Derki HORZE u nas w stajni ma je 6 koni i tylko 1 przetrwala zime, material jest tak ,,delikatny" ze derki dra sie przy pierwszym zlapaniu zebami, dziewuchy pokupywaly juz avalanche znowej kolekcji i wytrzymaly cale 2 dni i do smieci bo nawet zszywac nie ma co 🤔 moje 2 tez uamrly w klach kolegow 😵
A nie, moje akurat przeżyły i to zarówno zimowa Cozy (swoją drogą genialna derka) jak i avalanche - podszyta polarem. I koń nie dość, że się wiecznie tarza to jednak kumpli na padoku też mam zaczepiających...
Dla mnie jednym z większych bubli okazało się ogłowie Hooksa, skórzana masakra - pomarszczone, twarde, szerokość pasków nie dopasowana do szerokości szlufek, z dnia na dzień coraz brzydsze...
Polary Horze, które tak zachwalałam nie przetrwały do końca zimy. To samo z ochraniaczami nocnymi tej firmy - 4 miesiące i nie ma co zszywać 🤔 O dziwo zimówki są super.
Rurkowe ogłowie Euroriding - w kilku miejscach czarny 'wierzch' się zdarł po kilku miesiącach.
Popręgi Prestige ujeżdżeniowe - jeden mi pękł, w drugim urwało się metalowe kółko pomiędzy nogami.
[quote author=Karla🙂 link=topic=1956.msg161976#msg161976 date=1233397377] czaprak loesdau zwykly klasyczny za 40cos zlotych- po pierwszym praniu odpadla ozdobna lamowka, zeszmacil sie starsznie, strasznie sie go kurz czepia, srednio przyjazny dla grzbietu konia [/quote]
Mi się lamówka trzyma, lekko się zmechacił, ale poza tym ok 😉 Co prawda nie najlepiej wchłania pot, no aleee... czego wymagać. Mam go od dwóch lat i dalej się jako tako spisuje 🙂 Ciężko wymagać cudów niewidów za taką cenę 😀 (ja kupiłam jeszcze po starej cenie-37zł bodajże)
A ogłowie HKM'u mam, co prawda skóra na np. paskach policzkowych jest taka "porowata", ale ogólnie miękka i przyjazna dla konia. Naczółek - oczywiście - ogromny 😀
a ja nigdy nie byłam zadowolona z jakiejkolwiej rzeczy firmy HKM. No, może poza batem bdo lonżowania, reszta poniżej jakiegokolwiek poziomu. Derki tak delikatne, że koń zębami drze przy pierwszym założeniu, rękawiczki po 3 jazdach do kosza, kantar miał wytarte okucia już po kilku tygodniach, a pruć zaczął się niedługo później (te 'no name' za 25zł są lepszej jakości..) Jeszcze żadna rzecz tej marki mnie nie zadowoliła i nie polecam nikomu 🙄
Derka polarowa HKM 😫 jeden, wielki bubel. Nie wiem czy trafiłam na jakiś felerny model, ale po niecałym tygodniu poszedł pas na klatce piersiowej, a na padoku przy tarzaniu poszedł ten podbrzuszny 🤔
Najładniejsze i prawdopodobnie najbardziej spotykane sztylpy skórzane (tzw. oficerkowe) Hippica. Są śliczne, jednak już po miesiącu, a nawet niecałym psuje się suwak, pękają szwy, odrywają się gumki... Mam je już co prawda kilka lat, ale co chwilę lądują u szewca albo o suwak, albo o szwy...
A ja właśnie tez posiadam sztylpy oficerkowe z Hippiki i nie wymieniłabym na żadne inne kocham je wielka miłością 😀 Mam je jakoś od dwóch lat ,bardzo dużo używam ich jakoś od 10 miesięcy i dopiero wczoraj umarł mi suwak w jednym z nich, a jak do tej pory zero problemu nawet gumki jeszcze się nie wytarły 😉 Sztyblety też mam z Hippiki dłużej niż czapsy, chociaż już trochę są przeciorane( czego one nie przeżyły błoto, śnieg, gnój, jazdy, kałuże) to tez kocham je wielka miłością wygodne ładne i się na rozkleiły a nic nic takiego, ale to chyba jakiś jeszcze stary model jak nie oszczędzali tak na wszystkim 😉
Wcierka chłodząca Hippiki. Mój koń dostał od niej zapalenia skóry... Ochraniacze Masta tylne, po roku strasznie się zeszmacił neopren. Najwyżej na padok się nadają. Choć muszę przyznać, że rzepy i szwy bez zarzutu.
ja mam kilka derek HKM'u (z 3?) i wszystkie sie dzielnie trzymaja 🙂 nie spodziewalam sie zbyt duzo po tej firmie, ale az mnie to zaskoczylo. kobyla chodzi na pastwisko z 15 innymi konmi i zadnych zniszczen 😉 chociaz ochraniaczy tej firmy bardzo nie lubie 🤔
A ja właśnie tez posiadam sztylpy oficerkowe z Hippiki i nie wymieniłabym na żadne inne kocham je wielka miłością 😀 Mam je jakoś od dwóch lat ,bardzo dużo używam ich jakoś od 10 miesięcy i dopiero wczoraj umarł mi suwak w jednym z nich, a jak do tej pory zero problemu nawet gumki jeszcze się nie wytarły 😉
ja też używam już kilka lat i bardzo je lubię, jednak uciążliwe jest ciągłe zmienianie suwaka i naprawianie... 😉
Oglowia Pffif - jakosc straszna, sztywne, twarde ( wlozenie paskow w szlufki graniczy z cudem) Siodla Pfiff - mialam do czynienia z modelem beauty - oprocz tego, ze skoropodobny material zaczal odpadac (np. z klockow) to po poltora roku uzytkowania pekla terlica... Bryczesy Nowak Center - szare w kratke - kratka na udach sie wytarla 🤔
Dodam jeszcze sztyblety Pfiff. Wygodne nigdy nie były, po dwóch tygodniach musiałam doklejać podeszwę, ale jakoś służyły (sporadycznie, większość czasu lezały w szafie). Od wiosny znowu zaczęłam je nosić. Pojawiły się wyraźne pękniecia skóry (mimo konserwacji) no i zaczeły mnie obcierać.. Potwierdza to tylko opinię o tej firmie.
Dodam jeszcze sztyblety Pfiff. Wygodne nigdy nie były, po dwóch tygodniach musiałam doklejać podeszwę, ale jakoś służyły (sporadycznie, większość czasu lezały w szafie). Od wiosny znowu zaczęłam je nosić. Pojawiły się wyraźne pękniecia skóry (mimo konserwacji) no i zaczeły mnie obcierać.. Potwierdza to tylko opinię o tej firmie.
ALbo trafiłaś na felerną parę albo kupiłaś te ze sztucznej skóry. Skórzane szyte sztyblety Pfiffa noszę już trzeci rok i pomijając zdartą skórę na noskach( nie chciało mi się drągów nosić) trzymają się całkiem nieźle.
Ja bym jeszcze dopisała rękawiczki Roeckl na lato z siateczką, która błyskawicznie się rwie. Oraz bryczesy Kyron z długim lejem, w którym po niecałym roku średnio intensywnego użytkowania miałam piękną dziurę na 4 literach 🤔 Trochę mnie też rozczarował czaprak Euroriding piping, bo stracił kolor - niby nic takiego, ale dotychczas byłam przyzwyczajona, że rzeczy Eurostara są niezniszczalne (jak np. moje 10-letnie! bryczesy, króre wygłądają jak nówki). I kask Tattini z pasem tytanowym - kupiłam czarny kask, teraz jego kolor określiłabym jako sraczkowatobrązowy 😵
[quote author=nerunia link=topic=1956.msg607909#msg607909 date=1275565907] Dodam jeszcze sztyblety Pfiff. Wygodne nigdy nie były, po dwóch tygodniach musiałam doklejać podeszwę, ale jakoś służyły (sporadycznie, większość czasu lezały w szafie). Od wiosny znowu zaczęłam je nosić. Pojawiły się wyraźne pękniecia skóry (mimo konserwacji) no i zaczeły mnie obcierać.. Potwierdza to tylko opinię o tej firmie.
ALbo trafiłaś na felerną parę albo kupiłaś te ze sztucznej skóry. Skórzane szyte sztyblety Pfiffa noszę już trzeci rok i pomijając zdartą skórę na noskach( nie chciało mi się drągów nosić) trzymają się całkiem nieźle. [/quote]
Być może tak, ale w takim razie nie ja jedna. Moja koleżanka miała tą samą z nimi historię. A czy sztuczna czy prawdziwa nie wiem, ale zapłaciłam za nie coś około 120 zł.. w sumie za taką cenę mogła być sztuczna 👀
mi sztyblety Pfiffa rozwaliły się po 2 latach (popękały po bokach), więc chyba całkiem przyzwoity żywot jak na tą firmę. Jakość ogłowia tej firmy pozostawię bez komentarza 🙄
sztybletom Pfiffa, siodłom Pfiffa, wszystkiemu Pfiffa, mówimy nie! 😎 maść rozgrzewająca z Hippiki, która nie rozgrzewa, Czapsy z Colorado bodajże za 9 dych - poszedł zamek po paru tygodniach. Siodła Leo, te co sprzedają w Amigo za 800 zł, bodajże - wycierają się w tempie światła ochraniacze Norton - szmata chyba tyle 😉
Rękawiczki za 11zł z decathlonu - dwie jazdy i stały się dziurawe jak ser szwajcarski. Sztyblety z decathlonu - mam je już wprawdzie trzeci rok, ale pamiętam, że po dwóch miesiącach okropnie się rozczłapaly i nie wygladają ładnie. Aktualnie odkleja mi sie podeszwa. Decathlonowy smar do skóry - potrafi tylko matować, a tak po za tym słabo zmiękcza i nie chce wysychać -.- Czapraki Pfiffa - a fe! Pare razy w pralce i wygląda jak szmata. Zmechacony cały, lamówka również poprzecierana. Aktualnie służy do ciuchania w tereny. metalowe zgrzebło z decathlonu (okragłe) - po trzech miesiącach weekendowego uzywania starły się ząbki. Bryczesy Fair Playa - w krótkim czasie puścił szew w kieszonce. Lej na kolanie również nie wyglada pięknie (zamszowy). Uwiąz z decathlonu - b. szybko się zniszczył. Wyłażą włókienka, jakimś cudem odłamał się ten kawałek metalu przy karabińczyku, za który się ciągnie w dół. Ogłowia Pffifa - jedna wielka porażka. Termobuty Equipage - stopa nie zamarza tylko wtedy gdy włożysz 3 grube skarpety.
-Pad westernowy firmy Bonidos- po upraniu ręcznym w letniej wodzie puściła farba ze skór po bokach (pierwszy raz prane, nie szorowałam tych skór w ogóle), pan nie przyjął reklamacji, pad wygląda okropnie. Jak wiecznie brudny. -czapraki colorado, blade po paru jazdach na słońcu, jak deszcz złapał to kolor zlazł do reszty.
Po pierwsze - kaski JABU beta. Nie wiem, czy ja trafiłam na taki model, czy co, ale rozleciał się na rajdzie. Rajd zaczęłam w kasku, że było gorąco, przytroczyłam go do siodła. Na postoju okazało się, że został tylko styropian, mający chronić głowę, i zapięcie. Cała ta "skorupa" gdzieś odpadła. Puśliska Tattini - g*wno, jakich mało, rozleciały się po jakichś dwóch tygodniach, ale po dwóch jazdach poprzecierały się, dziurki się rozwaliły, a prawe stało się jakieś dłuższe od lewego 🤔 Jak jeszcze sobie o czymś przypomnę, to dodam 🙂
Zdecydowanie rękawiczki z Decathlonu. Te najtańsze, bodajże 8 czy 9zł kosztują. Po kilku jazdach się przecierają. Od pewnego czasu jeżdżę z wystającym z rękawiczki kciukiem, ale już niedługo... 😎 Sztyblety z Decathlonu. Te gumowe. Guma na holewce (ta, która ma ułatwiać zakładanie) strasznie się rozciąga. W zimę jest w nich BARDZO zimno, miałam wrażenie, że jadę bez butów, za to w lato strasznie gorąco. To samo sztylpy, też z Decathlonu. Na nodze wyglądają jak worek. Aha, i zacina się zamek.
Nie polecam HKM'owych oficerek. Po jednym sezonie są w stanie rozpadu, nie powiem, żebym na nie chuchała i dmuchała, ale rok to mogły chociaż wytrzymać...