Bo mlodzież w dzisiejszych czasach IMO jest za bardzo rozpieszczona i całe życie dostaje wszystko na tacy pod nos. Oczywiście nie wrzucam wszystkich nastolatków do jednego wora, Boże broń, ale jednak większość tak właśnie ma...
kolorwiatru ma rację, dzisiejsza młodzież (oczywiście nie wszyscy) jest za bardzo rozpieszczana i przede wszystkim ZA LENIWA. Livvy dostała odpowiedź na swoje pytanie wraz z kilkoma przykładami, ale cały czas istnieje dla niej jakieś ALE. Bo to za daleko, bo nie wie, czy będzie możliwość pracy w stajni do której pójdzie. Wydaje mi się, że w każdej stajni, zwłaszcza w sezonie każda pomoc się przydaje, więc możliwość pracy za jazdę z pewnością by była. Bardziej trąci mi tu lenistwem niż innymi przeciwnościami losowymi, na zasadzie "Zadałam pytanie, fajnie, że odpowiedzieliście, ale myślałam, że podsuniecie łatwiejsze rozwiązania. Spodziewałam się, że ktoś się zlituje i pozwoli mi jeździć za darmo, bo przecież ja mam pasję". Wszystko na zasadzie "Jak tu zarobić, żeby się nie narobić"
Zgadzam się co do lenistwa większości nastolatków dzisiaj, ale pamiętam też jak kiedyś jako nastolatka szukałam jazd za pracę. Dostałam propozycję i postanowiłam pojechać sprawdzić jak to będzie. Na miejscu okazało się, że moja praca miała by polegać w głównej mierze na sprzątaniu domu właścicielki, przeliczenie było takie, że za 8 godz. pracy miałam mieć 1 godz. jazdy, podziękowałam. Byłam gotowa na każdą pracę przy koniach, na wszystkie prace stajenne nawet te najcięższe, ale sprzątanie czyjegoś prywatnego domu i opowiadanie chętnym dzieciakom, o pracy w stajni?
Wiele jest takich przypadków, że ludzie oferują jazdę w zamian za prace domowe, czy opiekę nad dziećmi. Sama bym chętnie przyjęła do siebie taką osobę, z tym, że bardziej było by to nastawienie na opiekę nad dziećmi. U nas jest to mało powszechne, ale już na zachodzie bardzo normalne. Chociaż znam kilka takich przypadków, w moim otoczeniu, które swoje umiejętności zawdzięczają właśnie pracy u kogoś w domu w zamian za jazdę.
kosteczka ja wszystko rozumiem, przecież wiele osób pracuje dorywczo na różne sposoby, w pewnym okresie pracowałam jako hostessa, żeby właśnie móc jeździć, ale jeżeli ktoś mi oferuje pracę w stajni, a na miejscu okazuje się, że ta praca ze stajnią ma tyle wspólnego, że mieści się na tym samym terenie, w dodatku jest to praca w pełnym wymiarze godzin, to to już nie jest ok. Wolę jasne sytuacje 😉
Pracowałam w stajni w wieku 11 lat. Ha, żeby to się pracą jeszcze nazywało, ale chciałam to miałam. Nieważne! Jako dziewczynka z ambicjami "bo muszę do konia", byłam wytrwała i nic mi nie przeszkadzało. Ogólnie, aby "pracować" nie trzeba mieć ukończonych lat. To zależy od człowieka czy młoda osoba mu się przyda, czy jest otwarty na kogoś, kto na pierwszy rzut oka, może na koniach się nie znać. Mi powiedziano tyle: koń kopie, omijaj zad. I to było całe przeszkolenia z serii: jak zachowywać się w stosunku do konia. 😁
Sama miałam gorsze czasy. Później 5 letnia przerwa, byłam załamana. Konie obserwowałam na polu, bo mam blisko jeden pensjonat. Podchodziłam i głaskałam jak nikt nie widział. Później wreszcie przyszedł czas na wakacyjną pracę, cała zarobiona kwota poszła na jazdę konną z instruktorem u boku. Po 2 latach współpracy, jazdy miałam za darmo, jeżeli oprzątałam konie, jeździłam je itd. Korzyść za korzyść.
I pewnego razu Być poszła do pracy, Być uzbierała pieniążki, Być walczyła 2 lata i Być ma swoją Młodą. 😉
[quote author=Być. link=topic=63724.msg1093856#msg1093856 date=1312546874] Po 2 latach współpracy, jazdy miałam za darmo, jeżeli oprzątałam konie, jeździłam je itd. Korzyść za korzyść. [/quote]
Po sporym czasie pracy w stajni za jazdę miałam upust do jazd płatnych. Oczywiście musiałam po każdej (no, w zasadzie to nie po każdej) swojej jeździe wypuścić wszystkie konie, zrzucić siana, słomy, porozdawać po boksach i rozsypać owies, a na koniec zamieść stajnię. Ale korzyść z tego płynęła taka, że jak inni płacili za jazdę 25 zł, to ja tylko 10. Eh, stare, dobre czasy za którymi czasem mi tęskno... 🏇
kosteczka miałam za darmo, gdyż wyręczałam instruktorkę prawie we wszystkim, jeżeli chodzi o konie i stajnie, ale to już dłuższa opowieść z brakiem happy end'u.
ja bym nawet chetnie jakas mloda dziewoję zaciagnela zeby mi posprzatala chałupę i pojezdzila mi konia. nawet zawiozę na miejsce, poprowadze jazdę, pouczę.
ale teraz polska to bogaty kraaaj, i tu kazdy ma kasę 😉
ja bym nawet chetnie jakas mloda dziewoję zaciagnela zeby mi posprzatala chałupę i pojezdzila mi konia. nawet zawiozę na miejsce, poprowadze jazdę, pouczę.
ale teraz polska to bogaty kraaaj, i tu kazdy ma kasę 😉
Oj tam, ja się piszę. 😁
Uwielbiam takie dorywcze zajęcia i jak zwykle, u mnie nie ma: "mam dużo pieniążków". U mnie jest: "grosz do grosza, a będzie kokosza." Kiedyś schowałam 50 zł na czarną godzinę i wiecie, co... Odnalazłam po roku jak o nich zapomniałam. 😁 Zawsze to jednak miła niespodzianka...
próbowalam tak off topowo powiem, znalezc dziewczynę badz kobietę, ktora w zamian za darmowe media,bez dodatkowych oplat, lacznie z internetem chcialaby zamieszkac u mnie i za to sprzatac i pomagac w domu. mamy dwa domy, jeden na wsi, drugi w miescie, za domem chlop ma warsztat, a dom ma prawie 400 m2. z niezaleznym piętrem na którym jest 5 pokoi, które wynajmujemy. wiec bylam sklonna jeden, nawet 34 metrowy oddac w wynajem za free za to zeby ktos posprzatal czasem w domu, ogarnal raz na tydzien, pozamiatal, pograbil czasem liscie itp. bez zadnej opieki nad dziecmi, ciezkimi robotami, czy gotowania itp. i co? myślicie ze znalazlam kogos? ciagle szukam. bo ciezko pracujac 6 dni w tyg do 18 a chlop czesto i do 22 bo wiadomo jak sie u siebie pracuje, ogarnac dwie chalupy, obiady, pranie itp. czesto mam sile tylko cos do zarcia zrobic i padam jak dluga na wyro. a nikt nie chce 🙁
wiec wnioskuje ze albo ludize maja za duzo kasy, albo sa zbyt leniwi :/
🚫 tak jakby ktoś miał pracę dla mnie, w okolicach Katowic, to bardzo poproszę o pw :PP [tylko nie za jazdę !;>]
owszem, mam swojego konia, rodzice pieniążki dają, ale sporo rzeczy muszę sobie kupić sama. tzn. ostatni przykll;ad: siodło, jestem jeszcze dść sporo zadłuzona. albo pakę, którą juz <uff> udało mi się spłacić 🙂
bemyself, bardziej to drugie niestety. Teraz są różne zasiłki, nie zasiłki i inne "dopłaty" więc po co sobie brudzić ręce robotą skoro można siedzieć na tyłku, a pieniążki same wpadają do kieszeni 😤
Ja już bym była w stanie dać zakwaterowanie, wyżywienie, jazdę konną i jakieś kieszonkowe w zamian za pomoc domową. Kurde, a jak by było trzeba to i nawet samochód. No ale niestety, trudno znaleźć kogokolwiek 👿
Zrobił się tu chyba taki mały 🚫 . A może założyć osobny temat dotyczący właśnie pomocy domowej i wszystkiego co z nią związane? Bo widzę, że jest o czym podyskutować.
kiedys postanowilam sie przelamac i wziac dzieciaki do pracy. przyszly 2 dziewczynki strasznie napalone ze pojezdza za prace. mialy do wyrzucenia 2 (!) boksy, moze jeszcze by cos pozamiataly, jakby zdążyły. ale nei zdarzyly bo robily to caly dzien (mi zajmuje jakies moze 20 min.?). bylo tez 2 chlopcow ktorzy w koncu wyrzucili i swoje 2 i 2 kucykowe i tych dziewczyn tez. bo im sie nudzilo, a przyszli pare godz pozniej :P potem prowadzilam im jazde, nakarmilam obiadem, aly zas donosilam napoje. no bo jak tu nei zrobic jak juz są? i powiem wam tak...kicham taki biznes, bo co chwile musialam do stajni zagladac, co chcwile cos chcialy, no i sobie jaka krzywwde robily, a potem jeszcze 2 godz jazdy (bo w koncu konie przyprowadzic, wyczyscic...). caly dzien zmarnowany, nie moglam sie zajac na powaznie swoja robota, bo dzieci w stajni. i za co? za 4 boksy ktore mogl zrobic rownie dobrze pracownik? a koszta jakie ponioslam/czego nie zyskalam?. do tego oczywiscie wiecej dzieciaki si enie pokazaly ;] takie wdzieczne, a chialam im zrobic frajde jaka ja mialam w ich wieku.
do wyprowadzania czy czyszczenia itd koni w życiu bym nieletnich nie wziela...ja wiem, ja tez te nascie lat temu latalam bez kontroli przy koniach i nikt siedziec nie poszedl (bo wypadki to sie czasem zdarzały). ale teraz jest inaczej, dzieciaki mnej sprytne i mniej odpowiedzialne, a najmnijesza bzdura i masz od rodzicow albo awanture albo i jakies problemy prawne.
za pare dni he wziac 3 dziewzyny , juz "sprawdzone " na oobozach ze maja glowe na karku i pracowite i chetne. mają do przejecania busem ponad 20 km i pieszo z km czy 2. Maja pomoc w gosp. gdzie trzymam konie. takie porzadkowe nie ciezkie rzeczy. potem mozemy pojezdzic bryczka czy wierzchem. ciekawe ile razy przyjadą ;] niby strasznei napalone, bardzo chcialy boksy sprztac, a jazda za to to dla nich poprostu kolejna atrakcja.
a jaki wy macie przelicznik pracy na jazdy? (o tym nascie lat temu ze tydzien pracy za godz. jazdy to nawet nie ma co wspominac ....innne czasy juz,inne stawki 😉 ) i o u was robią nieletni?
Na tą dyskusję założyłabym nowy wątek, chyba że jakiś już jest. Temat ciekawy, a tu offa robimy. Naprawdę byłoby warto, chciałabym dołożyć swoich parę groszy. 😉
niestety, lenistwo i brak zaradności życiowej u dzisiejszej "młodzieży" jest PRZERAŻAJĄCE ❗
coraz się z tym spotykam, gdy wystawiam jakieś rzeczy na sprzedaż, tu na forum czy gdzieindziej...
najgorzej jest napisać, że "możliwy odbiór osobisty" wtedy to się zaczyna masakra, bo dla dzisiejszej młodziezy odbiór osobisty oznacza że:
- JA tej osobie przedmiot przywiozę do domu, pracy, stajni - spotkam się z tą osobą w miejscu która JEJ pasuje tj. np stacja metra...mimo iż wyraźnie piszę że na codzień przebywam 60km od centrum miasta
gdy, po kilkudniowej (!) wymianie maili, ktoś w końcu zrozumie, że odbiór osobisty oznacza, iz musi sam przyjechać do mnie do domu lub do pracy, następuje ciąg dalszy:
- jaki autobus tam chodzi? - na jakim przystanku musze wysiąść? - jakie są godziny odjazdu autobusów? - podaj dokładna drogę jaką mam iść z przystanku do twojego domu...itp
naprawdę jest to jakaś masakra 😵
inna sytuacja:
na innym forum "biedna dziewczynka" pisze iż bardzo pewnej rzeczy potrzebuje ale finanse nie pozwalają i wogóle 🙁... ponieważ miałam akurat tej "rzeczy" nadmierną ilość, piszę jej, że mogę jej sprzedać w korzystnej cenie...oczywiście otrzymuję odpowiedz, że jest zachwycona, przeszczęśliwa i dziękuje mi bardzo, jutro wysyła pieniądze i mogę już pakowac paczkę 😉 na drugi dzień dostaję info, że jednak wyjeżdza na tydzień, nie będzie miała internetu ale bardzo tej rzeczy potrzebuje i prosi aby jej to "zarezerwować"...po tygodniu otrzymuję info: "już wróciłam, proszę rzecz wysłać na adres taki a taki zaraz po wpłynięciu pieniędzy na konto"...po trzech dniach pieniędzy dalej nie ma, więc piszę, że nic nie wpłynęło...dostaję odp " bo jeszcze nie wysłałam, ale już wysyłam"...mijają kolejne 3 dni dalej pieniędzy brak...
tak odnośnie tematu to myślę, że jeśli naprawdę ktoś kocha konie i tak jak piszę nie za samą jazdę, to nic mu nie stanie na przeszkodzie 😉 ja przyznam się szczerze, jako dziecko nie wpadałam w ekscytację na widok kucyka w parku itp, lubiłam konie ale jak wszystkie zwierzęta. Po 1 klasie gim przyjechałam do domu (ten rok uczyłam się w innym mieście ) i poszłam do stajni z koleżanką z nudów. Tak się przygoda zaczęła. Miałam chyba 13 lat i wciągnęło mnie to jak nic! Był to klub, więc można było przychodzić ale wszystkiego uczyli raczej inni klubowicze jak mieli czas i ochotę, a pracy było sporo. Teoretycznie 3h pracy=1 h jazdy, a praktyce wyglądało to tak, że jeździli Ci lepsi, trzeba było przez kilka lat się namęczyć, żeby jeździć 2 razy dziennie ;P ale przyjeżdżałam z koleżanką prawie godzinę (dojazd był tramwajem i autobusem), wyrzucałyśmy obornik, czyściłyśmy konie, uczyłyśmy się siodłać itp. I po 2 miesiącach kiedy usłyszałam, że mogę wsiąść to dopiero do mnie dotarło, że to też jazda. Zaczęłam jeździć ale zawsze na pierwszym miejscu były konie. Zależy na jaką "nieletnią" osobą się trafi, niektóre naprawdę kochają to co robią, przykładają się, choć oczywiście takich ze słomianym zapałem jest więcej. I mimo, ze już dawno nie jeżdżę w tamtej stajni, że wcale nie mam super umiejętności jestem mega zadowolona z tego co mam. Bo nigdy nie jeździłam za kasę (nie licząc obozów 😉 ) i to co potrafię w większości zawdzięczam własnej pracy, dzięki której też poznałam ukochanego konia. Dlatego zawsze doprowadzają mnie do furii dzieciaki albo nawet starsze osoby, które machną 2 razy łopatą i padają ze zmęczenia, a konik jest fajny jeśli osiodłany i podstawiony pod tyłek, najlepiej jeszcze, żeby ładnie wychodził na zdjęciach na nk czy takich tam. Trochę się rozpisałam, wybaczcie 😉
A do założycielki wątku, poszukaj w internecie pobliskich stajni, może nie wiesz o jakiejś? potem wyłącz komputer i do dzieła! Popytaj ludzi, pokaż że masz ochotę się uczyć i pomóc, wszystko można jeśli się chce 🙂 Wiem to z własnego doświadczenia 🙂 POWODZENIA :kwiatek:
gdy, po kilkudniowej (!) wymianie maili, ktoś w końcu zrozumie, że odbiór osobisty oznacza, iz musi sam przyjechać do mnie do domu lub do pracy, następuje ciąg dalszy:
- jaki autobus tam chodzi? - na jakim przystanku musze wysiąść? - jakie są godziny odjazdu autobusów? - podaj dokładna drogę jaką mam iść z przystanku do twojego domu...itp
naprawdę jest to jakaś masakra 😵
To jest dobre. Jak ja szukałam kogoś do kobył, napisałam lasce, że konie stoją - tu podałam miejscowość. A ona na to: - gdzie to dokładnie jest 😲 guglemapy pewnie były na wakcjach