Forum konie »

KĄCIK PUCHNĄCYCH Z DUMY

Gazellasta,  :kwiatek:
Brawo, odważną babę masz! 😉
Puchne , puchne🙂
Z moja kobylka za stodoly(doslownie) zajelismy dzisiaj drugie miejsce  w N, a we wczorajszym C ( pierwszym jej i moim w zyciu) zrobilismy 2 zrzutki z czego jedna doslownie musnieta , a druga moja wizja😀 ale i tak jestem dumna z tych moich gniadych 162 cm 🙂
Domiwa bo te z za stodoły najlepsze! 😉  gratki dla Was obu  :kwiatek:

A ja popuchnę sobie bo siwy jeżdżony z doskoku (czyt. ok. 15 razy na nim siedziałam :icon_redface🙂 przez ostatni rok od zajazdki i po prawie 3 mięsiecznej przerwie był dzisiaj dla mnie wzorem do naśladowania w kwestii spokoju..  😅
powoli przestaję go demonizować  👀  😁 

foto z kom ale jest!  😅
Ja dziś usłyszałam od dwóch znajomych, z którymi stałam w jednej stajni jakieś 2-3 lata temu i od dwóch tygodni znowu jesteśmy w jednej, że widać ogromną zmianę w koniu, no i spuchłam z dumy 😀 Niby pierdoła, a powiem, że zarąbiście cieszy jak ktoś mówi, że widać efekty pracy, że zupełnie nie ten koń, no cieszy ogromnie i puchnę sobie radośnie  😁
Puchnę z dumy, bo pojechałam dziś w teren (no dobra, na spacer 😉) na dziadku ogrze, który mocno świruje przy innych koniach, jak był młodszy, to na rozprężalnię wychodził na dwóch nogach... Ogólnie koń dość trudny w jakiejkolwiek pracy. Wszystkie szły w teren, zostałby sam i stępował w boksie z nerwów, więc stwierdziłam, że go wezmę, a swojego oddam komuś (bo wybór był taki, że albo ja jadę na dziadku, a ktoś inny na moim, albo dziadek zostaje w domu - one się nienawidzą i jak idą we dwa, to mój się nakręca i obawiałam się, że go nie opanuję)... Miałam wyjechać z opóźnieniem i trzymać się kilkadziesiąt metrów za resztą zastępu, zostaliśmy daleeeko z tyłu (w zasadzie to sami), bo dziadek jest leniem patentowanym i na początku trochę nie ogarnął, że ja od niego nie oczekuję żadnej pracy, więc wlókł się noga za nogą. Założenie było takie, że dojedziemy sobie na pole, towarzystwo się pościga (w tym konie z innej stajni), a my sobie postoimy z boku i poskubiemy krzaki. 🙂 Tymczasem jak dojechaliśmy w okolice tego pola okazało się, że oprócz kilku koni wierzchem z tej drugiej stajni wzięli też zaprzęg z kobyłą, do której ogrowaty kiedyś mocno startował, jak się spotkały... więc dostaliśmy polecenie, żeby nie dojeżdżać na to pole i sobie zostać z tyłu, żeby się nie skończyło nieszczęściem. Niestety koń się zorientował, że przecież tam się coś dzieje i może byśmy tam tak poszli. 😀iabeł: Jak jeszcze odezwała się ta kobyła, to się zagotował całkiem, próbował mnie ciągnąć w tamtą stronę, kiedy mu nie pozwoliłam, to zaczął się cofać, włazić w krzaki i ogólnie czułam, że niewiele mu brakuje do pełnego wk...urzenia się (a jakbyśmy się tak jeszcze chwilę poszamotali, to znając życie zacząłby się wspinać). Koniec końców udało mi się jakoś przemówić mu do rozsądku i skierować go z powrotem w stronę stajni, kobyła szczęśliwie więcej się nie odezwała, więc sobie zaczęliśmy wracać i po paru minutach koń się uspokoił. Kiedyś taka sytuacja skończyłaby się z mojej strony zapewne lekką paniką i chęcią zsiadania (a w ręku to bym go na pewno w takim układzie nie utrzymała), bo po jednym z upadków mi się coś przestawiło w głowie i jak mi koń zaczynał robić cokolwiek wykraczającego poza normę, to momentalnie mnie paraliżowało ze strachu (no bo przecież zaraz na pewno znów spadnę! 🤔wirek🙂, spinałam się, przestawałam myśleć, moje zdenerwowanie udzielało się koniowi i tak się nakręcaliśmy wzajemnie (i co z tego, że rozum wiedział, że nic się nie dzieje, jak ciało reagowało wyrzutem adrenaliny)... Tym razem udało mi się zachować zimną głowę i sobie na spokojnie wróciliśmy do stajni. Więc puchnę, bo dla mnie to jakiś przełom, może jeszcze nie jest tak źle z moim jeździectwem. 😉 No i z ogra też puchnę, bo poza tym jednym incydentem (którego mogłam się spodziewać... gdyby tylko uprzedzili, że biorą bryczkę) był całkiem grzeczny. A mogłam się spodziewać również tego, że on mnie totalnie zignoruje, skoro nie ma obok nas trenera, wywiezie, gdzie będzie chciał, pozbędzie się mnie albo go wmuruje w ziemię na amen i żadna siła go stamtąd nie ruszy. 😁 Tymczasem wyszło na to, że w końcu może chociaż trochę zaczął mnie szanować (kiedyś wystarczyło, żeby trener zniknął na moment z pola widzenia i wyegzekwowanie czegokolwiek od tego konia kończyło się moją porażką). No i koń szczęśliwy, że nie został sam i ktoś się nim zajął, więc to też jakiś tam powód do puchnięcia. 😉
sumire, gratulacje 🙂 najważniejsze to przełamać coś w sobie 🙂
Przy okazji w podobnym temacie też popuchnę 🙂 My wczoraj byłyśmy w terenie po długiej przerwie od pracy, więc kobyła miała trochę poodkręcane śrubki w głowie. Na widok dziecka (nie widuje raczej 3 latków na co dzień) zrobiłyśmy cofanie i chody boczne prawie na dwóch nogach, topiąc się w ziemi na polu, bo nie można normalnie ominąć. Pomijam co chwilę jakieś radosne podskoki, jak dojechałyśmy do małej przydomowej stajni, gdzie są dwa szetlandy i konik polski, koń dostał konkretnej szajby i wyrywała mi tam, gdzie akurat pobiegły równie mocno jak ona zaaferowane kucyki, próby odjechania w dalszą trasę (nie da się tej stajni ominąć) = brykanie. Oczywiście nie biorę w tereny bata, ani nic, bo przecież koń zawsze grzeczny. Udało mi się odjechać, ale przez kolejne 5 minut się buntowała. Chciałam już zsiadać i wracać pieszo 😵 ale właśnie pomyślałam sobie, że jak zsiądę, to mi ucieknie, a poza tym dalej będzie wariować, bo się nie wybiegała. Zawsze w takich sytuacjach zsiadałam, ale stwierdziłam, że dalej twardo jadę ją wygalopować po polach. I co? W drodze powrotnej spotkałam kogoś wracającego z terenu - zupełnie obcy koń, kogo minęłyśmy bez "słowa" i wyrywania się, pod stajnią pensjonatową luzem puszczony był jakiś podlotek i bałam się ich reakcji, czy moja go nie skopie, ale nawet na niego nie spojrzała.. podjechałam też do kucy, którymi była tak podniecona, pozwoliłam się jej obwąchać z małymi i z luźnymi wodzami wróciłam do domku 😅 Miłe zakończenie, a mało brakowało, żebym podziękowała i poszła z koniem w ręku do domu całą trasę 🙂
a mało brakowało, żebym podziękowała i poszła z koniem w ręku do domu całą trasę 🙂

Podobny powód dodatkowo mnie zmotywował do pozostania na koniu, a nie obok - myśl o tym, że będę wracać z nim w ręku (wtedy na bank byłby podniecony i tańczący całą drogę) taki kawał(ek) - niby tylko 1,5 km, ale... nie chciałoby mi się 😁 Drugą opcją było zsiąść, spróbować poczekać z nim, aż reszta towarzystwa się oddali do stajni (i nie dać się zabić w tym czasie), po czym... wleźć na niego z powrotem z ziemi (a to wielkokoń i do tego się cały jara, jak się na niego wsiada, więc życzyłabym sobie powodzenia 😉). Dobrze, że mi się rozsądek włączył w odpowiednim momencie (i jemu), bo przez chwilę naprawdę chciałam zsiąść. Za tydzień następny challange, tzn. zostanie na łące obok stajni i normalna praca w czasie, gdy pozostali pojadą się wygalopować. 🙂 I może kiedyś dojdę do tego, żeby pojechać na swoim i nie oddawać go trenerowi do przegalopowania. Tydzień temu co prawda pojechałam i go rozprężyłam przed tymi galopadami (co też jest dla mnie całkiem fajne, bo jeszcze niedawno jak wyjeżdżaliśmy gdziekolwiek poza teren stajni, to na początku byłam strasznie spięta), ale na samo ściganie się już go oddałam, bo na chwilę obecną ciągle się obawiam, że a) nie zabiorę się z nim, b) jeśli nawet, to go potem nie zatrzymam/nie wjadę choćby na koło, tylko polecimy gdzieś przed siebie, dopóki się nie zmęczy i nie zwolni sam z siebie (koń o wielkim sercu i ambicji, i jak idzie, to idzie). Ale strasznie mnie korci, żeby choćby spróbować pogalopować na nim na otwartej przestrzeni (tzn. przed siebie i just for fun, a nie pracowo-ujeżdżeniowo) i ogarnąć, że to nie zjada ludzi. 😁 Tylko na razie korci mnie, jak jestem na ziemi, w siodle mi przechodzi. 🤣
Też tak miałam, całe pół roku zajęło mi przyzwyczajenie się, że to nie zjada, a dalej np na obcym koniu się obawiam swobodnie dać mu się wylatać gdzieś po prostej, albo na maneżu jeśli o hopanie chodzi 🙂 Na tej mojej to już wszystko zrobię, uf, mimo, że wiem iż np. na łące jak ją puszczę to pobryka w międzyczasie, ale po prostej na polu już nie bryknie - i lepiej czuję się na polach oczywiście, ale walczę dzielnie ze sobą i nawet wczoraj mimo jej wydziwiań pojechałam, śmiałam się nawet bo prawie spadłam, także jest już lepiej z tym spinaniem się moim 😀 trzy lata temu jakoś właśnie miałam sytuację, że zaczął nas atakować pies, a postanowiłam nie zsiadać, zamurowało mnie i usztywniłam się tak, że jak koń postanowił dawać dyla, to się ewakuowałam - koń na szczęście złapany przez przechodnia, bo leciała przebiec przez ulicę (do domu). Od tamtej pory długo nie jeździłam w tereny, a potem jak coś było nie tak - zsiadałam. Przełamałam się podczas sytuacji mało inwazyjnej, bo bała się paśnika - to nas nie pogoni, więc podejdziemy - dęby, cofanie, galop bokiem i wszelkie możliwe figury ujeżdżeniowe, ale nie zsiadłam, podeszła, obwąchała, uspokoiła się - nic się nie stało, strach przezwyciężony dla nas obu 🙂
To jest wątek typowo do puchnięcia, prawda?
Bo puchnę, że mało nie pęknę i muszę gdzie to napisać: mój 20- letni koń, kilka razy przechodzący na rentę znów powstał jak Feniks z popiołów  😁
Już czwarty raz, kiedy myślałam, to już koniec, tylko padoczek i święty spokój, on znów pokazał, że wcale tak nie jest.
Pochwalę się naszym ostatnim wyjazdem ( nie było bez problemów ) na Hubertusa, gdzie miałam tylko postać, ewentualnie postępować w towarzystwie, bo przecież to starszy koń:







Kocham go  😍 😜  i dlatego mimo wszystko dam mu spokój  😉
Azbuka a dajesz mu spokój z jakiegoś konkretnego powodu, czy chodzi o wiek?  :kwiatek: Chłopak wygląda jak milion dolców  😍
A ja puchnę, bo wczoraj chyba po raz pierwszy mój łobuz wszedł na kontakt i widać było, że sprawia mu to przyjemność. Więc zamiast "gadać" dosiadem i półparadkami, miałam okazję mu "poszeptać", a on szeptem mi odpowiadał.
I w sumie doświadczyłam tego kilkukrotnie na innych, lepiej wyszkolonych koniach, ale jeszcze nigdy nie sprawiło mi to takiej frajdy  😀
Cookie , dziękuję  :kwiatek:  Daję mu spokój , ze względu na jego stare, szwankujące nogi i dlatego, że wiem, że najszczęśliwszy jest umorusany, z koleżanką i kolegą na padoku  💘
Azbuka, (...)Chłopak wygląda jak milion dolców  😍 (...)


Podpisuję się pod tym 🙂 Niesamowicie też podoba mi się zdanie:
(...) i dlatego, że wiem, że najszczęśliwszy jest umorusany, z koleżanką i kolegą na padoku  💘


Jak najwięcej takich osób 😉

A ja co prawda już pisałam jakiś czas temu, ale coraz bardziej widzę jak moja podopieczna zaczyna "wyglądać", takie pogrubiane brzydactwo (do tego grube) 🙂
Ponad trzy lata temu (tyle się znamy) to był koń wiedzący, że łydka=idź naprzód, wodze=stój/skręć, a jeździło się na niej jak autobusem.
Obie się sporo nauczyłyśmy 🙂
Aktualnych zdjęć pod siodłem nie mam, ale zupełnie nie ten koń.
Nie potrafię znaleźć odpowiedniego zdjęcia konia luzem sprzed 3 lat do porównania, koń ze sporą nadwagą i po długiej (ponad rok) przerwie od pracy:


teraz wygląda tak 😍 dalej mamy za dużo kg, ale pracujemy nad tym 🙂



edit: zmieniłam zdjęcie 🙂
Puchnę, bo koń od wczoraj chodzi taaaak, że zsiadać się nie chce... Ostatni miesiąc był bardzo słaby, nie wiem, czy to była kwestia zmiany sierści (nie bardzo widzę inny powód), ale koń był mało reaktywny i tak totalnie nie chciał pracować, że ręce opadały... Reakcje na pomoce - z koszmarnym opóźnieniem i na zasadzie "chyba mi nie odpuścisz, więc niech ci będzie, poudaję, że pracuję, tak przez 30 sekund". Do tego on zawsze długo się rozprężał, był pospinany, przez lata nikt nie przywiązywał szczególnej wagi do tego, żeby żuł wędzidło i się rozluźniał - niby wymagano od niego ustawienia, ale zagryzał wędzidło z jednej strony, nie chciał odpuścić w potylicy, szyja sztywna, plecy sztywne, no ogólnie jazda (zwłaszcza początek) to była trochę droga przez mękę. 😉 Zresztą on chodził WKKW, miał mieć serce do skoków, a czworoboki to tak trochę przy okazji, no bo formuła zawodów tego wymagała... Tymczasem wczoraj co prawda rozprężenie trwało niecałe pół godziny (przedtem przynajmniej 40 minut, a jeszcze wcześniej - bywało, że dopiero po godzinie był w miarę gotowy do sensownej pracy) i szło jak po grudzie (koń ewidentnie nie miał ochoty na robotę), ale było kilka bardzo udanych zatrzymań, całkiem fajny kłus, świetne cofanie i przede wszystkim zakończyliśmy jazdę żuciem z ręki w kłusie. 😍 Tego ostatniego nigdy wcześniej nie udało mi się na nim zrobić, wczoraj też wyszło tak trochę przypadkiem, robiliśmy dodania i skrócenia i tak fajnie zostawał w rytmie, że pomyślałam, że "a może by tak"... No i wyszło, i dalej było w rytmie. 😅 Dzisiaj z kolei koń od początku miał chęć do pracy, bardzo się starał, szybko się rozluźnił, na początku był mało odpowiadający na łydkę (ale o wiele bardziej niż zwykle), ale po kilku przejściach stęp-kłus, kłus-zatrzymanie-kłus i stęp-galop to się poprawiło, a w połowie treningu już siedziałam na koniu z gumy. 😜 I zrobił kilka zagalopowań ze stępa, po których banan nie schodził mi z twarzy do końca jazdy. 😉 Głównie dlatego, że przykładałam łydkę i miałam natychmiastową reakcję, a nie czekanie na niego, aż łaskawie odpowie. No i czułam, że jemu w końcu robota z powrotem sprawia przyjemność, do tego nawet para bażantów szalejąca w okolicznych krzakach nie była w stanie go rozproszyć. Myślałby kto, że pochwała słowna za każdy dobrze wykonany element jest w stanie go tak zmotywować, stara się bardziej, niż jak dostaje chwilę luzu, jeśli zrobi coś wyjątkowo dobrze. 🙂
Puchnę, bo córa (nareszcie, w końcu) zdała brąz. Śpiewająco.
I jednocześnie... żenujące to było 🙁. Dla mnie. Bo wyraźnie było widać, ze ten brąz to powinna była zdawać i zdać lata temu 🙁 Wyglądało jak "nieporozumienie inaczej".  Zresztą niezorientowani z ekipy nie wierzyli, że jedzie brąz zdawać, jeszcze złoto, to możliwe, ale brąz???
Więc jednocześnie puchnę i mam świadomość, że daliśmy plamę 🙁
No nic, teraz za 3 m. srebro - i już się trochę wyrówna 🤔
Jakoś nie wierzyłam (choć niby wiedziałam), że ona jeździ całkiem, całkiem. Co innego tak "neutralnym okiem" (tylko ciut luzakowałam, rozprężała się sama) w komplecie zobaczyć. Czas wyciągnąć wnioski (i chyba płakać nad portfelem 🙁).
Za chwilę się w drzwiach nie zmieszczę od puchnięcia z dumy przez konia 🤣. Chyba nie muszę nic dopisywać 🙂

10.07.13


09.11.13
przepraszam za jakość, z filmiku, podczas deszczu, no i jeszcze nie ogarnęłam się w ujeżdżeniówce.. mam nadzieję, że szybko się dogadam z siodełkiem 😡



halo, gratulacje dla córki, no i nadrobicie to szybciutko 😉 a portfel pewnie popłacze, ale czasem warto 🙂
Puchnę z dumy ze swojego wyboru!!
Kupiłam wczoraj najcudowniejszego konia na świecie! Siedziałam na nim jeden raz, decyzja bardzo szybka i pochopna (albo ja, albo handlarz, więc sprawa życia i śmierci). Jednak koń okazał się cudny. Wczoraj miał kastracje, dzisiaj poszliśmy sobie na spacerek. Przeraża mnie to, że rzuciłam się na głęboką wodę, bo koń ma 3 lata i miesiąc. Dzisiaj chciałam zobaczyć czy ochraniacze mam dobre czy będę musiała kupić nowe, a ten jak zobaczył coś takiego to wcisnął się w róg i strasznie się trząsł. Po dwóch minutach trzymając ochraniacz w zębach, rzucał nim w prawo i w lewo.
Jestem strasznie szczęśliwa 🙂
Puchnę z ogra, dzisiaj pierwszy trening skokowy w szeregu gimnastycznym. Młody bardzo skupiony, chętny , odważny w skoku.  Ujeżdżeniowo też posunęliśmy się do przodu,. jeśli chodzi o tempo, spokój, rozluźnienie.
🙂
subaru2009 fajnie ,że konik się stara ale nie jesteś za duża na niego ?
to koleżanka, po prostu przed 5tym grudnia musiał ktoś na niego wsiąść poskakać 😉 Koleżanka wagowo jest ok, wzrostem może ciut za wysoka, ale dali radę 🙂 ja wiem, wyglądają dość nieproporcjonalnie na zdjęciach

edit: Wyjaśniam czemu do 5.12., bo mamy odnowę licencji z próbą polową 😉
Udało mi się zdobyć 2 klasę w ujeżdżeniu! Na moim małym ślązaczku 🙂!

[quote author=kare_szczescie link=topic=4050.msg1933655#msg1933655 date=1385367966]
Udało mi się zdobyć 2 klasę w ujeżdżeniu! Na moim małym ślązaczku 🙂!

[/quote]

Gratulacje. Właśnie weszłam na Twojego bloga i jestem pod wrażeniem pozytywnych zmian w ciągu ostatnich 4 lat (czytaj: czyli dla nas tez jest nadzieja :hihi🙂
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] cytowanie zdjec
Ja też puchnę z dumy !!! Bo wsiadłam na moją kobyłę,która chyba przechodzi drugą młodość,bo jej pod siodłem nie poznaję. I całkiem nam idzie. Mało jeszcze ruszamy ze względu na problemy z moją nogą,(tydzień temu gips ściągnięty) ,ale idziemy do przodu.
kare_szczęscie GRATKI!
i swoją drogą mega pozytywne zdjęcie 😜
puchnę z mojego konia, bo na swoich pierwszych zawodach był bardzo dzielny, odważny i współpracujący !  😍 ostatecznie wywalczyliśmy 3 miejsce!  💃
kare_szczescie, gratulacje!
Jestescie super para! 🙂
Dzięki Dziewczyny! 🙂
ententa, widziałam (chyba) Ciebie w czwartek na rozprężalni, fajnie wyglądaliście!
kare_szczescie dzięki 🙂 i gratuluję!  :kwiatek: też startowałaś w zbro?  😉
Tak, w piątek i sobotę, finał musiałam odpuścić. Strasznie żałuję, bardzo chciałam pojechać kur z podkładem ze Star Wars'ów  👿
z tego wychodzi, że ja również Cię widziałam  :kwiatek: koń Karino, si?  😉
Dokładnie 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się