Forum konie »

Konie na Wisłostradzie

Ja tam mam ze 2 kilometry z domu do tych stajni i nawet mi przez myśl nie przeszło nigdy żeby tam swojego konia wstawić 🙂 Stałam za to kiedyś w inne stajni blisko drogi - tam chyba główną zaletą oprócz ogrodzenia był rów - nawet jakby zerwały tego pastucha to by nie dotarły do drogi. Chociaż teraz i tak jak o tym myślę to i tak nie wiem gdzie ja miałam mózg ;P
Dzionka, ale i stamtąd konie uciekły 😉

julia bzdury straszne piszesz, przeczytaj siebie za kilka lat.
cieciorka, to nie za moich czasów 🙂 Za moich był wypadek drogowy, ale z osiodłanym koniem i jeźdźcem, a nie uciekinierem. Teraz bym już w takiej stajni przy drodze nie postawiła konia.
Dla mnie problemem nie jest odległość od drogi, bo na pustyni nie żyjemy a konie to nie żółwie- i ucieczka z każdej stajni może stać się niebezpieczna- czy to wiejska gruntówka uczęszczana raz na ruski rok czy też autostrada.. każdy padok powinien być solidnie zabezpieczony. Nasza stajnia jest w bliskiej odległości od drogi a jakoś nigdy żaden koń nie zwiał.
zen, ja mam właśnie na myśli całokształt pisząc "takie miejsce". Blisko drogi plus słaby płot dyskwalifikują stajnię. Dlatego nawet nie zawitałam do Agmai i pochodnych mimo małej odległości od domu.

W obecnej stajni mamy naprawdę super ogrodzenia - wysokie i drewniane plus pastuch dookoła. Nie wiem, może nie poznałam jeszcze stajennych spryciarzy - ale jak dla mnie nie ma szans, żeby stamtąd któryś wyszedł 🙂
Heh, a dla mnie sami właściciele koni są mało myślący / przewidujący. Bo jakby nie chcieli koni wstawiać do takich stajni to by musiał być z tym zrobiony porządek.

Kilka miesięcy temu mieliśmy w kilka koni zmieniać stajnię (groził nam brak hali, coś trzeba było wymyślić) - padła propozycja stajni - pojechaliśmy oglądać. Jedna z rzeczy, która mnie powaliła to były padoki - na wysokości 80cm pogrodzone lekko walającym się pastuchem - bez podłączenia do prądu. Z 6 właścicieli koni w sumie tylko ja powiedziałam, że takie coś odpada i dyskwalifikuje stajnie. Od reszty usłyszałam, że przesadzam, że ich konie z takiego czegoś nie wyjdą, a jak wyjdą to no cóż - jak koń z tego wychodzi to z każdego wychodzi, że stwarzam problemy, bo jak uciekną to się je złapie i już. (w lini prostej 500 metrów do drogi krajowej wrocław-warszawa). I wtedy stwierdziłam, że problemem nie są nieodpowiedzialni właściciele stajni tylko nieodpowiedzialni właściciele koni, którzy widząc takie coś wstawiają w takie miejsca swoje konie. A w sumie właściciel stajni? Ma pensjonariuszy, którzy nie widzą problemu więc po co ma coś robić i kasę wydawać?
Fakt, w Stanicy padok nie raz leżał, konie nie raz uciekły. W Agmai również padoki pozostawiają wiele do życzenia i nie raz łapałam konie, które z nich uciekły.
Na szczęście w obu tych stajniach stałam krótko, bo przejrzałam na oczy. Gdyby to jednak mój koń biegałby po wisłostradzie, to zdecydowanie wyciągnęłabym konsekwencje od właściciela i od razu zmieniłabym stajnię. Było to zagrożenie dla koni i ludzi, wszystko mogło się stać.
Dzionka, ale i stamtąd konie uciekły 😉

julia bzdury straszne piszesz, przeczytaj siebie za kilka lat.



Oczywiście że nie musisz się ze mną zgadzac, choc wydaje mi sie ze napisalam mniej wiecej to co inni.
Czytanie siebie za kilka lat może byc nie możliwe bo juz jestem stara.....🙂

Ja mam stajnie przy drodze wojewodzkiej, niestety ruch jest, a to ze w srodku wsi obowiązuje 50km/h, kogóż to obchodzi, jednak gdyby zdazyl sie taki wypadek, o jakim piszemy, to nie wyobrazam sobie ze ja mialabym dostac mandat a ten kierowca co nie stosowal sie do przepisów nie.

poprostu uwazam ze jestescie stronniczy ale moze to dlatego ze nie lubicie tej stajni. Ja natomiast jej nie znam i dlatego wypowiadam sie bardzej obiektywnie.

Oczywiscie nie usprawidliwiam tejze sytuacji, ale koń to tylko koń, i uciec moze, u nas po wsi nieraz cielaka ktos goni, apbo prosiaka takeigo 250kg....

takie rzeczy sie zdażaja, mojemu kuzynowi zdażyło sie udezyc w cielaka, chłopak wpadl mu do auta, naszczescie zająl miejsce dla pasażera.


Sprawa zakonczyla sie odszkodowaniem za uszkodzone auto, no bo na wsi to jest dosc czesty problem ze jakies zwierze ucieknie. ale biegnace po trasie konie to nie psy pozostawione bez opieki czy bezpanskie.

Za pozostalymi potwierdzam ze jak ktos trzyma swojego konia swiadomie w takim miejscu gdzie bezpiecznie nie jest to jego sprawa.
Ciekawe tylko co by było gdyby którys z tych prywatnych koni nie wrocil do stajni w pelni zdrowia....


Tak samo z tym ze ludzie nie znaja sie an konaich to jada i trąbia, i mysla ze to pieszy....
świetnie, a czy ci ludzie skonczyli podstawowke? bo na biologii w podstawówce możan sie nauczyc ze koń podobnie jak pies, kot czy sarna to zwierze, i jak kazde zwierze nie jest istotą myślącą, pozatym własnie taki koń ważący 600 kg, moze w kazdej chwili wskoczyc przestraszony wręcz na ten mijajacy go samochód....nie wiem czy do tego trzeba miec az tyle wiedzy zeby tego konia szerokim łukiem  ominąc, ale cóz w mediach i nie tylko wciaz podkreśla sie bezmyślnośc kierowców.


Ale, to nie o zagrozenie na ulicy chodzi tylko raczej o bezpieczenstwo koni, mysle ze nikt swiadomie nie wypuscil koni zeby sobie pobiegaly po asfalcie.
Więc jaka kaa, dla mnie to juz by byla karą sama w sobie ta ucieczka, wiecie ile to stresu czy uda sie złapac konie i czy nic im sie nie stanie...

to miałam na myśli- dobitnie świadczy, że mówimy o czym innym
a ja pamiętam czasy kiedy Stangret urzędował tam też. To musiał być rok 1992-93. Konie pasły się LUZEM na tych ugorach tam, bez żadnego ogrodzenia. I nie to że uciekły tylko je tak puszczano po prostu. To były czasy kiedy nie było tego centrum ani zdaje się Agmaji.


nawet chyba i wczesniej, kiedy Stangret nie mial stajni tylko namiot wojskowy NS w ktorym staly konie na baaaardzo glebokiej sciolce

padokowali sobie luzem kolo trasy

Ale, to nie o zagrozenie na ulicy chodzi tylko raczej o bezpieczenstwo koni, mysle ze nikt swiadomie nie wypuscil koni zeby sobie pobiegaly po asfalcie.

Może i nieświadomie, ale zaniedbania przy podokowaniu konia i skutek tego ucieczka konia na ulicę to zaniedbanie, a jeżeli zdarzy się wypadek to właścieciel stajni jest, i powinien być odpowiedzialny. Jeżeli np. nie zadbasz o stan techniczny swojego samochodu i spowodujesz śmiertelny wypadek, to co zrobisz? Słodkie oczka i powiesz, że to "nieświadomie" a twój stres z powodu samochodu jest wustarczającą karą? A tego, że bagatelizujesz zagrożenie na ulicy to brak mi słów  😵


Więc jaka kaa, dla mnie to juz by byla karą sama w sobie ta ucieczka, wiecie ile to stresu czy uda sie złapac konie i czy nic im sie nie stanie...

Taa, jasne, na pewno strasznie się przejmą. Może jakby podnieśli tą karę 100 zł do kwadratu i nałożyli obowiązek porządnego ogrodzenia padoków, to odniosłoby to skutek.


Ja mam stajnie przy drodze wojewodzkiej, niestety ruch jest, a to ze w srodku wsi obowiązuje 50km/h, kogóż to obchodzi, jednak gdyby zdazyl sie taki wypadek, o jakim piszemy, to nie wyobrazam sobie ze ja mialabym dostac mandat a ten kierowca co nie stosowal sie do przepisów nie.

Koń wpadający na samochód jadący z prędkością 50km/h również może spowodować wypadek śmiertelny, może też poważnie poturbować pieszego.


Oczywiscie nie usprawidliwiam tejze sytuacji, ale koń to tylko koń, i uciec moze, u nas po wsi nieraz cielaka ktos goni, apbo prosiaka takeigo 250kg....

No, jeżeli u was na wsi to normalne to  🤔 Może podaj nazwę tej wsi, coby się trzymać z daleka i nie wpaść na galopujące konie i inny zwierzyniec?
Z dobrze zabezpieczonej stajni/padoku koń razej nie ma prawa uciec, i właściciel ma zasrany obowiązek tą stajnię odpowiednio zabezpieczyć.

Po prostu wszystko mi opada  🤔
No, jeżeli u was na wsi to normalne to  🤔 Może podaj nazwę tej wsi, coby się trzymać z daleka i nie wpaść na galopujące konie i inny zwierzyniec?
Z dobrze zabezpieczonej stajni/padoku koń razej nie ma prawa uciec, i właściciel ma zasrany obowiązek tą stajnię odpowiednio zabezpieczyć.

Po prostu wszystko mi opada  🤔


Wiesz, w Newmarket, miescie - kolebce swiatowych wyscigow, miescie zamieszkalym przez 15 tysiecy ludzi, lataja sobie nieraz konie luzem po glownej ulicy, bo ktos spada

W zeszlym roku z jednej ze stajni zwial dwulatek, w trakcie zajezdzania, z podpietymi dwoma lonzami (tak sie w Anglii lonzuje) i zlapali go 3 km dalej, pod Tesco

KAZDY kon jest w stanie zwiac i latac po ulicy
Tak każdy może ale nie  trzeba dać mu takiej możliwości...U mnie w stajni ulica jest daleko ale konie jakoś nie zwiewają z padoków...
Trudno sobie wyobrazic zeby kon mial mozliwosc zwiewania z padoku, znam jedna akcje zwiewania zakonczona tragiczna smiercia konia, przy czym nie byla to wina ogrodzenia

Skok przez płot?
A. wiem, że każdy może, bo różne wypadki chodzą po ludziach. Można spaść w terenie, wyjątkowo skoczny koń może kicnąć nawet bardzo wysoki płot albo staranować porządne ogrodzenie. Sama o tym wiem, bo mój koń też raz znalazł się na chodniku, będąc pod opieką zaufanej trenerki - najpierw otworzył bardzo skomplikowany zamek w bramie padoku, potem mniej skomplikowany w pierwszej bramie zewnętrznej, a brama otwierana na sygnał elektryczny została przypadkiem otworzona przez kogoś innego mającego pilota z podobnym sygnałem do bramy (chociaż jest to podobno niezwykle rzadkie). Ale w wypowiedzi julii bulwersuje mnie to, że ona najwyraźniej nie widzi powagi sytuacji i tego, że właściciel musi zabezpieczyć konia przed ucieczką najlepiej, jak może, żeby maksymalnie zminimalizować takie ryzyko.
Mój koń w stajni  na praktykach zdejmował bramę wejściową głową  👍 z zawiasów xD 3 bramy tak rozwalił ale szybko zostały dorobione dodatkowe zabezpieczenia i nie uciekał.
Skok przez płot?



tak, skok w stadninie w Mosznej. A kon w zyciu plotow nie biegal, tylko plaskie wyscigi.
Twierdzenie, że właściciele stajni nie powinni płacić kary za wypadek spowodowany przez konie z ICH ośrodków latające luzem po ulicy jest jakieś absurdalne. Że niby biedaczki za duży stres i tak już przeżyli? Nawet właściciel psa, który spuszcza psa ze smyczy przy drodze i tego psa potrąci samochód płaci za ewentualne zniszczenie samochodu. I moim zdaniem słusznie. Jak sami mózgów nie mają i nie biorą psa na smycz w niebezpiecznym miejscu, to może strata paru groszy bardziej do nich przemówi. To samo z końmi. Wizja groźnego wypadku ich nie rusza - parę stów w plecy może już ruszy.
Dlatego tez w NORMALNYCH warunkach (krajach?...) wlasciciele koni/osrodkow maja ubezpieczenie od nieszczesliwych wypadkow spowodowanych przez konie.

Nawet wlasciciele koni wyscigowych sa w wiekszosci ubezpieczeni, bo jesli np kon kopnie kogos na padoku przed gonitwa, to odpowiedzialny jest wlasciciel! Jesli ten ktos kopniety podlazl za blisko sam z siebie, to tez wlasciciel odpowiada...
Twierdzenie, że właściciele stajni nie powinni płacić kary za wypadek spowodowany przez konie z ICH ośrodków latające luzem po ulicy jest jakieś absurdalne.....


Sprawa ta jest jasno uregulowana w prawie:
art. 431 Kc : "Kto zwierzę chowa albo sie nim posługuje zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody, niezależnie od tego czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy."

Na pierwszy rzut oka - odpowiedzialność ponosić powinien właściciel konia.
Ale właściciel konia zwolniony będzie od odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez konia w trakcie ucieczki, jeżeli wykaże, że powierzył swojego rumaka osobie (firmie), która w zakresie działalności zawodowej trudni się opieką nad końmi. W takim przypadku odpowiedzialność będzie ponosić ta osoba (firma) (co wynika z art. 429 kc).
kurcze łatwo mówic o nie uciekaniu koni ,czy o dopilmnowaniu koni wówczas gdy ma się jednego pupilka. Oczywiscie ,że kon to sprytne zwierze i czasem ucieknie a to pod ogrodzniem (tak zwiał Hultaj ,ktory nanormalnej tarzając sie znalazł się po drugiej stronie ogrodzenia) czy też po zwaleniu jezdzca, czy tez przez nieuwage personelu lub nawet innych wlascicieli koni (ot wyjezdza i nie domknie bramy)
Nie usprawiedliwiam włascicila stajni ale rozumiem ,że ucieczka koni mogła się zdarzyc i wcale nie musiałabyc spowodowana zaniedbaniem.
U mnie przez 4 lata konie zwiały dwa razy.Ostatni raz 3 lata temu i cholera wlazly w pole Burmistrza. Najperw martwiłam sie o konie bo zażerały w najlepsze swieży owies a pozniej musiałam "dogadac się" z Burmistrzem. Oczywiscie ogrodzenie postawiałam nowe , bramy (obie) wymieniłam na nowe.Zrobiłam co moglam aby sytuacja się nie powtorzyła i...... i przyjechal gośc po nawóz- zostawił otwartą jedną bramę a drugiej nie domknął i... i znó łapalismy konie. Teraz za każdym razem zamykam na kłódkę i zawsze staram się byc  gdy są inni ludzie, gdy dziewczyny wyjezdzają w teren itp.
A.. ja tez wykupiłam polisę z NNW od wypadków i poprosiła o to aby wlasciciele koni przebywających u mnie dołożyli sie do polisy. Kon to kon rózne rzeczy mogą się zdarzyc lepiej wiec nie oszczędzac na ubezpieczeniu.
U mnie przez 4 lata konie zwiały dwa razy.Ostatni raz 3 lata temu i cholera wlazly w pole Burmistrza. Najperw martwiłam sie o konie bo zażerały w najlepsze swieży owies a pozniej musiałam "dogadac się" z Burmistrzem.....


Na takie przypadki (nierzadkie) też się znajdzie odpowiedni paragraf:
art. 432 kc: "1. Posiadacz gruntu może zająć cudze zwierzę, które wyrządza szkodę na gruncie, jeżeli zajęcie jest potrzebne do zabezpieczenia roszczenia o naprawienie szkody. 2. Na zajętym zwierzęciu posiadacz gruntu uzyskuje ustawowe prawo zastawu dla zabezpieczenia należnego mu naprawienia szkody oraz kosztów żywienia i utrzymania zwierzęcia."

Dobrze ten przepis znać - jeżeli dojdzie do ucieczki konia na pole sąsiada i sąsiad nie będzie chciał nam konia oddać przed zapłatą określonej kwoty pieniędzy za spowodowane przez konia szkody w jego zasiewach. Poniekąd będzie mieć rację.
nie musisz "sypac" paragrafami. Doskonale wiem ,że za swoje i powierzone mojej opiece ,konmi w pełni odpowiadam. I chyba każdy własciciel koni ,psa czy innego czworonożnego przyjaciela wie i zna swoje obowiązki. Oczywiscie ,że wyrównałam straty nie tylko Burmistrzowi ale rowniez włascicielowi paswiska przez któe mój kochany tabun byl łaskaw przebiec i  rzekomo pogniotł świeżo posianą trawę. Trudno ,jak mawiał mój sp Tata "chciało się miec miod to się ma i pszczółki" Nie dopilnowałam to poniosłam karę.
Dlatego teraz bardzo, bardzo dbam o dobre ubezpieczenie.
po Wale Miedzeszynskim tez czasami biegaja konie... zawsze jak jade tam to zwalniam bo nigdy nie wiadomo...

przy Wale to z jakiej stajni ?
z trybulowa
Jak to się właściwie stało, że one zwiały? (pytam oczywiście o te trzy na Wisłostradzie oczywiście)
Przerwały pastuch bez prądu i sobie wyszły...nic skomplikowanego.
no to właściciele kompletnie bez głowy. Spodziewałam się, że przeskoczyły ogrodzenie z rurek, albo jeden cwaniak otworzył bramkę i wylazły...
A jak tak, to po prostu idioci... Jak się ktoś decyduje na stajnię w centrum Warszawy, obok bardzo uczęszczanej trasy, to trzeba chyba bardziej zabezpieczyć zwierzaki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się