Forum towarzyskie »

Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

.
Tak sobie podczytuję i dochodzę do wniosku, że niektórym trzeba by było przypomnieć tytuł wątku Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.." 😉 W wątku "co mnie wkurza..." budyń, też ludzie piszą o cudzych sytuacjach i jakoś nikt się na nikogo nie rzuca, hmmm.
.
Muchozol, ależ ja Cię doskonale rozumiem i jestem w tym samym hmm "obozie", mi nie trzeba tego tłumaczyć 😀
A najlepsze w tym wątku jest to, że zaraz pojawiają się matki i tak jak teraz stwierdziły, że muchozol na bank chce, tylko biedna nie może się spełniać w macierzyństwie.  🙄

I tak też jest w życiu. Mówię, że dzieci nie chcę i otrzymuję odpowiedź, że chce tylko o tym nie wiem - mocno wk***a
.
safie moim osobistym hitem wkurzania jest "jak spotkasz odpowiedniego faceta, to zaraz zechcesz". No żesz...  👿
safie, Murat-Gazon widocznie nawet w wątkach o wkrzuaniu, nie można się powkurzać bo zaraz chcą kogoś naprostować 😀
No pewnie, że można się tu wyżalić itd., tylko kurczę, no ileż można. Ja też dzieci nie cierpię i uważam za problem i czasem dziwi mnie, jak widzę wyjątkowo rozkapryszony egzemplarz, że ktoś tak może chcieć. No ale nie czuję potrzeby analizowania wszystkiego, ani tym bardziej do pisania w wątku absolutnie za każdym razem, jak coś takiego mnie spotyka. I to tak mocno nacechowując zdania, że się dzieci nie lubi i nie chce.
I chyba też o to dziewczynom chodzi, o wałkowanie w kółko tego samego tematu i zapieranie się rękami i nogami w każdym poście, że dzieci to zło. I że może to brzmieć tak, jakby faktycznie Muchozol chciała przekonać nie tylko cały świat o niechęci do dzieciorów, ale też samą siebie.
Budyń, ale o kolorach czapraczków można tworzyć setki stron?  😉
Mnie dziwi czemu jest takie oburzenie, że ktoś może nie rozumieć czym jest miłość bezwarunkowa czy że dla kogoś wstawanie do dziecka w nocy jest kłopotem.
No ale może to ja jestem dziwna, bo dopóki nie urodziłam to nie miałam pojęcia, czym owa miłość jest i żadne tłumaczenie mi nie pomogło, a też byłam mega ciekawa o co takie halo, czemu wszyscy o tym mówią w przypadku dzieci.
A jak mnie dziecko do tej pory w nocy budzi to mnie szlag jasny trafia(bo niestety nie miałam i nie mam takiej możliwości jak Atea, bo z moim dzieckiem nie da się spać- kopie, wierci się, kręci i przebudza co chwilę jak śpi z kimś). Tak samo, jakby mnie ktokolwiek regularnie w nocy budził- nie ważne ile miałby lat.

Muchozol
poleci zaraz do Ciebie pw, napiszę Ci jak to wygląda z mojej strony 😉
Ja nie widzę w tym nic dziwnego sama często wałkuję taki sam temat bo tak mam i tyle. Jak komuś to pomaga to czemu go za to ganiać, że lubi sobie ponarzekać. Każdy jest inny. Ktoś lubi dzieci, ktoś nie. Ktoś lubi się uzewnętrzniać i ma taką potrzebę, ktoś inny nie i tyle.

safie, hahaha w punkt 😀
Ja tam fanką dzieci nie jestem i nigdy nie byłam, ale Paskudniczka kocham nad życie. Ale nikogo nie będę namawiać na "manie" czy "nie manie" dzieci. Każdy powinien mieć szanse próbować żyć po swojemu. Do tego w naszych czasach kobieta bezdzietna nie jest niczym dziwnym. Natomiast pytania zadawane prze Muchozol ukazują jej zainteresowanie tematem, widać, że poszukuje odpowiedzi na nurtujące ją wątpliwości. Więc uzyskuje odpowiedzi. Ja w czasie gdy absolutnie dzieci mieć nie chciałam nie dopytywałam dzieciatych, czemu rzygają tęczą, bo mnie to g obchodziło.

Jako matka dalej czytam książki, ale teraz częściej na głos 😁
Nawet fragmenty "Pana lodowego ogrodu" Marcelowi czytałam. Nie mówiąc o klasyce - Hobbit, Władca Pierścieni, czy z innej tematyki - Tomki Szklarskich. A jak Marcelek był malutki, to puszczałam Wiedźmina z audiobooków 😉


Za to walenie tekstem w stylu "nie chcesz się pozbyć problemu" na publicznym forum, do kobiety w ciąży, która przyszła ponarzekać na swój odmienny stan do odpowiedniego wątku, tak jakby chodziło o usunięcie kurzajki, zniesmaczyło mnie bardzo. Choć w poglądach na aborcję jestem bardzo liberalna. Bo to jednak temat z puli tych, których, jeśli nie jesteś mentalnym ekshibicjonistą, nie poruszasz publicznie, wśród nieznajomych i mało znajomych osób.
I ciągle mnie "nurtuje" pewien temat (jak czytam ten wątek, czy z kimś rozmawiam) - że te wszystkie niedogodności (duże, nie oszukujmy się) wynagradza miłość dziecka czy do dziecka. Ale nie ogarniam, jak takie małe dziecko może miłość odwzajemnić. To nie od razu jest odwzajemnianie miłości w sensie dosłownym. Na to żeby zaczęło mówić o tym jak mamę kocha, trzeba poczekać jakieś 2-3 lata.
Ale niemowlę już od pierwszych minut życia "okazuje miłość" dążąc do ciągłego kontaktu z matką, jest od niej totalnie zależne, najlepiej się uspakaja się wtulone w nią, dąży do kontaktu fizycznego, widać, słychać i czuć, że uwielbia być dotykane, głaskane, całowane, tulone...
Wkrótce potem zaczyna także mową ciała i werbalnie okazywać radość i fascynację mamą, jest w nią wpatrzone jak w obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Dosłownie, niemowlęta uwielbiają godzinami wpatrywać się w oczy rodziców z miną, która mówi wszystko o tym co czują, cieszą się jak dzikie z wszystkiego co mama/tata robi.
Czy można to nazwać miłością? Kwestia gustu. Z całą pewnością dziecko darzy matkę ogromem nienazwanych uczuć od pierwszych chwil życia.
ElMadziarra
Wiesz ze nawet mi przez mysl przeszlo ze aktualnie, gdyby mi sie za 1 razem udalo zajsc w ciaze, bylabym bardzo nieszczesliwa Mama. Prawdopodobnie juz samotna. Sadze ze moje malzenstwo z powodu dziecka skonczyloby sie o wiele szybciej. Takze tak, masz racje. Dobrze ze wtedy to sie nie spelnilo. Bo byloby to bardzo smutne marzenie.

Halo
W zeszly czwartek jak wsiadalam na ostatnie swoje konie w tej pracy, to dostalam 6 swiezakow. Z czego tylko jeden wzglednie reagowal na pomoce. Reszta byla praktycznie surowa, a 2 z nich na dokladke sie wspinaly, brykaly i robily wszystko zeby Cie zwalic na glebe. Balam sie jak nie wiem.
I tego samego dnia wieczorem zrobilam 1 test (tak wiem ze testy robi sie rano) i moja 1 mysla nie bylo to ze jestem w ciazy, tylko to ze kolejnego dnia juz nie bede musiala wsiadac na te dwa dzikusy 😉  Wiec w pewnym sensie mozesz miec racje ze moglo mnie to przed czyms uchronic 🙂

Muchozol
Bo masz racje, ze to kłopoty ze zdrowiem. Niby ciaza to nie choroba, ale cholerny armagedon.A czlowiek czuje sie nie dosc ze nie zbyt dobrze, to kazdy dookola traktuje Cie jak jajko i absolutnie nic nie mozesz robic. Bo ciaza. To wkurza i denerwuje. Szczegolnie jesli jest sie czlowiekiem aktywnym i takim co to wszystko zawsze sam musi robic ( ja tak mam 😉 )

Safie
I slusznie. Jesli nie chcesz, to dbaj o to zeby tego dziecka nie miec. I nie daj sie nikomu przekonywac.
Dla mnie to tez nierealne, ale ponoc ten groszek co to mi go Pani dr na usg pokazywala, to jest dziecko 😉 narazie jeszcze w sumie nie uwierzylam. Nie widze podobienstwa 😉
A poza tym nie ma sensu ani gratulowac, ani wspolczuc. To niczego nie zmienia.

Wiecie, aborcja to jest nie tylko decyzja kobiety. To ze ja sie mecze z bolacymi cyckami, humorami i rozpaczam bo nie moge jezdzic konikow, to nie znaczy ze moj TZ nie przezywa tego podobnie.Jemu tez sie skonczyl jakis fajny i szalony etap zycia. Bardzo wygodny i bezstresowy na dokladke.
Ojciec ma takie same prawo do podjecia tej decyzji jak Matka . I nie ukrywam ze poruszylismy ten temat. I trwalo to zaledwie 15 sekund. Bo zgodnie stwierdzilismy "Nie ma takiej opcji". I pomimo ze nie posiadamy jeszcze zadnych emocji zwiazanych z dzieckiem, to jakos tak nie widzimy mozliwosci poddania sie zabiegowi. Jest tylko jedna sytuacja kiedy taka opcje bedziemy rozwazali. To sa choroby wrodzone, nieuleczalne i dyskwalifikujace z normalnego zycia. Wtedy bedziemy musieli usiasc i sie zastanowic. No i pewnie zagrozenie zycia matki.


I nie odbierajmy mojej ciazy jako niechciane dziecko. To jest niechciana ciaza. Z zaskoczenia i totalnie odwracajaca zycie o 180 stopni. Ale o dziecku nie ma co dyskutowac, bo ja jeszcze go nie widzialam. To co tam bylo na usg nie wzbudza we mnie zadnych emocji i nie jest odbierane w kategorii dziecka. Ja sie wsciekam na ciaze glownie. I na zmiany w zyciu jakie mnie z tego powodu czekaja. Ale w temacie dziecka to sie wypowiem jak juz bedzie na swiecie. Albo jak juz chociaz cokolwiek poczuje w jego temacie. Wtedy powiem czy chce czy nie. Poki co na 100% nie chcialambyc w ciazy i nie chcialam zmieniac swojego zycia. A za kilka miesiecy bede mogla ocenic czy maciezynstwo uszczesliwia czy wrecz przeciwnie. I czy potrafi mi zastapic i zerekompensowac zycie jakie mialam do teraz.

I tak ogolnie to nie trafilam  jeszcze na matki ktore by byly mega nieszczesliwe z posiadania dzieci. Nawet jesli to byly wpadki. Znam natomiast takie ktore mialy ciezko na poczatku z powodu choroby dziecka, problemow z rozwojem czy braku wsparcia partnera itp.
Swoja droga moi rodzice maja mnie i mojego brata. Ja bylam zaplanowana i wyczekana. Moj brat pojawil sie przypadkiem i nie do konca w dobrym czasie. Na dokladke byl chorowity i mocno dajacy w kosc. A jakos nie zauwazylam roznicy w traktowaniu nas. Zadne z nas nie bylo faworyzowane i nigdy nie czulo sie gorsze. I dla nas to tez bez roznicy ktore bylo chciane a ktore bylo wpadka. Urodzilismy sie oboje i rodzice kochali nas tak samo.

Sadze ze rozważania czy chce czy nie, jak dziecka jeszcze nie ma na świecie , sa spoko. Kazdy ma watpliwosci. I uwazam ze kazdy ma prawo do wyrazehia swojej opinii na ten temat. Jesli ma ochote to publicznie. Gdybym w necie znalazla wypowiedz mojej mamy, ze mnie nie chciala to nigdy nie ocenialabym jej przez pryzmat tej wypowiedzi, tylko przez to jaka dla mnie byla i czy mimo tego ze wywrocilam jej swiat do gory nogami to mnie kochala.
Lanka_Cathar, pewno, że jestem ortodoksem. Bo sprawy życia a śmierci takie są. Ostateczne. Nie da się zabić, a potem się rozmyślić. I nie chciałabym dożyć czasów, w których bez problemu będzie można będzie obwieszczać publicznie: Jak mnie wkurza moje dziecko, bardzo żałuję, że go nie zabiłam.

Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, jest na to 100% pewny sposób. Wystarczy nie uprawiać seksu w formie aktu płodności. I na 100% żadnego dziecka nie będzie. Jeśli kobieta uprawia seks, musi się liczyć z tym, że jej materiał genetyczny połączy się z materiałem ojca, dając życie biologicznemu potomstwu. Na to nikt nie ma wpływu. Można jedynie zmniejszać prawdopodobieństwo "zdarzenia", wykluczyć się nie da. Jeśli biologiczna matka (bo jest już matką, ludzkie potomstwo ma konkretną matkę i konkretnego ojca odkąd zaistniał zarodek) nie chce, żeby dziecko urodziło się żywe, musi sprawić, żeby przyszło na świat martwe. Tu nie ma innego wyboru. Potomstwo (następne pokolenie, genetycznie), które już jest - magicznie nie zniknie. To nie jest kwestia żadnych "poglądów" tylko bezwzględnych biologicznych faktów. Poglądy pojawiają się dalej.  Ja jestem przeciwna zabijaniu ludzi. Rozumiem, że nie każdy jest.
Ale uprawiająca seks płodna kobieta, która zdecydowanie twierdzi, że "nie będzie miała dzieci" jest dla mnie człowiekiem, który akceptuje zabijanie własnego potomstwa (potencjalnie lub niejednokrotnie faktycznie), bo inaczej się nie da. Ponieważ imperatyw opieki nad bezbronnym potomstwem jest dość silny na planecie Ziemia, nie tylko wśród ludzi, tego typu moralność bardzo mnie razi. Razi mnie też ogólnie traktowanie ludzi jak rzeczy, jak przedmiotów. Razi też mnie potencjalny ojciec, który bez problemu naraża swoją ukochaną na zabicie wspólnego potomstwa. Czy też kochanek, który ceni sobie kobietę, która bez problemu zabija. Na szczęście "nie moje małpy, nie mój cyrk". Niejedno mnie razi na tym najlepszym ze światów. Urody życiu to nie odbiera. Ale nie będę twierdzić, że coś tak zasadniczego mnie nie razi. Bo razi. Postawa typu: Zabiję, bo chcę się wysypiać i skąd mam wiedzieć, że będzie Mnie kochało? jest dla mnie dość porażająca. Choć świetnie wiem, że dziwniejsze rzeczy bywają na świecie.
.
[quote author=budyń link=topic=35211.msg2592494#msg2592494 date=1473335194]
No pewnie, że można się tu wyżalić itd., tylko kurczę, no ileż można. Ja też dzieci nie cierpię i uważam za problem i czasem dziwi mnie, jak widzę wyjątkowo rozkapryszony egzemplarz, że ktoś tak może chcieć. No ale nie czuję potrzeby analizowania wszystkiego, ani tym bardziej do pisania w wątku absolutnie za każdym razem, jak coś takiego mnie spotyka. I to tak mocno nacechowując zdania, że się dzieci nie lubi i nie chce.
I chyba też o to dziewczynom chodzi, o wałkowanie w kółko tego samego tematu i zapieranie się rękami i nogami w każdym poście, że dzieci to zło. I że może to brzmieć tak, jakby faktycznie Muchozol chciała przekonać nie tylko cały świat o niechęci do dzieciorów, ale też samą siebie.
[/quote]
Jak się chce dzieci to się je po prostu robi i gitara. A jak się nie chce to trzeba tym epatować i wielokrotnie podkreślać, uzasadniać i dobitnie głosić. No zadziwiające.
.
Muchozol, w jednym Cię nie rozumiem. czemu nie potrafisz pojąć miłości rodzic-dziecko? Ty swoich rodziców nie kochasz? Oni Ciebie nie kochają? Nie pojmuję, jak ktoś będący w związku może nie rozumieć, że miłość jest i już.
Jasne, że dzieci czują  😲 Nie lubię ich, ale emocji nie można im odmówić.
Sadze ze rozważania czy chce czy nie, jak dziecka jeszcze nie ma na świecie , sa spoko. Kazdy ma watpliwosci. I uwazam ze kazdy ma prawo do wyrazehia swojej opinii na ten temat. Jesli ma ochote to publicznie. Gdybym w necie znalazla wypowiedz mojej mamy, ze mnie nie chciala to nigdy nie ocenialabym jej przez pryzmat tej wypowiedzi, tylko przez to jaka dla mnie byla i czy mimo tego ze wywrocilam jej swiat do gory nogami to mnie kochala.


I sądzę, że ten fragment powinien zakończyć dyskusję. Z tym zgodzę się całkowicie.  👍



Ja tez nie rozumiem, ze ktos nie rozumie bezwarunkowej milosci. W przypadku gdy ktos uznaje milosc tylko wtedy, gdy jest odwzajemniona, to nie jest to milosc. Tylko zaspokojenie potrzeby (np. potrzeby bycia kochanym albo jakiejs tam innej, pewnie można by wymieniać).
Lanka_Cathar, no dokładnie. Jak pisze w internecie, że jest najcudowniejszym skarbem na świecie, a w realu jest chłodna i nieprzystępna, to przecież lepiej pewnie...
A ludzie jak umieją się ze sobą komunikować, to i umieją przyjąć i przekazać "niechcianość" dziecka. I nie ma z tym wielkiego dramatu.
.
Muchozol bo takie pytania zadajesz o dzieci, o rodzicielstwo, o matczyną miłość do dziecka i miłość dziecka do matki, jakbyś się z choinki urwała, jakbyś nie miała żadnych wzorców w tej materii. Ja rozumiem, że są ludzie bez tych wzorców - np. sieroty w domu dziecka. Bo już dzieci z rodzin patologicznych jakieś wzorce mają, choć niekoniecznie prawidłowe. A Ty, z tego co zrozumiałam, kochasz swoją matkę, ona Cię kocha, choć okazujecie to w niezrozumiały dla niektórych sposób, więc czego tu nie rozumiesz w tych relacjach? Co, nic nie pamiętasz z dzieciństwa, nie pamiętasz, jak ważna była dla Ciebie mama w tym wczesnym okresie? Pamiętasz dopiero od okresu buntu, gdy matka, to był wróg nr 1, a potem już relacje dwóch dorosłych bab, choć wciąż matki i córki?
Muchozol, jak nie lubiąc dzieci chcesz się cudzym zając kilka h? Ja swoje kocham i zabiłabym za nią, ale niechętnie zostaję z cudzymi dziećmi. Ja swojego nie miałam, to nie było opcji, żebym zajęła się jakimś dłużej niż wyjście przyjaciółki do WC. Teraz mając własne trochę mi łatwiej ogarnąć ich potrzeby itp, więc mogę, ale nie pcham się do tej roli.
Do własnego dziecka masz jakby wdrukowaną hormonami instrukcję obsługi. Matka instynktownie zwykle wie czego potrzeba jej dziecku w danym momencie. Cudze to inna bajka dopóki nie powie o co mu chodzi 😉
.
Muchozol, jak mus to mus. Tylko nie przykładaj tego do namiastki własnego dziecka 😉. Ja po siostrze miałam traumę i 20 lat byłam przekonana, że nie chcę dzieci.
.
Muchozol, bo dzieci na szczęście rosną i coraz więcej zajmują się same sobą i zabawkami. Mojej dajesz wiadro z wodą i masz ją z bańki na godzinę. Dziś był kowal i zrobiliśmy  8 koni z małymi przerwami na jej potrzeby. Czasem pyta o coś tylko 20 razy 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się