Tak właśnie myślała, koleżanka za wypożyczenie konia dostawała od niego 10 zl a jazda była po 25, teraz jest po 30 więc 10 to będzie git🙂 tak myślę. A jak ja prowadzę na swoim koniu to wolałabym wziąść te całe 30 dychy bo w sumie za co 1/3 dla właściciela? Chyba za maneż.
ja mam dokładnie taką samą sytuację. prowadzę dorywczo rekreację w stajni, gdzie mój kobył mieszka. jak prowadzę jazdy moim klientom na mojej kobyle, to kasuję 30 zł za lonżę, 40 za jazdę indywidualną dla b. zaawansowanych. jak prowadzę jazdę z polecenia właścicielki stajni, wtedy 30 zł= 10 dla mnie+ 20 dla niej (bo jej koń i klienci), jeśli natomiast mam podrzuconych klientów przez nią, a lonża jest na moim koniu to analogicznie 30zł= 20 zł dla mnie (koń, praca)+ 10 zł dla niej (bo "jej klienci"😉.
30 zł najłatwiej podzielić i ogarnąć komu jaką część 🙂. i to taka standardowa cena na rekreacyjnym rynku.
Jaki był najmłodszy amator jazdy, któremu prowadziłyście LONŻĘ - ale taką, z nauką anglezowania czy jakimikolwiek ambitniejszymi ćwiczeniami? (Nie mówię o oprowadzance z młynkami i chwytaniem uszu konia) Ja miałam dzisiaj na lonży... 4-latka 😲 I radził sobie całkiem nieźle, przegość!
W pewnym sensie "miałam" kiedyś na lonży 2,5 latkę 🤔 Tzn. jako instruktor zostałam "poproszona" o udostępnienie konia na lonżę znajomej "decydentów", oczywiście instruktorce. Szkoliła swoje dziecko. A ja pilnie patrzyłam i służyłam pomocą (jednak za całość odpowiadałam). I... nie podobało mi się 😤 Szkoda mi było malutkiej - chwilami aż się trzęsła ze stresu. Swoje starsze zaczęłam uczyć za wcześnie 🙁 mieli 6-7 gdy zaczęli się samodzielnie poruszać w stępie i kłusie. Niepotrzebnie się pospieszyłam 👿 Do tej pory (10 lat minęło!) podchodzą do jazdy konnej z nadmiernym respektem? czujnością? Jakoś tak. Ciało, owszem, pamięta wcześnie nabyte odruchy, ale jest jeszcze psyche. Mój najmłodszy - pięciolatek już odrobinę anglezuje, ale siada na kucyka od wielkiego dzwonu i nic, absolutnie nic nie forsuję - raczej zniechęcam 😀iabeł: Jak mam nie zniechęcać? gdy słyszę: a kiedy zaczniemy skakać? a ja kiedy będę galopował? a kiedy wreszcie będę mógł jeździć na G.? (naszym 5-letnim folblucie)
Niektóre dzieci są w stanie bardzo wcześnie załapać zasady jazdy. Problem w tym, że niewiele jest tych dzieci. Instruktor z góry nie zgadnie kto będzie potrafił - a które dziecko - nie. Kilka razy spróbowałam lonży z "obcymi" przedszkolakami 🙄 i stwierdziłam: never-ever. Wprowadziłam cezurę: 8 lat ew. druga klasa. I tak trzeba było bardzo uruchamiać kreatywność 🙂 Bywają wyjątki, bo rozwój dzieci (jednostkowy) chodzi własnymi drogami, ale jednak instruktor jest od jazdy konnej a nie od ogarniania lewa-prawa i gdzie w zasadzie jest rączka 🙂 a gdzie nóżka (dziecka).
Ja uważam, że to skrajna nieodpowiedzialność. Jazda konna to nie puszczanie latawca. Jest niezłym obciążeniem dla organizmu, a dla organizmu dziecka jest obciążeniem jeszcze większym. Nie bez powodu mówi się, że poniżej 7 roku życia dzieci nie powinny jeździć (nie być oprowadzane ale jeździć) - dla dobra ich kręgosłupa i stawów. Nieodpowiedzialność rodziców i nieznajomość rzeczy ze strony instruktora. Szkoda, wielka szkoda. Nie raz spotykałam się z odmową instruktora w takim przypadku - szkoda, że nie dotyczy to wszystkich.
Ten mały się absolutnie nie bał - co więcej, sam się domagał, że chce kłusować. Nie siedział na koniu u mnie po raz pierwszy, ponoć gdzieś tam regularnie jeździ (co znaczy "regularnie" - nie wiem). A, i bez problemu rozróżniał prawo i lewo 😉
Ale fakt, epk, masz rację. Pytanie tylko - czy jednokrotna lonża może zaszkodzić? Owszem, jeżeli młody zaczyna jeździć np. 1x w tygodniu - to może beknąć na jego zdrowiu. Ale już np. 1x w miesiącu? (Zaznaczam raz jeszcze - nie wiem, jak często jeździ) Pytam, bo po prostu nie wiem.
Moim zdaniem może - nigdy nie wiadomo w którym momencie jak organizm odczuje to co się dzieje z dość jednak nieporadnym ciałem dziecka. A układ kostny słabiutki. Tu się moim zdaniem nakładają dwie rzeczy właśnie - nieporadność ruchowa takiego dziecka, nieświadomość własnego ciała + co by nie mówić niekorzystne warunki (podrzucanie, którego dziecko nie zawsze jest w stanie ogarnąć)
ja zaczęłam jeździć normalnie w wieku 9 lat wcześniej tylko przejazdżki stępem, i ok mi się wydaje, jednak miałam okazję oglądać młodsze dzieci 5,6 letnie i oczy mnie od tego bolały 🙁 jeszcze ... jak dla mnie za wcześnie dla nich
Też zaczęłam mniej więcej w wieku 8 lat, ale pierwszy raz na koniu siedziałam, jak miałam 5. Hm. Ciekawa sprawa - małemu wyraźnie jazda sprawiała frajdę, ba, nawet sam chciał konia (hucuł) prowadzić - i prowadził pod moją asekuracją.W przyszłości poprzestać na jeździe stępem, ale np. wprowadzając urozmaicenia typu jazda przez drążki?
To też wszystko zależy od tego jakie duże jest dziecko. Mówi się, że 7-8 lat jest ok na zaczynanie z lonżą, ale jak trafia się taka drobinka, która nie potrafi wodzy utrzymać to nawet 8 latek sobie nie da rady. Nie ma się co czarować, jeździectwo wymaga jakiejś tam siły fizycznej i nie ma co sadzać na konia dziecka które siodła nie potrafi na kucyka wsadzić...
Mam instruktora rekreacji ruchowej i chce podwyższyć swoje kwalifikacje. Może ktoś wie gdzie można w tym roku iść na "Egzamin eksternistyczny na certyfikat instruktora szkolenia podstawowego"?
Znalazłam na stronie PZJ jedynie ze są 2 kursy w toporzysku w tym roku. A o takim egzaminie ze był w 2010 cały jeden...
W tym roku taki kurs odbędzie się w Opolu (LKJ Ostroga - www.ostroga.opole.pl) we wrześniu. Najlepiej zadzwoń i zapytaj, jaka będzie forma. Jeśli chcesz więcej info, to zapraszam na PW (mm taki kurs za sobą). Pozdrawiam.
Brzask ale z tego co wiem po kursie jest egzamin więc moim zdaniem jak znajdziesz kurs to znajdziesz eż egzamin, na który możesz przyjść. Wiem, że jak ja pytałam w toporzsku wlasnie o eksternistyczne zdawanie to mówili, że nie ma problemu tylko jeśli się by chciało na ich koniach to pierwszenstwo mają obecni kursanci.
Aż muszę się wygadać 🤔wirek: 🤔wirek: 🤔wirek: Jestem czynnym instruktorem od 2006roku,(przy okazji mgr hodowli koni i jeździectwa) ale takiego szatana to ja w życiu całym nie spotkałam i mam nadzieję, że nikt z Was nie spotka!!! Przyszła Pani z 6 latką, na taką a'la lonżę półgodzinną, oczywiście sam stęp, stanie itp. Z góry zapłaciła mi za 2 lekcje (i to był błąd, że przyjęłam tę kasę) Dziecko na jeździe, tak się zachowywało, że to trudno w ogóle opisać: brak respektu, nie wykonywanie poleceń, krzyczenie, piszczenie NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!! na wszystko co do niej się mówi, rzucanie się na koniu, dobrze, że go jeszcze nie pogryzła 😵 dłubanie w nosie, wrzeszczenie SZYBCIEJ SZYBCIEJ, skakanie po koniu, przy próbie ściągnięcia jej z konia WRZASK 😵 itp. aż żal wymieniać Po jeździe, uciekła od matki, matka pojechała sobie do domu, po dziecko przyjechał po pół godzinie ojciec 🤦 Matka przy okazji stwierdziła stwierdziła, że dziewczynka jak tak się zachowuje to i tak bardzo dobrze, to że ona nie słucha to fakt stwierdzony i trzeba się z tym pogodzić, jak na nią teraz zachowuje się super i że mnie bardzo lubi i jej się bardzo podoba, gdyby było inaczej pewnie by mnie pobiła... nie wiem. Po drugiej lonży nie dało się ojcu wytłumaczyć, że dziecko stanowi samo dla siebie niebezpieczeństwo na tym koniu, bo prędzej czy później koń nie wytrzyma psychicznie takiego zachowania i stanie się nieszczęście (oczywiście rodzice tego nie zrozumieli), mnie po tych zajęciach jeszcze 2 godziny nogi się trzęsły z nerwów Gdy matka zadzwoniła żeby umówić córkę na 3 zajęcia a ja odmówiłam rozpętało się piekło. Ja zdążyłam jedynie powiedzieć, że moje konie nie nadają się do takiego typu zajęć i jeśli córka naprawdę chce jeździć, proponowałabym znaleźć stadninę gdzie uczą hipoterapii, matka: PROSZĘ MI WYPUNKTOWAĆ CO DZIECKO ROBI NIEWŁAŚCIWIE NA TYM KONIU!!!!!!!!!!! ja: chaotyczne, niekontrolowane odruchy (przerwała mi) matka:ty niekompetentna, niewykwalifikowana gówniaro, chcesz zedrzeć z ludzi pieniądze a nic nie potrafisz nauczyć, moja córka jest niezwykle zdolna i utalentowana a ty jesteś za głupia żeby do niej dotrzeć, powinnaś się przyznać i na głos powiedzieć;"PANI DOKTOR XXX JESTEM ZA GŁUPIĄ GÓWNIARĄ ŻEBY UCZYĆ PANI BARDZO ZDOLNE DZIECKO" i się rozłączyła. Po drodze dowiedziałam się , że to oto zdolne dziecko już zostało wyrzucone nie dość, że z kilku innych prywatnych zajęć typu balet, to nawet z publicznego przedszkola 😵... a tatuś jest niemieckim adwokatem a mamusia lekarzem 🤔wirek: 🤔wirek:
Matko, jakie smutne 😕 Jacy nieszczęśliwi ludzie 😕 kiara - tak o tym myśl, podsunęłaś fajną ideę jak pomóc dziecku - nie skorzystali - smutno 🙁 Nie bierz nic do siebie! Bo takie "afery" potrafią się długo kotłować.
o matko , szok heh ja bym chyba oddała pieniądze i podziękowała 😉 takie dzieciaki 6 -9 lat sa najgorsze ja jak zacznę prowadzić jazdy to chyba bede brała od 10 lat a jak mają mniej to TYLKO krótkie oprowadzanki 🙂
Dla mnie minimalny wiek ucznia na jazdy to 12-13 lat. Jazda konna to (przynajmniej dla mnie) nie tylko wożenie się na koniu ale też i wyczyszczenie, osiodłanie, rozsiodłanie konia, bycie na tyle dojrzałym by być w stanie zrozumieć potrzeby zwierzaka, wyczuwanie jego nastroju, szanowanie go. Nienawidzę przedmiotowego traktowania koni w rekreacji.
ja zaczełam jeździć w wieku 8 lat i to byl moim zdaniem najlepszy czas, chłonełam wiedze ogromnie chociaż prawda jest ze pewnych rzeczy nie bylam w stanie pojac. Ale ostatnio przegladajac PB-gi znalazłam fajna dziewczynke, która strasznie przypomina mi mnie z dziecinstwa🙂 http://www.photoblog.pl/thehorseboy/92187396/perla.html To zaciecie, ta odwaga ehhh.. taki mały 🚫
kiara, najbardziej żal mi ludzi, z którym ta dziewczynka będzie musiała kiedyś pracować. Nauczy się od rodziców spychotechniki i będzie siać grozę w szkole, na uczelni...a potem nie daj Boże na jakimś kierowniczym stanowisku 🙄
Kiara -albo dziewczynka miała ADHD albo była zwyczajnie rozpieszczonym dzieciakiem. Ja nie jestem hipoterapeutą jednak przychodzi do mnie 8-letni chłopiec z ADHD, sa to dzieci, które faktycznie są nieprzewidywalne i koń musi być poprostu aniołem (moja 25 letnia kobyła znakomicie sie spisuje), co prawda nie zdarzyło sie aby kiedykolwiek ją kopnął czy ugryzł (bo i tak moze sie zdarzyć) jadnak jego skupienie na cwiczeniach jest słabe. Jeździ (a raczej stępuje) po ujeźdźalni przez pół godziny -a pod koniec juz otwarcie mówi że "d... go boli". Na poczatku traktowałam go tak jak każdego innego jeźdzca jednak bardzo go to nudziło, przestałam zmuszać do kłusa a w zamian kładę na ziemi drągi, pachołki (robie z nich korytaże, slalomy) i tak sobie chodzi przez całą lekcję robiąc te slalomy, przechodzenie przez drązki, korytarze i na tym naprawde sie skupia. Zauwazyłam tez że żadne prośby nie przynosza efektu, że trzeba dosadnie wytłumaczyć i opisac jakie skutki przyniesie określona czynność np. "najeżdżaj na drążki w linii prostej bo koń sie przewróci i cie przygniecie lub sie skaleczy". Jednak dodam że jego rodzice są bardzo w porządku, wiedzą że jazda konna to nie jest dla niego jakaś wielka frajda ale jednak jakimś urozmaiceniem i odskocznią od komputera. W twojej sytuacji sama nie wiem jakbym sie zachowała bo takich rodziców jeszcze nie spotkałam całe szczęście. Szkoda że oni na wstępie nie powiedzieli że dziecko jest takie, że moze sie nie sluchać, że jest nadpobudiwe, to przeciez bardzo ważne, zwłaszcza przy doborze konia ale patrząc na poziom ich rozmowy z tobą to aż się nóz otwiera w kieszeni i weź z takimi zadrzyj to cie będa po sądach ciągać jeszcze. A gdyby dzieciakowi coś się stało to od razu do pierdla wyślą. Szok.