Krótko... w sobotę w Kielnarowej był Hubertus, może nie tak okazały (w gonitwie wzięło udział około 10 koni), ale i tak było fajnie... Najpierw pierwsza tura ludzi (ilość koni ograniczona, dlatego ludziska zostali rozdzieleni) pojechała w teren, druga tura, do której się zaliczałam pojechała gonitwę, a 3 tura (głównie dzieciaki), jechały szukanego lisa, głównie w stępie, więc konie nie padały na ryjki po Hubertusie hehe
W gonitwie lis był szybki, przebiegły i ... rudy, bo to była klacz Bandola, maści kasztanowatej hehe, która jechała na westowo i w ogłowiu bezwędzidłowym. Brawa dla jeźdźca, bo Bandola, to nasz znany stajenny "dzik", którą czasem niełatwo wyhamować hehe
Gleba była na szczęście tylko jedna i choć groźnie wyglądała, wygląda na to, że skończyło się tylko na wyobijanym jeźdźcu... Było też kilka potknięć, ale tylko jedno takie "bardziejsze", ale bez upadku. Hucułek, który noskiem zarył o ziemię, czasem ma tendencję do potykania się o własne nogi, ale wyszli z tego obronną ręką i jeszcze lisa złapali za chwilę 😅
Potem już tylko ognicho i balanga 🙂
(Mam nadzieję, że linki do zdjęć na facebooku będą działać)
Przed Hubertusem był czas na przygotowanie koni, robienie koreczków i na małą, jesienną sesję...
To Elhior, na którym jechałam...



Tuż przed gonitwą

A tu już zabawa w "kto dopadnie lisa"

Hucułki dzielnie walczyły

Lis dzielnie uciekał

Kilka razy i ja byłam blisko, no ale się nie udało 🙂

Grunt, że zabawa była dobra

Elhior nie lubi flots, więc musiałam udekorować się sama

A potem, ognisko, kiełbaski i zabawa 🙂

Gratulacje dla nowego lisa 😅