brakuje patologii, jednak tam para ryzykuje kręgosłupami i konia i jeźdźca, to w jakiś sposób hamuje zapalczywość. na czworoboku jednak, ryzyko jest tylko jedno-zła ocena. świszczące baty w zamkniętych halach, tłuczenie dupskiem w sposób podobny do kafara którym sie wbija fundamenty...ręce pracujące bardziej na sposób operatora młota udarowego...i co najgorsze, totalne podporządkowanie pozbawiające konia jakiejkolwiek inicjatywy. ujeżdżenie z definicji jest najważniejsze w każdej konkurencji jeździeckiej, jednak uprawianie dresażu, to najczęściej tresura, a dresiaż to najczęściej operator, a nie jeździec! znam osoby, które nie potrafią w równowadze (bez trzymania się końskiego pyska) przegalopować się w tempie większym niż 300m/min, a startujące w konkursach CC i wyżej...znam "artystkę" budzącą zachwyt przed gawiedzią, dla której dopięcie czarnej wodzy do czanek pręgierza to normalne rozpoczęcie treningu...znam "gwiazdę" która potrafiła powyginać takie czanki własną ręka w końskim pysku...znam przypadek, kiedy kolkujacy koń musiał startować 3 dni i dopiero w poniedziałek został zawieziony na stół operacyjny, bo wcześniej trzeba było zrobić wynik...kolkujacym koniem nie da się czysto przejechać parkuru, ani wygalopować normy w krosie, zrobienie w Św Jurku ponad 66% to żaden problem dla "rasowego" dresażysty 😤
harmonia i jakosc pracy z koniem - wkkw w lokalnym wykonaniu edit: i podobne skoki, ale czy to wyznacza profesjonalizm kazdej z dyscyplin?
ta dyskusja jest bez sensu, bo zboczyla na tory patologii, ktora, jak juz napisala koniczka znajdzie sie zawsze, w kazdej dyscyplinie. kazdy zna, kazdy slyszal, kazdy widzial. a najbardziej na ujezdzeniu znaja sie ci... co nawet obok niego nie siedzieli 😉 i tak naprawde "nie robia" codziennej pracy z koniem ujezdzeniowym.
powyższy wpis najlepiej pokazuje jakiego rodzaju podłe mentalnie monstra mają ambicje brylowania w dresiarstwie...fakt że to zdjęcie powstało, najlepiej świadczy, że WKKW to ciężka praca, ale nie ma do ukrycia swojej znojnej strony, no i przynajmniej nachrapniki tak się zapina, żeby konie miały możliwość otworzenia pyska i zademonstrowania dyskomfortu...dresażysta by nie pozwolił na takie niedopatrzenie- to sadysci, ale cisi i w białych rękawiczkach.
A czy na WKKW nie ma przypadkiem próby ujeżdżenia 👀 ? To wtedy wkkwiści nie są sadystami, bo hmm są wkkwistami, a nie dresażystami? Też mają białe rękawiczki...
w WKKW jest próba ujeżdzenia, ale tego nie należy mylić z dresażem...nikogo nie jest stać na jazdę w krosie odmóżdżonym robotem, który jest karany za ruszenie uchem na czworoboku... najlepsze nawet lekarstwo, w nadmiarze staje sie trucizną 😉
Wrotki - koń jak piszesz - karany za ruszenie uchem - nigdy w zyciu nie pokaże dynamiki na czworoboku... więc nie pisz czegoś, co nie jest prawdą A fakt, że w każdej dyscyplinie są patologie nie świadczy o tym, że patologia ma być wyznacznikiem całości...
[quote author=_Gaga link=topic=65947.msg1118976#msg1118976 date=1314876739] Wrotki - koń jak piszesz - karany za ruszenie uchem - nigdy w zyciu nie pokaże dynamiki na czworoboku... [/quote]no co Ty powiesz?...próbowałaś? no bo ja widziałem wyniki takich ujezdzeniowców i nawet z gazet znam ich olimpijskie ambicje. to o kolkujacym koniu tez sadzisz , że to nieprawda?...a scięgierz to pewnie był tani i z fatalnego materiału?...nie sądzę, bo pogiął go kadrowicz, co go stać na dobry sprzęt. jeżeli "patologia" dotyczy elity, to znaczy, ze staje się dominującą normą i to uprawnia do generalizacji!