Wczoraj właściciel stajni, w której trzymam moją Rudą kupił śliczną kucke. Maja ma 9 lat i nie dość że jest urocza to bardzo kochana. Ale doprowadzenie jej do czystości zajeło mi przeszło 2 godziny zeszła mi prz tym buteka szamponu i chyba z 10 wiader wody moje biedne ręce. Kobyłka miała na sobie gnojne łuski na obu udach i całym brzuchu i ogon to byłą jedna wielka gnojno błotna sklejka ale teraz wygląda jak cukiereczek. Teraz musze dla małej zakupić jakiś fajny komplecik czpraczek i ochraniaczki tylko nad kolorem się zastanawiam 🙂 U nas dzisiaj przymroziło więc wszędzie straszna gruda i z kolegą wybraliśmy się na spacerek nad jeziorko.
Libella co do sprzedaży malca to ja tez tak myślałąm ale to kwestia podejścia i nastawienia ja ciągle sobie powtarzałam że may jest do sprzedania, ale wiem że kiedys jakiegoś źrebaka od niej sobie zostawie.
słodko wyglądają w tych czapeczkach, a malec jak już urusł 😲 (co do kompletu to ochraniacze najlepiej czarne i można zakładać różne czapraki, a np. rózowy czaprak do zielonych ochraniaczy 😂, a co do czaprka do do rewii 🤬 beż, żółty, błękitny, granatowy, limonkowy itd.)
Ritek nawiązał dziś pierwsze znajomości końskie bo miał dzień wybiegowy i zwiedzał trawiasty padok 🙂 Brykał jak źrebię, baranki, dzidy, potem podchody do koleżanki i kolegi, okrążanie pasażującym kłusem z miną: noooo pobawcie się ze mną, halooo!
eeej, bo ponoc mojemu koniowi pod moja nieobecnosc nieco odwala... jestem 6 razy w tygodniu.kon pracuje 6 razy w tygodniu,zawsze ja wyprowadzam go na padok i idzie jak ciele. nie ma mnie tylko w niedziele. tego dnia quantanamera wypuszcza go na padok... i wyszedl na 2 nogach! o.O prawie ja ponoc wytaszczyl i zataszczyl,fukajacy,wspinajacy sie (ke?),potem szalal bile 2h po padoku,wrocil mokry.
moze mi ktos wyjasnic taki fenomen? 6 dni w tygodniu kon grzeczny,spokojny, ulozony,a w niedziele wariat (i to juz druga taka niedziela!). a ja tylko slucham telefonicznych relacji i az nie moge uwierzyc!
szafirowa tez tak dlugo mialam. ze kon wyprowadza ludzi na padok a nie odwrotnie, ze rece wyrywa, ze szalony. ze mna idzie i z padoku i na padok normalnie o.o tak samo ze nog nie podaje (a konkretnie to jednej), albo ze jest sierota i na korytarzu w stajni sie potrafi przewrocic (ostatecznie w to ostatnie moglabym uwierzyc, chociaz sladu po tym upadku nie bylo). jak slysze takie cos to sie tylko smieje bo nie wiem o co chodzi, konia mi podmienili czy co? :P
Jak mnie też raz dłuższy czas u konia nie było to się nasłuchałam, że rozstawia wszystkich po kątach, że w boksie staje dęba, gryzie, cuda niewidy 🙂 Przy mnie taki jak zwykle, a dziewczyny oczy otwierały i mówią ze zdumieniem, że on taaki grzeczny, a jak mnie nie ma to diabeł wcielony.
Szafirowa - najwidoczniej Twój koń nie może bez Ciebie się obyć, i nawet jeden dzień wywołuje u niego taką reakcję. W sumie pięknie, tylko co jak zdarzy się tak że będzie musiał pobyć bez Ciebie parę dni dłużej 🙂
Gosic masz konia w moim typie tak jak Klami 😜 Escada i co teraz dalej z kobyłką? Lov dawno tu Grubego nie było! Domagam się zdjęć pod siodłem! 😀 a turbokucke ktos pamieta?
Czy u Was tez tak zimno strasznie?? wiecie cos o prognozach na zime w nowym roku? bedzie, nie bedzie? sniegu bedzie duzo? bo ja juz zimy mam dosc! chce, zeby bylo tak:
Szafirowa - nieeeeeee 🙂 Albo walczą w nim dwie emocje: "o nie, nie ma pańci, znowu jest ciotka (Quanta), wolałbym pańcię" - i mały bunt. A z drugiej strony "Nie ma pańci, nie ma pracy, wolneee" - i szał 😉
Kujka, ja nie mam potrzeby dorabiania koniowi legendy 😉 Siwy mnie nie pozabijał, doszliśmy do padoku w moim tempie, trafiliśmy w wejście i grzecznie poczekaliśmy na odpięcie uwiązu. A że po drodze odbywało się ofurczenie wszystkiego, co się dało obfurczeć, piękny pokaz spaceru częściowo na dwóch łapach, to niestety, zaczczypała w dupkę wczorajsza porcja meszu od mamusi szafirowej :P Poza tym całą ekipę wypuszczałam na padoki dopiero po obiedzie - pogoda była fajna, konie elektryczne i wszystkie stwory dawały czadu, a najbardziej Cross i mój kuc, nakręcając się wzajemnie. Trzeba się cieszyć, że z konia aż kipi radość i energia, to wszystko absolutnie nie było ze złości czy braku wychowania. To jak trzylatek ma iść na padok? Ze spuszczoną głową i przymkniętymi oczami? 😀 Na samym padoku odchodził taki pokaz, że zamiast zakursować do stajni po kamerę, stałam i się gapiłam, co też panowie wyprawiają - a działo się sporo, łącznie ze ściąganiem sobie wzajemnie kantarów, barankiem synchronicznym i robieniem dęba rodem z Zorro. W pewnym momencie musiałam przynieść sobie łopatkę saperkę, bo Kucyk wykopał na padoku dół głębokości 0.5 metra i dobrej metrowej średnicy 😲 Co najlepsze, znalazł w środku jakieś korzonki (korzonki, kurde, były szerokości mojego ramienia i długości całej ręki), powywlekał je z dołka i z upodobaniem obgryzał (chyba czas uzupełnić jego dietę o elementy drewniane... a może to była mandragora :lol🙂.
Caroline - gniady jest cuuudny 😍 Ma piękną głowę, imponujący ogon, jest super zadbany, duży, łapie za oko. Prawdziwy koń - z takiego nie dałoby się rady naśmiewać, że jest kucykiem 💘 Jest 100% w moim typie.
Libella - a ja Cię w 100% rozumiem i popieram. Jeśli chcesz jeździć, to owszem, można ciągnąc w nieskończoność temat niepasującej do siebie pary-jeździec koń, walczyć z trudnym wierzchowcem i mieć rozwój jeździecki składający się z pojedynczych wzlotów i całej masy upadków, przykrości, problemów. Można - tylko pytanie po co? Ja do wyciągnięcia takich wniosków dochodziłam długich parę lat, cierpiąc na syndrom Karino - czyli wszystko się ułoży, i koń i jeździec cudownie się do siebie dopasują, nawet zdrowie nie ma znaczenia etc. Mam teraz w Warszawie dwa konie - z jednego, turboszybkiego i nadaktywnego osobnika spadają nawet trenerzy. Drugi - daje mi 100% frajdy i zadowolenia z jazdy, robi wszystko, co mu się zaproponuje, też jest bardzo do przodu (chociaż może wolałabym takiego półżywego - mam paskudnie załatwioną nogę, jakakolwiek jej kontuzja może mnie spieszyć już na stałe i skończy się rumakowanie), ale nawet jego odpalenia robi tak miło, wygodnie dla jeźdźca i niegroźnie, że mogę mu całkowicie zaufać. Nie jestem sportowcem - i nie sądzę Libelko, żebyś i Ty planowała zawodowe życie z koni - co nie przeszkodzi i mi, i Tobie rozwijać się jeździecko i dążyć do tego, żeby wspólnie z koniem robić duże rzeczy. Decyzja o "oddaniu" konia jest bardzo trudna, ale pamiętaj, że koń nie czuje tęsknoty - to Ty będziesz ją czuła. Ja zrobiłam następującą kalkulację - jeśli jestem u konia nawet przez 2 godziny codziennie, to i tak on jest "sam ze sobą" przez pozostałych 22. Na pewno w tym czasie, zamiast mieszkać w boksie, czy wychodzić na trochę na padok wolałby mieć do towarzystwa swoje stado, pastwisko, nie limitowaną ilość ruchu, swobodę, w sezonie trawę. Mój absolutnie ukochany i będący numerem 1 koń stoi teraz w miejscu, gdzie ma lepsze dla siebie warunki, niż ja bym mu była w stanie zapewnić. To była bardzo trudna do podjęcia decyzja (i nie wynikająca z faktu, że koń jest trudny czy problematyczny!), ale słuszna - koń wreszcie przytył (nie udało mi się go zaokrąglić przez całe 2 lata, wszystko przez niego przelatywało), przestał mieć nalane stawy (full swobodnego ruchu i ogromny boks robią swoje), jestem o niego spokojna i pewna, że na swój koński sposób jest szczęśliwy. Jeszcze co do źrebaków - to ryzykowna sprawa. Jeśli miałyby być na handel, to ok, ujmując brzydko klacz zawsze trochę zarobi na swoje utrzymanie. Jeśli dla Ciebie, Lib, to wydaje mi się, że masz jakieś tam swoje oczekiwania odnośnie konia. Ze źrebakiem nigdy nie wiesz, co trafisz - może być tak, że kiedy młody dorośnie okaże się, że - czy to z przyczyn fizycznych, czy psychicznych - tych Twoich kryteriów nie spełnia. I zanim dostanę po nosie za przedmiotowe podejście do koni - Libella chce i może jeździć, a koni do otoczenia jedynie miłością jest pełno, za darmo. W każdym pensjonacie stoją zwierzaki, które utrzymuje właściciel, a których za bardzo nie odwiedza. Nie bez znaczenia są też kwestie zdrowotne - nie wiadomo czy i na ile problemy nożne Twojej klaczy mogą być dziedziczne (OCD jest, ta cysta to forma OCD?). Nie wiadomo również czy nietypowy charakter, niechęć do współpracy i gorąca głowa też nie będą dziedziczne... Hodowanie koni powinno być zdecydowanie mało emocjonalną branżą.
Libella, ja naprawdę Cię w 1000% w takiej decyzji popieram. Znajdź dobre miejsce, koń będzie zadowolony, Ty będziesz zadowolona, nikt na tym nie straci.
Quantanamera dokładnie o to chodzi. Zapewnie mojemu koniowi dobre miejscem (a może ktoś zna jakies fajne, tanie łąki??) a sama przy okazji będe mogła czerpać przyjemność z obcowania z końmi... i koniec kropka. Dziękuję 🙂
Ale doprowadzenie jej do czystości zajeło mi przeszło 2 godziny zeszła mi prz tym buteka szamponu i chyba z 10 wiader wody moje biedne ręce. Kobyłka miała na sobie gnojne łuski na obu udach i całym brzuchu i ogon to byłą jedna wielka gnojno błotna sklejka
skad ja to znam... odwiedziłam ostatnio moje stare/nowe konie adopcyjne... odgruzowanie ich zajęło mi dobrze 5 godzin poprzedni "jeździec" i opiekun dbał tylko o jednego skaczącego. reszta w stanie takim jak Maja
serce pęka po prostu.. kopyta jednej z klaczy wyglądały masakrycznie plus zaklejki gnojowe na zadzie których nie mogłam nijak usunąć
pomijam inne "niechlubne" rzeczy jakie tam zastałam
nie mogę pojąć jak można do takiego stanu doprowadzić konie 🙁