Swoją drogą, szczególnie dla osób z odludnych - słabo obsługiwanych przez dobrych weterynarzy - miejsc, polecam zabieranie konia do klinik. W ogólnym rozrachunku wychodzi to szybciej, taniej i skuteczniej.
Zdecydowanie zgadzam się z tym! Nie jeden raz meczylam się z problemem, długotrwale i nieskutecznie leczył mojego konia wet czasami kilku z okolicy, koszta rosły czas uciekał szybko. Wyjazd do kliniki to najlepsze rozwiązanie -szybciej zdecydowanie taniej i 1000% skuteczniej !! 🙂
Moje konie po (różnych) urazach miały zalecane spacery lub karuzelę. Zabiegi miały robione w klinice, w sterylnych warunkach. Wszystko zależy od urazu, ale po komórkach macierzystych lub PRP zazwyczaj lekarze zalecają spacery. Jedynie raz jeden miał stać w boksie, bo czekaliśmy, na kowala, żeby spuścił nam ropę z kopyta (zresztą koń prawie wcale nie chciał stawać na tej nodze i dużo leżał). Ale to zupełnie co innego.
My kończymy pierwszy tydzień rehabilitacji po komórkach i PRP. Od jutra będziemy stępować już 2 x 30 minut zamiast 20, także szaleństwo 😉 Koszt zabiegu to 2600 u Przewoźnego ( nie liczę diagnostyki, transportu itp). Zalecenia jakie miałam bezpośrednio po oprócz stępa to tydzień w glince po zdjęciu opatrunki. Od jutra zaczynamy laser przez 3 tyg, potem jeśli USG będzie ok to ultradźwięki. Uszkodzenie włókien w naszym przypadku to 15%, ubytek tkanki 3 cm. Dużo ;( Co do chodzenia konia z kontuzją, moja kobyła jeszcze na zawody pojechała, nie pokazywała zupełnie NIC oprócz tego, że była jakaś dziwna do jazdy i w P mi się zatrzymała. W N już nie, ale dalej jechało się dziwnie i zrezygnowałam po kilku przeszkodach. Kulawizna żeby było zabawniej pojawiła się dopiero po odstawieniu konia od pracy (tylko karuzela) w oczekiwaniu na weta. Wcześniej oprócz problemów z jazdą nie pokazywała nic, nie było żadnej opuchlizny, tkliwości. Ponoć jest to charakterystyczne dla międzykostnego.
Moja miała zapalenie międzykostnego, z mikro dziurką i miała tak spuchniętą girę że początkowo wet nie brał pod uwagę ścięgien. Bania od pęciny aż po nadgarstek. Kulawizny zero. Wcześniej też była "inna" na treningach. Co koń to przypadek 🙄
Nasz najpoważniejszy przypadek z urazem mięśnia międzykostnego pojawił się u konia, który był "bardzo oszczędny w okazywaniu bólu" (pisząc dyplomatycznie). Dlatego wyłapaliśmy to dość późno. Kulawizna pojawiła się dopiero, gdy stan był już bardzo poważny. Nie było żadnej opuchlizny, temperatura minimalnie podwyższona. Wcześniej nie do wychwycenia były jakiekolwiek objawy - koń niczego nie pokazywał. Stąd też rokowania weterynarza były ostrożne. Stwierdził duży stan zapalny, poważne uszkodzenia i szacował samo leczenie na ok. 3 - 4 miesiące. W trakcie kilkakrotnie robiliśmy kontrolne usg. Po pięciu tygodniach lekarz nie mógł uwierzyć, że postępy są tak duże, że koń tak dobrze reaguje na terapię i że wszystko leczy się tak szybko. Po dwóch miesiącach koń wrócił do normalnej pracy (fakt, że jego normalna praca była lekka).
No właśnie tego się boję, że mimo wyleczenia nie będzie mogła wrócić do pełnej sprawności, bo nie wytrzyma obciążeń. Niby nie będzie miała tych obciążeń jakiś wielkich, ale jedna skoki. Boje się też, że kontuzja będzie wracać 🙁
IbmozZgadzam sie ze jest tendencja do aresztow, ja ostatnio podjęłam decyzje o padokowaniu na wlasna reke bo uznalam ze mlody kon galopujac po boksie bardziej obciaza noge niz w stepie na padoku. Juz zapomnialam o urazie (usg wzor), koń padokowany dawno, a jakies trzy dni temu dostalam zgode na spacerki w reku:p jakbym roczniaka tak trzymała w boksie to by mi sie zabil. Obiecalam sobie ze juz ze wszystkim bede zawozic do dr Golonki na miejsce, on z tego co widze tez jest wrogiem aresztow a na miejscu zawsze taniej wychodzi i opieka kompleksowa. Equi dream wszystko bedzie dobrze, trzymam mocno kciuki!
Mój pacjent jest kuty na podkowy wzorowane na tych Denoix, co prawda szpatowe, ale też kowal sam robił. Koń działa (bardzo dobrze odpowiedział na całokształt leczenia), pracuje, nikt patrząc z boku nie wierzy, że ma szpata, a ma dość zaawansowane zmiany. 😉 Okuty na ten rodzaj podków został już po zakończeniu leczenia, jak już był czysty - i wg właścicielki i tak czuć poprawę pod siodłem. Ogólnie podkowy opracowane przez Denoix przynoszą zwykle dobre efekty, jeśli kowal ogarnięty, to jako wsparcie leczenia polecam.
equi.dream mój koń miał zalecane dokładnie te same podkowy. Kowal mi takie zrobił na wzór. One nie są na stałe do kucia (my kuliśmy 3 razy). One są aluminiowe i ciężko się je formuje jeśli rozmiar idealnie nie pasuje. Tak więc śmiało pokaż to kowalowi, myślę że ogarnie temat.
Dziękuje za pomoc. A kuliście jak konie wracały pod siodło czy na okres stępowania też? Ona nigdy nie była kuta na zadnie nogi, a to tam jest problem. Jeszcze 9 tygodni stępa przed nami, dopiero potem jak wszystko będzie ok powoli powrót do pracy.
Mój jest kuty na suspensorixy handmade by kowal. Dospawał blaszkę u góry. Takie kucie kosztuje mnie 400zł.
Właśnie u nas już było 4te kucie i musimy zmienić podkowy. Na pewno rozważam kolejne usg, ale nie ukrywam, że na dzień dzisiejszy brakuje mi środków na kolejną wizytę weta. Także mam pytanie odnośnie tego, jak Wy, kujący na suspensy, odstawiliście te podkowy? Mieliście jakąś formę przejściową? Boję się postawić konia od razu na normalne, żeby nagle międzykostny nie dostał z powrotem w d... i nie zerwał się.
edit: Equi.dream - mój jest kuty od początku kontuzji aż do teraz, a jesteśmy już w normalnym treningu od października.
Uszkodzenie włókien w naszym przypadku to 15%, ubytek tkanki 3 cm. Dużo ;( Co do chodzenia konia z kontuzją, moja kobyła jeszcze na zawody pojechała, nie pokazywała zupełnie NIC oprócz tego, że była jakaś dziwna do jazdy i w P mi się zatrzymała. W N już nie, ale dalej jechało się dziwnie i zrezygnowałam po kilku przeszkodach. Kulawizna żeby było zabawniej pojawiła się dopiero po odstawieniu konia od pracy (tylko karuzela) w oczekiwaniu na weta. Wcześniej oprócz problemów z jazdą nie pokazywała nic, nie było żadnej opuchlizny, tkliwości. Ponoć jest to charakterystyczne dla międzykostnego.
U mnie bardzo podobnie, nie było kulawizny ale była dziwna do jazdy i niedokładna. Zatrzymała mi się w N, jak nigdy. U nas 1,5 mm, PRP i stępujemy już miesiąc.
Proszę, powiedzcie jak długo wychodzi się " średnio " z kontuzji międzykostnego ? Czekam na weta ma być w tym tygodniu będziemy robić usg. Jak wygląda późniejsze wracanie do treningu ? Chciałabym wiedzieć jak u Was to było ? Jak długo stęp w ręku ? Co miałyście póżniej ? lonża czy pod siodłem ?
Dziękuje za pomoc. A kuliście jak konie wracały pod siodło czy na okres stępowania też? Ona nigdy nie była kuta na zadnie nogi, a to tam jest problem. Jeszcze 9 tygodni stępa przed nami, dopiero potem jak wszystko będzie ok powoli powrót do pracy.
ja kułam praktycznie od razu po diagnozie, żeby odciążyć te ścięgna. Zgodnie z zaleceniami wet, kowal poszerzył ramiona podkowy obustronnie.
<naovika> my mieliśmy dość duży uraz w zadniej nodze. Stęp w ręce trwał ok 3 miesięce( w międzyczasie PRP) plus wychodził od razu na mała kwaterkę na padok, ale on z tych grzecznych koni. Po kolejnych dwóch zaczęłam wsiadać na stępa, po ok 8 miesiącach od kontuzji zaczeliśmy dodawać po 1 min kłusa. Teraz jeżdżę w 3 chodach, oczywiście jedynie rekreacyjnie- 0 lonży, skoków, ciasnych kół i uważając na podłoże plus nadal kucie ortopedyczne. Oczywiście kontrola wet była robiona średnio co miesiąc. Co do rekreacyjnego użytkowania- jest związane z wiekiem konia (w maju 20 lat). Chociaż nie widać, żeby mu to przeszkadzało- sama czasami jestem w szoku jakie rodeo odstawia i jak się zachowuje, a mam go już ponad 10 lat...
a zdiagnozowane zostało na początku stycznia 2016r.
naovika ale my mieliśmy jak to kulinarnie powiedziała moja wet "zamiast ścięgna marmoladę", wy macie malutki uraz więc myślę, że i krócej potrwa wdrażanie. Ale przy ścięgnach trzeba uważać, nie ma co się spieszyć, żeby się zdążyło zagoić
naovika, międzykostne w tylnych nogach to o wiele większy problem, niż w przednich. Wszystko zależy od konkretnego przypadku, wieku konia, wielkości kontuzji, tego, czy uraz świeży, czy nawrót, ale z reguły żeby naprawdę dobrze wyleczyć międzykostny trzeba przyjąć pół roku. dużo koni jednak potrafi się świetnie zagoić w trzy miesiące.
naovika, nie wiem jak w przypadku tylnego międzykostnego, ale w przypadku przedniego - lonża nie jest wskazana (w sensie zapitalanie po kole - w ogóle przy urazach ścięgiennych koła na rozruchu są ryzykowne. Tak w dużym skrócie, z tego co wetka nam mówiła) Kul (mikry uraz, ale jednak) zagoił się w 4 miesiące. Po miesiącu spacerkowania w ręku po 15min, mógł pojechać na kwaterkę padokową - stał tam łącznie z 5 miesięcy, dla pewności trochę go przetrzymałyśmy. Po kontrolnym usg, mogłyśmy od razu wsiadać - ofc. stopniowo, najpierw stęp, potem stępo-kłus. Przed zagalopowaniami robiłyśmy jeszcze raz kontrolne usg, czy nic się nie "rusza". Tak, jak quanta pisze - zależy od konia i stopnia urazu.Całość u nas zamknęła się w jakieś 6-7 miesięcy. Nie licząc rozruchu jako-takiego, który trwał potem jeszcze kolejne 6 miesięcy 😉 (bardzo dużo jazdy w dole, na okrągło, odbudowanie muskulatury i kondycji, potem praca na drągach, regularne podskakiwanie włączyłyśmy prawie rok po kontuzji)
U nas USG zrobione po 4 tygodniach od podania komórek i PRP i jak to ocenili lekarze efekty są spektakularne, z czarnej dziury zostały jeszcze do końca niewypełnione krawędzie. Polecam więc naszą wersję leczenia 😉 Dalej stępujemy, niestety kobyła bardzo źle to znosi, bryka i chodzi na dwóch nogach. Jest już okuta korekcyjnie. Z rozpiski jaką dostałam z wypisem z kliniki zostało nam jeszcze 6 tygodni samego stępa, a potem zobaczymy-teoretycznie powoli pod siodło, ale wszystko zależy od USG i badania klinicznego.
U mnie koń dostał od razu komórki macierzyste (uszkodził się na zawodach i prosto stamtąd pojechał do kliniki). Po tygodniu odebraliśmy go i miał chodzić w karuzeli 2 x dziennie i stopniowo zwiększać czas chodzenia. Po dwóch miesiącach USG i kłus najpierw 2 min i co tydzień dokładanie. Po miesiącu znów USG i zwiększanie czasu kłusa. W 5 miesiącu po kontuzji mogłam wsiadać. Początkowo zmniejszyliśmy czas kłusa o połowę pod obciążeniem, po dwóch tygodniach czas kłusa był taki sam jak przed wsiadaniem. 6 miesiąc dołączyliśmy koła i zwiększaliśmy długość jazdy. 7 miesiąc dołączyliśmy galop - jedno okrążenie w każdą stronę, co tydzień zwiększaliśmy o pół koła. 8 miesiąc zwiększanie galopu i w miarę normalna jazda po płaskim. Zaczęliśmy 9 miesiąc możemy jeździć po drągach. Może za miesiąc uda się coś skoczyć.
Dobra, my wczoraj po USG Niemna zeapnień ni nic, zostało 20% kulawizny, 2tyg stępa i ma iść pod siodło. Czy to możliwe ? Ufam weterynarzowi ale naczytałam się tu u Was o tych miesiącach spacerów u mnie miesiąc stępa pózniej PRP i kolejny miesiąc i tu nagle 2 tyg i można zacząć rehabilitacje pod siodłem? Obawiam się.... czy nie za szybko 🙁
Niekoniecznie. Ja z siwym mogłam stępować po zabiegu w siodle od samego początku (kulawizna przed zabiegiem była tak minimalna, że doktor oglądał go trzy razy). Ponieważ grzecznie chodził w karuzeli i nie rozrabiał a ja miałam kilka innych koni do roboty, zdecydowaliśmy, że tak zostanie. Zaoszczędziłam 2 x 30-40 min. Gdyby rozrabiał, to musiałabym stępować w siodle tylko mój tyłek by sie zbuntował.
naovika, iść pod siodło to znaczy stęp, spacery i bardzo powolne wdrażanie do ruchu. Sam ścięgna przeważnie goją się szybko i nieźle - przy takim zginaczy powierzchownym dziury może już nie być po 2 miesiącach od kontuzji, ale i tak wdrożenie konia do pełnego treningu zajmuje kolejnych 8-10 miesięcy. Tyle czasu potrzeba, żeby ścięgno odzyskało pełną wytrzymałość, i to musi wrócić w ruchu, przy bardzo stopniowo wprowadzanych obciążeniach. Przy czym i tak jeszcze zejdzie dużo czasu - nawet przy pełnym zielonym świetle na uruchomienie konia po samym stępowaniu 2,5 miesiąca trzeba liczyć minimum kolejne 2,5 miesiąca na wdrożenie konia w trening.
naovika jeśli Ci to coś pomoże, to u mojego poprzedniego konia przy niewielkim urazie zginacza powierzchownego było 2.5mies stępa w ręce (2x dziennie, rano szedł do karuzeli, po południu spacer), następnie po kontroli usg dostaliśmy zielone światło na wsiadanie. Tydzień samego stępa pod siodłem (rano karuzela), później pierwsze okrążenie duuużej hali w kłusie, w obydwie strony. Co dwa dni dokładaliśmy kółko kłusa, przy 15min kłusa doszedł galop. Generalnie od momentu pierwszego stępa w siodle do pierwszego normalnego treningu minęło hmm ponad 3 miesiące, jakoś 3.5mies. Ścięgno zagoiło się super, nie dawało później żadnych objawów później, mimo mojej wiecznej paniki o tę nogę 😉
U nas w ten weekend stwierdzono uraz przyczepu mięśnia międzykostnego lewej tylnej nogi - podobno nic spektakularnego, ale coś tam jest... Wet. zaproponowała leczenie Komórkami macierzystymi - to jest około 3-4 zabiegi, jeden zastrzyk to koszt 400 zł lub jednym zastrzykiem mieszanki leków za 250 zł, a dodatkowo zabiegi shocwaves. Zastanawiam się co wybrać komórki, czy mieszankę leków. Wet. powiedziała, że jeżeli nie jest koniem na parkury GP to leki starczą, drugi wet natomiast powiedział, że komórki to naturalna metoda i dużo lepsza od leków. Nie wiem co robić 😲 Dodatkowo zalecili nam podkowy suspensorix.
Edit. nie chodziło o komórki tylko o PRP - mój błąd
Tak czytam i sie zastanawiam skad wy bierzecie wetow z komórkami po 400zl? Moge namiar na takich? Bo chyba podobnie jak equidream strasznie przeplacam :kwiatek: