Perlica, kwestia zrostów blizny to raczej zależy od samej rehabilitacji po zabiegu niż od samego zabiegu. Teraz jest moda na trzymanie konia po kastracji w boksie i zakaz ruchu. A potem płacz, że blizna zrośnięta na sztywno i boli.
Fokusowa, ale w drugą stronę też nie fajnie, ja mam na przykład konia nadpobudliwego i martwi mnie fakt jak będą wyglądały pierwsze spacery po zabiegu. 🙈
Fokusowa, Mój wet zawsze każe wypuszczać na drugi dzień i nigdy nic nie napuchło, pięknie i szybko się goiło. Ale były warunki- stare stado, brak zapędów samczych wcześniej.
Gorzej w tym roku bo ten mały szatan ma pół roku i skacze na wszystkie konie :/
Najchętniej to juz bym mu te jaja wycięła!
Fokusowa, nie spotkałam się z zaleceniami trzymania konia w boksie po zabiegu.
brj, no właśnie, tu trzeba wypośrodkować, bo bryk i jelita na ziemi mogą być.
Myślę , że trzeba dopasować po prostu do temperamentu samego konia, że tak powiem.
anetakajper to może osobno go oddzielić od stada? ja mam takie dwa cioły właśnie które uwielbiają się tłuc wiec pewnie ich oddzielę na jakiś czas po kastracji
czasami je zamykam na osobnych padokach, dopóki sie widzą to jest luz
nie wiem tylko ile takie rozłączenie powinno trwać dla ich bezpieczeństwa bo rzeczywiście zawsze jak je potem łącze to sie gonią
Nasi chłopcy byli razem od osadzenia, jeden pstryczek elektryczek i drugi neurologiczny filozof więc się uzupełniali🙂
Kastrowani na stojaka w stajni przed świętami w wieku 1 rok i 9 miesięcy. U Filozofa od razu ładnie kapało, u Pstryczka zaczęło kapać dopiero na drugi dzień po ruchu. Poszły do starego stada na padok na drugi dzień po zabiegu i byli ganiani 2xdziennie po 15-20 minut. Nie szaleli, klusowali ładnie, trochę galopu.
Psyryczkowi puchło mocno, Filozofowi lekko.
Po 10 dniach Filozof nie wymagał już ruszania ale biegał bo kumpel potrzebował.
Po 3 tygodniach odtrabilam koniec misji "Siusiak" 🙂 I tylko telefon mam pełny końskiego porno... 😀
Acha, jedyne co to dostali antybiotyk w dupsko - 2 dawki co drugi dzień po kastracji. I już. Uffff. Mamy walachy!
A moja kobyla ma ciążę urojona... temat na inny wątek...
espérer, bo sobie tak beznadziejna porę roku na kastracje w terenie wybrałam a Szpotan zamiast powiedzieć "spadaj babo" to się zgodził🙂
Padało po prostu, stąd decyzja weta o zabiegu w boksie. A że w boksie to bez kładzenia. Ja mam boksy bardzo duże ale za to że ścianami z betonu ,wiec rozwalić sobie łeb można całkiem łatwo:/
P.S. Prawda jest taka, że mnie mój mlody doprowadził już do takiej rozpaczy, ze czekanie na wolne dwa boksy w klinice "może w lutym" brzmiały jak wyrok dożywocia. Dlatego na pytanie "kiedy Pani chce" odpowiedziałam "jak najszybciej panie doktorze, jak najszybciej...". No i zabieg się odbył raptem dwa dni po moim desperackim telefonie🙂
espérer, tak, dokładnie. Filozof demolował mi ogrodzenia i włamywał się do 28 letniej babci konika polskiego z dużymi problemami ortopedycznymi. Babcia z takich randek wychodziła w stanie przedagonalnym... Zrywał siatki, zębami wyrywał paliki. Prąd na nim specjalnego wrażenia nie robił. Robił co chciał i tyle.
Zdawałam sobie sprawę, że kastracja nie rozwiąże mi magicznie tych problemów, że potrzebuję rewitalizacji ogrodzenia, drutu zamiast taśm, drugiego elektryzatora itd. Kastracja miała być jedynie początkiem pacyfikacji gnojka. Jednak stało się inaczej - uspokoił się już na tyle, że wycieczki się skończyły (przynajmniej chwilowo więc możemy poczekać na triche lepsza pogodę na robote) . Zniknął mu ten "kurwik" z oczu , gnojek do rany przyłóż😉
A ja mam pytanie o przykłady dziwnych zachowań w przypadku później kastracji. Są przypadki kiedy ogier kastrowany w wieku 5 lat zachowuje się dobrze i nie widać tych opierzych zachowań ?
Barton, - są nawet takie ogiery, które się nie ogierzą za mocno 😉 5 lat to nie jest jeszcze specjalnie dużo, jeśli koń nie ma co liczyć na licencję i karierę hodowlaną to ja bym wycinała. Wałachy mają łatwiej w życiu (padoki, stado, transport, mniej nerwów na wiosnę), łatwiej sprzedać, łatwiej znaleźć pensjonat.
Są jednak konie, które wykastrowane już jako dorosłe będą miały dalej ogierze zachowania, są takie, które się zmienią mocno. To jest poniekąd trochę loteria, dopóki się nabiału nie utnie to nie wiadomo co będzie.
hej, chciałam podpytać czy w ostatnim czasie ktoś kastrował ogiera w klinice (poznań, warszawa, gdzieś jeszcze??) z doswiadczenia, czy ktoś mógłby podpowiedzieć- klinika czy lepiej na miejscu? ogarnięty 3 latek z łąk. Obawiam się trochę kastracji na miejscu w stajni ze względu na brak sterylności itp. Chętnie przyjmę wszystkie rady od osób ktore już maja to za sobą🙂
vegato, ja jak jest coś jeszcze, typu czip lub mam wnętra to wożę do Psucina. Do prostych kastracji na miejscu mieliśmy w regionie super weta, ale jest już na emeryturze. Niemniej, u mnie fizjo odróżnia konie kastrowane w stajni od tych kastrowanych w klinice, a to daje do myślenia
Na korzysc kliniki, rozroznia po jakosci blizny, po terenie troche ciagnie, po robocie Treli nie ma blizny. Przy czym my mamy ujezdzeniowe konie i bardzo wazne jest, zeby ta blizna byla elastyczna, wiec przy kazdej kastracji stosujemy sie w 100% do zalecen, to nie jest kwestia zaniedbania.
karolina_, ciekawe. U mojego blizna po kastracji w terenie jest niewyczuwalna w ogóle. Każdego fizjo proszę o sprawdzenie tego i wszystkie opinie takie same. Ale mój miał niespełna 2 lata przy kastracji, a na młodym organizmie zawsze lepiej się goi.
karolina_, ja kastrowalam mojego na początku lutego i powiem wam że to była najlepsza decyzja pod względem że właśnie w klinice 👌 wygoiło się wszystko pięknie, zero problemów ! A przeżywałam rozruch po powrocie do domu bo koniu nadpobudliwy 🙈