Forum konie »

Cała prawda o pensjonacie

Laguna w jednym się z Tobą zgodzę że koszt budowy stajni oraz wszystkiego innego to jakby nie patrzeć inwestycja nie zależnie od tego czy jest to stajnia na 2 konie czy na 10 , ale mnie bardziej denerwuje to że ktoś mając swoich 10 koni które stoją bezużytecznie i nie są mu do niczego potrzebne podnosi cenę nie adekwatnie do tego co proponuje. Ja podałam konkretny przykład gość ma stajnie swoje konie 4 konie pensjonatowe które co miesiąc zapewniają mu jakiś stały dochód , pewną gotówkę (bądź co bądź) nie zmienia niczego ludzie odchodzą gdy podnosi cenę odchodzi ostatni a teraz został z niczym .. więc chyba lepiej było brać te 4 pewne dopływy gotówki niż teraz nie mieć niczego i tak musi utrzymywać swoje konie i tak ... Gdyby zaczął coś zmieniać mógłby podnieść wielu by zostało a ilu by mogło przyjść ? napewno by się chętni znaleźli.
Boli też fakt że właściciele często po jakimś upływie czasu zmieniają warunki na jakie wcześniej się umawialiśmy , koń wychodzi z resztą koni aż tu nagle przyjeżdżasz i dowiadujesz się że Twój koń nie wychodzi bo tym że go jeździsz zapewniasz mu ruch i wystarczy mu.. Nie narzekam ani ja pewnie ani inni że nasz nie stać tylko że stajnie manipulują ludźmi.
Jak słusznie jeden z przedmówców wskazał w Niemczech ceny pensjonatów są niższe  i oferują o wiele wyższą jakość obsługi.

I jak to się ma do kosztów ponoszonych tam?

Przecież w Niemczech budowa czy remont bud. pod stajnię kosztuje więcej? Przecież w Niemczech robozizna jest droższa tak samo energia, siano i wszystko inne jest droższe.

To co, Niemcy liczyć nie umią? Robią to hobbystycznie i jeszcze dopłacają do interesu?

Dodam że w Danii,  kraju znanym z wysokich cen wszystkiego i wysokich zaraobków ceny przeciętnych pensonatów poza stolicą kształtują się na poziomie 600-800 zeta (w przeliczeniu).

I gdzie w tym wszystkim sens?

Polska jako kraj biedny i (ponoć) tani ma takie koszty i wydatki że badziewne pensjonaty z jeszcze bardziej badziewna obsługą są droższe niż w tych z założenia drogich krajach zachodnich.
Problem jest w gospodarności właścicieli pensjonatów (co de facto tyczy się wielu gałęzi gospodarki). Kiedys robilłam (z kilkoma koniarzami) pełne przeliczenia utrzymania stajni pensjonatowej. Wystarczy pozmieniać liczby, by wynik był pozytywny i dał odpowiednie dochody. A najpierw trzeba coś włozyć, aby cos dostac. Fakt. Ale to biznes jak każdy inny.  Mało osób (szczególnie rolników z słabszych terenów) umie to wprowadzic w życie, zrozumiec grę liczb (przyczyn jest tu wiele, mamy przeciez stosunkowo młody wolny rynek). Po za tym warto dywersyfikować ryzyko biznesowe, poprzez poszerzenie działalnosci o inne działy. Tu trzeba mądrego gospodaża.





Z tym sie zgodzę i dodam jeszcze słowa któregoś voltowicza (zdaje się Lostak to była), że zarządzaniem powinni zajmować się marketingowcy a nie osoby związane z tym światkiem. Nie mówię, ze właściciel stajni nie może jeździć czy mieć własne konie, ale niech w sprawach związanych z marketingiem myśli o marketingu.

Zgadzam się z Caroline, mnie jako pensjonariusza nie interesuje skąd właściciel stajni bierze siano, słomę, owies póki dostaje to za co płacę. Póki dotrzymuje umowy, którą zawieraliśmy przy przyjmowaniu konia na pensjonat. Niestety ale większość pensjonariuszy nie myśli o sporządzeniu dokładnej umowy z wyszczególnieniem za co płaci a potem po miesiącu czy dwóch pojawia się problem, bo koń dostaje mało, bo co innego było mówione, ale czemu nie pomyślało się o tym by spisać na papierze, że koń będzie dostawał tyle a tyle siana i owsa, że ścielone będzie miał raz dziennie, że obornik będzie wywalany codziennie czy co dwa dni? Ile z was pensjonariuszy przy przenoszeniu konia zapytało ile koń będzie dostawał owsa i siana? Jak często jest wywalany gnój? Prawie nikt. Część osób wie od innego pensjonariusza, ale to co dobre dla jednego konia nie znaczy że będzie dobre dla drugiego.

[quote author=jodzi]Ale prawo do podwyzek ma, a pisanie: za co mu dopłacac i narzekac ze wogóle jak śmiał dało mi po oczach w tym wątku bo było to stwierdzenie nijak sie mające do rzeczywistosci.[/quote]

Oczywiście, że ma, ale niestety w większości pensjonatów w Polsce jest tak, ze wraz z podwyżką ceny idzie spadek jakości oferowanych usług. Dla przykładu podam, że na początku roku w naszym były pensjonacie była podwyżka  o 100 zł ze względu na wzrost ceny owsa. Zapłaciłam nie mrugnąwszy okiem, ale tydzień później okazało się, że zamiast owsa konie dostają mieszankę zbóż bo owies drogi.


Po drugie wielu z was wyliczając koszty/zyski właścicieli pensjonatów zapomiało o bardzo ważnym koszcie. O BUDOWIE STAJNI. To nie jest tak, że skoro utrzymanie konia (słoma, owies, siano, prąd, pracownik) w różnych regionach wynosi od 200 do 400 zł to wszystko ponad tą kwotę to czysty zysk właściciela stajni.
Pamiętajcie, że musiał on najpierw wydać ciężkie pieniądze aby w ogóle tą stajnię wybudować/zaadoptować/ wyposażyć. I takie koszty poniósł każdy. Nie tylko ten co ma kilka hal, myjki, solaria, karuzele. Ja mam biedną maleńką stajenkę przy domu na 3 boksy. Mam w niej jednego konia w pensjonacie. Biorę za niego razem z: wyprowadzaniem codziennie na padok, czyszczeniem po powrocie z padoku, czyszczeniem kopyt 2 razy dziennie, indywidualnym żywieniem, meszem Hartoga 2x w tygodniu 450 zł. Niby dużo za te warunki co mam (nie mam ani hali, ani karuzeli, ani solarium), ale dla niektórych mało (zważywszy że mam duży plac, ogromne boksy 5x4,5 m, padok trawiasty, padok piaszczysty, 1,5 ha pastwisk, całodobową opiekę, czyszczenie i wyprowadzanie w cenie). Ale wiecie co? Ten koń musiałby stać u mnie kilkanaście lat abym zaczęła na nim zarabiać. Bo stworzenie nawet tak ubogiej infrastruktury kosztowało mnie ciężkie (jak dla mnie) pieniądze (samo ogrodzenie pastwiska kosztowało kilkanaście tyś zł- o kosztach stajni, kupna gospodarstwa i utrzymania teraz tego nie wspominając). Tak więc zanim zaczniecie marudzić na właścicieli stajni, że sknerusy i jakiego to oni majątku się na was dorabiają rozejrzyjcie się wokół w swojej stajni i zadajcie sobie pytanie ile on musiał najpierw wydać pieniędzy, aby ta stajnia powstała.



Niestety aby to zrozumieć większość musiałaby postawić własną stajnię.

ale mnie bardziej denerwuje to że ktoś mając swoich 10 koni które stoją bezużytecznie i nie są mu do niczego potrzebne podnosi cenę nie adekwatnie do tego co proponuje.

Presja ale boli cię, ze ktoś ma 10 koni a ty jednego? To, ze ma 10 koni to jego sprawa, to ze oferuje pensjonat za taka a taka cenę to też jego sprawa. Twoja sprawa czy zgodzisz się za pensjonat zapłacić taka cenę.

Edit:
ElaPe na to ma wpływ zjawisko jakiego u nas nie ma, zresztą wspomniała o tym Caroline - konkurencja. Nie ma u nas konkurencji w pensjonatach, podobnie jak nie ma konkurencji w usługach w pensjonacie - na palcach jednej ręki można policzyć pensjonaty które zrobią wszystko co wymyśli właściciel (nie mówię tu o takich fanaberiach jak puszczanie koniowi TV 😀) za odpowiednią opłatę. Niestety jeszcze wiele lat to się nie zmieni. Wiele stajni nawet za dodatkową opłata nie zrobi nawet takich podstawowych usług jak czyszczenie konią kopyt po powrocie z pastwiska. 
ja np nie narzekałam że jest drogo, za drogo czy coś tylko że się płaci - taką kwote jaką właściciel sobie życzy za spełnianie "pewnych" określonych obowiązków a niestety nie robi tego po czym podnosi cene nie zmieniając nic na +.
Dobby - Mnie nie boli , przeciwnie a niech ma i 20 uważam tylko że jeden koń mu wiosny nie uczyni tj nie odczuwa finansowo tak naprawdę jednego konia , więc to że ktoś mu do tej pory płacił było z korzyścią dla niego... Co innego gdy ktoś ma 20 koni które zarabiają a dodatkowo prowadzi pensjonat wtedy sprawa jasna że dla niego wszystkie konie jakoś pracują na siebie więc i pensjonat jakoś musi zwracać mu koszty utrzymania... Nie mówię ze oczekuje charytatywnego podejścia do sprawy tylko trzeźwego bo fajnie się wymaga od innych i  nic nie dając w zamian.
ja np nie narzekałam że jest drogo, za drogo czy coś tylko że się płaci - taką kwote jaką właściciel sobie życzy za spełnianie "pewnych" określonych obowiązków a niestety nie robi tego po czym podnosi cene nie zmieniając nic na +.


Ale czemu ma robić coś na plus? Czy jak wzrasta ci cena paliwa to dostajesz lepszej jakości to paliwo? Czy jak cukier idzie do góry to dostajesz go więcej? W pracy też dostajesz podwyżkę z roku na rok, czy premię od czasu do czasu. Dla właściciela stajni to jest jego praca, pewnie że powinien robić więcej aby więcej zarabiać, ale skoro chce zarabiać więcej bez robienia więcej, a klienci się na to godzą to niech klienci maja pretensje tylko do siebie. Skoro wydaje ci się, że cena jest za wysoka za oferowane usługi to odejdź, zmień usługodawcę.
U nas w regionie łódzkim jest katastrofa jeśli chodzi o trzymanie konie do małego sportu (tak zwanej ambitnej rekreacji, którą ja uprawiam).

W poprzedniej stajni, z której usług korzystałam ok 5 lat (3 lata z Polą i 2 z innymi końmi wcześniej) było dokładnie to, o czym mówicie. Podnoszenie cen bez podnoszenia standardów usług. Już pal licho to podniesienie cen, ale żebym chociaż widziała, że właściciel się stara, że chce, że mu zależy. Nawet niech mu nie wychodzi, ale niech przyjdzie poprosi o pomoc, wytłumaczy, przeprosi za opóźnienia, podziękuje za pomoc etc.

W tej stajni było inaczej. Wszelkie prośby były traktowane jako personalny atak na właściciela. Kiedy już ktoś się odważył o cokolwiek poprosić (bo wszyscy pensjonariusze boją się właściciela jak ognia i przemykają przed nim na paluszkach), to jeśli nie było posranej miny i ciężkiego westchnienia, albo wręcz "ty się zawsze czegoś czepisz", to czas wypełniania prośby dłużył się niemiłosiernie (np. miesiąc trwało wywożenie przeszkód z hali na dwór)

Zaznaczam, że nigdy moje i innych pensjonariuszy prośby nie były z kosmosu ani fanaberiami. Chcieliśmy tylko, żeby np zbronował ujeżdżalnię (ostatni raz robił to półtora roku temu) o hali już nie wspominając (regularnie zalewana przez pracowników, którzy zapominają przestawić podlewaczkę, podłoże tragedia, kopno, grząsko twardo, ślisko, miękko i jeździj tu człowieku w takich warunkach, utrzymaj konia w rozluźnieniu w robocie uj.). Jak przychodziło do zawodów, to za pomalowanie przeszkód nawet złamanego dziękuję nie usłyszałam ani ja ani nikt inny.Oświetlenie na hali przypomina ciemności egipskie (podłoże jest prawie czarne i ściany hali ciemne a w każdej lampie po jednej świetlówce) Ciemnica i zabobon.

Paszy konie dostają tylko tyle ile właściciel sobie wymyśli. Na obiad mogą dostać jedynie miarkę więcej owsa. Jak bierzesz więcej to kradniesz. To samo ze słomą. Jak się pościeli, choć trochę, to już burza gradowa na twarzy właściciela i uwaga, że ścieleniem zajmuje się obsługa stajni. Siana konie w boksach nie dostają. chyba, że stoją cały dzień. Siano jest tylko na padoku. Latem nie ma siana, jest tylko trawa z pastwisk. Jak się konia ogoli, to musi stać, bo kwatery mają wydzielone jedynie wałachy, klacze kwater nie mają.

Do tego właściciel ma ogromny problem porozumiewaniem się z ludźmi. Albo jest tak jak on chce, albo wypier****. Ze wszystkim taki jest i w stosunku do wszystkich. No może z wyjątkiem innych dorosłych mężczyzn, ale tych też lubi zdominować.
Generalnie stajnia mogłaby być perełeczką, bo jest w mieście, dojeżdża autobus, pastwicha super, dostęp do terenów. Ale co zrobić jeśli właściciel najbardziej lubi tych pensjonariuszy, którzy płacą i nic, słownie NIC od niego nie chcą?

Mówi, że nie chce żadnego sportu u siebie. I nie dlatego, że mały sport ma jakieś wielkie wymagania. Gnuśność i lenistwo o tym decydują. Łącznie z uniemożliwieniem startów na zawodach własnej córce. A najgorsze, że nawet nie powie:zróbcie to sami, bo ja nie mam czasu, ale udostępnię wam sprzęt i pracownika. Zbronujcie halę. Nie. Jak się samemu wsio pozałatwia a pracownik z litości znajdzie czas po pracy na pojeżdżenie ciągnikiem, to przychodzi gradowa chmura i co? Wyrzuca ze stajni za "rządzenie się". To samo jeśli chce się na hali wprowadzić grafik.

Nie podoba się? to wypier papier. Mam 20 chętnych na twoje miejsce. A to że godnie reprezentowałaś mój własny klub jeździecki na zawodach, to mi się należy jak psu zupa i w ogóle nie zależy mi na utrzymaniu cię w stajni.

Obecnie stoję w stajni, w której nie do końca chcę być ze względu na moje poczucie estetyki. Jednak mój koń czuje się tam doskonale i jej to nie przeszkadza. Dostaje żarcia do wiwatu, mamy dobre podłoże na hali i uj. I mamy najważniejszą rzecz. NORMALNEGO WŁAŚCICIELA, który wyjdzie ze skóry, żeby dogodzić ludziom w granicach własnych możliwości. A jeśli nie może, to jasno i prosto z mostu powie - nie dam rady, zróbcie to sami, będę np. partycypował w kosztach. I powiem Wam, że właśnie dlatego uważam, że jest to najlepsza stajnia w mieście.

Sytuacja w łódzkiem w ciągu ostatniego miesiąca tak się diametralnie zmieniła, że ludzie siedzą na walizkach ze swoimi końmi i rozkładają ręce... bo nie ma dokąd uciec. Bo nikt nie chce obniżenia standardu. Nawet mały sport potrzebuje niezłego podłoża i hali. A tu lipa na całej linii.

Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie wybudowanie własnego ośrodka i wprowadzenia na rynek nieco innych zasad. Bo ludzie powoli mają dość właścicieli, którzy w życiu konno nie jeździli, pseudohodowców i nuworyszy, którzy myślą, że jak mają kasę, to mogą już wszystkimi pomiatać.

Bo tak naprawdę my nie żądamy cudów, złotych klamek, klinkieru i diamentowej posadzki. Chcemy porządnych warunków, które umożliwią nam, ambitnym rekreantom rozwój.

ale się rozpisałam  😵
[quote author=budynio link=topic=326.msg115669#msg115669 date=1228822353]
ja np nie narzekałam że jest drogo, za drogo czy coś tylko że się płaci - taką kwote jaką właściciel sobie życzy za spełnianie "pewnych" określonych obowiązków a niestety nie robi tego po czym podnosi cene nie zmieniając nic na +.


Ale czemu ma robić coś na plus? Czy jak wzrasta ci cena paliwa to dostajesz lepszej jakości to paliwo? Czy jak cukier idzie do góry to dostajesz go więcej? W pracy też dostajesz podwyżkę z roku na rok, czy premię od czasu do czasu. Dla właściciela stajni to jest jego praca, pewnie że powinien robić więcej aby więcej zarabiać, ale skoro chce zarabiać więcej bez robienia więcej, a klienci się na to godzą to niech klienci maja pretensje tylko do siebie. Skoro wydaje ci się, że cena jest za wysoka za oferowane usługi to odejdź, zmień usługodawcę.
[/quote]

właśnie tak zrobiłam.
aurelia po tym co opisałaś, dochodzę do wniosku, że właśnie w tego typu stajenkach (w mojej także) najlepszy klient to taki, który PŁACI I NIE PRZYJEŻDŻA...  😲
... i konia trzyma w domu 😉
aurelia i właśnie o to chodzi !

Moja znajoma miała konia w jednej ze stajni w okolicach Rzeszowa , jej koń zachorował  a że ona nie ma prawa jazdy więc musiała się tłuc autobusem do konia 1,5h mimo że odległość do stajni to 35km ... więc siłą rzeczy nie mogła być u konia codziennie a weterynarz dał wyraźne polecenie "Koń musi codziennie wychodzić na spacer , nawet luzem ale ma chodzić" z racji tego ze stajnia pseudo sportowa więc konie nie mają wybiegów i nie wychodzą na nic co może mieć nazwę bliskoznaczną powstał ogromny problem bo koń nagle musi codziennie wychodzić , mało tego oni muszą co 2 dzień tego dopilnować (podkreślam co 2) , niestety się im nie chciało i koń cierpiał i człowiek cierpiał mam na myśli tu moją znajomą więc wyniosła się ale nie miała dużego manewru bo u nas stajni jest bardzo mało a do tego porządnych... Dodam że stajnia wołała sobie za pensjonat 650zł ...
u nas zamiast konkurencji jest swoista "zmowa" i dokładne ustalanie między właścicielami stajni kiedy i o ile podnieść cenę tak, aby w gruncie rzeczy wszystko zostało po staremu...

A to ile ktoś ma koni i ile ma zamiar "darmozjadów" utrzymać z mojego konia jakoś mnie nie zastanawia, tak jak nie zastanawia specjalnie mojego klienta, czy płaci za druk katalogu tyle bo ja mam konia czy nie i czy przypadkiem cena nie skoczyła bo mi się nowego siodła zachciało 😉. Nikomu nic do tego. Podobnie jak nam nic do tego jak sobie właściciel pensjonatu skalkuluje cene i zarobek - byleby wszystko bylo zgodnie z umową.
płaci a nie WYMAGA, może niekoniecznie nie przyjezdza.

Ja w tej chwili trzymam konia w stajni prywatnej. W tym roku nie mamy jeszcze hali (ale na szczęście zima nas rozpieszcza). Jest myjka, duże i czyste boksy, siodlarnia, cały komplet przeszkód, padoki (do wypuszczania koni), bardzo sypatyczny właściciel, ktory uwaga: słucha potrzeb pensjonariuszy i stara się im sprostac jak tylko może. Mamy tez możliwośc wyjazdu w teren. Konie dostają doskonałe jedzenie. Generalnie jest świetnie. Płacę 400zł. Dojeżdzam 40km.

Ale ... dlatego, że w poprzedniej stajni, w której stałam coś spowodowało (nie chcę wdawać się w szczegóły), że postanowione podnieśc pensjonat. Z normalnych 500zł na ... 800 :/ Dodam, że stajnia piękna, położona w pobliżu lasu. Jest hala, myjka, pastwiska/padoki, na ktore nie wolno wypuszczać koni, padok do jazdy i tereny. Nic się nie zmieniło, chyba że na gorsze, a cena pofrunęła. No i ja z przyjaciółką też pofrunęłyśmy - do konkurencji.

Ja rozumiem, wszystko drożeje. Ale niech podwyżka będzie adekwatna do oferty.
opolanka u mnie to dokładnie brzmi tak, jak napisałam🙂
Właściciel nie raz marudzi, jak to można codziennie do konia przyjeżdżać....😀
Albo jak można przyjeżdżać w poniedziałek - to przecież dzień konia (w stajni same prywatne konie, a on będzie ustalał dzień konia 😁 )
Ja tylko jeszcze dodam że daje sobie rękę uciąć na klocku że nawet gdyby jakaś osoba posiadająca własnego konia i dodam bardzo bardzo zamożna odczuła ze płacąc 2tys za pensjonat otrzymuje jedynie ofertę ze stajni obok gdzie pensjonat kosztuje 1000zł to też zapewne dla dobra konia i swojego zmieniła by stajnie i nie dla tego że jej nie stać tylko z czystej kalkulacji , to czy ktoś ma pieniądze czy ich nie ma nie gra tu żadnej roli , każdy kto ma konia wie czym to pachnie.
A to że coś tam drożeje Ok rozumiem ale nie przekładajmy tego na cukier bardziej przełóżmy to na herbatę w kawiarni X gdzie wystrój wnętrza jest piękny , czysty , a obsługa bardzo miła i cena adekwatna z uwzględnieniem podwyżki cukru rzecz jasna i kawiarnię Y gdzie cena poszła do góry i jest porównywalna z tą z kawiarni X ale cały wystrój i całokształt jakby nie ten... Jak się nie ma nic do zaoferowania to cena to jedyna rzecz która może przyciągnąć ludzi a dodatkowo później podwyżka która idzie w parze z rozwojem a nie uwstecznianiem się...
w mojej starej stajni chłop chciał 300zł [ rok temu] za  żarcie [ bo podobno za "boks" nie liczyl 🙄] gdzie kon był wygłodzony, żebra na wierzchu, bark kowala, zamiast słomy - gnoj [ no bo jak z 1 kostki słomy na 9 koni?] i 2 ostki siana na wieczór na 9 koni. I za to chciał 300........ 🤔
Teraz place 400zł, mam nową stajnię, z myjką w trakcie budowy, round-pena, 3 padoki, fachową obsługę, żarcia pod dostatkiem, kowal przyjezdża regularnie [ przy czym kontakt ze stajnią na 6+] , koń w dobrej kondycji, sierśc błyszcząca 😎
A stówa różnicy 😲
Ja stałam w stajni gdzie po pierwsze: atmosfera rodzinna, łąki i padoki dla koni, jedzenia do woli, jak jesteś a koń akurat zje nie ma problemu możesz wziąść słomę czy siano i dać, poprosisz o coś też nie ma problemu w miare możliwości będzie zrobione, wlaścicielka stajni jest trenerką i od dawien dawna zajmuje się końmi więc jest w temacie, no ale coś za coś: nie jest to stajnia dla osób które kochają luksusy, wszystko postawione własnoręcznie i troche jeszcze nieogarnięte bo stajnia dopiero zaczęła się rozbudowywać więc jest taki mały nie porządek, podłoże kiepskie ale da się jeździć, kryta hala w planach w tym roku ewentualnie zadaszone miejsce do lonżowania. Odległość 40km od Warszawy, cena 500zł. No i brak chętnych na pensjonat bo może to nie zawsze jest tak, że do właściciele stajni podnoszą ceny i nic nie robią-oczywiście nie w każdym przypadku, może czasami to my mamy coraz bardziej wygurowane wymagania i zaczynamy szukać czegoś ponad i najlepiej po "starej" cenie.
No cóż ja też na zime musiałam zmienić miejsce, mam teraz dojazd komunikacją,kryty okrąglak, padoki, stajnie wcale nie luksusową, płacę nie dużo więcej, ale pomimo wszystko, że jest tu miło i sympatycznie tam czułam sie jak w domu🙂
Moja znajoma miała konia w jednej ze stajni w okolicach Rzeszowa , jej koń zachorował  a że ona nie ma prawa jazdy więc musiała się tłuc autobusem do konia 1,5h mimo że odległość do stajni to 35km ... więc siłą rzeczy nie mogła być u konia codziennie a weterynarz dał wyraźne polecenie "Koń musi codziennie wychodzić na spacer , nawet luzem ale ma chodzić" z racji tego ze stajnia pseudo sportowa więc konie nie mają wybiegów i nie wychodzą na nic co może mieć nazwę bliskoznaczną powstał ogromny problem bo koń nagle musi codziennie wychodzić , mało tego oni muszą co 2 dzień tego dopilnować (podkreślam co 2) , niestety się im nie chciało i koń cierpiał i człowiek cierpiał mam na myśli tu moją znajomą więc wyniosła się ale nie miała dużego manewru bo u nas stajni jest bardzo mało a do tego porządnych... Dodam że stajnia wołała sobie za pensjonat 650zł ...



A powiedz mi co właścicielowi stajni do tego, że nie jego koń zachorował? To koleżanka powinna brać pod uwagę czy jeśli koń zachoruje to będzie miał się nim kto opiekować. No chyba, ze w umowie ma zapisane, że płaci również za wyprowadzanie konia na spacery.
Zapytam z innej strony - czy skoro koń jest zachorował i ktoś musiał z nim wychodzić na oprowadzanie to zaproponowała właścicielowi stajni opłatę za dodatkowe usługi? Pewnie nie, a teraz ma pretensje bo nie ma kto jej konia oprowadzać. Ludzie! Kupujesz konia to bierzesz za niego odpowiedzialność, kupno konia to nie tylko jazda i kupowanie nowego osprzętu. Jak chcesz mieć konia tylko do jazdy i kupowania nowego sprzętu to wstąp do klubu, jeździj kiedy ci pasuje. (o rekreacji nie wspominam bo rekreacja jeździecka w Polsce to niestety tragedia 🙁 )

quote author=Presja link=topic=326.msg115713#msg115713 date=1228825104]
Ja tylko jeszcze dodam że daje sobie rękę uciąć na klocku że nawet gdyby jakaś osoba posiadająca własnego konia i dodam bardzo bardzo zamożna odczuła ze płacąc 2tys za pensjonat otrzymuje jedynie ofertę ze stajni obok gdzie pensjonat kosztuje 1000zł to też zapewne dla dobra konia i swojego zmieniła by stajnie i nie dla tego że jej nie stać tylko z czystej kalkulacji , to czy ktoś ma pieniądze czy ich nie ma nie gra tu żadnej roli , każdy kto ma konia wie czym to pachnie.
A to że coś tam drożeje Ok rozumiem ale nie przekładajmy tego na cukier bardziej przełóżmy to na herbatę w kawiarni X gdzie wystrój wnętrza jest piękny , czysty , a obsługa bardzo miła i cena adekwatna z uwzględnieniem podwyżki cukru rzecz jasna i kawiarnię Y gdzie cena poszła do góry i jest porównywalna z tą z kawiarni X ale cały wystrój i całokształt jakby nie ten... Jak się nie ma nic do zaoferowania to cena to jedyna rzecz która może przyciągnąć ludzi a dodatkowo później podwyżka która idzie w parze z rozwojem a nie uwstecznianiem się...
[/quote]
Ale co ci do tego, ze kawiarnia X żąda 3 złotych za herbatę, a kawiarnia Y żąda 10, mimo że wyprodukowanie tej herbaty kosztuje 30 gr. Wiesz co to jest wolny rynek? Nie ma czegoś takiego jak narzucone ceny, nie tylko w stosunku do pensjonatów, ale tak samo jest w stosunku do każdego jednego produktu oferowanego na sprzedaż. Czemu jeden aktor bierze większą branże za rolę niż drugi - przecież oferują to samo? Czemu w jednym sklepie coś kosztuje 50 zł, a w innym tą samą rzecz, tej samej marki płacisz o połowę taniej? Bo jest coś takiego jak marża. Jest takie mądre powiedzenie "koń jest tyle wart za ile klient za niego zapłaci".
No właśnie nie zapłaciła im za coś co zawarte było w umowie i ja również nie płaciła bym ludziom którzy liczą tylko na zyski , Twoje podejście mnie smuci bo mam wrażenie że za wszelką cenę chcesz mi udowodnić że to ja jestem rozkapryszona i wszyscy inni.. niestety też ... każdy kij ma dwa końce a skoro tylu ludzi pisało tu tyle o tym że to jednak za te wydarzenia winę ponoszą w większości właściciele to coś w tym jest.

A wolny rynek wiem co to jest nie musisz mi tłumaczyć nie zrozumiałeś/aś o co mi chodzi , chodziło mi bardziej oto że gdyby ludzie mieli większy wybór w przypadku pensjonatów to wielu chciwych właścicieli doceniło by ludzi i ich konie.

Niech chcą i 1000zł ale w zamian oferują coś więcej niż tylko zrobienie ludziom łaski że przychodzą do naszego konia żeby go nakarmić i wypuścić! Gdybym nie miała tylu przeżyć ile miałam z pensjonatami to może była bym skłonna uwierzyć że to ze mną jest coś nie tak ale nie tylko ja wynosiłam się z podkulonym ogonem i nie tylko ja musiałam głowić się co dalej..
nie tylko ja wynosiłam się z podkulonym ogonem i nie tylko ja musiałam głowić się co dalej..



No i to jest największy błąd, bo jakbyś nie uciekła z podkulonym ogonem tylko coś z tym zrobiła i w krok za tobą poszło by kilkanaście osób to sytuacja by się zmieniła - nie mówię o tym konkretnym pensjonacie, ale o pokazanie właściciela stajni, że nie robią nam łaski, że pozwalają nam trzymać konie w swojej stajni. Podam ci przykład pewnej stajni - zaczęło się właśnie od podnoszenia cen pensjonatu, fakt warunki się poprawiły, doszła hala, ale zaczęło się zaostrzanie regulaminu - w czasie kiedy jeździ na hali rekreacja to nie bez pozwolenia prowadzącego jazdy nie może jeździć osoba prywatna (chodziło o fakt aby prywaciarz nie wjeżdżał kiedy dość duża grupa rekreacji jeździ), rekreacja miała jazdy w godzinach  popołudniowych do 21 a więc wtedy kiedy większość prywaciarzy jeździ, na dodatek została wprowadzona opłata za prąd przy korzystaniu z hali po godzinie 21.  Mimo, że w umowie jasno było powiedziane, że jest korzystanie z hali w cenie. Potem kolejna podwyżka, właśnie ze względu na droższy owies, a zamiast owsa konie zaczęły dostawać mieszanki tańszych zbóż. Część osób się zbuntowała i odeszła. Z 15 koni prywatnych nagle zostały 3. Kolejna podwyżka pensjonatu i równocześnie podwyżka rekreacji. 2/3 osób z rekreacji odeszła bo nie było w stanie zapłacić ceny jaką zażądał właściciel. Po niespełna 2 tygodniach od podwyżki ceny wróciły na poprzednie miejsce, bo nagle klientów zabrakło i tak skończyła się chciwość właściciela stajni. 

Skoro miała w umowie oprowadzanie konia to i powinna mieć podpunkt o nie dotrzymaniu warunków umowy.

Oczywiście, że każdy kij ma dwa końce. Nie jestem właścicielem pensjonatu, kilka pensjonatów zaliczyłam z końmi, kilkanaście razy dostałam w dupę zanim się nauczyłam, że pewne rzeczy trzeba wymagać jeśli była o nich mowa, a przede wszystkim spisuje na papierze, łącznie z dawką jaką dostaje koń, sianem i słomą jaka na konia przypada i wyszczególnioną karą za niedotrzymanie warunków umowy (zarówno z mojej strony, jak i ze strony właściciela stajni), a ponieważ pracuje równocześnie w marketingu to jestem w stanie zrozumieć właściciela stajni.

Zresztą o umowie pensjonatowej była kiedyś rozmowa w jednym wątku. Jak właściciel stajni nie zgadza się na Twoje warunki to jego sprawa, traci klienta.
Skoro miała w umowie oprowadzanie konia to i powinna mieć podpunkt o nie dotrzymaniu warunków umowy.

a oni mają to głęboko w d... i co im zrobisz?  najwyżej możesz się wynieść z pensjonatu w ramach protestu za niedotrzymywanie podpunktów umowy
Oczywiście, że się wynoszę z pensjonatu i dodatkowo zależnie jak duże szkody dla zdrowia konia miało zaniedbanie ze strony właściciela stajni i jaka kara umowna obowiązywała, ale jeśli to zaniedbanie spowodowało przedłużenie leczenia konia to wnoszę sprawę do sądu. Nie chodzi mi o odszkodowanie czy coś, a o to, żeby ten właściciel nauczył się, że jak podejmuje się jakiegoś obowiązku to niech go wykona a jak nie to niech za niedotrzymanie nauczy się odpowiedzialności. 
moi rodzice przeczytali ten pamiętny artykuł (w Rzeczopospolitej??) na temat polskich stajni.tłumacze im, że podkowy za 600 zł nie istnieją, a jak osoba trzymająca konia w pensjonacie jest nieobecna przez kilka dni może być spokojna, że z jej koniem jest w porządku.
Ale w sumie zawsze znajdzie się ktoś kto da się naciągnąć na te podkowy.
Ale moje pytanie jest inne.Czy przeciętny właściciel konia wie na 100 % , że z jego koniem jest wszystko w porządku?? Czy ma pewność, że podczas jego (np. tygodniowej) nieobecności jego koń chodzi na padoki, ma czystą ściółkę albo - nie daj boże - nie jest bity??
chodzi tu konkretnie o zaufanie do właściciela pensjonatu i pracowników.jak to u was wygląda??
Blondyna dobrze jest pojechać zajrzeć do boksów koni, zobaczyć jak konie reagują na człowieka przy boksie, popytać pensjonariuszy. Dobrze też popatrzeć na prowadzone jazdy.
Ale moje pytanie jest inne.Czy przeciętny właściciel konia wie na 100 % , że z jego koniem jest wszystko w porządku?? Czy ma pewność, że podczas jego (np. tygodniowej) nieobecności jego koń chodzi na padoki, ma czystą ściółkę albo - nie daj boże - nie jest bity??
chodzi tu konkretnie o zaufanie do właściciela pensjonatu i pracowników.jak to u was wygląda??

kolezanki 🙂
ja daję znać innym (zaprzyjaźnionym) pensjonariuszom, ze mnie nie bedzie i proszę żeby zerknęli na mojego konia - czy wszystko jest OK i zeby dawali znać, jeśli coś będzie nie tak.
dotychczas ten system sprawdza się bez zastrzeżeń 🙂
To kwestia obserwacji- które z czasem budują zaufanie. Jak wpadniesz kilka razy w odpowiednich godzinach i widzisz, ze koń jest w boksie, zamiast na padoku, sytuacja notorcznie się powtarza, to szybko mozna wyczaic jaką obsługę koń ma w rzeczywistości.
Ja mam zaufanie do właścicieli naszego pensjonatu- tak rzetelnych, uczciwych, dobrych i pracowitych ludzi ze swiecą się szuka. A i naloty o dziwnych porach, zawsze dawały oczekiwane rezultaty  😀 Nawet jak wyjeżdzam za granicę wiem, ze wszystko jest ok- koń bezpieczny, szczęśliwy.
Zresztą, łatwo wyczaijam po zachowaniu mojej, cos jest nie tak ze stajnią(-bo my często rozmiawiamy sobie 😁 ).
To jakieś takie oczywiste
Blondyna dobrze jest pojechać zajrzeć do boksów koni, zobaczyć jak konie reagują na człowieka przy boksie, popytać pensjonariuszy. Dobrze też popatrzeć na prowadzone jazdy.


Czymś takim możesz sobie wyrobić błędną opinię. Pamiętaj, że konie są różne, od różnych hodowców, właścicieli czy po różnych przejściach.

I możesz trafić akurat na taką zafukaną i zestresowaną lub agresywną sztukę, która akurat do danego pensjonatu została dopiero co wprowadzona, a przylepić stajni metkę, że np konie bije bo jakiś tam się na twoj widok pod żłób schował.

Dla mnie zawsze najlepszą "diagnozą" było po prostu wypytanie ludzi którzy w danym ośrodku konia trzymają/trzymali. Do tej pory sprawdza się w 95%


I zgadzam się z Caroline:
Po pierwsze: dozór koleżanek
Po drugie: obserwacja gdy jesteśmy w stajni jak pod nieobecność innego właściciela traktowany jest jego koń
Po trzecie: wybierać stajnie gdzie właściciele są godni zaufania. Ja narazie trafiłam w swoim życiu tylko na dwie stajnie gdzie miałam pełne zaufanie (podparte obserwacją koleżanek pod moją nieobecność) i wiedziałam że na pewno mój koń będzie wychodził na padok, będzie czyszczony i jak coś się stanie nie będzie pozbawiony opieki.
No właśnie, ja wiem, że mogę być spokojna, bo jak coś by się działo to ktoś ze stajennych znajomych zadzwoni... Wiem, bo już nie raz tak było i nie raz ja też sama reagowałam, jak zobaczyłam że coś się dzieje, z czyimś koniem... W dodatku po pewnych incydentach, właściciele sami co jakiś czas przychodzą i patrzą czy jest wszystko ok, w dodatku uczulili stajennych na tym punkcie...
Spokojnie mogę zostawić konia chociażby na tydzień... Nawet jeśli nie poproszę, to koleżanka "z boksu obok" wiem, że doglądnie... Ostatnio pod moją nieobecność mi nawet konia wyczyściła bo stwierdziła, że taki brudny psuje jej feng shui...;D
Miło🙂
[quote author=dobby link=topic=326.msg115880#msg115880 date=1228839667]
Blondyna dobrze jest pojechać zajrzeć do boksów koni, zobaczyć jak konie reagują na człowieka przy boksie, popytać pensjonariuszy. Dobrze też popatrzeć na prowadzone jazdy.


Czymś takim możesz sobie wyrobić błędną opinię. Pamiętaj, że konie są różne, od różnych hodowców, właścicieli czy po różnych przejściach.

I możesz trafić akurat na taką zafukaną i zestresowaną lub agresywną sztukę, która akurat do danego pensjonatu została dopiero co wprowadzona, a przylepić stajni metkę, że np konie bije bo jakiś tam się na twoj widok pod żłób schował.

[/quote]

Dlatego napisałam "koni", zawsze w tzw. obchodzie towarzyszył mi ktoś ze stajni i swoje o koniach mówił.
A ty wierzyłaś we wszystko co mówił 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się