Forum towarzyskie »

Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

CzarownicaSa dokładnie tak samo myślę.
Problem jest chyba w tym, że w odczuciu społecznym z jednej strony nagie ciało stanowi element seksualny, z drugiej nagie dziecko nie jest obiektem seksualnym - do pewnej granicy wiekowej. Dlatego puszczenie gołego dwu-, trzy- czy czterolatka na plaży jest ok, ale gołego dziesięcio- czy dwunastolatka - no już raczej nie. Bo to już tak do końca nie jest dziecko. Zresztą ta granica wiekowa jest chyba odczuwalna przez same dzieci, bo przychodzi taki moment, kiedy one same z siebie nie chcą "goło latać". Jak pisałam, pamiętam: jak miałam sześć lat, nie przeszkadzało mi to, ale już jak miałam siedem czy osiem, na tej samej plaży, w towarzystwie tych samych osób z rodziny - chciałam kostium. Nie umiałabym dzisiaj powiedzieć, co się zmieniło w moim własnym spojrzeniu na siebie, ale coś się musiało zmienić.
Luna, to ja tak mam z zaroślami na człowieku... No NIE KUMAM, jak można być kobietą i mieć GĄSZCZ pod pachą, albo w okolicach bikini... na nogach. O jak mi się oberwało parę razy, że w ogóle JAK MOGĘ, toż to NATURALNE... A mnie się robi niedobrze, jak widzę w komunikacji zarośniętą, upoconą pachę. Damską, MĘSKĄ TEŻ! W ogóle cenię sobie zadbanych, czyściutkich facetów z łysiusimi paszkami. Higiena to jednak miła rzecz jest.
Racja- bo wielu ludzi myśli "dziecko to dziecko" a nie "dziecko to mały człowiek". I według nich dziecko może latać gołe, ale... człowiek już nie 😉 Taka mała paranoja.
W ogóle dzieci i ich "seksualność"(my to odbieramy jednoznacznie, dziecko po prostu odkrywa swoje ciało) to temat tabu dla wielu rodziców.
CzarownicaSa raczej chyba chodzi o to, że od pewnego wieku nagość człowieka dorosłego, o ile nie ma miejsca np. u lekarza, jest zazwyczaj związana z relacjami intymnymi. Nagość dziecka - siłą rzeczy nie jest. Stąd nagość ludzi dorosłych budzi / może budzić skojarzenia natury erotycznej, nagość dziecka nie budzi, a jeśli w kimś budzi, to uznajemy to za solidne odchylenie od normy. Idąc dalej tym torem rozumowania, ludzie niekoniecznie chcą być epatowani seksualnością innych ludzi dorosłych wbrew własnej woli, z czego biorą się np. plaże dla naturystów. Widok gołego dziecka zaś nie należy do tej kategorii.
W sumie.
jujkasek, No to tu się różnimy bo ja bym wydepilowanego faceta pognała z poduszek 🙂 Typ Wikinga wiecznie żywy 😀

Murat-Gazon, tylo że rodzic rozbierający publicznie dziecko nie wie, co siedzi w czyjej głowie i kto ma jakie odchylenia. Ja zresztą nie widzę żadnego uzasadnienia dla rozbierania do naga dzieci np na plaży. Szczególnie że to też w jakiś sposób miesza dziecku w głowie - że można biegać nago wśród tłumu obcych plażowiczów ale zdjęcie spodenek w markecie albo rozebranie się na podwórku już jest nieodpowiednie.
Za dzieciaka na dzikich plażach przebierano mnie za ręcznikiem, który służył za parawan. Za granicą na porządku dziennym były prysznice, przebieralnie i toalety nad wodą - wtedy z nich się korzystało. Wiadomo, że jak mnie przyszpiliło, to nie leciałam do łazienki żeby postać w kolejce i z rozpaczą na twarzy nie czekałam, aż mi coś pocieknie po nodze...😉 , tylko mama odprowadzała mnie gdzieś na bok, pod siatkę, krzaczek czy inne ustronne miejsce, stawała obok (tak żeby nie było mnie widać) i to siku robiłam.

W zeszłym roku wyjechałam na spontana nad morze i szczerze - pierwszy raz korzystałam z parawanu, ale nie po to, by chronić się przed wiatrem - ale niewychowanymi dziećmi, które sikały gdzie popadnie, sypały piaskiem, lały wodą i robiły różne, dziwne rzeczy, które mi by za młodu nawet do głowy nie przyszły. Co na to rodzice? Ano. Browar w ręku, gofry na kocu i sielanka. Wytrzymałam na plaży jakieś 6min, aż wreszcie kolega widząc moje przerażenie w oczach zadecydował, że się zwijamy i lecimy do portu pośmigać na superszybkich motorówkach.
Tyle wygrać! :p
Luna, no i to jest piękne. Że się różnimy. Mój facet wszędzie może być wikingiem, ale... no dobra. Nie wszędzie.  😁 Cenię sobie wielce zakaz wiszący w siłowni, który głosi - albo golona pacha, albo bezrękawnik. A już damy z boberem... auuuuuu!
Gavi, gofry i browar? To w której ręce trzymają iphona? 😀
Serio, wciąż widzę rodziców zagapionych w czarodziejskie płaskie pudełeczko podczas gdy dzieci robią co chcą. Mogłyby wspiąć się na dach budynku i skoczyć a nowy like na fb byłby w danej chwili całym światem. I to, To! To mnie wkurza. Olewactwo.
Po prostu... no jak te dzieci mają żyć przy kimś kto na nie nie zwraca uwagi? A już wygrywają matki które w ten sposób przeprowadzają dzieci przez ulicę. Po prostu lać i patrzeć, czy równo puchnie.
Luna_s20, pewnie żonka trzymała i robiła zdjęcie, coby wysłać na fejsika i insta z odpowiednimi hashtagami 😉

Uwaga!
Powiem coś miłego!
Wczoraj wracałam mpkiem do domu i wsiadła matka z dzieckiem w wózku  i starszą córką obok. Ja w życiu nie widziałam tak rezolutnych, miłych i grzecznych dzieci. Całą drogę się na tą trójkę gapiłam, bo i matka miała tak genialne podejście do dzieci, że ja zbierałam szczękę z podłogi z wrażenia. Da się? Da!

Później mój idylliczny stan upadł, gdy wyszłam na balkon rozwiesić pranie, a centralnie pod nim tłukła się dwójka dzieciaków, a obok stała dziewczynka wykrzykująca "Zagryź! Nie puszczaj!".
Jak spytałam, czy mam do nich zejść, to się amatorskie KSW rozbiegło 😉

Edit: Mieszkam na nowym, zamkniętym, monitorowanym osiedlu, gdzie trawę kosi się co dwa dni, a dozorca podlewa kwiatki. Zero "dresiarskiej patologii", ale za to gromady bluzgających dzieci w wieku przedszkolnym pod dostatkiem  😜
Bo na nowe, zamknięte i monitorowane osiedle z trawą koszoną co 2 dni trzeba hajsu, więc czasu na dzieci nie ma....ledwo się znalazł na zrobienie 😉.
BASZNIA, to nie do końca tak 😉
Takie osiedla w większych miastach stają się coraz bardziej powszechne, a ceny wcale nie są zabójcze.

Brak czasu serio nie powinien być usprawiedliwieniem. Nie jedna tu na forum jest matką, pracuje, jeździ konno, strzela sesje fotograficzne, a rano jeszcze wstanie pobiegać i skoczyć na fitness, a idę o zakład, że czas dla dziecka znajdzie.
To jest kwestia umiejętnego zorganizowania sobie czasu.

Dzieci to nie kucyki, wolny chów nie przejdzie, a szkoła wszystkiego za rodzica nie zrobi.
Ja na prawdę nie ogarniam dlaczego w XXI wieku nadal niektórzy uparcie twierdzą, że każdy powinien się rozmnażać bo tak.
Nie chcę, nie czuję tego - może kiedyś to się zmieni a jeśli nie to będę wysłuchiwać...  🤔wirek:
Gavi i powiem ci że to mogły by być te same dzieci. Te które się biły pod blokiem mogą być super grzeczne i rezolutne przy mamusi. Po prostu proces rozwoju i wychowania trwa i nigdy nie uwidzisz co to dziecko zrobi, nie zachowuje się zawsze tak samo. Tzn są takie ewidentnie i zawsze rozbestwione, ale nawet najspokojniejsze dziecko może dać niezły  popis.

Moje dzieciaki ostatnio w podróży pociągiem i w hotelu - no matko, cud dzieci, proszę, przepraszam, ęą pierdą, same wszystko załatwią, panie animatorki zakochane w nich, nie mogą wyjść z podziwu nad mądrością i wiedzą syna, córka słodka, rezolutna czterolatka. A w drodze powrotnej (no fakt późno było) przechodziliśmy z nią przez wagon do toalety - potknęła się i podsumowała soczystym "KURDWA MAĆ" po czym przebiegła przez wagon z głośnym okrzykiem "zabierać nogi!!!". No i czar prysł, te chichoty i spojrzenia  😡 Do tej pory nie wiem co jej odbiło, popisać się chciała  😵
Haha, to jak syn mojej siostry. Pojechaliśmy kiedyś do rodziny razem. Na miejscu nie wiedziałyśmy co się stało. "Ę, Ą, proszę, przepraszam. Za deser to ja podziękuję. Czy mogę odejść od stołu itp." Ja myślałam, że padnę. W drodze powrotnej oświadczył nam, że no ok, ale on już jest tym byciem grzecznym zmęczony i wraca do normy. I żebyśmy go więcej nie zabierały w gości, bo to strasznie długo trzeba się pilnować. 6-latek niespełna.
gwash, na te konkretne dzieci spod balkonu mam "hejta", bo zawsze "dyskutują" z rodzicami warunki i właśnie bluzgają tak, że czasem mnie z wrażenia zatyka 😉
Dla mnie nie do przyjęcia jest, żeby 5letnie dziecko o godz. 22 wykłócało się z matką o to, że ono jeszcze nie wraca do domu i że mama ma sobie stąd iść, bo ono nie będzie z nią rozmawiało.

Dla jasności, tak. Czepiam się stricte rodziców, nie dzieci.
Dziecku czasem jeszcze zwrócę uwagę, ale nie będę pouczać matki jak ma wychowywać dziecko...no i nóż mi się w kieszeni otwiera.

Jak mi dziecko zaczyna stawiać warunki na korepetycjach, to z miejsca je zagaszę. Nie patyczkuję się. Efekt tego jest taki, że pod koniec roku słyszę od rodziców: "Ja nie wiem jak to Pani zrobiła, ale zawsze jak ma Pani przyjść, to X sprząta pokój i powtarza słówka. Ma do niego Pani podejście, a on Panią lubi...., bo z tą drugą, tą od fizyki, to się kompletnie nie dogadał".
Jaka jest recepta na złoty środek?
Trzymać krótko i nie pozwolić sobie wejść na łeb.
Gavi jak tak Cię czytam, to mam wrażenie, że oczekujesz, że wszystkie dzieci świata będą grzeczne, symapatyczne i miłe. No nie da się tak  😉 Dzieci tez maja swoje humory, złe dni. I nie jest to TYLKO kwestia wychowania. Łatwo się pisze jak się nie ma własnego dziecka i się nie wie jak to Twoje potencjalne dziecko by się zachowało w podobnej sytuacji. Ciekawe co bys wtedyzrobiła, czy tez tak łatwo by Ci przyszło ocenianie tych złych rodziców  😉
Owszem, rodzice nie zwracający uwagi na złe zachowanie dzieci w danym momencie są denerwujący, bo rzeczywiście potem rosną małe potworki, ale śmiem twierdzić, że jednak sporo dzieciaków jest naprawdę fajna  🙂
Ja też nie uznaję świecenia gołym tyłkiem na plaży, ani w żadnym miejscu publicznym. Wszystko jedno czyj to tyłek, czy dorosłego, czy dziecka.
Sama wręcz do przesady, bo nawet w szatni na siłowni czy na basenie przebieram się na osobności.
Ale co ciekawe:
Prowadząc przez wiele lat rajdy dla niemców (głównie), nie dość że zupełnie nie przeszkadzał mi ich zwyczaj przebierania się w tym miejscu gdzie się akurat stoi, to uważam, że w ich wykonaniu jest zupełnie naturalne i wręcz spoko. Nic dziwnego, nic zdrożnego.
Nie wiem jak oni to robią, ale robią tak, że jest ok.
Nasturcja-Renata, ja jestem o tym święcie przekonana, że masa dzieciaków jest fajna 😉
Pracuję z dziećmi, jestem matką chrzestną i o zgrozo, dzieci zawsze się do mnie garną, chociaż zawsze na wszelkie możliwe sposoby staram się ich unikać 😉

Opisując zachowanie dzieci nieustannie piję do rodziców. Serio!

A to, że notorycznie trafiam na takie przypadki:


to może faktycznie jestem przewrażliwiona  😁


epk, genialnie 🙂  Nic nie jest większą dumą dla rodziny niż inteligencja dziecka 🙂
Gavi, chyba nie tylko ty. Pamiętam przykład nie tak znów drastyczny, ale który mnie mocno zniesmaczył. Szczecin, przedpołudnie - w tramwaju jedzie młoda, piękna i zadbana kobieta z córką - na oko pięcio-sześcioletnią. Ona - odpicowana tak, że nie wiadomo czy to spięcie elektryczne czy taki blask od niej bije. Zagadana przez telefon. W tym czasie dziecko dostaje świra z nudów, liże nawet szybę (ble). Dziewczynka ma rozwaloną fryzurę (krzywo zawiązane i mocno sfatygowane kiteczki), poopuszczane nieładnie rajstopki na nogach, pogniecioną spódniczkę. Miałam ochotę nagadać babie za wszystkie czasy.
Kobito zlituj się, ja zawsze odbieram takie dziecko z przedszkola. Z byle jakimi kucykami, najczęściej dziura na kolanie w spodniach. A spadające gacie musiałabym podciągać co 10 sekund.
Opanujcie się, widać, że pojęcia o pojęciu "nima" ale bredzenie jest.
Właśnie to samo miałam napisać o przedszkolu, ostatnio musiałam zrobić zdjęcie dziecku rano, żeby udowodnić mojej matce że ja potrafię uczesać to dziecko 😀
I zawsze jak mamy w planach zjeść obiad na mieście, to ufajda również wszystkie rzeczy na przebranie 😉
pokemon, ale to taka tradycja narodowa 😉
"podaj tą piłkę do Kowalskiego! no ja bym to lepiej zagrał"
"gdzie biegniesz. uciekaj! na kij się pytasz kto jest w domu, to horror, na pewno morderca"

Tak i w tym wątku jest. I po się spinać? 😉
Z drugiej strony, kto wie. Może matka z sytuacji opisanej przez Lunę wyszła z domu i z racji czasu, jaki poświęciła na siebie, zabrakło jej czasu na dziecko? Może to nie była "poprzedszkolna wtopa"?
Easy girls. My tu sobie biadolimy i już. Nikomu krzywda się nie dzieje.
Ten, kto wchodzi do tego wątku, czyta zamieszczone tu posty na własne życzenie 🙂
Moje siostrzeńce brudzą się w 15min po założeniu ubrań. Był czas, że z nimi spędzałam dużo czasu. Musiałabym je czesać i przebierać co pół godziny. Nie ma mowy. A już powrót z przedszkola - szczególnie młodszej damskiej pociechy wskazywał na to, że nieprzebierana i nieczesana była od tygodnia 😉. Wstyd było za rękę prowadzić.
Oj tam... bo dzieci są czyste, albo szczęśliwe 🙂

A co do biadolenia... Gavi, wyobraź sobie, że powstaje wątek "wkurzają mnie młode kobiety, które nie chcą mieć dzieci" 😉 No też byłaby jazda. Natomiast wiele Waszego wkurzania wynika naprawdę z tego, że macierzyństwo należy do tych niewielu rzeczy w życiu, których NIE DA się przerobić w teorii. Żeby zrozumieć, trzeba doznać 😉 Albo pogodzić się z tym, że się nie rozumie. I już.
jujkasek, o ile pamietam to była niedziela. W każdym razie na pewno nie był to dzień szkolny / przedszkolny. Rozumiem, dziecko może sobie zedrzeć kolano, może pognieść ciuchy. Ale włosy MOŻNA poprawić, rajstopki podciągnąć, zwrócić uwagę że lizanie szyby wymacanej przez 3 tys osób to średni pomysł. Nawet w tramwaju, ile to roboty rozwiązać te kitki i zawiązać od nowa albo poprawić te rajstopki? Tutaj potrzeba ZAINTERESOWANIA. I serio, jak wam dziecko w przedszkolu się rozczochra albo wywinie jedną nogawkę od spodni pod kolano to tak je prowadzicie przez miasto?  😲
Luna, jednej nogawki mogłabym w ogóle nie odnotować  🤣 Lizanie szyby to inna kwestia. Mi się robi NIEDOBRZE, jak mamusie oblizują smoczek i wkładają niemowlakowi w usta  🤔wirek: Ale potargane włosy? Podwinięta nogawka? Eeeeee tam. Żebyś tak zobaczyła mojego dwulatka jedzącego samodzielnie posiłek 😀 Cała okolica wyglądała, jak pole Grunwaldu, za to NIGDY nie biegałam za dzieckiem z talerzem. Moje dzieci baaaardzo szybko stawały się samodzielne. Ale nogawka? Kucyki? Luzik 🙂
Tak.

Próbowałaś kiedyś czesać pięciolatkę, która przy tym wygląda jak egzorcyzmowany facet krzycząc, że to jest najgorszy dzień jej życia i chce mieć inną matkę, bo to jest ból rozrywający ją tak, że aż śledziona jej wypadnie?

Ja akurat mam serdecznie wylane na to, co inni ludzie o mnie myślą 🙂
No to niech będzie że tak ma być tylko... czemu ten właśnie przypadek tak mi zapadł w pamięć na wiele ładnych lat, skoro w mieście roiło się od matek z dziećmi?
pokemon, próbowałam. Podobnie jak namówić na przebranie ośmiolatkę robiącą histerię że ona właśnie idzie w brudnym bo ma ładniejszy kolor. Da się 🙂 I to bez paralizatora 😉
Ale nie w autobusie pełnym ludzi, gdzie znając życie i Polaków każdy miałby szereg rozlicznych niezaprzeczalnie najlepszych porad w tym kierunku 🙂
A czasem się po prostu spieszysz, czasem wiesz, że i tak pójdzie do piaskownicy, itd, itp.

Ale! Właśnie sobie przypomniałam! Zwracam honor!
Mam takich znajomych. Matka zawsze wypindrzona, kosmetyki za milionpincet, a dzieci brudne, obdrapane i zasmarkane i nie dlatego, że akurat z przedszkola wracają.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się