Ja te wszystkie argumenty rozumiem i się z nimi zasadniczo zgadzam 😀 ale mam sobie tego jednego ogiera bo lubię, inna wielka logika za tym nie stoi. Pozostałe moje konie są innej płci 🙂
Co do szyi, w mojej opinii są ogiery z szyją jakiej żaden wałach nie będzie miał nigdy, nie wiem, może trochę chodzi o całokształt, sposób noszenia się, inną iskierkę w oku. No mi się to podoba po prostu, oczywiście żeby to był jakoś oszołom to litości dla jajek by nie było.
Foto poglądowe, generalnie jakoś nie mam za wiele zdjęć, nie ma komu robić.
O, jeszcze takie, acz wszystkie nienajnowsze, jeszcze z pensjonatu. Tak czysto poglądowo, co by wszyscy wiedzieli, o czym z grubsza rozmawiamy 🙂
I tak, formalnie to skoczek, ale mam tylko zdjęcia z korytarza jakieś w miarę sensownie świeże 😅 stary koń w korytarzu, aż chciałoby się rzec, koń by się uśmiał z takich pomysłów 😆
Lhp ta szyja śmiem twierdzić że to geny i nie straci jej po wykastrowaniu. Niektóre linie rodów tak mają, mój wałek też ma potężną szyję, jego matka też miała, inne z rodu tak samo. Geny plus odpowiedni trening i nic nie straci. Oczywiście nie namawiam do kastracji bo to Twoja decyzja.
Perlica, możliwe, dlatego tak jak piszę na uznaniu nigdy nie był 🙂 W sumie miała to być mała dygresja do wcześniejszego pytania o młodego ogiera, a wyszła cała w sumie mało potrzeba dyskusja na temat mojego starego 😉 Ja się tylko doświadczeniami i spostrzeżeniami właściciela ogiera podzielić chciałam.
On już padnie ogierem, nie będę 10-letniego konia kastrować (chyba, że z jakiegoś powodu nastąpi taka konieczność), zwłaszcza że ma zapewnione warunki i zasadniczo nie wygląda na niezadowolonego.
Ale w sumie jak o dygresjach, to jeszcze jedna mi się nasuwa. Jak widzę co w okolicy jest uznane i czym ludzie realnie kryją, to optymizmem to nie napawa. Wciąż dużo ludzi "na powiecie" chce ogiera dostępnego na miejscu, cena jest też nie bez znaczenia. Później te rzesze zupełnie byle jakich wyhodowanych koni. Bo owszem, jak popatrzymy na stacje ogierów, zwłaszcza te duże, renomowane, to są tam top fury, ale z wielu różnych względów to nie jest trzon polskiej hodowli. Takie dostępne lokalnie ogiery są często tak mocno byle jakie, że w sumie nawet ogier nie topowy, a po prostu wystarczająco solidny i dobry rodowodowo i tak mógłby być dużym progresem hodowlanym.
Ale w sumie jak o dygresjach, to jeszcze jedna mi się nasuwa. Jak widzę co w okolicy jest uznane i czym ludzie realnie kryją, to optymizmem to nie napawa. Wciąż dużo ludzi "na powiecie" chce ogiera dostępnego na miejscu, cena jest też nie bez znaczenia. Później te rzesze zupełnie byle jakich wyhodowanych koni. Bo owszem, jak popatrzymy na stacje ogierów, zwłaszcza te duże, renomowane, to są tam top fury, ale z wielu różnych względów to nie jest trzon polskiej hodowli. Takie dostępne lokalnie ogiery są często tak mocno byle jakie, że w sumie nawet ogier nie topowy, a po prostu wystarczająco solidny i dobry rodowodowo i tak mógłby być dużym progresem hodowlanym.
lhp, to jest niestety prawda. Do tego przecietny posiadacz konia nie umie ocenic rodowodu i wychodzi rynek na którym kompletnie nie oplaca sie dzialac w temacie hodowli, ani w ogole o nim myslec. Chyba ze ktos bardzo lubi prace u podstaw. Ale nawet wtedy moze sie to wcale nie oplacac - umówmy sie, ze średnia potomstwa np. Ebano nie stoi nawet obok średniej np. Expectation PS, nie dlatego ze ogier jest slabszy (imho Ebano jest lepszy), tylko dlatego, ze dostaje slabe matki. Wartosci ogiera to nie służy, wartosci potomstwa tez nie, nawet jesli ma sie akurat egzemplarz z bdb matki.
Dwa tematy: kształt szyi ogiera to tzw trzeciorzędowa cecha dymorfizmu płciowego. Druga sprawa to jakość ogierów i klaczy. Regionalnie bywa różnie. Moje obserwacje wskazują, że hodowcy chętnie sięgają po dobre ogiery. Jakość klaczy bywa zróżnicowana, ale biorąc pod uwagę mała liczbę klaczy w ogóle to nie jest źle. Problemem jest to że ogier jest baaaardzo często źle dobrany. Nawet ludzie którzy kupują bardzo fobre klacze nie potrafią dobrać poprawnie ogiera. Dwa przykłady: jak była moda na Corneta to nawet w osiem będzie było jego potomstwo, teraz podobnie jest z Ermitage. Prawdą jest też że sporo hodowców kupiło klacze z Zachodu za 2-3 tys E a teraz się dziwią że to nie działa. Tylko nieliczni potrafili na tym materiale uzyskać znaczący postęp, właśnie przez trafiony dobór ogiera.
Ermitage ponoć potrzebuje silne w skoku klacze, bo sam nie przekazuje siły.
Daje też specyficzne szyje, ale im starsze źrebię tym się to zmienia i szyja jest lepsza z tego co zauważyłam.
A co do Cornetów, mało mądre to zwięrzęta ( choć nie zawsze), trudne w ryju, ale silne i skaczę dobrze.
Zagadnień tu jest niewątpliwie wiele, tylko fakt jest taki, że ludzie te słabe klacze i tak będą kryli, ci co nie potrafią dobrać ogiera i tak potrafić nie będą, to znaczy pewna stopniowa edukacja będzie zauważalna, ale to jest proces i potrwa lata. Bo co innego hipotetyczny świat idealny, ekstrapolacja wiedzy eksperckiej, co innego realna ocena rzeczywistości. A jak już kryją, to po co takim zupełnie byle czym (skąd się to w ogóle bierze przy takich jak słyszę wyśrubowanych procesach licencjonowania?), nawet jak dobór ma być zupełnie losowy, to im lepszy materiał do tego bębna wrzucimy, tym lepsze szanse na uzyskanie bardziej wartościowego potomka. Co nie znaczy, że drastycznie większe, takie tam, powili do przodu. To oczywiście znów nie oznacza, że każdy lepszy ogier w dowolnym kojarzeniu da każdego potomka lepszego niż najlepszy potomek słabego ogiera, a ludzie bardzo lubią podważać statystykę jednostkowymi przykładami.
lhp, to co opisujesz to jest genetyka populacyjna. Wymaga populacji - pracy na stadzie - taka możliwość maja zwiazki i maja duże prywatne i panstwowe stadniny mające conajmniej kilkanascie a najlepiej kilkadziesiat matek. Jednostkowe kojarzenie to zawsze bedzie loteria, nawet jak sie ma bdb klacz i starannie dobierze ogiera. Kolejna kwestia to kryteria doboru, a te po części dyktuje rynek/moda.
Populacja klaczy w danej rasie w danym kraju, czy województwie, czy jakiejkolwiek innej jednostce czy podziale to też populacja 🙂 nie musi należeć do jednego właściciela, oczywiście, wtedy jest łatwiej wdrożyć jakiś plan, ale zasadniczo hodowla jest rozproszona, a nasze stadniny państwowe też lata świetności mają raczej dawno za sobą... także sama prawda, to zawsze będzie loteria, ale skąd i czemu te uznane kiepskie ogiery?
Można też przecież podejść do problemu od drugiej strony, dolać trochę tego hipotetycznego fajnego świata i powiedzieć, po co w ogóle licencjonowanie, postawmy na edukację hodowców i sami zaczną wybierać właściwe konie. Bo jak widać, w zasadzie i tak kryją czym chcą i kiepskiego materiału (zarówno ogierów, jak i klaczy) nie brakuje.
Populacja klaczy w danej rasie w danym kraju, czy województwie, czy jakiejkolwiek innej jednostce czy podziale to też populacja 🙂 .
lhp, oczywiście, dlatego tu pole do manewru ma związek, decydując które klacze uzyskuja wpis do księgi i jakie ogiery sa uznawane. Pytanie brzmi, czy gdyby np w księdze wlkp wprowadzono takie kryteria selekcji jak w hanowerskiej, to czy w ogóle zostałoby wystarczająco dużo koni hodowlanych zeby populacja sie utrzymała.
Tuv ma super, charakter super, budowa wydaje mi się że jak najbardziej też okej. No pozostaje kwestia czy ten papier jest na pewno wart zachodu i ciśnięcia go na starty
Pytanie brzmi, czy gdyby np w księdze wlkp wprowadzono takie kryteria selekcji jak w hanowerskiej, to czy w ogóle zostałoby wystarczająco dużo koni hodowlanych zeby populacja sie utrzymała.
karolina_, ja bym zadała inne - jeśli by nie została, to czy egzystencja tej księgi jest w ogóle uzasadniona? Oczywiście trzeba jeszcze patrzeć przez pryzmat założeń, czyli nie oceniać, dajmy na to ślązaków, tą samą miarą.
Coś mi się w ogóle wydaje, na ile luźno i z oddali patrzę na hodowlę, że taka mocno rozproszona, tj właściciele pojedynczych lub kilku klaczy, jest długofalowo najbardziej efektywna, przy założeniu, że odbywa się to w środowisku powszechnej wymiany wiedzy i doświadczeń (zjazdy, różne wydarzenia hodowlane, itp.). Tak, słowo klucz, powszechna wymiana wiedzy i doświadczeń. Taka Belgia czy Holandia. Weryfikacja dokonań swoją drogą. Te wielkie centralnie sterowane stada to przeżytek, patrząc choćby na ostatni przykład Janowa Podlaskiego, jak w krótką chwilę wszystko może się odwrócić.
lhp, ja juz wielokrotnie pisałam ze nie jestem fanką panstwowej hodowli, nie dlatego, ze nie cenie ludzi tam pracujących, bo jest wielu, ktorych znam i cenie. Z reszta podstaw hodowli uczyl mnie główny hodowca z państwowego przybytku a potem wieloletni inspektor związkowy. Po prostu obecnie konie nie maja dla państwa znaczenia, wiec po co panstwo ma je utrzymywać. Jakas garstka stad i stadnin ok - jako dobro kulturowe/atrakcja turystyczna, ale nie tyle co jest.
Natomiast co do sensu egzystencji księgi wlkp. No można zaorac i tyle. Mozna tez stopniowo podnosić poprzeczke, dopuszczajac do rozrodu coraz lepsze osobniki. I to PZHK robi, jakość ogierów licencjonowanych dziś a 10-15 lat temu (2-3 pokolenia) to przepaść. Tylko ze na efekty trzeba poczekac a zwiazki zagraniczne i tak sa o x lat do przodu, przynajmniej w hodowli ujezdzeniowej. W skokowej/wkkw uwazam ze duzo mozna na polskich matkach zdzialac, bo mielismy aktywny dobor w tym kierunku. Do ujezdzenia szlo to co nie skakalo.
Nie śledzę wlkp, dlatego pisałam "jeśli". Jak idzie do przodu i ma szansę w perspektywie kilku-kilkunastu lat konkurować ze światową hodowlą, to chyba dobrze?
lhp, też nie siedze w wlkp, natomiast ogol ogierów uznanych przez pzhk jest zauważalnie coraz lepszy. Tylko do konkurowania ze swiatowa hodowla to potrzeba troche wiecej niż dobrych uznanych ogierów - muszą trafic na dobre klacze, potem te zrebaki czy dorosłe konie trzeba dobrze sprzedac, zeby była szansa je pokazac w sporcie i wypromować.
Topowy sport bierze sie z dobrego poziomu sportu masowego. A z tym jest klopot, w Polsce dalej cała masa ludzi jeździ na wynalazkach - zobacz na liste zgloszen na pierwsze lepsze zawody ujezdzeniowe i sie okaze ze jest 50:50 koni ujezdzeniowych I wynalazkow. Czyli masz de facto jakies max 30 osob w skali kraju, którym musisz sprzedac konia zeby bylo w miarę pewne ze bedzie chodzil w sporcie, bo maja stawke dobrych koni i regularnie je pokazuja. Reszta nie daje takiej pewnosci, bo przesiadka z wynalazka na wymagajacego konia sportowego moze sie skonczyc zmarnowaniem kilku koni.
Programy hodowlane WLKP czu sp niczym się nie różnią od hanowerskiego czy oldenburskiego. Różnice są etapie zdyscyplinowania hodowców i rzetelnosci związków. Dodatkowo pokutuje zmiana zasad działania . Inaczej działa się w oparciu o duże stada klaczy jak to było za komuny (przypominam że prywatna hodowla koni półkrwi w zasadzie nie istniała w Polsce), a inaczej się działa gdy przeciętny hodowca ma 2 klacze. Dodatkowo nie ma tradycji ani wiedzy pośród większości "takich" hodowców. Pojęcie selekcji przy takiej strukturze populacji jest prawie matrixem.
karolina_, Obecnie księga wlkp jest identyczna co do struktury jak sp , ma tylko jedną wadę dyskwalifikującą - koni wlkp jest za mało ze tworzyć odrębną księgę. W efekcie prowadzi się działania mające na celu ściągnięcie do księgi wlkp potomstwa klaczy sp.Osłabia to ksiegę sp i nie przynosi znaczących efektów rasie wlkp. Lekiem na całe zło jest podniesienie wiarygodności związku zarządzającego księgą, używanie wyłącznie podstaw naukowych do hodowania koni oraz dyscyplina hodowców (chcesz hodować po swojemu z pominięciem programu hodowli to .... poza związkiem i poza księgą i bez marudzenia o wpis nazwy rodziców do paszportu i innych takich)
Topowy sport bierze sie z dobrego poziomu sportu masowego. A z tym jest klopot, w Polsce dalej cała masa ludzi jeździ na wynalazkach - zobacz na liste zgloszen na pierwsze lepsze zawody ujezdzeniowe i sie okaze ze jest 50:50 koni ujezdzeniowych I wynalazkow. karolina_, zgadzam się z tym, skąd się bierze topowy sport 🙂 u nas ostatnio były zawody uj, co prawda słabo obsadzone (jak wszystkie lokalne zawody uj), to nie wiem czy był tam choć jeden koń wyhodowany do ujeżdżenia 😅 także w moim regionie to 50:50 to wyjątkowo optymistyczne założenie 🦄
W ogóle nie wiem czy coś takiego kojarzycie, ale ja za dzieciaka pamiętam, że jak koń nie nadawał się do skoków, to był ujeżdżeniowy. W sumie przydałby się cudzysłów, "ujeżdżeniowy" ten koń był. I długo wtedy w ogóle nie wiedziałam, że jest coś takiego jak hodowla koni do ujeżdżenia, panie, kto to w ogóle słyszał o takich rzeczach. Dość dawne czasy to były, ale mimo wszystko, o jakiejś polskiej i lokalnej mentalności to świadczy.
lhp, Początek hodowli koni ujeżdżeniowych to jakieś 1995-2000. Wcześniej to jak komu wypadło. Prawda, żę swego czasu był taki trend że odpad ze skoków trafiał do ujeżdżenia. To wynikało z racjonalnego trendu na zachodzie - konie skokowe kiedyś i dziś muszą być znakomicie ujeżdżone (koń klasy GP jest ujeżdżony do St, George), więc jak nie dawał rady w wyższych skokach to się sprawdzał w ujeżdżeniu.
Początek hodowli koni ujeżdżeniowych to jakieś 1995-2000.
melehowicz, ale masz na myśli Polskę, czy świat? Bo jak świat, to chyba jednak trochę wcześniej.
No, te wyższe skoki u nas to było zabijanie się o krzyżaki, a wysokie skoki to tak powyżej metra, także ten 😂 jak nie dawał rady na krzyżakach bo się o własne nogi plątał, to był "ujeżdżeniowy".
Hermes, szczerze, to wg mnie wogóle nie jest na dzisiejsze czasy, z uwagi na ogiera, którego użyłaś.
Masz w bazie podaną złą datę urodzenia matki ( bo ta matka w horsetelex ma inną datę urodzenia), chyba że to nie ta sama matka, ale cała linia się zgadza, więc to pewnie ta sama, nomen omen bardzo to dobra linia matki. Dała 3 źrebaki, w tym 2 mają R na poziomie 130, więc super.
Ojciec nie dał nic zupełnie....a to jednak nie jest spotykane często, a dodatkowo sam nic nie chodzi. Gdzie ten ogier jest uznany?Skąd wytrzasnełaś tego ogra?
Nie zadawałaś sobie trudu nawet wpisania do horsetelexu swojego ogiera, a chcesz promować go jako ogiera?
lhp, Mam na myśli Świat i pierwsze próby rozdziału na typy użytkowe.
melehowicz, w sensie oficjalnego rozgraniczenia w ksiegach to byly faktycznie okolice 95-2000, np powstanie OS jako odrebnego zwiazku to 2001 rok. Bo kierunek jako taki w praktyce byl wczesniej + potem jeszcze jakis czas byl balagan. W KWPN matka mojej kobyly (rocznik 2001) jest wpisana jako dressurpaard a jej trzy lata młodsza siostra jako rijpaard, czyli bez rozgraniczenia kierunku