Ja (tak ja, a nie mój koń) przez dłuższy okres czasu byłam faszerowana kwasem hirulonowym w kolano. najpierw dostawałam Hyalgan, ale chyba przy 4 serii przeszłam ma coś tańszego i syntetycznego (hyalgan jest produkowany z grzebieni kogucich).
U mnie - pierwsza seria dała wrażenie lekkiej poprawy, choć mogło to być równie dobrze spowodowane naturalną regeneracją stawu po operacji. kolejne to jak umarłemu kadzidło. Podawanie kwasu to imho (mówię o sobie i o swoich odczuciach, wiadomo, ze każdy może inaczej reagować) takie tymczasowe maskowoanie problemu - bo trzeba się zastanowić; a) czemu tego kwasu w stawach jest za mało (i odpowiedź, że to naturalne z wiekiem nie jest chyba dobra, no bo jeśli z powodu starzenia jest za mało kwasu to inne elementu układu ruchu pewnie też mają za mało czegoś i "odnawianie" tylko jednego elementu i dalsze mocne użytkowanie może powodowąć uszkodzenia w innych elementach.) b) czemu (w przypadku gdy mazidła w stawach jest odpowiednia ilość) jest zapotrzebowanie na więcej.
Oczywiście rozsądne jest użycie wtedy gdy wiemy np. co powoduje większe zapotrzebowanie stawu na smarowanie i wiemy, że jest to już niejako "nieuleczlne" lub może się wyleczyć tylko gdy staw będzie lepiej funkcjonował. wtedy gra jest warta świeczki, wiadomo.
Endurka :kwiatek: Oczywiście mój błąd w zacytowanym przez Ciebie moim zdaniu miałam na myśli stosowanie kwasu w wersji dożylnej/podskórnej. Wtedy oczywiście skuteczniej jest zastosować go dożylnie. Natomiast dostawowy jest zawsze skuteczniejszy od dożylnego, jeżeli jego iniekcja jest trafiona.
Nie znam tego preparatu, ale ... kwas dożylnie do wyrzucone pieniądze. Polecam niezmiennie, najlepszy w tej chwili na polskim rynku preparat na "sztywność nóg" - Derbymed Mobility HCC Jako właściciel konia z ekstremalnym przypadkiem zwyrodnienia stawów podpisuję się rękami i nogami, że ten preparat działa cuda.
Nie dziwię się, że tak powiedzieli, bo jego jedynym dystrybutorem w PL jest dr Golonka 🙂 Mam zeskanowaną ulotkę po polsku, ale nie wiem jak tu ją wrzucić 🤔
Tunrida, poszukaj na niemieckich stronach, kiedyś sama szukałam, na PL ulotce, skład podany jest bardzo mocno ogólnikowo... 😁 w sumie nic dziwnego, to jest najlepszy preparat dla zwyrodnieniowców na rynku PL, jeśli nie europejskim. 😉 pilnie strzeżona tajemnica, pamiętam że w porównaniu z innymi preparatami, jest olbrzymia ilośc kwasu HA plus inne składniki dobrane w takiej ilości i formie, że przyswajalność jest niesamowicie duża! (co do tej pory było problemem przy dopaszczowych preparatach) z tego co słyszałam to faktycznie kwas dożylnie=trochę wyrzucona kasa, efekty marne, przynajmniej w przypadkach koni moich znajomych lepiej próbować z cartrophenem, tildrenem czy innymi cudami.
z tego co słyszałam to faktycznie kwas dożylnie=trochę wyrzucona kasa, efekty marne, przynajmniej w przypadkach koni moich znajomych lepiej próbować z cartrophenem, tildrenem czy innymi cudami.
Ja tylko dodam, że to co podała Precelek jako alternatywę kwasu dożylnie - u nas zawiodło. Na to wszystko było już za późno ( brak chrząstki w stawie kopytowym, przerosty okostnej i zwapnienia ścięgien ). Wszystko inne dopaszczowo również o kant d..y 🙁
Widziałam, że jest w obcojęzycznych artykułach, ale nic mi to nie da. 😉 Azbuka- a dałabyś radę wysłać na maila jako załącznik?
Na razie zaczęłam podawać preparaty kwasu hialuronowego z kolagenem- też niby jako nowość. U ludzi właśnie takie połączenie uważa się za najskuteczniejsze. Ale jeśli nie będę usatysfakcjonowana rozważam właśnie to cudo ( bo czytałam o nim na forum już wcześniej, kiedy rozmawiałyście o tym preparacie)
Tunrida, to co działa z powodzeniem na ludzi nie działa u koni. To trochę inny organizm i procesy w nim zachodzące. P.S. ulotka leci do ciebie na maila 😉
cena kuracji to ok 650zł za 40dni. przy czym mnie weterynarz przekonał, że nawet w przypadku zmian zwyrodnieniowych które nie są nie wiadomo jak wielkie, nie ma sensu wyrzucać kasy na jakieś cortaflexy, nafy czy inne cuda, których przyswajalnośc jest wątpliwa, tylko zainwestować w Mobillity i robić jedną kurację raz w roku, lub dwie (tam są dwie buteleczki w zestawie), lub nawet rozbić kurację na częściej, ale w mniejszych dawkach.
No ale to nie ja wymyśliłam ten preparat z kolagenem. 😉 Ja go tylko kupiłam. Są ludzie, którzy go polecają. Nie załamuj mnie, że nic to nie da, bo 350 zł pooooszło przelewem. 🤔 Jeśli nie zaskoczy mnie efektem, to już sama sobie solennie obiecuję, że przycisnę siebie o ten Mobility i zdobędę go ( po wcześniejszej konsultacji, czy w naszym przypadku będzie to miało sens). dziękuję :kwiatek:
ps- faktycznie na tej ulotce dużo nie napisali na temat składu. 😁 Chondroityna i kwas hialuronowy. A reszta owiana tajemnicą. 😉
Równiez moge bardzo bardzo bardzo polecic Derbymed Mobility HCC. Ten preparat czyni cuda.
Mój koń ledwo był w stanie przejść wzdłuż stajenny korytarz, przy próbie podkłusowania padał na pysk. Tak duża była blokada i bolesność stawu. A oto jak sie czuje po jednej kuracji (to ten w śtodku wyskakujący właśnie w góre):
tunrida właśnie o tym pisałam 😉 gdzieś kiedyś na jakiś niemieckich stronach dotarłam do składu, i faktycznie ilość kwasu była kilkanaście razy większa niż w standardowym silnym preparacie. sporo kwasu HA jest także w preparacie Audevard Ekyflex Repair (dużo więcej kwasu HA niż w preparatach typu:Cortavet) to bardzo dobry produkt, jednak wciąż nie tak efektywny jak Mobillity. Wydaje mi się, że ilośc kwasu to jedno, a drugie to takie dobranie pozostałych składników leku, by maksymalnie zwiększyć przyswajalnośc. (tu własnie Mobillity jest niekwestionowanym królem, czytałam jakiś czas temu komentarze Niemców, którzy używali tego produktu na swoich koniach. Nie było chyba osoby która nie widziałaby efektu. 🙂 )
Klami kto was leczył? (może być na pw :kwiatek: :kwiatek: )
W Unii Europejskiej wszystkie składy suplementów i leków są jawne. Derbymed Mobility HCC to kwas hialuronowy, siarczan chondroityny i witamina E reszta to cukier i konserwant. Cała tajemnica leży w dużej dawce.
takie rozważania😉, ale to nie jest przypadkiem tak, jak w większości prepraratów, że ilość konkretnych składników to jedno, ale sukces leży w odpowiednim doborze komponentów, i proporcjach, które właśnie są gwarancją przyswajalności? Chodzi mi o to, czy nie jest tak, że czasem to nie ilośc, odpowiada, za przyswajalnośc, tylko przyczyna leży (choćby częsciowo) gdzie indziej?
O to w tym wszystkimw sumie chodzi. Nie o ilość jako taką, a o przygotowanie i zestawienie. Bardzo dokładnie opracowane odpowiada za stopień przyswajalności, a co za tym idzie, za skuteczność. Dlatego dokładne receptury są wrecz strzezone.