Forum konie »

Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?

Wrocław
1 miesiąc:
pensjonat 750 zł
pasza ok 100 zł
cortaflex 120 zł
wit e, selen 80 zł
kopyta 60 zł
razem 1110 zł

dojazd codziennie  miesiąc 320 zł
co 6 mcy zęby, odrobaczanie, szczepienie

dodatkowo - nieprzewidziane wydatki weterynaryjne, sprzęt, koszty zawodów
ahawa, niestety to standardowe ceny pensjonatów z dobrymi warunkami w Warszawie 😉 Może 1600 to sporo, ale i tak poniżej 1200 ciężko o dobre miejsce dla kopytnego 😉


dokładnie, zresztą była to jedna z najlepszych stajni.
Okrutne sumy tu padają,aż sama podliczę.

czyli przy ogromnym podkreślam wkładzie własnej pracy latem koszt roczny podstawowy do 2 tys na konia.



Tez w lubelskim trzymamy 2 konie w przydomowej stajni. Mamy swoje łąki, słome zabieramy sasiadowi z pola, owies kupujemy. I utrzymanie jednego konia kosztuje nas równiez ok 2000 rocznie
LSW, tylko czy macie halę? jakie podłoże na ujeżdżalni? jakie suplementy dodajecie do paszy?  ilu macie stajennych? jakiej klasy trenera?


no właśnie. Można utrzymać konia za takie pieniadze ale bedą to czysto rekreacyjne  konie do wycieczek w teren
LSW a liczysz koszty paliwa, pracowników, opłat za energię, wodę etc. etc. etc. Te 2000 to chyba mega uproszczenie  🤔
Trzcianka

Pensjonat : 450 zł
Kowal : 50zł co 6-8 tygodni.
Witaminy, marchew , jabłka : 100 zł
Weterynarz w ostatnim czasie : 450 zł
 
Jeszcze dochodzą dojazdy około 500 zł  🤣
Troszkę tego jest , a Panda nie chodzi jeszcze po siodłem ...
Od wakacji jeszcze dojdą treningi 😀


Pozdrawiam
Nijak nie można zestawiać z sobą utrzymania konia u siebie i w pensjonacie. Jeśli koń u siebie trudno wydzielić koszta mediów, koszta amortyzacji budynków i sprzętu no i własną pracę, o której często kazdy zapomina. A nawet 1 koń to minimum średnio 1h dziennie (nie licząc jazdy). Jak policzyć to wg jakiejś stawki np. 10zł/h to już dochodzi nam 3650zł dodatkowo rocznie.
Hm...
Poniewaz mój kon raczej jest rekreacyjny, to moje wydatki to pikuś przy niektorych 😉, ale te 8 tysiaków na rok z palcem w nosie (jesli nie stana się rzeczy nagłe, a nieprzewidziane oczywiście). I tak sobie patrzę. 8 tysiakow. Wycieczka na ciepłe wyspy roczek w roczek spokojnie 😎. Problem polega na tym, że kiedys sprobowałam kilku miesięcy bez konia (wtedy jeszcze dzierżawionego) - nie wiem jaki miałam cel 🤔, ale postanowiłam sie odzwyczaić. Mogłam kupowac ciuchy, chodzić do fryzjera, odkładac na fajne wakacje. Ale wcale mnie to nie cieszyło.
Nic, zero. Tylko latałam na zawody, od jednej stajni do drugiej. Kretyństwo totalne. 🤔wirek: Od tamtej pory nawet nie próbuję się "odzaleznić".
Mam konia, pracuję, wydaję kasę na konia.
😅
omnia wiele osób nie liczy - ja po jednej szybkiej kalkulacji zaprzestałam, przez 10 lat posiadania raczej 'mało awaryjnego' konia zobaczyłam w stercie obornika równowartość kawalerki w Warszawie  🙄
Ale jak się policzy, można stwierdzić: Kurczę, jaka jestem dziana. Wydaję tyle kasy na hobby  🥂
Ano ano, a jak do tego dodasz wolny czas jaki można byłoby codziennie spożytkować na inne fanaberie to już w ogóle człowiek może się podłamać 😉

A nie daj Boże okaże się, że na horyzoncie oprócz koni pojawiają się inne pasje  😵 😵
W moim życiu przewinęły się również inne pasje, równie drogie i pasjonujące jak jeździectwo, ale jednak konie zawsze wygrywały.

edit: literówki
Serio, lepiej nie liczyć, bo tylko się człowiek stresuje 😀
Ja zawsze jak dostaje pieniądze to wolę je wydać na konia(co z resztą zawsze robie 😉 ) niż na nowe ciuchy/kosmetyki... A gdyby tak policzyć to kurcze faktycznie byłoby "życie jak w Madrycie" bez żadnych problemów typu, muszę sobie kupić buty, ale... a d*pa kupuje napierśnik itp :P

Tylko co ja niby miałabym robić bez koni? Umarłabym z nudów, albo uprawiałabym clubbing - od imprezy do imprezy... Ewentualnie... Nie no nie widzę alternatyw 😉 umarłabym z nudów i już 😉
No właśnie,ja w tej chwili swoje konie widzę jedynie w weekendy,i na prawdę na studiach mi się NUDZI. Już myślałam,żeby szermierkę zacząć uprawiać ale za niska jestem. Szukam alternatyw na te 5 dni w tyg bo szlag mnie trafia. Przez kilka lat miałam do pojeżdżenia codziennie min. 2 konie,teraz nie mam nic do roboty. KOSZMAR. Jeśli chodzi o liczenie - wolę nie.Jeszcze dostanę zawału serca.
LSW, tylko czy macie halę? jakie podłoże na ujeżdżalni? jakie suplementy dodajecie do paszy?  ilu macie stajennych? jakiej klasy trenera?
no właśnie. Można utrzymać konia za takie pieniadze ale bedą to czysto rekreacyjne  konie do wycieczek w teren

po pierwsze to wyraznie jest napisane, ze w przydomowej stajni. moj koszt jednego konia w przydomowej stajni to 150zl (bez kowala i szczepien). nie mam stajennego, karmie, sciele i wypuszczam sama, mam goscia co raz w tygodniu przychodzi wyrzucic gnoj. kowal raz na 6- 7 tyg 150zl. poza sezonem 50.  czas poswiecony na podstawowa obsluge konia to znacznie mniej niz godzina. ja mam dwa konie w stajni i samo oporzadzanie zabiera mi bardzo malo czasu. w zimie dluzej bo musze wode nosic.
suplementy daje sie w zaleznosci od potrzeb konia, jesli koniowi nic nie brakuje to nie trzeba ich podawac.
i nie rozumiem, dlaczego nie mozna startowac majac konia w przydomowej stajni? trener w tym roku bedzie do mnie dojezdzal, ujezdzalnia bedzie piaskowa, drenowana. owszem to podniesie moje koszty, ale nadal beda znacznie mniejsze niz utrzymanie konia w hotelu. a najwazniejsze, ze mam konia na oku, wiem co i ile je, ile jest na dworze, wiem, ze nikt nie grzmotnie go widlami, widze czy cos mu nie dolega. nawet jak nie mam czasu jezdzic- ty nie pojedziesz do stajni wcale. a ja codziennie wiem co sie z koniem dzieje.
Nijak nie można zestawiać z sobą utrzymania konia u siebie i w pensjonacie. Jeśli koń u siebie trudno wydzielić koszta mediów, koszta amortyzacji budynków i sprzętu no i własną pracę, o której często kazdy zapomina. A nawet 1 koń to minimum średnio 1h dziennie (nie licząc jazdy). Jak policzyć to wg jakiejś stawki np. 10zł/h to już dochodzi nam 3650zł dodatkowo rocznie.
dla mnie, czas spędzony w stajni, to najmilsze chwile dnia. Potem musze leciec do pracy, obowiazki, terminy. A tu się odprężam, relaksuję, i moge sobie z konikiem pogadac.
Wiem, że dla niektórych obsługa konia to słaba przyjemnośc. A ja wolę miec konia blisko i sam przy nim robic, niz widziec go raz w tyg w pensjonacie.
LSW ale nikt nie mowił że nie lubi obsługiwać swojego konia- myślę, że było to raczej w konteście czasu spędzonego na obowiązkach związanych z praca przy koniu versus czasem przeznaczonym na pracę zarobkową.

Dla przykładu spotkałam się z praktyką, że weterynarze biorący kasę za dojazd do konia (na wieksze odległości) liczyli sobie nie tylko za 'beznzynę', ale również za czas dodatkowy poświęcony na dojazd, a w którym mogliby obsłużyć większa grupę pacjentów w Warszawie.
LSW, nie napisałam, że obsługa konia to męka 🙂, Jednak gdybyś to nie Ty robiła a ktoś inny to tak należy wycenić własną pracę. Lub inaczej- gdybyś ten czas poświęciła na pracę.
katija, domyślam się, że codziennie nie zajmuje Ci tyle czasu stajnia, ale starałam się wyciągać średnią. Ja mając 2 konie u siebie łącznie w ciągu dnia spędzałam ok 40 minut na karmienia, wyprowadzanie, ścielenie, noszenie wody itp. Ale w soboty schodziło się dłużej, jak chciałam zagrabić okolice stajni z siana, pozbierać kupy z wybiegu, pojechać po siano czy owies. Osoby mające własne zbiory w czasie sianokosów poświęcają przecież wiele godzin. Ot, taka średnia kalkulacja.

Bjooork dokładnie, pisałyśmy w tym samym czasie.
bera7, zgadza sie, tylko, ze moim zdaniem tego czasu nie powinno sie przeliczac na roboczogodziny, poniewaz te obowiazki wykonuje sie w swoim czasie wolnym. czyli nie pracujesz zawodowo krocej, zeby isc do koni. w tym czasie wolnym i tak bys nie zarabiala. wrecz mozna powiedziec, ze jestes do przodu o kase, ktorej nie musisz komus placic za to 😉
Zgadzam się z katiją,obrządzam przed pracą,zawsze wstaję sobie wcześniej,piję kawkę i zanim zacznę się wybierać do pracy-idę do koni.Zajmuje mi to maksymalnie 10 minut z pieszczotami ale robię to tak wcześnie by w razie W mieć czas na reakcję lub akcję ratowniczą.Dla przykładu kiedyś poszłam ,,na styk"" a tam klacz zaklinowała się przy ścianie w czasie tarzania w boksie.Akcja ratunkowa jakieś 10 min ale gdyby dłużej-spóźnienie w pracy.
A popołudniu sprzątanie w boksach,ścielenie...itp pół godziny.Ale nawet mój niekoński małżonek kiedy wysiada z auta i konie czekają przy ogrodzeniu nie omieszka obejść samochodu i przywitać się z nimi.Takie chwile-bezcenne.
Mi codzienna obsługa 3 koni łącznie z wyrzucaniem obornika zajmuje łącznie ok. godziny czasu. I tego jako koszt nie można liczyć, bo to mój prywatny czas.
Ale np. sianokosy, czy zbiórka słomy, to są dodatkowe koszty prasy, paliwa, ludzi pomagających, ewentualnie jakichś częsci zamiennych typu noże do kosiarki, czy pazury do zgrabiarki. Czasami udaje się to niedużym kosztem, bo jest super pogoda, ale czasami mota sie człowiek z sianem po kilka tygodni, bo ciągle spadnie deszczyk jakis i nie można dosuszyć siana, więc jest przewracanie ciągłe, a to podnosi koszty. Ale i tak w gólnym rozrachunku wychodzi taniej niż gdybym miała to siano kupić, czy zapłącić za nie w cenie pensjonatu.
Kosztów wody i prądu chyba nie da się tak dokładnie policzyć, bo to wszystko na jednym liczniku jest z domem i całą resztą, ale nie są to wysokie koszty.
bera7, zgadza sie, tylko, ze moim zdaniem tego czasu nie powinno sie przeliczac na roboczogodziny, poniewaz te obowiazki wykonuje sie w swoim czasie wolnym. czyli nie pracujesz zawodowo krocej, zeby isc do koni. w tym czasie wolnym i tak bys nie zarabiala. wrecz mozna powiedziec, ze jestes do przodu o kase, ktorej nie musisz komus placic za to 😉


Ale praca zawodowa musi być też taka, żeby ten czas poświecić dla koni. Ja np. pracowałam w firmie, gdzie normą były wyjazdy o 5-6 rano i powrót 18-20. Często też podróże 2-3 dni poza domem. Nie zawsze człowiek ma posadkę 8-16 😉.
Tak samo jak ma sie swoją firmę. Ciężko wtedy czasem pracować "od -do".
Oczywiście zgadzam się, że praca przy własnych koniach to przyjemność i też do tego dążę by konie mieć znów pod domem, co nie zmienia faktu, że tzymając konie w pensjonacie płacimy właśnie za tą pracę, którą ktoś wykonuje za nas i stą moim zdaniem nie powinno się zestawiać kosztów.
Ok fajnie jest mieć taką prace, którą można pogodzić z posiadaniem konia pod domem. Ale niestety nie każdy ma ten luksus- ja zdecydowałabym się na konia pod domem tylko i wyłącznie w sytuacji, kiedy wiedziałabym, że będzie on pod stałą opieką- tj. cały czas ktoś będzie na terenie stajni, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zwierzak siedziałby z powodu mojej pracy cały dzień zamknięty w stajni tudzież bez dozoru na padoku.
Mam konie w domu (10szt) i często usiłuję się doliczyć tych kosztów chociażby po to aby skalkulować koszt pensjonatu.
Mój sposób liczenia:
pasza:
słoma 0,2zł/kg dziennie 15kg na konia
siano 0,3zł/kg dziennie 15kg na konia
owies 0,6zł/kg dziennie 3kg na konia
suma: 288,3 na konia

dlaczego tak dużo słomy i siana ? Bo tak to w rzeczywistości wygląda przy dużych boksach i koniach przebywających w stajni ok 18 godzin. Uwzględnia to również częściowo straty (zawsze znajdzie się jakiś podejrzany balik który lepiej wywalić). Siano mam swoje ale ponieważ nie umiem policzyć kosztów amortyzacji maszyn, robocizny i nawozów przyjmuję najniższe koszty zakupu paszy jakie są w rejonie.

Dalej: oświetlenie ujeżdżalni : 5 zł/ha, średnio 3 godz dziennie tj około 45zł na konia miesięcznie (koszty wyłącznie prądu)
Praca: liczmy 3/4 etatu bo to jest ok 28godzin tygodniowo (1500netto czyli ok 2500z zusem i podatkiem) to wychodzi 250zł na konia
Razem: 538,3

a gdzie inne koszta ? prąd pozostały, woda, jakiekolwiek naprawy, dosypanie piasku na ujeżdżalnię czy padoki, naprawa zjadanych ogrodzeń itp.

Koszt pensjonatu to 700zł i jak ktoś twierdzi że to dużo to mam ochotę ugryźć. I cieszę się że stajnia to moje hobby a nie źródło dochodów
fabapi, Twoje rozliczenie jest wg mnie bardziej miarodajne. Często nie liczymy np. pradu, na 1 konia może to nie jest wielka suma, ale przy kilkunastu już robi różnicę. Często trzymamy końskie rzeczy aby nie gniły w domu, ale jak chcemy mieć siodlarnię i ja ogrzać to koszty rosną. Nie liczymy ogrodzeń, a przecież to też kasa i zwykle co kilka lat wymaga modernizacji/konserwacji co daje kolejne koszty. Koszty podatków za ziemię. W mojej gminie to ok 50zł/ha/rok. Jak mamy dużo pastwisk to kolejna kasa.

Ja mając kiedyś konie pod domem prowadziłam zeszyt i zapisywałam w nim oprócz tego co koń zje i kosztów wetowych każdy koszt związany z stajnią i dobrem konia. Wpisywałam tam też zakup środków pielęgnacyjnych, ale nie np. siodła czy sprzętu do jazdy.
Wtedy wychodziło mi około 250-300zł miesięcznie przy sredniej rocznej. Ceny pensjonatu w mojej okolicy wynosiły ok.500zł. To co koń zjadał + słoma kosztowało ok 150zł. Reszta to inne koszty.
jakby nie patrzeć wydaje mi się że konia w  PORZĄDNYM pensjonacie bez treningów (bo np. u mnie za  treningi płacę całe 1000zł) cieżko  utrzymac konia poniżej 1200zł

i kupując konia trzeba liczyc czy jest się w stanie wydawać w nagłej potrzebie (choroba/kontuzja) 1500zł. Ale można zrobić tak jak ja:  będę dzierżawić konia 2 razy w tyg. dobrze jeżdżacej osobie z jazdami TYLKO Z MOJĄ TRENERKĄ za 1/3 kosztów utrzymania.
...a mnie się wydaje ktosia, ze ty naprawdę z warszafffki jesteś 😎
...a mnie się wydaje ktosia, ze ty naprawdę z warszafffki jesteś 😎


i chyba z Łazienek niedawno ją wyrzucili 😉
..trochę z pijstacjową mi się kojarzy  😉 z volty 😁
... i ze ŚK gdzie ślad po niej zaginął 8.01.11 - a tu się zarejstrowała jak widać jako "ktosia" 9.01.11
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się