Najgorsze, że oprócz tego, że mi zwyczajnie przykro, to jeszcze wściekam się na niego, że zachował się jak palant, całkiem bez klasy. I wściekam się też na siebie, że poświęciłam mu tyle czasu...
Nie przejmuj się, wiem ,że łatwo się mówi ale:
Jak się tak zachował( piszesz ,że jak palant) to widocznie nie jest Ciebie wart!
Też zostałam kiedyś bardzo niefajnie potraktowana przez kogoś na Kim bardzo mi zależało a wiem,że i moja osoba nie pozostwała obojętna.
Wyleczyłam się ale długo to trwało.
Pozatym zobaczysz jeszcze zrozumie "Co" a właściwie Kogo stracił i wtedy jak będzie miał odwage to przeprosi..
a pozatym co za dzień, humor jakiś nie taki, treniingi mi nie szły, i jutro 10h wykładdów..
Poniuś dzięki za te słowa W zasadzie z każdym dniem ból porozstaniowy jest mniejszy, ale niesmak w dalszym ciągu ten sam.
Muffinka napisał: Mnie absolutnie też nie. Zawsze tak miałam. jak chce sobie jeszcze bardziej popsuć nastrój to idę na zakupy A tak poważnie to nie znoszę tego.
Mam dokładnie to samo! Muffinka piona!
Niedawno wrocilam z zakupow takich sobotnio-porannych, zjadłam sniadanko, a za godzinke na meczyk jako fotograf 😉 A pozniej? A pozniej to juz tylko kocyk, herbatka malinowa i pewnie nauka 😉 albo... albo dobry film?;>
Dworcika- moja moja,jak najbardziej. dluzszy czas sie nie ukladalo,wlasciwie zbieralo sie i zbieralo... lepiej jest jak jest. jest przykro troche,bo dlugo i przyzwyczajenie robi swoje.
Hmm... chyba taka pora roku...zobaczcie jak się posypało. Już wcześniej zwróciłam na to uwagę i teraz tylko myślę czy to zbieg okoliczności, że tyle osób w jednym czasie kończy (podejrzewam, że w podobnym czasie zaczniemy się chwalić nowymi związkami 😉 ) czy to tak co roku jest, ale jak człowiek szczęśliwy to nie zauważa?
No nic...wszystkim powodzenia na nowej drodze życia życzę 😉
Dworcika - ja skonczylam oficjalnie w maju, a tak naprawde popsulo sie wszystko juz rok temu. ale glupie dziecko czasami probuje ratowac cos, czego nie powinno.
Sobota mija mi na sprzataniu i za jakies 20 minut uciekam na pociag - trzeba pojechac do pracy. Ahh... a jutro konisko. po 2 tyg przerwy.
buziaki 😉
Właśnie randkuję sobie z botaniką, a dokładniej z cytologią. Bo w piątek zaliczenie koła. Z takich głupot się potknąć to porażka masakryczna...
Jeszcze mi 12 stron notatek do przepisania mi zostało... A niektóre zdania czy formułki to takie bzdury...
Właśnie mnie dopadła myśl, że jestem chora o.0
A nie mogę sobie pozwolić dziś, żeby położyć się do łożka. Wrr... zaraz muszę wyjść, a wyglądam jak kupka niesczęścia z zapchanym nosem. A na dworze ziąb i pada śnieg z deszczem.
Gripex na mnie nie działa. Ja ogólnie odporna jestem na chemie 😀 Jedyne co, to Modafen wzięty na starcie. Ale start już za mną.Cóż...muszę przeczekać po prostu i stosować nadal standardy typu naturalna wit. C, ciepła herbata z cytrynką i miodem, i wygrzewać się. Przeżyję, jak zawsze, ale to taki dyskomfort
No nic...spadam do Cioci 🙂 Mmm... obiad i pranie mnie czeka. Zabawne jest życie studenta bez pralki
Ja od kilku dni na chemii samej jestem. Pyralginy, apapy itp. Rano budzę się z zapchanym nosem, bolącą głową i dreszczami, ale coś tam wezmę i jakoś przechodzi. Jedyne co na mnie nie działa to pyralgina. Chyba się uodporniłam na nią =|
no faktycznie taki sezon 'rozstaniowy',albo moze po prostu 'przemysleniowy' po lecie,kiedy zyje sie inaczej. grunt to dochodzic do dobrych wnioskow i dalej do przodu 🙂 trzymajcie sie dziewczyny!
Karo ja mam podobnie... a lada chwila 'zjazd rodzinny' ehh... i szeroki usmiech na twarz. a wkurza mnie wszystko. z dupnym sezonem halowym bez hali na czele :/
dokładnie. ja dzisiaj w stajni myślałam ze się załamie. Gruda się zrobiła na placu wiec pojechałam na spacer do lasu, tam koń zgubił podkowę.Nie mogę doczekać się na halę 🙁 a przed chwila za dodatek pokłóciłam się z ojcem.
Wszystko przez czarnego kota który przebiegł mi drogę wrr.
A ja dzisiaj byłam w Warszawie, musiałam jechać po ksiązki do bibloteki. Jak wstałam załamała mnie pogodą... śnieg i zmino. Zdałam sobie chyba sprawę, że przecież już praktycznie zima i to mnie załamało. Znowu zaczną się problemy z wodą dla koni bo będzie zamarazała w wannie, będzie gruda na padoku i w stajni też zimno więć odpada dłuższe posiedzenie. Muszę napisać pracę na zaliczenie na przyszły tydzień a czasu mało i nic sie nie chce. Widziałam dzisiaj piękne buty w kolorze bakłażana ale żal mi było 299 zł. O dziwo były dobre na moją stopę 35🙂, więc pewnie i tak kupię ale już w przyszłym tygodniu. Nie byłam dzisiaj u koni i już się za nimi stęskniłam. Jutro sobie nadrobię nieobecność🙂
No ciekawe jak to jest, że jesienią dużo związków się sypie (w tym mój poprzedni). Może latem żyje się bardziej z dnia na dzień i nie zastanawia nad uczuciami, byle się dobrze bawić...
Ja też spędziłam pół dnia ze szmatą w ręku a następne pół w stajni 🙂 Fajnie było, rdzawy komplecik jest boski i nowe wędzidło chyba baaardzo podpasowało konikowi. Śmiesznie było, Dzionek się uparł, że zje mi snickersa a potem pluł i się krzywyił z 5 minut 😀
Współczuję wam sezonu halowego bez hali, mnie by chyba szlag trafił :/
faktycznie coś w tym jest! mój pierwszy kryzys w tym poprzednim związku był rok temu na przełomie października/listopada. Jakoś stwierdziłam że trzeba ratować co się da i wytrzymałam.. rok - do kolejnego kryzysu jesiennego!i tym razem poszło się paść! ale też dzięki temu jestem teraz przeszczęśliwa🙂 czego i Wam życzę - "singielki z odzysku"😉
a ja powoli wygrywam z chorobą - już tylko sexy chrypa została i neverending story w drogach oddechowych😉 czyli nie jest źle!🙂
Kto by nie chciał... U nas w prawdzie jest hala, ale jej szerokość to jakieś 10m i Parczew ledwo się wyrabia. Jednak dzisiaj zachęcona poradą koleżanki, doszłam do wniosku, że się chłopak wyginać dzięki temu nauczy
Miałam mu odpuścić, ale skoro jeszcze większe giganty się tam mieszczą, to P tym bardziej spróbuje.
W czwartek kolos z połowy historii Wlk Brytanii. Nie chce mi się tego czytać. Nudyyy...
Dodatkowo nie mogę nigdzie w Lublinie znaleźć syropu toffi orzechowego, żeby zrobić diy brown sugare...
Ajjj...ja też chcę!! Narazie znalazłam klub, gdzie w poniedziałki i środy są imprezy w rytmie salsy 😀 Co z tego, że nie znam kroków ;p Imprezy są świetne i naprawdę można się wytańczyć do bólu 😀
Kurs salsy też jest, ale...szkoda mi kasiorki
Such a beautiul Day!!😀
Najpierw pojechałam na uczelnie, potem urwałam się z 1 wykładu bo miał przyjechac kręgarz do Chłopaków😉
Zabraliśmy Alberta ( bo tak miał na imie ów Pan🙂 )
Zlotego juz wczesniej oglądał w kwietniu chyba czy w maju, i obejzał go i do mnie:
"What's the problem? I don't see any problem! He's Fine" na co z radości aż miałam łzy w oczach,Robin Hood'a nastawił i też będzie dobrze😉
Żebym zawsze miała takie fajne dniiiiiiiiiii