Na pewno lektury są niezbędne z tym że jeśli chodzi o Muselera to mam pewne wątpliwości jeśli chodzi o klarowność przekazu. Ja osobiście bym z tej książki bardzo niewiele wyniosła reprezentując poziom sarenki. Już lepiej niech Akademię Jeździecką posiądzie.
No ale ja wcale nie chce jezdzic ujezdzeniowo, tylko normalnie rekreacyjnie sobie pobyc z koniem i pojezdzic, no zdalam sie na instruktorke, bo nie mam za duzego pojecia o koniach, wiec zdalam sie na wiedze innych. Juz tak nie robie, ogolnie jesli glowa w gorze specjalnie nie przeszkadza to mozemy tak jezdzic. Ja chce opanowac podstawy, bo szerszy zakres wiedzy z jakichs konkretnych dziedzin jest mi zgola niepotrzebny, a nie chce tez siedziec jak worek kartofli na koniu, dlatego jezdzilam z instruktorka.
....Ja chce opanowac podstawy, bo szerszy zakres wiedzy z jakichs konkretnych dziedzin jest mi zgola niepotrzebny....
Jeździectwo to droga a nie cel. Droga bez końca. Lub inaczej- gra z tysiącem poziomów . Każdemu jest potrzebny szerszy zakres wiedzy. Każdego dnia. Nie ma jeźdzców skończenie doskonałych. Zmień nastawienie, ucz się. Albo kup rower.
popieram Tanię w 100%. Jeśli już masz konia to rozwijaj się i uczyń waszą jazdę przyjemną nie tylko dla ciebie ale dla konia również. Niestety widziałam wiele szkółek, a nawet w jednym ze stad jak uczyli ganaszować konia piłowaniem go.
sarenka112, MUSISZ zmienic nastawienie. Mowisz, ze chcesz "tak sobie" jezdzic rekreacyjnie, ujezdzenie cie nie interesuje... to jest bardzo samolubne. Tobie nie przeszkadza, to ze jezdzisz byle jak, jednak kon na tym cierpi, sprawiasz mu bol.
Wszyscy tu mówią, że sarenka112p tak, a nie inaczej postępuje z koniem, ale przecież czy to jej wina? No niby tak, bo to ona robi, ale załóżmy, że jesteście niedoświadczonymi jeźdźcami i Wasze guru mówi co macie w tym wypadku zrobić, to co robicie? "Wypełniacie wolę swojego guru". Przepraszam Cię Sara, ale nic innego nie będzie lepsze dla Ciebie i dla Twojego konia jak zmiana instruktora!!
Wszyscy tu mówią, że sarenka112p tak, a nie inaczej postępuje z koniem, ale przecież czy to jej wina? No niby tak, bo to ona robi, ale załóżmy, że jesteście niedoświadczonymi jeźdźcami i Wasze guru mówi co macie w tym wypadku zrobić, to co robicie? "Wypełniacie wolę swojego guru". Przepraszam Cię Sara, ale nic innego nie będzie lepsze dla Ciebie i dla Twojego konia jak zmiana instruktora!!
nastawienie sarenki (niechęć do pogłębienia wiedzy) zalezy wyłącznie od niej samej i niestety ale jest jej "winą" że nie chce jej się tej wiedzy posiąść i polega wyłącznie na wiedzy "instruktorów.
ElaPe - Chyba zbyt szybko wyciągasz opinie o innych. Sarę znam już troszkę i jest to osoba, która bardzo chętnie się czegoś o koniach uczy. Ale to co ona nauczy się z książki nie może wnieść w życie, bo najpierw woli by instruktorka poprawnie wniosła w to w praktykę, bo mogła czasem źle to zinterpretować, ale najwidoczniej instruktorce nie zależy na postępach i konia i jeźdźca. Dobrze, że ja mam trenera, któremu zależy na tym bym jak najwięcej wyniosła z jazd jak i byśmy z koniem się jak najlepiej dogadywali.
Takie mam nastawienie, bo w porównaniu do innych niesamowicie wolno idzie mi nauka jazdy konnej. Często mnie to zniechęca, bo gdy ktoś galop miał po 3 miesiącach jazdy, ja miałam po roku. Zaczęłam jeździć w tym samym czasie co pewna, niewiele starsza dziewczyna i ona teraz skacze ponad metr, a ja dopiero co opanowałam (chyba, ciężko określić samej) podstawowe chody konia. Może i jesteśmy różne, ale już od początku było widac różnicę postępów. Może jestem mało pojętna co do tego, ale bardzo to kocham i wolę sobie pogalopować, pokłusować tylko, niż zacząć coś robić bez instruktora, co może przynieść negatywne rezultaty i odbić sie na psychice konia
Sarenka112, nie ma jazdy samemu jeśli się na tym nie znasz, Twoja droga niestety wiodła przez stajnie o poziomie nauki bliskim zeru, Ty sama uparcie dążysz do tego by jeździć, ale... koń to nie wszystko, a internet sprawy nie załatwi, masz konia który chodzi z odwrotnym grzbietem, nie pracuje nim, z głową w chmurach, ma problem z tylną nogą, i choć koń który wiele umie(siedziałam i wiem że potrafi), nie nauczy Ciebie niczego puki nie bedziesz jeździć a, wybacz szczerość, tylko klepać tyłek, z koniem trzeba umieć współpracować, a żeby to robić trzeba to umieć... i tu dochodzimy do sedna sprawy, zamiast nauczyć się porządnie jeździć, najpierw dostałaś konia a teraz do wszystkich którzy napiszą weź instruktora itd, jazda konna to kasa, na instruktora, jazdy, treningi,lecz nie każdego stać na ten wydatek....
jeszcze jedna uwaga na temat wygody i nie wygody o której pisała Sarenka112 a którą określiła bólem, to co nazywacie piłowaniem itd, a chodzi o zachęcenie do żucia wędzidła i pójścia za wędzidłem w dół półparadami, hmm tylko jak wytłumaczyć to komuś kto nie wie o co chodzi? czyli delikatna praca podparta łydką-niewygoda, i zejście konia w dół, a wtedy odpuszczenie -wygoda, i zostawienie w spokoju, i koń zaczyna się nieść, mieć wykrok, podstawiać zad itd, może ktoś z was mądrych wytłumaczy to inaczej dziecku które ma naście lat i zerowe pojęcie o półparadzie, działaniu krzyżem nie mówiąc już o niestabilnej ręce, łydce itd. tekst o powrocie do szkółki możecie sobie podarować
Ale z niestabilną to tej wygody nigdy nie będzie. Borykałam się z podobnym problemem (koń całkiem poza kontaktem, z głową w chmurach) w zeszłym roku. Dziś mam konia na kontakcie, pracującego grzbietem. Mam dużo większe doświadczenie niż Sarenka (co wcale nie znaczy, że w ogóle duże), ale bez pomocy z dołu nie dałabym rady. Cudów nie ma.
m.indira - sorry ale to nadal jest nie zgodne ze sztuką. Od kiedy to zachęca się konia do przyjścia na wędzidło memląc mu w pysku? 🤔 Delikatnie czy nie - nie robi się tego. Do kontaktu konia zachęca się łydką.
jeszcze jedna uwaga na temat wygody i nie wygody o której pisała Sarenka112 a którą określiła bólem, to co nazywacie piłowaniem itd, a chodzi o zachęcenie do żucia wędzidła i pójścia za wędzidłem w dół półparadami, hmm tylko jak wytłumaczyć to komuś kto nie wie o co chodzi? czyli delikatna praca podparta łydką-niewygoda, i zejście konia w dół, a wtedy odpuszczenie -wygoda, i zostawienie w spokoju, i koń zaczyna się nieść, mieć wykrok, podstawiać zad itd, może ktoś z was mądrych wytłumaczy to inaczej dziecku które ma naście lat i zerowe pojęcie o półparadzie, działaniu krzyżem nie mówiąc już o niestabilnej ręce, łydce itd. tekst o powrocie do szkółki możecie sobie podarować
dokładnie. tez mi się wydaje że w tej stajni łopatologicznie jej chcieli powiedzieć o wygodzie/niewygodzie i do słownictwa się ten bół zakradł.
m.indira - sorry ale to nadal jest nie zgodne ze sztuką. Od kiedy to zachęca się konia do przyjścia na wędzidło memląc mu w pysku? 🤔 Delikatnie czy nie - nie robi się tego. Do kontaktu konia zachęca się łydką.
no łydką ale jednak musisz przytrzymać tą wodzę dłonią. Nie ma samego dzialania łydki tak jak samego działania wodzy.
Mnostwo nastolatek swietnie jezdzi konno, stosuje polparady i dziala krzyzem. Nie urodzily sie w siodle wiec ktos je tego nauczyl i wiek nie ma tu nic do rzeczy. Jezeli nie moglabym nauczyc dziecka polparady poniwaz nie umie jeszcze dzialac, krzyzem, ma niestabilna reke i lydke, to ja bym zaczela od nauki prawidlowego dosiadu, a dopiero potem brala sie za elementy trudniejsze. Odwrotna kolejnosc jest bez sensu.
Co do czytania ksiazek: ksiazki nie gryza, mozna je studiowac i nadal jezdzic z instruktorem (naprawde!), wiedza w glowie nie poszkodzi, chociazby zeby wiedziec ze np. instruktor stosuje jakies podejrzane metody albo poznac jezyk jezdziecki zeby mozna bylo porozumiewac sie z innymi jezdzcami na forum i byc dobrze zrozumianym.
no więc właśnie. Chociażby po to żeby rozumieć to, co do ciebie mówią te osoby prowadzące jazdę (te nieszczęsne wygoda/niewygoda które zapewne przez ciebie zostały "przetłumaczone" na sprawianie bólu) a także tu na forum co do ciebie piszą - to należy poczytać i zapoznać sie z określeniami i terminami w jeździectiwie tak by wiedzieć o czym w ogóle mowa.
Inaczej nie będziesz w stanie niczego prawidłowo zrozumieć.
m.indira - no i widzisz i teraz Sara uważa, że zrobić ból koniowi to nie jest nic złego, bo chociaż koń dobrze chodzi. Mi wyjaśniano co to jest pół parada w IV klasie podstawówki - pamiętam do dziś i do dziś ją stosuję. Więc nie rozumiem jaki problem jest wytłumaczyć jej na czym to polega? Ja z nią rozmawiam dosyć często i szybko rozumie jak chce jej coś wytłumaczyć, a jest to przecież tylko przez internet. A co do tego, że jest młodzież co super jeździ, to prawda, mam koleżankę co jeździ troszkę ponad rok, a już startuje w zawodach z powodzeniem i wszystkiego nauczyła się w szkółkach ;] Ale to oczywiście zależy od człowieka, jak kto szybko się uczy, tak jak to zauważyła Sara.
[quote author=foka link=topic=58250.msg1062827#msg1062827 date=1309849032] m.indira - sorry ale to nadal jest nie zgodne ze sztuką. Od kiedy to zachęca się konia do przyjścia na wędzidło memląc mu w pysku? 🤔 Delikatnie czy nie - nie robi się tego. Do kontaktu konia zachęca się łydką.
no łydką ale jednak musisz przytrzymać tą wodzę dłonią. Nie ma samego dzialania łydki tak jak samego działania wodzy. [/quote]
No ale jednak jest różnica pomiędzy trzymać wodzę a memlać prawa / lewa nie sądzisz?
sarenka112 ja też jeździłam dla przyjemności, a pomimo to musiałam uczyć się czegoś nowego an każdej jeździe. Są pewne rzeczy, które będziesz musiała opanować, aby jazda sprawiała przyjemność nie tylko Tobie, ale też stworzeniu, na którym jeździsz. 😉 Przez pierwszych kilka lat będzie nieustanna nauka- co robić, jak siedzieć, jak pracować. A kiedy już się tego nauczysz, zacznie się jazda dla przyjemności 🙂 Bo będziesz już wiedziała, jak jeździć tak, żeby nie ranić grzbietu, nóg i pyska końskiego. Owszem, dalej będziesz się co rusz uczyć czegoś nowego- ale już nie w tak "drastycznym" stopniu. Teraz musisz skupić się na tym, jak zacząć czerpać przyjemność z pracy z koniem. Jeśli chcesz jeździć typowo rekreacyjnie- nikt nie może kazać Ci robić ustępowań, lotnych czy pasaży. Na poziomie rekreacji wystarczy Ci(przynajmniej w moim mniemaniu) umiejętność poprowadzenia konia we wszystkich chodach tak, żebyście obydwoje mieli z tego przyjemność. I nie przejmuj się tym, że robisz wolne postępy. Ja jeździłam 7 lat- a pomimo to nie jestem w stanie zagalopować na bardziej wymagających koniach i lecę na łeb, na szyję przy każdym baranku 😉 Ty masz to szczęście, że jesteś pod okiem instruktora. Takiego czy innego, ale jednak ktoś na Ciebie z dołu patrzy. I robienie postępów o naprawdę indywidualna sprawa 🙂
sarenka112, Czytamy ze zrozumieniem: To nieważne co ty z tym koniem chcesz robić, czy chcesz jeździć rekreacyjnie czy sportowo, czy jesteś czy nie jesteś "pojętna" i jak ci idzie nauka jazdy konnej [a to czy ktoś galopował szybciej czy później nie ma ŻADNEGO znaczenia].
Jeśli chce się przebywać z końmi i na nich nie jeździć to ok, nie musi człowiek wiedzieć jak działa to i tamto, ale jeździ chce się jeździć na koniach to trzeba się uczyć. Samemu też. Fajnie, że chcesz jeździć z instruktorem, ale nie wszyscy instruktorzy są dobrzy, niestety. Tak czy siak, samemu też warto się doszkolić: jest pełno książek na ten temat na rynku i wystarczy tylko wejść do księgarni i kupić/zamówić na necie i kupić/poszperać na allegro/czy nawet poszukać na chomiku czy innym tego typu serwerze. Od wiedzy jeszcze nikt nie umarł.
Co to za ustawianie głowy konia? Wiesz w ogóle po co i stąd wynika "ustawienie głowy konia" takie jak można zobaczyć np. na zawodach ujeżdżeniowych czy na zdjęciach koni ujeżdżeniowych? Skoro nie interesujesz się ujeżdżeniem, to dlaczego interesujesz się ustawieniem głowy konia, hę? :> Jeśli chcesz jeździć tylko turystycznie to proszę - stepo-kłusem z jednym nawrotem galopu do lasu i koniec. Do tego ustawiać koniowi głowy nie trzeba.
A ja podejrzewam, że "ustawienie głowy konia" to w wielu przypadkach pogoń za iluzją bezpieczeństwa. Czyli takie niby panowanie nad koniem, żeby nie za szybko się ruszał. Jak ja chcę na skróty poukładać konia to robię przejście - galop dodany- skrócony kłus. Nie polecam laikom. Goniących za iluzją zapewniam, że koń może zrobić co chce nawet poskładany jak tasiemka w kieszeni. A nawet jak go napniemy jak łuk to mu odpalić łatwiej. Cała sztuka polega na rzuceniu wodzy luźno jakby ich nie było a potem na składaniu pomaleńku od dosiadu.
m.indira - sorry ale to nadal jest nie zgodne ze sztuką. Od kiedy to zachęca się konia do przyjścia na wędzidło memląc mu w pysku? 🤔 Delikatnie czy nie - nie robi się tego. Do kontaktu konia zachęca się łydką.
albo czarną wodzą
a tak serio, znam konie które można a fuj fuj 🤬 łydką zamykać w ręce i czekać, czekać i czekać... znam też takie które(i tutaj moje spostrzeżenie) na pracy palców były 5 dekami w nacisku na wędzidło i odpowiadały na muśnięcia, po czym zamykane na jakiś czas stawały się twarde, nieczułe a wręcz prące na wędzidło, pytanie tylko co jest lepsze? mówimy o prawidłowym zebraniu od zadu po pysk i przez dosiad, łydkę do zamkniętego wędzidła ok, ale niech się uderzy ten w pierś który choć raz nie zamajzlował koniowi w pysku choćby palcami, i zapomniał przy tym o dosiadzie, łydce, bo robił to tylko dla przypomnienia ? nie stosuję patentów, wypinaczy, czarnej, nawet czambonu-choć jego możliwości korekty są naj dla mnie, czasami by koń pojął o co chodzi trzeba tygodni, miesięcy, nigdy nic nie robię na szybko bo zepsuć można szybko,naprawia się bardzo długo...
w przypadku Sarenki112 pojawił sie problem braku odpowiedniej osoby gdy zaczynała jeździć, do tej pory te braki są hmmm bardzo widoczne, klepać tyłek może każdy, ale porywać się na słońce i kupować konia bez podstawowej wiedzy ? potem następuje sytuacja gdzie całość przerasta wszystkich zainteresowanych i pojawia się problem, bo koń to nie rower, który można odstawić w kąt... przykład Sarenki uświadamia mi że przydomowe stajnie gdzie "uczy się" jazdy konnej to często połaczenie nieumiejętności z niekompetencją i hasłem jakoś to będzie, byle wpadło kilka złotych, i przykro to mówić ale wiele z tych domorosłych instruktorów ma nikłe pojęcie o tym czego uczy, mając papiery instruktora rekr lub hipo...
Taniu, piękne to Twoje ostatnie zdanie, ale prawda jest niestety inna
Różnica jest byc ogromna, jesli przesiadasz ze szkółkowego starego wyjadacza na konia, któremu trzeba pewne rzeczy dopiero pokazać i czegoś go nauczyć. I czasami trzeba swoją dotychczasową wiedzę zrewidować i uczyć się od nowa.
Bo jest coś takiego: doświadczony koń uczy niedoświadczonego jeźdzca, doświadczony jeździec uczy niedoświadczonego konia, a tu niedoświadczony koń uczy się od niedoświadczonego jeźdzca i odwrotnie.
bobek, koń owszem ale ktoś na poziomie lonży, może co najwyżej na tym koniu pojeździć kłusem o ile wie jak konia do niego zmusić... różnica jest taka że koń stoi w prywatnym domu sam, najbliższy instruktor z pojęciem to 20 km, stajnia dobra rekreacyjna 25-40 i więcej(pamietajcie to nie duże miasto, komunikacja najlepiej własna a dziecko raczej prawka nie posiada). nie jestem przeciw posiadaniu koni, ale trzeba spełniać pewne kryteria, a przede wszystkim trzeba się choć odrobinę znać... widziałam nie raz jak po kilku terenach w sąsiedniej stajni gdzie jazda wygląda jak spacer po parku, przyjeżdżał do mnie uchachany rodzic z pytaniem czy mam konia na sprzedaż bo jego córka jeździ w sąsiedniej stajni, po krótkiej rozmowie robił coraz większe oczy, i zaczynał się zastanawiać czy aby kaprys córki nie był za pochopny, po czym przywoził do mnie owo jeżdżące cudo i okazywało się że nawet nie umie założyć ogłowia bo konia zawsze dostawała osiodłanego i gotowego do jazdy. po kilku latach spotkałam owego ojca, który podziękował mi za to że mu uświadomiłam że koń to nie zabawka, do dziś bowiem jego córa jeździ , całkiem nieźle sobie radząc, ale na własnego konia nie miałaby czasu...