no, zdecydowanie naczółek nie jest tym problemowym kawałkiem - dla mnie też nie, tylko kosmetyka i takie tam babskie głupotki 😉 BTW podobały mi się jeszcze naczółki ze
starych parellowych ogłowi, rozszerzające się po środku "w rąb". memu koniu było ładnie w takim (IMO)
co do reszty... ostatnio zdarzało mi się eksperymentować z jazdą na takim składaku: nachrapnik hanowerski, naczółek, skórzane wodze (przypięte do metalowych kółeczek nachrapnika). nachrapnik podpinałam wyżej, jak polski. było b. fajnie, więc chcę pójść w tę stronę. tylko trochę więcej stabilizacji by się przydało (chodzi mi o odległość paski policzkowe - oczy). myślę o czymś z solidnym nachrapnikiem, miejscem do wpięcia wodzy, łączeniem paska policzkowego z nachrapnikiem stałego (bez przesuwania, jestem otwarta na różne rozwiązania). zamiast paska podgardlanego mogłoby toto mieć pasek idący pod ganaszami - jak w kawecanach (czy po prostu kantarze): od paska policzkowego, do policzkowego, mocowane "na sztywno". wolałabym ustabilizować ustrojstwo na głowie w ten sposób, bez konieczności odwoływania się do mocniejszego zapinania nachrapnika na przykład. no. coś w ten deseń.