W tym wieku faceci kupują Herleye a nie konie . Wyglądają seksownie ( dopóki nie zdejmą kasku ) i bajerują małolaty .więc po co facetowi w średnim wieku koń ??? 😲 No i możesz się na nim odegrać za to że cię nie wspierał jak ty chciałaś 🤣 🤣 🤣
ushia, bo ja wybredna jestem. Ja potrzebuję "proszę" przynajmniej dwa razy 😁
Co tam jakieś banalne proszę ? Na kolana i całować ,stopy , niech się uczą kto tu rządzi 🤣
Smok10, a nie widziałeś nigdy "kałbojów" w kapeluszach w średnim wieku? 🤣 A tak w temacie - ja coś cieńko widzę takie coś - ojciec dzielący konia z córką - nastolatką. To chyba by były awantury co pół godziny.
edit - całowania w stopy nie lubię, ale jakieś dary i pieśni byłyby fajne
a ja przewrotnie powiem, że MOIM zdaniem własny koń to coś kompletnie odmiennego niż nauka w szkółce. Mało jest szkółek z dobrze wytrenowanymi końmi, dobrze dopasowanym sprzętem (jak dopasować sprzęt do jeźdzca, jak co godzina siedzi inny?) iinstruktorem, który powie coś więcej niż "palce do konia".
może wsadzam kij w mrowisko, ale jakby dziecko uczyło się na wyszkolonym koniu, w dobranym sprzęcie i pod okiem porządnego trenera to nie musiałoby się bujać LATAMI po szkółkach. Znam jedną dziewczynę. Ledwo ledwo bujała się na koniu. Jak ja miałam swoje pierwsze zwierzę to ona ledwo kłusowała. Aż rodzice kupili jej konia, wstawiła go w trening do super ośrodka do super ludzi. w rok przesiadła się na ujeżdzeniowe N/C (tu nie dam sobie łapy uciąć, ale poziom munsztuka, lotnych, ciągów itp). Jakby dalej jeździła w szkółce, pewnie by ledwo ledwo galopowała.
Jeśli rodziców stać to jest najlepsza metoda, żeby się nauczyć porządnie jeździć: własny koń jak najszybciej się da, w ogarniętym ośrodku z ogarniętymi ludzmi, takimi, którzy będą i jeźdzca i konia ogarniać na bieżąco. Wtedy progres jest niewiarygodny! Lepiej od razu naumieć się porządnie zamiast dreptać kilka lat w zastępach i... nie umieć nic, a jak umieć to i tak źle 🙁 Do tej pory znam wiele osób, które mają konie wiele lat a i tak nic nie wiedzą o kopytach, chorobach czy żywieniu. Bo od chorób jest wet, od kopyt kowal a od karmienia właściciel ośrodka. Nie mówię, ze to dobrze, ale ... wyjeżdzone w szkółce 5 lat wcale nie gwarantuje dobrej podstawy do kupienia własnego rumaka 🙁 a kupno i odpowiednie miejsce z ludzmi- pół roku może być (i najczęściej jest) warte więcej niż 5 lat klepania pupą w zastępie 🙁
a jeśli kogoś stać, to ... wcale nie jest kupa roboty. Od wszystkiego są specjaliści, profesjonaliści, trenerzy, żywieniowcy, masażyści, fizjoterapeuci, weterynarze, kowale... to tak jakby powiedzieć bogaczowi, że ma nie kupować lexusa, bo go nie umie reperować 😉
a nie widziałeś nigdy "kałbojów" w kapeluszach w średnim wieku?
ja mam w domu takiego "kałboja" w średnim wieku 😂 i ... on nie ma aspiracji, żeby poprawnie, dobrze, skutecznie. Jakieś ciągi, bzdety, piruety, pierdety. On chce założyć kapelutek i pojechać stępem do lasu, przywiązać konia i zebrać grzyby, a w drodze powrotnej zaparkować pod sklepem i kupić piwo. kiedyś jeszcze jojczał, że on by na rajd pojechał, spał w namiocie koło konia, żarł żołędzie i pił wódkę... I... Wcale nie uważam, żeby to było złe! typowa zabawa i for fun. Ludzie mają konie do różnych celów. Niektórzy jako kosiarki, inni do sportu, a jeszcze inni chcą raz na miesiąc zrobić lans na wsi 😂
Kto w takiej sytuacji zwykle ustępuje? Rodzic, czy dziecko?
A to jest różnie. Ja znam obie sytuacje. Raz rodzicowi łupnęło w krzyżu raz dziecko wyrosło i znalazło inne rozrywki . W obu przypadkach koń był zaopiekowany i używany.
Isabelle - tylko ze opisana przez CIebie sytuacja jest rzadkoscia niestety przypadek "o, dziecko ma zainteresowania, zainteresuje sie tym i ja, mam kase, wiec kupie dobranego dla niego konia i zapewnie dalszy rozwoj pod okiem fachowcow" to perelka
najczesciej jest to "hmmm, place 40dychy za jazde, a moja niuniusia juz tak pieeeeeknie jezdzi, nawet galopuje, to kupie jej konika za 3tysiaki, mlodego, bo taniej i na dluzej starczy, a ona juz tyyyyyyle umie, to sie postawi u stryjka Gienka i jaka oszczednosc jest!"
albo opcja "ja chce konia, chce, chce, chce!" tylko nie chce sie uczyc i konik sie psuje. No i jak pada to mi sie nie chce. ALbo fajniejsze jest ogladanie treningu mlodych pilkarzy. I konik odstany misiac tez jakis popsuty jest
generalnie nie chodzi o to, zeby wszyscy jechali gp jak ktos lubi zrec zoledzie spiac na konskim zadzie to niech zre ale niech ma podstawowa wiedze o tym, czego kon potrzebuje i jak uzytkowac go bez krzywdy dla zwierzaka obojetnie czy ktos chce skakac przez rowy czy marzy mu sie piaff czy spacer na luznej wodzy
owszem, malo jest szkolek z dobrymi konmi - ale rownie malo dobrych koni ludzie kupuja sobie czy dziecku a nawet jezeli to nie maja pojecia ze "dobry" kon to nie jest stan przyrodzony zwierzeciu, ze to wymaga ciaglej pracy ze wlasny kon to o wiele wiecej niz nawet codzienna jazda (no chyba ze ktos ma na tyle kasy ze reszta zajma sie inni 😉)
ushia, to już kwestia rodziców, że ich pasja dzieci nie obchodzi 🙁 łatwiej jest dać 4 dychy zamiast się zaangażować 🙁 w każdym sporcie tak jest, bez wsparcia rodziców bardzo ciężko coś osiągnąć 🙁 Nie wiem czy rodziców znajomej obchodziła jej pasja, czy sama sobie "wymyśliła" konia i ośrodek. Wiem, że to bardzo majętni ludzie i stać ich na ponad 2 tysiące za treningi i hotel. A skoro ich stać, to nie widzę powodu, dla którego miałaby dreptać zamiast posiąść naprawdę super umiejetności.
Wiem, że koń wymaga ciągłej pracy, owszem, zgadzam się! dlatego np znajoma o której mówię ma konia w stajni z treningiem, gdzie najpierw były korygowane jej błędy i koń "naprawiany" po jej błędach, a teraz dalej są szkoleni jako para.
Zawsze się znajdą ludzie z głową ( przykład Isabelle ) i tacy co będą szkłem biip podcierać ,przykład Ushia . W tym drugim przypadku to już zdecydowanie lepsza szkółka. Ale zarówno jedne jak i drugie przypadki nie są odosobnione. Bo w końcu na każdych zawodach widać masę młodzieży na swoich koniach oraz słyszy się o jeździe za stodołą na młodym koniu u wuja Gienia . 😉
Wiem, że koń wymaga ciągłej pracy, owszem, zgadzam się! dlatego np znajoma o której mówię ma konia w stajni z treningiem, gdzie najpierw były korygowane jej błędy i koń "naprawiany" po jej błędach, a teraz dalej są szkoleni jako para.
No i tu poruszyłaś temat za który też mi się dostało. Bo przynajmniej widać teraz jak powinny być prowadzone takie treningi i dlaczego do tego preferowani są zawodnicy 🤣 😎 Na konika trzeba czasem wsiadać i umieć skorygować oraz młodemu pokazać ,a nie tylko gadać . 😉
Isabelle - no i tak nie ma problemu jak zwykle - wszystko jest ok byle z glowa
nie jest zlem kupowanie konia tylko bezsensowne kupowanie konia bez zglebienia tematu, zastanowienia i nad kasa (ulubione "koszty utrzymania konia" sie klaniaja) i nad mozliwosciami i checiami
dlatego ja nieodmiennie jako etap posredni miedzy szkolka a wlasnym polecam dzierzawe - latwiej sie z niej wywinac jezeli sie okaze ze jednak wlasny to nie taka oszczednosc i luksus 😉
Jeśli rodziców stać to jest najlepsza metoda, żeby się nauczyć porządnie jeździć: własny koń jak najszybciej się da, w ogarniętym ośrodku z ogarniętymi ludzmi, takimi, którzy będą i jeźdzca i konia ogarniać na bieżąco.
Jak jest ich STAC i są świadomi kosztów nauki jeżdziectwa mając swojego konia to wtedy OK 😎
[quote author=Isabelle link=topic=20303.msg2079616#msg2079616 date=1398671136] Jeśli rodziców stać to jest najlepsza metoda, żeby się nauczyć porządnie jeździć: własny koń jak najszybciej się da, w ogarniętym ośrodku z ogarniętymi ludzmi, takimi, którzy będą i jeźdzca i konia ogarniać na bieżąco.
Jak jest ich STAC i są świadomi kosztów nauki jeżdziectwa mając swojego konia to wtedy OK 😎 [/quote]
ale... no to jest raczej indywidualna sprawa ludzi na co ich stać a na co nie. I nie nam oceniać to czy kogoś stać na konia bo je smalec, czy stać go bo jest bogaczem. Jeśli nie są świadomi-koń nie jest zwierzęciem niezbywalnym, jak się uświadomią.
Smok10, Smoczek uznał mnie za człowieka z głową... pora się wieszać 😂
ushia, też mnie przekonaliście, że dzierżawa to bardzo fajna opcja pośrednia. ale to już jest kwestia człowieka, jego natury. Jeden będzie serwisował auto w warsztacie a drugi da ogłoszenie w oferteo.pl i wstawi auto do kazia pod blok, bo taki oszczędny. i tak samo z końmi, jeden kupi "porządnego" a drugi "taniego". I sądzę, że tu wiedza gra mniejszą rolę 🙁
zwłaszcza, że jazda konn na poziomie rekreacji i malutkiego sportu (np 110 w skokach) przestała być dobrem luksusowym 🙁 miałam konia, którego wystarczy pojeździć i junior zda sobie odznaki, jakieś zawody pojedzie, bo koń samograj. NIKT się nie znalazł, żeby za darmo pojeździć, a żeby sobie ściągnąć trenera? no mrzonka. Ba, ludzie chcieli, żebym ich przywoziła do stajni, najlepiej uczyła jeździć, albo płaciła za to, żeby się na moim koniu uczyli. I ... gdzie tu te pilne dziewczyny, które bardzo bardzo chcą? a skoro dzieciak nie chce-rodzic nie zmusi.
[quote author=cxzardasz link=topic=20303.msg2079653#msg2079653 date=1398672830] [quote author=Isabelle link=topic=20303.msg2079616#msg2079616 date=1398671136] Jeśli rodziców stać to jest najlepsza metoda, żeby się nauczyć porządnie jeździć: własny koń jak najszybciej się da, w ogarniętym ośrodku z ogarniętymi ludzmi, takimi, którzy będą i jeźdzca i konia ogarniać na bieżąco.
Jak jest ich STAC i są świadomi kosztów nauki jeżdziectwa mając swojego konia to wtedy OK 😎 [/quote]
ale... no to jest raczej indywidualna sprawa ludzi na co ich stać a na co nie. I nie nam oceniać to czy kogoś stać na konia bo je smalec, czy stać go bo jest bogaczem. Jeśli nie są świadomi-koń nie jest zwierzęciem niezbywalnym, jak się uświadomią. [/quote]
To nie jest indywidualna sprawa tylko kwestia oceny swoich zarobków w stosunku do kosztow utrzynania konia oraz nauki jazdy na nim oraz jego treningu. Nikt przez cały miesiąc nie będzie jadł smalcu i jeszcze trenował 😲 a już na pewno nie dla zachcianki dziecka. Jak mnie nie stac to mnie nie stac a nie będę jeśc smalcu a jak mnie stac to dobrze to moge kupic konia. Bo jak ktoś je smalec to go zwyczajnie nie stac. Kon nie jest niezbywalny i owszem ale sprzedac konia to wcale nie taka prosta sprawa jak się tobie wydaje a sprzedaz konia w krotkim czasie to już w ogóle trudna sprawa chyba że ponizej jego wartości 😀iabeł: lub na farcie (ale na to bym nie liczyla).
A co ja mam zrobić jak lubię smalec 🤔 Poza tym niejednokrotnie widać większą determinację u tych których nie stać ,niż u tych co mają za dużo. 😉 Z tym stać ,nie stać ,to też bywa różnie . Przez ostatnie kilka lat kryzys bardzo zweryfikował kogo stać a kogo nie. Na zawodach byli mocarze których było stać na wszystko ,podjeżdżali wypasionymi koniowozami ,mieli bardzo drogie konie ,dzieci startowały na wysokim poziomie w zawodach Krajowych i Międzynarodowych , a teraz po tamtym majątku pozostało wspomnienie i dla wielu ten smalec to teraz luksus. W biznesie tak jest ,dziś jest jutro nie ma , więc długofalowe plany olbrzymich wydatków mogą się nie sprawdzić . Wszystko zależy od determinacji i od tego czego można sobie w razie czego odmówić i co poświęcić a co ciągnąć dalej. Dlatego mocno stawałem okoniem jak ktoś mi udowadniał że państwo nie powinno finansować sportu i pomagać sportowcom. Nie można wszystkiego zwalać na rodziców i sponsorów . Bo w takim przypadku zostanie nam tylko ,pożal się boże piłka nożna. 😕
Determinacja polega na tym że konsekwentnie dąży się do celu kosztem wielu wyrzeczeń , raz się je kawior ,a raz chleb ze smalcem . 😉
Isabelle, musimy głębiej rozważyć kwestię tej adopcji 🤣 Przy dobrym kielichu chyba? Tylko raczej ty mnie 😉 bo jesteś rozsądniejsza. Lexusem mnie zabiłaś. Nie ma najmniejszego problemu z kupnem konia/kuca, nawet maluchowi (pod warunkiem stosownych finansów i nie wszędzie te finanse są potrzebne gigantyczne) o ile wstawi się konia do ogarniętego ośrodka, pod opiekę sensownych ludzi. Plus jeszcze odrobina... pokory chyba? "nowego" właściciela. Umiar we wprowadzaniu własnych pomysłów.
U nas w stajni tworzy się taki schemat: gdzieś rok jazdy na "rekreantach" (oprócz jednego po sporcie trzeszczkowca i jednego cierpliwego ZK wszystkie skaczą) w tym trochę treningów skokowych (zazwyczaj po dwie osoby), BOJ i delikwent (rodzice) nabywa konia. Którego pomaga wybrać i nabyć oraz także testuje - właścicielka stajni. Właśnie parę dni temu przybył kolejny. To jest wzruszający widok. Wyraz twarzy dziewczyny, ilość czasu i troski poświęcanych "nareszcie własnemu", postępy z dnia na dzień. Ten rok spędzą na regionalkach, w przyszłym klub (już się zanosi) będzie potrzebował licencji ogólnopolskiej. Ale owszem, pewien koń nic nie robił cały rok (właścicielka się rozmnażała) i jakoś nic mu. A nawet rzadko bywała (ciąża zagrożona). Teraz wracają do swoich zajęć. Jest też dziewczyna "bardzo samodzielna" - jej wybór, uczy się na własnych błędach 🙁. Inna wymarzyła sobie fryza. Na szczęście dała się przekonać do kastracji. Trochę szkoda, bo bardzo urodziwy, ale by ją rozniósł. A tak - pomalutku się dogadują.
A co do smalcu: zaliczyliśmy taki kryzys, że córka sobie... marchewki odmawiała, żeby dla konia była.
ikarina, Ty nie jesteś dziewczyna a baba-oby-niedługo-dzieciata 😂
cxzardasz, ależ oczywiście, że są ludzie, którzy sobie odejmują, żeby dzieciaki miałby na sport 😂 znam conajmniej kilkunastu rodziców, którzy biorą dodatkowe etaty (niedosypiają), jedzą byle co, biorą kredyty, sprzedają samochody, żeby dziecko umożliwić lepszego trenera, lepszy sprzęt, lepsze zawody. I wcale nie mam tu na myśli jeździectwa. Nie tak dawno znajomy organizował zbiórkę na wyjazd syna na międzynarodówkę w karate. Bo dzieciak ma możliwości i chce, a ich nie stać - więc faktycznie żrą chleb ze smalcem, żeby było ich stać.
nie wiem ile zarabiasz i w to nie wnikam, ale my przy własnej malutkiej działalności mamy takie sytuacje, że jednego dnia mąż przywozi 10 tysięcy, bo sprzedał silnik, a w innym miesiącu mamy niecałe 4 tysiące na cały miesiac. i nie wiem, stać mnie? nie stać? raz mnie stać a raz nie. i szczerze mówiąc jeśli moja córa będzie chciała się uczyć jeździć- jednego miesiąca opłacę jej to "na spokojnie" a innego... będę niedojadać, żeby mnie było stać. i uważam to za zupełnie normalne.
nie wiem czy masz dzieci, ale dla mnie poświęcenie dla zachcianki jest absolutnie normalna sytuacją. Zwłaszcza jak dziecko ma do czegoś zacięcie. co innego zachcianka "chcę się uczyć języków" czy "chcę uprawiać sport" a co innego zachcianka "kup mi szybowiec".
ale ja też nie ukrywam, że na wielki sport na pewno mnie stać nie będzie. Natomiast na taki na poziomie rekracyjnego uprawiania jeździectwa-postaram się. ale ja jestem czub i bardzo bym chciała, żeby moja córka jeździła, więc jeszcze w brzuchu będąc dostała źrebaka szetlandzkiego, który rośnie razem z nią 😂
Halo też niezła opcja 😂 miałabym... przystojnego przysposobionego wnuka 😜
ale ja też nie ukrywam, że na wielki sport na pewno mnie stać nie będzie. Natomiast na taki na poziomie rekracyjnego uprawiania jeździectwa-postaram się. ale ja jestem czub i bardzo bym chciała, żeby moja córka jeździła, więc jeszcze w brzuchu będąc dostała źrebaka szetlandzkiego, który rośnie razem z nią 😂
😍 To miłe akurat ale tego szetlandka to przy domu trzymasz bo pewnie nie w pensjonacie koszta sa wtedy troszke inne.
Nie neguje tez tego, ze czasem są "słabsze momenty" ale nie powinny byc wyjściowe. Czyli stac mnie tylko na chleb ze smalcem ale co tam kupie sobie/córce konia.
cxzardasz, przy domu, tak. Jak córka podrośnie i się wkręci, to chciałabym kupić jej bardziej "sportowego" kuca i już go wstawić w pensjonat i trenera. ja nie jestem trenerem, mogę przekazać jej podstawy, ale nie więcej, bo sama nie potrafię.
nie sądzę, aby na konia się porwała np samotna matka pracująca za 1200 w markecie. jasne, że rodzice często nie znają realnych kosztów, ale też nie róbmy z nich idiotów, którzy sądzą, że konia utrzymają za 100 zł 😉
Isabelle, dwóch 😀 Ale się tak nie śmiej - bo młody nawet w stosownym wieku dla Domi, se se. Jak już przy swatach jesteśmy, to kiedyś (w wózkach jeszcze) "zaręczyliśmy" córkę z synem kolegi po fachu mojego męża. Dziś ten chłopak jest "wiodącym zawodnikiem". Nasza - dopiero zaliczy pierwsze oficjalne starty. Ale my... mamy z kolei inne priorytety co do znaczenia rodziny. Integralność rodziny jest ważniejsza niż sport. Ważniejsza także niż finanse. Gdybyśmy zdecydowali regularnie rozbijać rodzinę na rzecz sportu, czy też mojego wyuczonego zawodu (ciągłe wyjazdy, praca w różnych miejscach), owszem, wszyscy bylibyśmy w innym miejscu pod względem "kariery". A tak - jest jak jest. Zamiast SPORTU - jakieś tam drobne "rzeźbienie". Ale za to rodzina - odpłaca za wszystko. A stajnia jest miejscem jedności a nie rozbicia. edit: pomyłka imienia, bez pomyłki młodej osoby 😡
ushia, u nas jest tak, że ja mam swojego konia. Ojca dziewczyna ma już swojego konia, a jemu się włączyła lampka, że w sumie konie to fajne są i można sobie po lesie powozić tyłek (zapalony przyrodnik), a w dodatku jeżdżą sobie razem, to już w ogole fajnie, bo spędzają więcej czasu razem. Nie jestem w stanie wpłynąć na decyzję o kupnie konia, to już postanowione, że konia kupuje, a moja w tym głowa, żeby kupił względnie łatwego, opanowanego tuptusia, który swoje w życiu widział, i który nie zepsuje się AŻ tak szybko. Trochę patowa sytuacja, wokół nich sami "znawcy", ja mieszkam trochę za daleko.
Smok, harleya nie chce, bo to hałas robi, on chce na łono matki natury. Ryby i łażenie o własnych nogach z lornetką i aparatem już nie wystarczają. A co własny koń , to własny, przecież nie trzeba być zależnym od innych głupich ludzi i płacić im za konia, można inwestować w swojego.
Teraz hiciorem są motocykle elektryczne . 🤣 Albo jedzie tak że go nie słychać ,albo włączasz system audio i wydaje z głośników gang silnika i masz harleya. 🤣
nie sądzę, aby na konia się porwała np samotna matka pracująca za 1200 w markecie. jasne, że rodzice często nie znają realnych kosztów, ale też nie róbmy z nich idiotów, którzy sądzą, że konia utrzymają za 100 zł 😉
chcesz sie zalozyc? 😎 wprawdzie nie dla dzieci, a dla mnie i na spolke, ale jest
i nie chodzi o to, zeby tylko milionerzy mieli konie - tylko zeby myslec
a czesto rodzice uwazaja ze JEDYNY koszt utrzymania konia to pensjonat i ze na poziomie rekreacyjnym dzieciak po roku w szkolce moze jezdzic sam "bo to nie sport" rownie czesto nastolatki placzace ze zli rodzice nie chca kupic konia nie biora pod uwage tych pozostalych kosztow
a juz ostatnio to jakas masakryczna moda na przydomowe "stajnie" - a co tam, mamy ogrodek, na boks garaz sie przerobi i znika nawet koszt pensjonatu tylko pojawia sie problem obornika codziennego obowiazku, zapewnienia paszy i milion innych o ktorych zwyczajnie nie maja pojecia
ja rozumiem az za dobrze pragnienie posiadania WLASNEGO konia - czekalam na to 20lat, jakies 18 za dlugo, cholerne 216 miesiecy na szkolkowych rekreantach, ponad 6500dni kiedy dorwany z przypadku kon po prostu prawidlowo reagujacy na pomoce wydawal sie interczempionem i osmym cudem swiata. Lata w czasie ktorych moglabym sie o wiele wiecej i szybciej nauczyc. Lata w ktorych musialam patrzec jak moja praca wlozona w konie idzie z dymem Ale w tym czasie widzialam tez ludzi fantastycznie jezdzacych - na JEDNYM koniu. Wsiadali na innego i nic. Nemo. Bo za wczesnie dostali swojego. Bo nie zdazyli nauczyc sie ogolno-konskiego, znaja tylko dialekt tego konkretnego konia I znowu wychodzi ze dzierzawa jest swietnym rozwiazaniem - bo cudownie jest uczyc sie na dobrze zrobionym, nieprzemeczonym, niezatluczonym koniu. Ale rownie dobrze jest uczyc sie od roznych koni 😉
a w kwestii "stac czy nie stac" - pojecie wzgledne ludzie generalnie nigdy nie uwazaja ze maja wystarczajaco duzo pieniedzy kwestia tego na co chca je wydawac, a z czego sklonni sa zrezygnowac
jako matka wiem, ze jezeli moje dzieci beda chcialy realizowac jakas pasje to stane na glowie zeby im to umozliwic co nie znaczy niestety automatycznego "tak, kupimu konia/skuter/paralotnie/niepotrzebne skreslic"
Hej, Moderator nie śpij proszę. Ktoś tu jedzie off top'a bez trzymanki i wstydu.
eee, a może tak jakieś "proszę", czy coś w tym stylu? Kulturka po zbóju 🤔 Nie siędzę tutaj 24/7 to raz, a dwa - nie uważam tego za wielkiego OT, cały czas dywagujemy o chęci/niechęci kupna konia dziecku i jest to bardzo ciekawa dyskusja [/quote]
Dyskusja jest rzeczywiście ciekawa. Różne poglądy, podejścia i doświadczenia. Dlatego właśnie warto trzymać się tematu a nie puszczać wodze rozgadania. Przy okazji: magiczne słowo "proszę jak najbardziej znalazło się w treści mojej uwagi. Zobacz, proszę, mój wpis.
dla mnie poświęcenie dla logicznej pasji - zachcianki dziecka jest tez normalne, Bardziej nienormalne jest ze rodzice WCISKAJĄ dziecku cos czego nie chce. Wożą na konie, tenisy, karate, ch.g.w co jeszcze a zblazowany dzieciak ma to w d.
Pamietam jak byłam w podstawówce - dwa lata medziłam matce o szkole muzyczna, - tak - medziłam o skrzypce - łącznie z tym ze sama sobie takie zrobiłam z deski. W końcu matka mnie zaprowadziła, dostałam sie... Zrobiłam 2 lata w jednym 😲 😲 Przez 4 lata wymagało to od niej mega poświęceń - wożenia (to było 30 lat temu!!!) do miasta, koorydnowańie obiadu, wszystkiego pod moja szkole.. Potem wykrzaczylo mi sie zdrowie i wszystko padło.... Ale wg mnie nie zbyła mnie, nie olała, ale pomogła...
Teraz stojąc przed wyborem dla mojego dziecka testowałam pól roku - ze moze muzyczna szkola, moze sportowa itd. Oczywiście nie po mojej myśli bo ja leniwą a stałabym sie kierowca dziecka... Ale dałam możliwość, pytałam, pokazywalam, pokazałam. Nie - ok, szkola normalna, najbliższa. Gdyby jednak był zapał, talent, chęć - poświęciłbym sie.