Forum towarzyskie »

zastrzelony kot

W naszym regionie zdecydowanie więcej jest saren (oraz zajęcy, kotów...) zagryzionych przez dwa pieski gospodarza stajni, niż rozjechanych samochodami. Po pastwiskach końskich walają się resztki sarenek, w stajni czasem jakaś łapka z raciczkami przywleczona. Pieski potrafią. A dla ludzi taaakie miluuutkie są (te dwie sztuki akurat). Nie ma jak puścić luzem na okolicę owczarka niemieckiego z posokowcem i zapomnieć ich nakarmić kilka razy, szczególnie zimą :/ Owczarka to nawet lubię. Dopóki był sam, nie zagryzał. Jakoś nie popieram takiej selekcji naturalnej :/


Met - trzymam kciuki, żeby się udało jakąś sprawiedliwość uzyskać, choć coraz mniej w to wierzę w tym orwellowskim, staczającym się kraju. Szkoda futrzaka 🙁 🙁

Moje "europejczyki" siedzą w domu i nawet nie próbują miauknąć o wyjście. Jeden pochodzi ze stajni, ewakuowany sprzed pysków rzeczonych piesków, do tej pory boi się własnego cienia i rzadko wychodzi spod łóżka. Drugi w sumie też z okolicy... Nie puściłabym swojego kota luzem, za dużo się już o tym nasłuchałam  - mają krótki okres półtrwania :|
Dea, tylko że za to o czym piszesz powinno się ukarać właściciela psów - mandatem, karą, odebraniem zwierząt - a nie zwierzęta - karą śmierci...
Wiem o tym. Psy żyją i raczej nikt ich nie zastrzeli. Tylko bezsilność rozbraja, bo co zrobić? Nie psów wina, ale właścicielowi wisi (nie to jedno mu wisi zresztą). Jak narobią szkód, to jakiś czas siedzą w kojcu. Sprawa przycicha i sru, znowu latają. Echhh...
Właścicele owszem powinni pilnować swoich psów, ale  z drugiej strony absurdem dla mnie jest, że nie mogę puscić swojego spa ze smyczy w lesie, bo ktoś go może zastrzelić. To jest chora sytuacja - w lesie nie wolno, w parku nie wolno, na podwórku nie wolno(bo to z kolei sąsiadom przeszkadza, pomimo że pies łagodny). To gdzie ten pies ma pobiegać? Ma być trzymany całe życie na sznurku, bo jakieś tam zgraje dzikie czasem zagryzą sarnę? A jak myśliwy sarnę zabije to jest ok? Czym to się różni od zabicia jej przez psa od zabicia przez myśliwego?
Choćby okresem ochronnym, wiekiem i wieloma innymi rzeczami. Łowiectwo to gospodarka jak każda inna. Psy wypuszczane do lasu żeby się same wykarmiły są problemem, ale gorszym są psy wyrzucane przez ludzi, a tych coraz więcej niestety 😤. Ostatnio w terenie natknąłem się na taką grupkę i zastanawiałem się co zrobię jakby chciały mnie i koniowatą zaatakować. Niby kobyła szybka, ale... Jest jeszcze jeden aspekt kłusownictwa, to broń wojenna, której wbrew pozorem w naszym kraju jest jeszcze sporo. I to posiadacze takich obrzynków (i nie tylko) również strzelają do zwierzyny nie tylko leśnej. Ja swoich psich kumpli pilnuje i na spacery na lonży wychodzą, a w teren psów również nie biorę, choć niby odwoływalne w każdej sytuacji ale...
U mnie myśliwi są, co roku. Ale już są tak zorganizowani, że każdą stajnie, każdą pobliską wioskę czy też nowe osiedle, poinformują o tym, że np. od tego dnia do tego jest odstrzał zwierzyny łownej. Konie mają obowiązek chodzić w owijkach odblaskowych, a jeździec w kamizelce. Osobiście pamiętam spotkanie z myśliwymi i wiem, że akurat ci, nie chcieliby mnie mieć na sumieniu. Siłą rzeczy, jedna reprymenda mi wystarczy do końca życia.
pokemon no to może doczytaj dokładnie, ze mowa jest o psach, a nie o 'agresywnych kotach', o psach które zagryzają sarny i to jest nazywane 'selekcją naturalną'.....
Ale pies polujący wcale nie musi być agresywny, ucieka to goni, jak dogoni to może zagryźć. Nie oznacza to, że jak tylko zobaczy człowieka to się rzuci. Znane mi są przypadki, kiedy stadko wiejskich piesków (takich szczekaczy co to ledwo 7kg ważą) zagryzło sarnę, która wpadła w głęboki śnieg i nie mogła wyjść.
Na koty też polowały. Było to dla mnie o tyle dziwaczne, że jak kot był w domu, to go nie ruszyły i mógł sobie koło nich paradować z ogonem w górze, ale nie daj boże, alby jakiego spotkały w polu.

I taka prawda, jak się chce żeby kot był absolutnie bezpieczny, to nie należy go wypuszczać z domu. Kto wypuszcza podejmuje ryzyko, że kot już nie wróci, bo go coś potrąci/zagryzie/pogryzie czy jeszcze coś innego. Wtedy to można mieć pretensję co najwyżej do siebie, że się kota wypuszczało.
Nie zgodzę się z ostatnim zdaniem. Jak komuś ginie zwierzę na dworze i ten ktoś mówi 'kurde mogłem go nie wypuszczać' to jest po prostu egoistą, który przedkłada swoje zachcianki nad dobro zwierzęcia.

Poza tym - owszem, trzeba się liczyć z ryzykiem takim, że jak sie puszcza kota, to coś może zjeść/rozjechać, ale nie z tym, że ktoś go zabije. W sytuacji, kiedy zostaje zastrzelony domowy kot, człowiek może mieć pretensje nie do siebie, a do myśliwego/kłusownika, który to zrobił, ewentualnie do prawa w tym kraju.
wlasnie. nie jest to moja wina, ze na moim terenie moje zwierze zostalo zamordowane. gdyby trafil moja corke, to tez mialabym winic siebie? 🤔wirek:
bo jakieś tam zgraje dzikie czasem zagryzą sarnę?

No niestety nie takie czasem...  😤


A jak myśliwy sarnę zabije to jest ok? Czym to się różni od zabicia jej przez psa od zabicia przez myśliwego?


Uprzejmie proszę bliżej zapoznać się z tematem łowiectwo/gospodarka łowiecka!!!
wlasnie. nie jest to moja wina, ze na moim terenie moje zwierze zostalo zamordowane. gdyby trafil moja corke, to tez mialabym winic siebie? 🤔wirek:

Nie mówiłam konkretnie o Twoim przypadku, po prostu niektórzy forumowicze wcześniej stwierdzili, że to wina zwierząt, które zagryzają wychodzące koty, czy sarny i że takie psy zawsze są niebezpieczne dla człowieka.
Oczywiście, że żaden myśliwy, czy ktokolwiek inny nie powinien wchodzić na teren należący do Ciebie, a tym bardziej strzelać do znajdujących się tam zwierząt.
Alveaner dziecko tez może uciekać przed psem...
Nie rozumiem dlaczego niektóre osoby tu tak bardzo bronią psów latających bez opieki.... Nienawidzę takich nieodpowiedzialnych osób których psy latają po wsiach i beztrosko sobie zagryzają sarny i gryzą ludzi....
JA też nie lubię latających zdziczałych psów.
Ale wielu z nas ma normalne, wychowane psy domowe, które nie zagryzają saren i nie rzucają sie na ludzi, a nie wolno nam nigdzie tych psów ze smyczy puszczać. Ja co prawda psa spuszczam i w parku  i na wałach nad rzeką, bo nie będe całe życie go na sznurku prowadzać, to nie jest zdrowe, ale np w lesie się boję, bo wyskoczy mi myśliwy debil i zastrzeli psa nawet jak będzie 20 m ode mnie i nie będzie niczego gonił. To jest chora sytuacja, że pies który się pilnuje właściciela i jest przyjacielski może zostać zastrzelony,

Są psy, które się rzucają, tak samo jak są ludzie, którzy robią krzywdę innym ludziom. Ale czy to znaczy, że każdego człowieka powinno się trzymać pod kluczem? Niektórzy co prawda nie lubią porównywać zwierząt do ludzi, ale zwierzęta to nie są jakieś ułomne istoty bez emocji, nie myślące i nie mające świadomości.
JA też nie lubię latających zdziczałych psów.
Ale wielu z nas ma normalne, wychowane psy domowe, które nie zagryzają saren i nie rzucają sie na ludzi.


No niestety,każdy tak mówi o swoim psie niestety w praktyce wyglada to zupełnie inaczej.
Piesek może nas pięknie słuchać w domu,w ogródku,parku.Ale nigdy nie wiadomo co mu do głowy strzeli na widok zwierzyny.
Takie przepisy i trzeba się jakoś do nich dostosować😉

Wygląda to prawnie tak, jak mówią o tym poniższe ustawy - przeczytaj, a będziesz wiedziała wszystko  😉

USTAWA z dnia 13 października 1995 r.
Prawo łowieckie.
(Dz.U. z 2002r. Nr 42, poz. 372 i Nr 113, poz. 984 oraz z 2004r. Nr 92, poz. 880, Nr 172, poz. 1802 , Nr 173, poz. 1808)
(tekst jednolity)

USTAWA z dnia 21 sierpnia 1997 r.
o ochronie zwierząt
(Dz. U. z 1997 r. Nr 111, poz. 724)

USTAWA z dnia 28 września 1991 r.
o lasach.
(tekst jednolity)
(Dz. U. 91.101.444)

A w skrócie - nie puszczaj psa luzem, jeśli nie jesteś na swoim prywatnym ogrodzonym terenie, bo łamiesz prawo - czyli wszędzie tam, gdzie Twój pies MOŻE zagrażać zwierzynie dzikiej.
Dyskusja robi się bez sensu, bo zdziczałe psy to jest problem buraków, którzy rozmnażają bez sensu, potem robią się wakacje, psa trzeba wywalić do lasu, no i biedne psisko coś jeść musi. Ale...
Ja jestem za całkowitym odstrzałem takich psów, serio. Ale... już rozmawialiśmy, że wśród braci łowieckiej idioci też są - przypadki zastrzelenia psa 10 metrów od właściciela i jego domu też są, nawet była taka akcja z dziećmi takimi z podstawówki i pieskiem 5 kg razem ze smyczą. We Wrocławiu mysliwy zastrzelił psa na dużej łące pomiędzy blokami (spuszczony husky przez właściciela)  🤔
I to jest problem. Ludzie debile zarówno z jednej, jaki drugiej strony.
I to jest problem. Ludzie debile zarówno z jednej, jaki drugiej strony.


AMEN!  🙂
[quote author=Być. link=topic=35887.msg757895#msg757895 date=1288867063]
Ja uważam że skoro ktoś sie decyduje na kota niech go pozadnie karmi aby ten nie miał ochoty chodzić własnymi ścieżkami tylko sie trzymał domu obejścia za ogrodzeniem
Kota na siłę w domu nie utrzymasz, chyba że go zapasiesz jak świnię za przeproszeniem. Jeżeli to domowy kanapowiec, typowy i z predyspozycjami rasowymi (a są takie, co z domu się nie wytoczą) to owszem, być może z domu nie wyjdzie. Ale, aby wolność odbierać kotom europejskim, zwanych dachowcami? Toż to niemożliwe. Miałam te koty od dziecka i wiem jak reagują na zamknięcie. Istny horror. Taki kot potrafi ci oknem wyskoczyć, albo zamiauczeć cię na śmierć. Poza tym, instynkt łowcy daje o sobie znać.

W grę wchodzi również wychów kota za młodu do domu, ale podejrzewam, że Met wszystkich kotów nie dostaje jako włochate kulki bez mamy. One jak przychodzą to np. pół dzikie. Takiego kota do domu nie przyuczysz, mowy nie ma. Chyba że masz niewyczerpalne pokłady cierpliwości i wiele czasu.

Mój kot jest w domu tylko jak jest głodny, albo śpiący. Idzie się położyć, śpi pół dnia jak nie więcej, po czym siądzie koło drzwi, spojrzy na ciebie i zaczyna repertuar. Jak nie tak to inaczej, łazi za tobą jak pies. usiądziesz to ci na kolana wskoczy, w oczka spojrzy i... MIAU.


[/quote]

Być bzdury opowiadasz, że się nie da. Dostałam kota, który wychodził przez 8 lat życia u kogoś innego codziennie na dwór, my mu na to nie pozwalaliśmy, bo ruchliwa ulica. Przez pierwszy miesiąc domagał się wychodzenia, potem przestał. Zdarzało się mu wyoaść z okna (wysoki parter) i mordę piłował dopóki go ktoś nie zabrał z powrotem do domu.
We Wrocławiu mysliwy zastrzelił psa na dużej łące pomiędzy blokami (spuszczony husky przez właściciela)  🤔
I to jest problem. Ludzie debile zarówno z jednej, jaki drugiej strony.


Na jakiej łące?

Z tym, że ludzie są debilami z obu stron to prawda. Dla mnie przede wszystkim chore jest to, że taki myśliwy celuje do zwierzęcia w obecnosci ludzi, obojętnie co to by nie było za zwierzę - co jak trafi człowieka a nie psa??
To człowiek trup albo kaleka,a pan ze strzelbą ma chyba problema  😉
mojego psa zastrzelono 4 metry ode mnie - był w wielkiej czerwonej kontrastowej chuście, oprócz mnie były jeszcze 3 osoby, nie sposób było nie zauważyć, że pies nie jest sam. Szedł sobie spokojnie. Rzecz działa się na małej polance przy drodze wiejskiej. I bach, nie ma psa.
Próbowaliśmy coś z tym zrobić, ustaliliśmy nawet kto to zrobił. Za parę dni telefon od anonima, że mamy uważać na koniki i nie rozdmuchiwać sprawy. Fajnie, nie? :/
Państwo prawa... można czuć się bezpiecznie...  😵
Met, widziałam Twój list z prośbą o wsparcie na wybudowanie kociego miasteczka.
Czy mogę założyć Ci wątek na miau?
Czy już to ktoś zrobił?
Tam na pewno wspomogą Cię i pieniędzmi i darami rzeczowymi.

Pomysł piękny!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się