Forum towarzyskie »

Lekki plecak ulgą dla kręgosłupa

Jak iż jestem osobą uczącą się i codziennie dojeżdżającą (i to nie mało - 25 km w jedną stronę) do szkoły. Zastanawiam się, jak można odciążyć kręgosłup 🙂

Książki i zeszyty noszę w torebce. A często jest tam także drugie śniadanie, woda, kosmetyczka... Waży to wszystko niemało  🤔 Wiem, że zdrowiej byłoby korzystać z plecaka aby równomiernie rozłożyć ciężar, ale wolę torebki.
Zastanawiam się też nad zmianą zeszytów na segregator z wkładami. W końcu każdy zeszyt ma mnóstwo niezapisanych kartek, okładki w sumie też są ciężkie, więc przy opcji z segregatorem nosiłoby się tylko tyle, ile się potrzebuje. Ktoś praktykuje taki sposób? 🙂

A może macie inne propozycje?  :kwiatek:
szafki w szkole są wybawieniem - zostawiałam w nich wszystkie książki. wszystkich było ok. 15, dziennie potrzebne jakieś 6. paranoja, żebym musiała to codziennie dźwigać. same książki to kilka kilogramów, do tego zeszyty, piórnik, woda...
zawsze na początku roku szkolnego odczuwam ogromny ból pleców, potem jakoś się przyzwyczajam. jednak mam skrzywienie kręgosłupa od torby i plecaka na jednym ramieniu. niewielkie, ale wyczuwalne.
cavaletti, ja całe studia korzystałam z segregatora i byłam bardzo zadowolona!


edit: na praktykach widziałam, że coraz więcej dzieciaków z podstawówki ma plecaki w stylu walizki na kółkach!
a moim wybawieniem jest koleżanka z ławki, która zawsze ma wszystkie książki. Proponowałam nawet, zebyśmy nosiły na zmianę, ale ona i tak zawsze miała, więc ja przestałam nosić. Zeszytów mam kilka, resztę notuję w jednym wspólnym. Nie wyobrażam sobie teraz noszenia tego wszystkiego zwłaszcza, że prosto z liceum( w którym na szczęście mam szafki  😍 )biegnę do muzycznej, czyli instrument+zeszyty+nuty+książki.
Myślałam nad załozeniem segregatora, ale niestety jestem za duża bałaganiara.
przez pierwsze 2 klasy liceum z koleżanka z ławki nosiłyśmy książki na pół np ja do polskiego i geografii ona do biologii i matematyki. w 3 liceum mieliśmy już szafki więc wszystkie książki miałam tam brałam jedynie jak coś z książki trzeba było się nauczyć.

dobrym rozwiązaniem jest jeden zeszyt z wyrywanymi kartkami które się potem wpinało do segregatora tak z 7 zeszytów miało się jeden zeszyt i jeden segregator.

teraz na studiach mam jeden segregator i zeszyt + ewentualnie jakieś pokserowane książki w teczkach.

dla dzieci i młodzieży najlepszy jest plecak z usztywnieniem na plecach, chodź patrząc po swoim kuzynostwie które jest sporo młodsze to jest jakaś masakra w 1 klasie podstawówki plecak ważący ok 15 kg !
Na studiach noszę torbę, korzystam z bloków a4 w kratkę lub w linię, gdy wracam z zajęć segreduję do koszulek odpowiednich. Kilka dni zaniedbania i robi się przyzwoity bajzel, ale nieraz jestem cały dzień na uczelni, wziąć kanapki, czasem jakiś skrypt, fartuch, słuchawki, wszystko waży. Nieraz wypożyczam 1 czy 2 książki z biblioteki i ledwo mi się w ogóle mieszczą :/ w LO też nosiłam książki na zmianę, nie wyobrażam sobie, żebym nosiła wszystkie książki plus zeszyty, plus np strój na wf.. koszmar.
Za moich czasów nikt jeszcze nie korzystał z segregatorów w liceum - taszczyło się wszystkie książki, ćwiczenia i zeszyty... na studiach zaczęłam już pisać na kartkach do segregatora. Dobrym rozwiązaniem były różnokolorowe - każdy kolor do innego przedmiotu - wtedy łatwiej jest utrzymać porządek  😉
Dobrym rozwiązaniem były różnokolorowe - każdy kolor do innego przedmiotu - wtedy łatwiej jest utrzymać porządek

jak tak właśnie mam, albo kolorowe kartki a4 albo z kolorowym marginesem do tego każdy przedmiot oddzielony jest kartką a4 w kolorze 🙂
a ja nie umiem korzystać z różnokolorowych kartek i segregatora. 🙁Do wszystkiego muszę mieć ładny, osobny zeszycik i czasami taszczę parę kilo papierzysk.
Najlepszy to chyba taki lekki plecak dobrej jakości z miękką pianką na ramionach oraz plecach. W szkole nosiłam taką metalowską kostkę [ten wojskowy plecak zazwyczaj w kolorze zielonym] i też dawała radę generalnie. Najbardziej pojemna rzecz na świecie. Mieściło się tam dosłownie wszystko. Fakt, że często było porozwalane na wszystkie strony, bo te kostki nie mają żadnych przegród czy coś, ale nigdy nie miałam problemu, żeby się zmieścić z książkami, jedzeniem, strojami do wfu czy trampkami. A jaki szpan na wsi jak sobie swoją pierwszą kostkę porysowałam w motywy roślinno-różano-mroczno-muzyczne i na klapie napisałam tekst ulubionej piosenki... 😁
Potem przeszłam przez torby, ale jakoś tak mnie coś kusi na plecak albo tę kostkę ewentualnie...
Zdecydowanie polecam opcję dobrego ( ! ) plecaka, tzn. takiego, który ma sensowny i dobrze dopasowany system mocujący, dzięki czemu waga bagażu nie wisi na ramionach. Nie wierzyłam, że to robi aż taką różnicę, ale namówiona przez kolegę, który pracował sporo w sklepie ze sprzętem turystycznym nabyłam nieduży plecak i teraz nie wyobrażam sobie bez niego łazić po mieście jak mam aparat/lapka, dokumenty, wodę, prowiant itp.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się