EKornik - hihi, tak jak napisała Sankaritarina 😉
Po pierwsze, to najlepiej jak masz halę, a już w ogóle miodzio, jak na bandach hali masz zamontowane takie fajne cuś do zawieszania kłódek do przeszkód. Jeśli nie masz hali, to najpierw zadbajmy o to, by ogrodzenie ujeżdżalni było dostatecznie wysokie. Jeśli nie jest - pociągnijmy górą np. taśmę biało-czerwoną, taką "budowlaną", jak przy remontach dróg się używa. Kupisz w castoramie czy w innym sklepie. Nie radzę używać do tego lonży, bo lonża się nie zerwie, jeśli koń postanowi wyskoczyć za ogrodzenie. Wówczas weźmie ją na klatę, zawiesi się, przewróci, wypadek gotowy. Do rzeczy. Jeśli już mamy wysokie ogrodzenie, to teraz postawmy - najprościej - szereg z dwóch przeszkód (druga przeszkoda wymaga użycia 4 stojaków, bo będzie rozbudowywana potem do oksera/doublebarru), postawiony na jedną fulę. Stojaki stawiamy bliziutko ogrodzenia, jeśli jest jakaś większa odległość i nie ma możlwości przysunięcia stojaka - zabezpieczamy lukę odkosem bądź zabudowujemy taśmą, co to by nie skłaniać konia do omijania tą drogą przeszkody. Przed szeregiem i po szeregu postawmy od wewnętrznej strony stojak w odległości kilkunastu metrów, po delikatnym łuku - będzie to początek i koniec korytarza (rysunek 1). Od pierwszego do ostatniego stojaka, poprzez te od przeszkód, prowadzimy taśmę (nie lonżę - z tej samej przyczyny co wyżej, jeśli koń weźmie to na klatę, to lonża się nie zerwie, a pociągnie za sobą wszystkie stojaki...) - nie za wysoko, żeby nie przeszedł pod, nie za nisko, żeby nie przeskoczył, a najlepiej to podwójną warstwę (niżej i wyżej). Dlaczego prowadzimy taśmę przed szeregiem? Ano żeby konia jakoś wpędzić i uniemożliwić mu uciekanie od przeszkody, wyłamania - oczywiste. Dlaczego taśma biegnie też między członami szeregu? Z tej samej przyczyny, żeby nam nie wyłamał. Dlaczego jednak taśma biegnie po szeregu, skoro już wszystko skoczył? Ano żeby nam od razu nie zakręcał po lądowaniu tylko sobie pogalopował kawałek i żeby skakał na środek, a nie przy wewnętrznym stojaku. Proste. W razie wątpliwości - rysunek 1.
Do rzeczy. Mamy już stojaki na szereg i ładnie zrobiony korytarz. Teraz zasadnicze pytanie - jakie przeszkody i jak? No więc. Drągi mają być gładkie, ociosane, kolorowe, widoczne. Kłódki najlepiej bezpieczne, zwłaszcza te w drugim członie szeregu (tam będzie okser/doublebarre).
Pierwsza z tych przeszkód - krzyżaczek z wskazówką na galop, mały, prosty, zachęcający konia do skoku i nakierowujący na środek przeszkody. Wskazówka ułatwia miejsce odskoku, jeśli koń wymierzy dobrze na pierwszy człon, to i na drugi także. Jak to mówią, że jeśli koń wejdzie w szereg, to i wyjdzie z niego bez problemu, dlatego stawiamy właśnie taką kombinację z pierwszą, łatwą przeszkodą. Druga przeszkoda to na początek też krzyżaczek (jeśli koń jest zupełnie zielony, to pokażmy mu najpierw "szereg" złożony z dwóch leżących drągów, a potem drugi człon szeregu podnieśmy do krzyżaczka, następnie pierwszy człon również do krzyżaczka z wskazówką). Z każdym kolejnym skokiem, o ile ten skok był dobry oczywiście i nie wymaga korekty, drugą przeszkodę czynimy trudniejszą. Czyli stopniowo podnosimy do stacjonaty, niedużej, ładnie zabudowanej (rysunek 2), ewentualnie ciut większa stacjonata (zamiast stacjonaty można postawić "okser krzyżak-stacjonata"; patrz filmik - załączniki) i następnie prosty, ale nie za wąski okser - albo lepiej doublebarre (wciąż ładnie zabudowany, jak w rys. 2). Okser/doublebarre, jako przeszkoda nie tylko "wysokościowa", ale także "szerokościowa" skłania konia do baskilu, fajnej pracy grzbietem i oddawania skoków o ładniejszej paraboli lotu. Dlatego na początku tylko postawiliśmy stacjonatę, żeby konia nie zaskoczyć na dzień dobry, a teraz będziemy się skupiać na okserze/doublebarze i rozbudowywać go do coraz trudniejszego. W zależności od możliwości konia i jego doświadczenia, okser/doublebarre podnosimy i rozszerzamy (nie za wąski, ale też nie za szeroki - trzeba znać umiar). Pierwszy człon szeregu (krzyżaczek) pozostaje bez zmian, nadal spełniając funkcję przeszkody zachęcającej i nakierowującej na środek.
Koń. Koń powinien mieć ochraniacze i najlepiej ogłowie, względnie kantar. No i co ważne, konia trzeba rozgrzać a nie od razu wganiać w korytarz.
Jeśli chodzi o wprowadzenie konia w korytarz: częstym, smutnym obrazkiem jest grupa osób ganiających po hali/placu wystraszonego konia, który naprawdę nie rozumie, że ma galopować po obwodzie i wbiegać w korytarz. Po co to, no po co? Nie prościej konia wprowadzić w korytarz, używając do tego celu linki przełożonej przez kółko kantara/wędzidło (nie zapinamy na karabinczyk!) - konia naprowadzamy na wprost przeszkody kłusem (tak, prowadzimy go), kiedy miniemy pierwszy stojak (zaczynający korytarz, czyli już tam, gdzie biegnie taśma - żeby nam nie wyłamał) puszczamy jeden koniec linki, linka się wysuwa z kółka i zostaje nam w ręce, a koń spokojnie pokonuje szereg. Następnie konia łapiemy i przeprowadzamy. Unikamy w ten sposób szalonego galopowania po całym placu i niepotrzebnej utraty energii - konia, naszej i ogółem. Jeśli ktoś nie zrozumiał - o, tak wprowadzamy konia w korytarz:
; na wysokości pierwszego i drugiego członu powinien stać pomocnik "poganiający" konia, zachęcający go do skoku. Osoba prowadząca konia, po wpuszczeniu go w korytarz również głosem zachęca konia do skoku. Konie szybko się uczą i wkrótce użycie głosu/bata przestaje być konieczne. A konie z sercem to już w ogóle same idą i mają z tego niezłą zabawę.
Z takich jeszcze innych rzeczy. Jeśli koń odmówi skoku - nie poganiamy go za wszelką cenę każąc wykonać skok z miejsca i rozbudować przeszkodę. Wyprowadzamy konia z szeregu, wprowadzamy w szereg ponownie, pilnując tym razem, żeby odmowy nie było.
I co ważne, jak w każdej pracy z koniem - chwalimy, motywujemy, nagradzamy każdy dobry skok.
Załączniki:
rys.1:

Brązowe - ściany hali/placu, czerwone - drągi, niebieskie - stojaki, zielone - taśma
rys.2:

Niebieskie - stojaki, czerwone - drągi, szare - bezpieczne kłódki
filmik pogądowy, takie podsumowanie tego co napisałam:
nie żeby autoreklama czy coś, ale po prostu nie mam innego pod ręką:
no.