Infantil, bo to jest faktycznie ogromne przeżycie. Ja to przeżywam co koncert Thomasa, który był moją największą nastoletnią miłością. Inna sprawa, że nigdy nie przestał mi się podobać, ale nie tylko mnie, 32 latce, czy gówniarom lat naście miękną kolana, ale i 40-50 letnim babkom, a faceci rzucają tekstami "jak on to robi, że wciąż mimo upływu lat jest taki przystojny!?" 😁 A w najbliższą sobotę skończy 51 lat (ja 32, pół FC mi głośno zazdrości urodzin tego samego dnia co Thomas :hihi🙂. Obyś miała okazję przeżyć, to co ja przezyłam już dwa razy-spotkanie i wspólne zdjęcie ze swoim idolem 😉 To jest dopiero przezycie.
Mijają powoli prawie 3 tygodnie od koncertu Puhdysów w Potsdamie. Mimo masy nerwów, zmęczenia prawie 10 godzinną podróżą, zgubieniem się w drodze do hotelu, brakiem możliwości wejścia do pokoju (miał być gotowy na 11, bo pytałyśmy i prosiłyśmy o to rezerwując pokój, miało nie być z tym problemu przyjechałyśmy i dopiero po 14 był gotowy), trudnościami z dojazdem do Potsdamu, było na prawdę warto! Nawet koleżanka sceptycznie nastawiona do tego koncertu, bo to nie jej klimaty (odłsuchała tracklistę z innego koncertu, która się pokryła z naszym koncertem) była zachwycona i pytała kiedy znów pojedziemy 😁
Panowie są fantastyczni mimo swojego wieku (najmłodszy-ojciec naszego Nicka ma 60, najstarszy 74), wspaniała oprawa koncertu, mnóstwo używanych instrumentów, zabawa swoim głosem gitarzysty i odgrywanie skeczów, tam wszyscy śpiewają, nawet perkusista! Wspierani przez młode pokolenie (Nicka, Andy’ego-syna wokalisty i młodego kompozytora Conrada) dali wspaniały koncert, mieli genialny kontakt z publiką, sami się świetnie bawili.
Dla mnie i Eweliny, przyzwyczajonych do Nicka za perkusją, niecodziennym widokiem był widok jego za bębenkami, tamburynami, grzechotkami i innymi takimi instrumentami, a największym zaskoczeniem był widok Nicka grającego na keyboardzie!
Wyszłyśmy zachwycone!



3 od prawej siedzi Nick

I po koncercie 😁