U nas była zebrana warstwa ziemi, na to kamień rzeczny ubity walcem, dreny, drobniejszy kamień, na to włóknina (najmocniejsza ogrodowa, na drogową nie było funduszy), na to piasek. Sam piasek kiepsko trzymał wilgoć i rozjeżdżał się pod kopytami mimo wałowania, więc dosypaliśmy niesortowaną korę - fajnie zagęściła i ustabilizowała podłoże na nieco ponad rok, ale i tak tam, gdzie pod spodem jest bardziej mokro (u nas co kawałek wody podskórne wybijają) porobiły się doły i włóknina się porwała, a kora z czasem pokruszyła się i odpłynęła z ulewnymi deszczami. Za sugestią Ushii wysypaliśmy na plac kliniec najdrobniejszej frakcji (taki, jaki daje się pod kostkę brukową) ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie było mokro i robiły się dziury, ubiliśmy ręcznym walcem, potem kliniec ubił się sam pod kopytami, no i w końcu mamy podłoże zdatne do jazdy przy każdej pogodzie. Najgorzej jest gdy długo nie pada, bo robi się twardo - na wyższe skoki może się okazać za twardo - ale przez większość czasu jeździ się bardzo dobrze. Nie wiem, jak sprawdzałoby się przy podkutych koniach, przy bosych jest bardzo ok, bo stymulacja dla kopyt lepsza niż na zwykłym piachu, poza tym podłoże nie jest ani śliskie, ani grząskie. Może trochę bardziej bolesne dla ludzi - przy upadkach 😉
Co do ilości - u nas najpierw poszło chyba 20 ton piasku, potem 10 kubików kory z ziemią, w tym roku na to co zostało daliśmy 10 ton żwiru. Placyk mamy 20x20, tak się prezentuje jak jest sucho:

a tak po deszczu:
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Za duże zdjęcie