katija - 1,9 zł za kilogram to drogo, ale dużo taniej w porównaniu z np. dodsonem, a niestety w tej chwili ciężko dostać już taniej, zwłaszcza jeżeli nie ma możliwości odbioru osobistego.
Ja już parę miesięcy temu płaciłam taką cenę (zarówno wysłodki jak i transport) i praktycznie każdy dostawca wysłodków podawał taką, bądź zbliżoną cenę za transport. Inaczej się ma ze sklepami jeździeckimi oferującymi pasze, oni często mają umowy na preferowanych warunkach, poza tym, gotowe pasze są w workach max. 25 kg, a wtedy cena automatycznie jest niższa.
W każdym punkcie sprzedarzy pasz dla bydła i trzody kupicie wysłodki, czasem to są nawet małe miejscowosci a czasem na wsiach. najlepiej pytac hodowcow bydła w okolicy, no albo szukac hurtowni czy sklepu z paszami.
julia - trochę przesadziłaś z tym "w każdym", u mnie nawet nie wiedzą co to są wysłodki, objechałam chyba ze 20 punktów sprzedaży pasz w okolicy i nic z tego... musiałam kupować przez net.
Ktoś może wytłumaczyć mi łopatologicznie jak przygotować wysłodki niemelasowane, ile dziennie podawać dla jednego konia (czy można codziennie, czy jako przysmak)? Bo czytałam, że zalewacie x ilość (nie pamietam juz 😡 ale nie duzo ) i wychodzi wam na np 5 koni. A dla jednego? Szczególnie, że najpierw chciałabym stopniowo wprowadzić i wielkiego wiadra nie potrzebuje 😉 Chyba, że można zrobić raz i to podawać przez kilka dni? :kwiatek:
Dla Wszystkich, którzy mają problem z dostępem do wysłodków, polecam skontaktować się z użytkownikiem julia Właśnie otrzymałam przesyłkę, 3 worki po 30kg każdy.
Mam nadzieję, ze mój chudzielec będzie chciał to wcinać 😉
Łosiowa, to tez zalezy od rodzaju wyslodkow i cukrowni. ja tych wyslodkow, ktore mam teraz, daje 1/3 miarki takiej zwyklej z uchem i zalewam przynajmniej 1/3 wody w 10 litrowym wiaderku. wychodzi mi z tego prawie pol wiaderka wyslodkow.
łosiowa na jednego konia, to chyba kubek na jedno danie, powinno juz wysjc sporo. acha, tzn kubek suchyc, ale własnie musisz zobaczyc czy nei wyjdzie za duzo, bo po co wyrzucac.
duża uwaga do wszystkich podających wysłodki !!! może niepotrzebnie ale wolę dodać żeby mieć spokojne sumienie 🙂 wysłodki powinny być zalane taką ilością wody żeby po namaczaniu przez 10-12 godz. te na samym wierzchu wciąż były przykryte przynajmniej minimalną ilością wody ( te ilości każdy sam musi sobie ustalić w zależności od pojemnika w którym namacza ) bo przy zbyt małej ilości wody te na górze nie nabiorą jej odpowiednio dużo i potem pęcznieją w żołądku a to grozi wiecie czym , kilka lat temu jak tylko zaczęłam je podawać to klacz prawie przeniosła się na tamten świat , właśnie przez take zbyt słabo napęczniałe .
...i druga: najlepiej jeszcze przepłukać namoczone wysłodki aż woda z płukania będzie czysta, wtedy usuwa się powierzchowne zanieczyszczenia żelazem. Czytałam tę radę już w kilku miejscach, ale przekazuję tylko teoretycznie (sama nie mam warunków na podawanie wysłodków, niestety).
Ja zalewałam wysłodki gorącą wodą, po godzinie, 1,5 godziny, mieszłama je, studziłam, mieszałam, dolewałam zimnej wody, jeszcze mieszałam, zostawiałam jeszcze na 20 minut a potem jeszcze ciapałam się w tym rękami (umytymi) mieląc w palcach i dokładnie sprawdzając czy wszystkie granulki rozpadły się na miękko. Koniowi nic się nie działo ale musiałam też tak robić, bo Cejlon takich za bardzo mokrych i rozciapanych nie chciał jeść. Musiałam bardzo się starać o konsystencję dla księciunia 🙂
Szczerze nie wiem jak można wypłukać papkę wysłodkową 🤔 Cejlonara - ja bym się bała podawać takie po 2 h moczenia... one po jakiś 10 - 12 godzinach "posiedemnastnają" objętość - z mini - kubka robi się pół sporego wiaderka...
Hmmm a te dodsona, po 10 minutach są gotowe.... ciekawe jaką mają technologię i czy realnie są one tak samo wartościowe- coś jak kluski rosołowe gotowe po 3 min gotowania vs. makaron pełnoziarnisty min 8 min gotowania😉
Gaguś, ale ja sprawdzałam 🙂 moczyłam 12 godzin w zimnej i efekt był dokładnie taki sam (taka sama konsystencja, objętość), jak ten po procesie w gorącej (w sumie wrzącej) wodzie. Może miałam dobre wysłodki do tego, nie wiem.
edit: moje nie były dodsonowe, miałam worek ze skleu pasze stefanidisa.
edit2: z kubka robiło mi się całe wiaderko podawałam to z siemieniem.