epk pewnie że masz rację, ale sam dosiad jakos nie specjalnie do mnie przemawia. ElaPe pewnie że jest ważne, nie raz widać na zawodach skokowych braki tych ujezdżeniowych podstaw, i nie raz widziałam problemy pyskowe, tyle że "skutecznie zakneblowane".
Przypadkiem trafiłam na to w internecie - z cyklu "czego to ludzie nie wymyślą" -wiecie ,że istnieje już urządzenie pozwalające ocenić, czy ilość kontaktu utrzymywanego przez jeźdźca na wodzy jest odpowiednia? nazywa się kontaktomierz: http://animalia.pl/produkt,25848,520,br-ec-hand.html
Iwona dobre 🏇 Ja np. nie wiedziałam... Ktoś używał, ma to wogóle jakiś sens? Mam wątpliwość bo co koń to kontakt inny (mocniejszy, słabszy) poz tym działa tylko wtedy kiedy jedziemy i nic od konia nie chcemy, bo przy jakichkolwiek elemtach ten kontakt się zmienia.... Ciekawe, wypróbowałabym, ale nie za taką cenę.... 🤔wirek:
Zwracam sie do Was z takim zapytaniem. Kobyła ma problem z kontaktem i wyrywaniem wodzy z rąk, a przynajmniej miała. Bo przez wakacje sporo w tym temacie nadrobiłyśmy-zwłaszcza jeśli chodzi o stęp i kłus i przejścia między tymi chodami. Były dni, że nie chciało mi się z niej schodzić, pierwszy raz od paru lat szła na kontakcie, przejścia od dosiadu...super. Oczywiście nie jest to stała poprawa jeszcze.Ale chodzi mi o przejscia np. kłus galop kłus.Przy zagalopowaniu trzymam taki sam kontakt jak w kłusie, ale przesadnie oddaję wewn. wodzę, żeby jej w razie czego nie szarpnąć (tak czytałam). Przy przejściu galop-kłus (ma tendencję do uwalania się na ręce, wyciągania głowy i pędzenie) mam dwie opcje-albo oddaję wodze zaraz po przejściu do kłusa i wtedy koń zadowolony ale się uwiesza i pędzi, albo trzymam kontakt bez zmian i wtedy jest mała szarpanina głową. O łydkach pamiętam, żeby wepchnąć zadnie nogi głebiej, ale nie wiem co mam zrobić ztymi rękami, no wstyd, ale nie wiem- odpuscić trochę czy trzymać równo i tak jak w trakcie galopu? Jesli chodzi pedzenie, to po galopie albo wjeżdżam na koło, albo przechodzę do stępa.
Julie na razie to nie mam możliwości, bo ani ujezdżalni ani kamerzysty. Ale w wakacje wsiadała instruktorka, która dawno na niej nie jeździła i widziałam z boku te przejścia. Mam stare filmiki, na których przy przejściu z kłusa do stępu wyciągała szyję, otwierała pysk i wyciągała wodze. Przejście ze stępa do kłusa tez było rozciągnięte tak, jakby najpierw ruszał przód konia, potem tył. Odkąd skróciłam wodze i pilnuję kontaktu koń zrobił się taki bardziej zwięzły i znaaaacznie przyjemniejszy do jazdy. Instruktorka też powiedziała że nigdy jej sie tak nie jeździło na tej kobyle, a kłus był zawsze bardzo męczący. Żałuję ze nie mogłam pooglądać siebie bo może i sama bym coś wychwyciła, ale na pewno odczuwalny był zupełnie inny komfort jazdy. Może jak już będzie dobre podłoże coś się uda nagrać.
Postaram się 🙂 .Przejście w dół: Jadę kłusem, zamykam łydki lekko za popręgiem, prostuję się, napinam lekko mięśnie brzucha (to się chyba nazywa zatrzymanie dosiadu) i trzymam równo wodze. Ona przechodziła do stępa, albo ze stępa do stój jak tylko zaczynałam to robić, czasami miałam wrażenie że tylko pomyślałam o tym.