Tusia-juz wszystko jasne, po naszemu po prostu kluski lane, ubostwiam je, pomidorowa z kluseczkami moglabym jesc codziennie, ew gotowane na mleku z cukrem 😍 tylko strasznie syte sa...
u mnie dzisiaj grochowka+kopytka z buraczkami i jakims miesem
magdatak, mieszam majo z czosnkiem przecisnietym przez praske, bez kombinacji 😉 mój mąż mówi, że taki czosnek ze śmietana lepszy, ale ja jakoś sie zmusić nie moge 😁 Basznia teraz w ciąży nie mogę jeść nic smażonego, ale frytek nie mogę sobie odmówić. Oszukuję trochę żołądek dużą ilościa sera, sosu, no i frytki troche oszukane bo smaże całkiem bez tłuszczu (kupne, one jakiś tam tłuszcz mają i tak).
U mnie w domu lane kluski a kluski kładzione to różnica 😉 Lane to tylko mąka i jajko wlewane bezpośrednio do zupy, kładzione moja mama zawsze robiła mieszając jogurt naturalny z jajkiem i mąka, i my to gotujemy na samej wodzie i jemy później jak knedle, ze śmietaną, masłem i cukrem, różnie.
U nas lane ciasto czy lane kluski to takie rzadkie ciasto składające się z mąki i jaj i wody które się właśnie wlewa do zupy i tworzą się takie podłużne glutki.
A kluski kładzione to gęste ciasto o konsystencji gliny od którego odkrawa się kawałeczki łyżką i "kładzie" na wodę.
U nas z kluskami tak samo jak w rzeszowskiem 😉. my_karen, a dlaczego nie jesz teraz smazonego? Szkodzi Ci ? A ja dzisiaj kupilam pomysl na te kulki-jezyki-fajne to, smakuje nawet dzieciom .
Basznia, odrzuca mnie sam zapach smażonego, czuję się też po tym nienajlepiej. Ciężko mi czasem nawet obiad mężowi ugotować, masakra, ale i tak już chyba najgorsze minęło i może wkrótce minie całkowicie 😉
Co do 'pomysłów na' to świetny jeszcze jest sos grzybowy do bitek w sumie to 'pomysł na bitki w sosie grzybowym'😉 - jak nieznosze sosów z proszku to ten wymiata, z tym, że ja robię go osobno i polewam schabowe najczęściej 😉
niech no mi kto powie co zrobic by placki ziemniaczane byly chrupiace......
Żeby były chrupiące to po pierwsze trę na grubych oczkach, po drugie wyciskam i odlewam tą skrobię która się wydostaje podczas tarcia, po trzecie rozgrzewam olej na maxa i najpierw podsmażam na mega ogniu do efektu ścięcia się takiej chrupiącej skórki a dopiero potem odwracam jeszcze raz na małym ogniu, zeby się usmażyły w środku. No i oleju daję dość znikome ilości na patelnię. Polegam głównie na tym który dodaję do samego "ciasta".
trzesz na grubych oczkach czy na drobnych? Placki są bardziej chrupiące tarte przynajmniej pół na pół albo z przewagą tartych na grubych oczkach. Ostatnio słyszałam, że dobrze jest dodać płatki owsiane wtedy są super zdrowe i chrupiące ale nie próbowałam. [/quote]
cienkich zwykle, teraz na probe w sokowirowce w ogole robilam. ale jak na grubych robie to tez zadko kiedy mi chrupkie wychodza :/
ehh dodam jeszcze ze patelnie tez przerozne mialam od takich metalowych co na nich przywiera wszystko po jakas wypasiona tefal
my_karen, zrobie offa, ale 😉 W ciazy z Marta jadalam mnostwo slodyczy, miecho tez, za to z Julia odrzucalo mnie od miesa, na kilogramy konsumowalam kwasna smietane i truskawki-z koniecznosci mrozone 😉.
W sokowirowce to mi zawsze placki wlasnie ciastowate wychodzily, najbardziej chrupiace na cienkich oczkach warzywnych-takie slupeczki 1 na 1 mm chyba wychodza. Ale duzo zalezy tez od ziemniakow, moze warto poprobowac innej odmiany?
magda, nie wiem czy będziesz zadowolona, bo jak wszystko robię 'na oko' 🙁 Generalnie trę na malutkich oczkach, dodaję jajko (lub dwa, jak ziemniaków dużo) i sypię sobie mąki tyle, żeby ciasto było geste, ale elastyczne. Rozpłaszczam je na patelni (ale nie na naleśnik 😉 ) i smażę na sporej ilości tłuszczu (właśnie, może za mało dajesz oleju?). Czasem do smaku dodaję małą cebulkę startą na miazgę 😉
A mi wychodzą placki chrupiące tylko i wyłącznie wtedy, kiedy na patelnię dam właśnie dużo oleju i rozgrzeję go bardzo mocno. Smażą się wtedy jak frytki, na złocisty kolor. Jak dam mało oleju, to wychodzą przyrumienione, ale z cieńszą skórką. Niestety teraz dysponuję tylko kuchenką elektryczną, która rozgrzewa się do bardzo małej temperatury, tak więc placków nie robię wcale, a jeśli już coś smażę, to jest napite olejem 🙁
U mnie lane kluski w zupce to takie małe i luźne, rozbełtane w zupie. Zazwyczaj do rosołu, albo mlecznej bywały.
A kładzione (z talerzyka lub odwróconej pokrywki się to odkraja łyżką do gotującej się wody lub zupy) mama robiła do pomidorowej - takie wielgachne kluchy potwory. PYYYCHA!
Kładzione można zrobić z takiego samego ciasta, jak lane, tylko gęstszego (z mąki z jajkiem), a można też z ziemniaczanego ciasta (jak na kopytka, tylko odrobinę rzadsze). Wtedy wychodzą tzw. szare kluchy - z okrasą samodzielne danie (cebulka + boczek lub jakaś kiełbaska podsmażona lub u nas jadło się je ze skwarkami i twarogoiem!).
Dla zainteresowanych zupą z pora z serkiem brie - zrobiłam ją dopiero w niedzielę, przez pewne perturbacje i nadmiar wrażeń 😁
3 tacki młodych porów i jedną dużą cebulę czosnkową pokroiłam w krążki, do tego kilka ząbków czosnku w kostkę i podsmażyłam wszystko na maśle. Gdy się zeszkliło zalałam to winem białym wytrawnym - kwaśnym i z pazurkiem - i chwilę dusiłam. W tym czasie gotowałam już wodę z przyprawami: z pieprzem zielonym i czarnym, listkami laurowymi, zielem angielskim i owocami jałowca. Gdy woda nabrała aromatu i koloru wyjęłam przyprawy, a dodałam zawartość patelni. Posoliłam całość i znów chwilę gotowałam, aż pory zrobiły się "docelowe". Zaciągnęłam całość gęstą, kwaśną śmietaną z łyżką octu jabłkowego (ja wzięłam kremówkę), doprawiłam lubczykiem i świeżo zmielonym zielonym pieprzem. Do gotowej zupy dodałam serki pokrojone w małe trójkąty i poczekałam, aż zaczną się rozpuszczać. Po rozlaniu do misek obficie posypałam natką i pokruszonym serem Lazur.
Z A J E B I S T E ❗ ❗ ❗ Mąż wcinał z świeżą bułką, mi do szczęścia wystarczyła sama zupa.
Dla tych co nie przepadają za pleśniowcami - ta zupa będzie pycha z każdym serem, mam plan wypróbować z mocarellą. Jak kto woli łagodne smaki, to nie trzeba doprawiać octem ani pieprzem.
O rany, ElMadziarra, ale mi narobiłaś smaka na te zupę. Jeszcze z rozpływającym się serem... Tylko pietruszkę bym pominęła. Jak mawia mój tata, "na pietruszkę to psy sikają" - cała rodzina nie znosi 😉
U mnie dziś kotlety z kurczaka, kuskus (mam ostatnio fazę na niego) - dla chłopa ziemniaki - i ogóry kiszone, bo za mną chodziły.
Mery brzmi niesamowicie smacznie! 🍴 Chociaż ja na mój bigos też nie narzekam 😁 Garnol już pustoszeje, ostatnie tchnienie pewnie dzisiaj z niego uleci, jutro trzeba będzie coś nowego na obiad naszykować 🙄