Jazda, galop. Amazonki nie potrafią usiąść w siodło, cały czas próbują, lecz im nie wychodzi. Pchają, podskakują, ale widać, że się starają. Instruktor, nieźle zdenerwowany: -Włączcie swoje kobiece przyssawki!
X: Dlaczego pani jedzie na czarnej w teren? Instruktor: Ale to nie jest czarna, a podwójna wodza! X: No ale przecież zapięta jest jak czarna. I: Nie, ja nie jeżdżę na czarnej, tylko na podwójnej. X: Na wypinacze mi to nie wygląda... I: No bo to nie są wypinacze a podwójna wodza.
Na jazdę przyszła pewna pani, która nigdy nie siedziała na koniu. Wsiadła w siodło, pracownica stajni trzymała konia za wodze. Nagle koń spokojnie zrobił dwa maleńkie kroczki na bok. Kobieta wpadła w panikę i krzyczy do instruktorki: - Proszę paaaani! To się rusza! On się rusza! Co się dzieje!? Co mam robić!? On się rusza! Instruktorka: - Proszę się uspokoić i nie krzyczeć. To są konie. One czasami się ruszają.
Okres zbierania kombajnami (?) kukurydzy na polu tuż za płotem ujeżdżalni. Jeździec ma dużo za duże wodze, a instruktor na to: "Na tych wodzach to ty dwa kombajny przywiążesz i jeszcze będą kilometr za długie" 🙂
ostatnio mi ktoś opowiadał o swoim treningu z jakąś znaną trenerką ujeżdżenia:
- dziewczyny co jest najważniejsze w zatrzymaniu? no to zaczeły wymieniać, że podstawienie zadu, płynność, żeby koń równo stanął, produkują się produkują.... a na to trenerka: - a nie prawda! najważniejsze w zatrzymaniu jest to, żeby się zatrzymać.
Zawody, jeden z lepszych zawodników siedzi na wpół pijany i ogląda mój przejazd. Wjeżdżam na parkur a on: ej to Liguster jest (mam konia po Ligusterze), po chwili: "faajny ten Liguster" potem mój koń mnie wywiózł z parkuru i wogle nie reagował na rzadne pomoce, a on: no szkoda tylko że nie skręca 😁
Klinika prowadzona przez trenera dresażowego nt. "Jak pracowac z trudnym koniem" Facet siedzi na młodym koniu, który ma pstro w głowie i po kolei pokazuje, co i jak robic, żeby rozwiązac różne problemy. Męczy się i męczy, tłumaczy do publiczności, jak pracowac itd. W końcu po pół godziny koń zaczął chodzic ładnie, podstawił się, obrazek był przyjemny do oglądania. Trener przeszedł do kłusa i pyta się publiki: - No jak wam się podoba ten kłus? Będzię 6, prawda? Publicznośc krzyczy "TAAAAAAAAAK" - Coooooo? Tylko 6? Ja tu się męczę nad tym świrem pół godziny, a wy mi krzyczycie 6? Powinniście krzyczec "Nie, trenerze to nie 6, to 10!" Niewdzięcznicy! Nie pokażę wam już nic więcej! Co za młodzież, zero szacunku do starszego pokolenia!
Byłam teraz na szkoleniu dla powożących we Wrocławiu i ktoś opowiedział mi historię jak na wyścigu jakiś koń się wywrócił i wylądował w żywopłocie. Parę osób pobiegło zobaczyć co się stało, wszyscy wracają uśmiechnięci ktoś: i co się stało, co się stało?! ktoś2: aaa.../machnięcie ręką/ na karpiu się poślizgnął
okazało się, że jakieś zwierze przytargało na tor karpia ze stawu, a koń na niego nadepnął 😁
potem na egzaminie teoretycznym się mnie pytają o taktykę na gonitwie, ja im odpowiedziałam co bym zrobiła i dodałam, że jeszcze wiele rzeczy się może wydarzyć. egzaminator: np. co? ja: no zawsze któryś koń może nie wytrzymać kondycyjnie, zagalopować...albo poślizgnąć się na karpiu 😎
Frania, ja tego karpia pamietam 🙂 Pewnego wieczoru biegałam po torze i zobaczylam karpia, pośmiałam się z tego że duża ryba leży na torze i pobiegłam dalej. A na następny dzień kłusak na karpiu się pośliznął. To aż niemożliwe 🤔wirek:
Ja tam kłusaków w Polsce nie ogarniam, więc dla mnie to było coś nowego, ogólnie to jak słucham i patrze co się u nas dzieje to stwierdzam, że Polska to jest dziki kraj, ale przynajmniej jest wesoło 😎 Profesjonaliści którzy w niemczech/skandynawii wygrywają wszystko tutaj boją się wyjechać na tor 😁
Ale trzeba mieć pecha żeby na tak wielkim torze trafić akurat na to miejsce gdzie jest karp. 🤔
Wczoraj zasłyszane od instruktorki i od razu wykorzystane na jeździe. nie powiem, zadziałało genialnie na wyobraźnię. Koń jest jak mydło. Gdzie go nie przytrzymasz, tam się wyślizgnie - łaaaa i nagle nauczyłam się siedzieć po właściwej stronie podczas ustępowań 😵 Galopuj wolniej niż koń. - to apropo's żartu z cyklu "Dlaczego Chuck Norris..." 😁
To z tym potrójnym szeregiem mnie rozwaliło. I te z tymi sławnymi jeźdźcami 🙂😉 Kilka sytuacji u mnie, myślę, że nie tak śmiesznych jak tamte.
" (w galopie) nie skacz tak po tym siodle. Wyobraź sobie, że masło rozcierasz XD"
Instruktorka "ile koń ma włosów w grzywie ?" na co ja zdziwienie i "nie wiem dużo " "Instruktorka " to nie patrz się tak na nią jak chcesz to ci mogę kawałek dać powiesisz w domu i będziesz się patrzeć do woli"
A jeszcze gdzieś na filmiku w necie słyszałam. Dziecko jedzie na przeszkodę instruktor drze się półsiad półsiad dziecko nie robi półsiadu (znaczy nachyla się do przodu) na to ojciec (chyba) półsiądź 🙂 XD
to ja mam takie coś: trener do chłopaka 16-17 lat, który uważa, że wszystko potrafi, jest świetnym skoczkiem itd (a powinien wrócić na lonżę, niestety... ale klient płaci- klient wymaga :/) i wywiązała się taka oto malutka dyskusyjka: M- Marcinek, chłopaczek sam konia nie umie wyczyścić P- Piotr, trener
P: Marcinku, wiesz co to jest półsiad? M: Wiem P No to go k**wa zrób!
albo P: Marcinku, chcesz tego bata czy nie? ja ci mówię, koń będzie się ciebie lepiej słuchał M: Nie, nie chcę (po 15-20 minutach męczenia się, by koń zechciał mu przejść do kłusa...) M: Czy mogę prosić bata? (płaczliwy ton...)
Ja mam takie, sprzed kilku lat: Doświadczony i raczej znany zawodnik prowadzi trening młodej amazonce na swoim koniu. Co istotne, "trener" i "uczennica" znali się od dość dawna. Trening na hali, zimą, więc tłoczno, konie tupią, instruktorzy/trenerzy przekrzykują się ze środka. Rzeczona amazonka jeździ galopem po wolcie, robi przejścia, ale nijak nie łapie równowagi. Zawodnik poci się: - No używaj bioder, rozluźnij się, siądź w siodło, odchyl się do tyłu... I tak z pół godziny, bez rezultatu. Dziewczyna dalej jak worek z ziemniakami. W końcu, przy którejś próbie dobrego zagalopowania, zawodnik nie wytrzymuje i mówi, dość głośno i wyraźnie 😀 - No popracuj cholera tymi biodrami, jakbyś... jakbyś na mnie siedziała, a nie na nim!
Dziewczę spłonęło rumieńcem, zawodnik lekko się speszył, a hala umarła, nagle się cicho jak makiem zasiał zrobiło 😎
To ja dopisze sytuacje z zawodów, ktora mnie osobiście bardzo rozbawila 🙂 Były to towarzyskie zawody w powożeniu, tor był trochę jak do maratonu, ale były też kegle etc. Dodam, że powinno to wyglądać tak, że powążący skupia się na prowadzeniu koni, a luzak, osoba z tyłu, ogarnia trasę i mówi, jak jechać. Z racji niskiej rangi zawodów, a więc i prostej trasy, w praktyce wyglądało to jednak tak, że obie osoby krzyczały, cmokały i w ogóle były skupione na poganianiu koni. 😉 w pewnym momencie wyjechała para zawodników - ojciec z nastoletnią córką. Córka luzakowała, a że była drobniutka dziewczyną o cieniutkim głosiku, to siedziała cicho, aż do pewnego momentu, kiedy powożący się zamotał; krzyknęła 'dziewiątka w lewo'. Urażony ojciec skręcił i odkrzyknął: 'prziecież k&@! wiem'. Biedna dziewczyna siedziała cicho do końca przejazdu 🤣
5. Oliver: Wiecie, jak bylem studentem, mieszkałem na stancji u takiej staruszki. Dzieliłem pokój z takim Czechem, który ni słowa nie znal po angielsku, ale mimo to i tak sie porozumieliśmy co do tego, ze obaj bardzo lubimy pic.
A to panu Oliverowi chyba zostało.😀iabeł: Na pewnej dużej wkkw-owskiej imprezie szłyśmy z koleżanką na bankiet dla zawodników, a tu w pewnym momencie nam ktoś wychodzi z boku drogi (no dobra, wyczołguje. Z rowu.) i zaczyna szprechać po angielsku bardzo bełkoczącym głosem, po czym wciska mi w dłoń telefon komórkowy. Spoglądam mu w twarz a to właśnie wyżej wymieniony pan Townend, który tłumaczy mi, że mam porozmawiać z jego kolegą i powiedzieć, że z Oliverem wszystko w porządku. No to odzywam się przez ten telefon i opisuję sytuację, po czym po drugiej stronie słuchawki słyszę wybuch śmiechu, gdy pan się w końcu uspokoił poinformował mnie, niesamowicie radosny, że zaistniała sytuacja jest całkowicie normalna. 😂
Bardziej treningowo: Na którymś z niedawnych treningów trener ustawił nam szereg gimnastyczny złożony z trzech krzyżaczków i potem po jednej fouli okser. Mieliśmy jeździć bez strzemion i wodzy, ostatni skok, trener podnosi okser, stało 110cm, a ja, że dawno nie skakałam, to przerażenie w oczach, podjeżdżam i mówię, że ja nie chcę, że się boję, zabiję i w ogóle. 😀iabeł: W odpowiedzi usłyszałam tylko niesamowicie motywujące "Jedź! Czego się boisz, przecież to kawaletka!". 😎