Forum konie »

Potykający się koń

Podczas dwóch ostatnich jazd mój koń mocno potknął się w galopie tracąc rónowagę. Raz udało nam się uratować od upadku, bo siedziałam w siodle i jakoś go wycofałam. Za drugim razem koń galopował sam, z siodłem na grzbiecie (zeszłam na moment, bo chciałam zobaczyć, czy dokracza w kłusie, a on ruszył ostrym galopem), potknął się i upadł tak, że prawie przekoziołkował. Cud, że nic mu się nie stało. Zastanawiam się, czy te dwa potknięcia to zbieg okoliczności, czy może mają jakąś przyczynę. Może ktoś miał problem z potykającym się koniem i wie, jakie mogą by przyczyny takich kłopotów?
Tak, i przyczyną problemów była tzw. niezborność, zespół Wobblera czy jak tam ją jeszcze zwał, ataksja.
A koń w galopie potrafił wywinąć orła, choćby luzem sobie po padoku biegał.

Przewraca się u konia, o którym piszesz, przód, czy tył? Nie ma innych dziwacznych objawów? Jak koń podaje nogi? Nie buja się przy tym?
Potyka się przodem i opuszczona głowa ciągnie go w dół. Nogi podaje bez żadnych dziwnych zachowań. Odpada problem przerośniętych kopyt, bo kowal odwiedza go regularnie.
może to wynik zaburzenia równowagi?
jeśli nie ma przyczyn zdrowotnych, może być to zwykła nieuwaga. Polecam pracę z drążkami w kłusie i galopie. Na początek płasko leżące na ziemi, potem podniesione.
dla mnie nieuwaga oznacza jakieś małe potknięcie ale nie upadek choc kto wie
przyczyn może być bardzo dużo
czy wszystkie części ciała sa symetryczne - nie ma opuchlizn w okolicy łopatki  stawów itp ?

quanta - czy zespół wobblera dotyczy tylko odcinków szyjnych ?  🤔
Opuchlizn nie ma, gorzej z symetrią, bo po kontuzji z wczesnej młodości zostało mu skrzywienie w górnym odcinku szyi. To jednak nie jest przyczyną potknięć, bo koń był intensywnie użytkowany sportowo, więc pewnie wcześniej zostałoby to zauważone. Poza tym jedno potknięcie z tych, o których pisałam, było podczas galopu na prawo, drugie na lewo. Upadek zdarzył się, kiedy z dość dużą prędkością wpadł w ostry zakręt (nie mógł ściąć, bo omijał przeszkodę). Może to było przyczyną utraty równowagi?
Podczas dwóch ostatnich jazd mój koń mocno potknął się w galopie tracąc rónowagę. Raz udało nam się uratować od upadku, bo siedziałam w siodle i jakoś go wycofałam. Za drugim razem koń galopował sam, z siodłem na grzbiecie (zeszłam na moment, bo chciałam zobaczyć, czy dokracza w kłusie, a on ruszył ostrym galopem), potknął się i upadł tak, że prawie przekoziołkował. Cud, że nic mu się nie stało. Zastanawiam się, czy te dwa potknięcia to zbieg okoliczności, czy może mają jakąś przyczynę. Może ktoś miał problem z potykającym się koniem i wie, jakie mogą by przyczyny takich kłopotów?


Czy twoj kon ma tendencje do wieszania sie na wodzach? Konie ktore maja taka tendencje nie maja dobrej rownowagi w ruchu, czasami jak w jakims momencie im tej "piatej nogi" zabraknie to sa w stanie nie tylko sie potknac a nawet poleciec lbem w piach.
Jak po ciezkim treningu moj kon zaczyna sie potykac (a jest to bardzo rzadko) to dla mnie jest to znak ze jest bardzo zmeczony i wtedy mu odpuszczam i koncze jazde. Jak kon Ci tylko 2 razy potkna to jeszcze nic nie znaczy.
dla mnie nieuwaga oznacza jakieś małe potknięcie ale nie upadek choc kto wie
przyczyn może być bardzo dużo
czy wszystkie części ciała sa symetryczne - nie ma opuchlizn w okolicy łopatki  stawów itp ?

quanta - czy zespół wobblera dotyczy tylko odcinków szyjnych ?  🤔


Tak, bo jest to niestabilność kręgów szyjnych  🙂
Kurde, jak ja bym się zastanawiała, dlaczego moja konina się potyka, to już by miała 42 choroby. Moja zawsze potyka się na początku, jak udaje, że przeszkadza jej kontakt. Jak mam już ją " w ręku", to idzie jak burza i ani jej noga nie drgnie.
pokemon, dokładnie tak. Potraktowałabym to jako wypadek przy pracy, ale nie zaszkodzi obserwować konia. Teraz sezon halowy, może brak mu urozmaicenia i stąd mniejsza uważność.
Moja w terenie jak mocno parła na wędzidło potykała się.
Mój koń się nie tyle potyka, co przewraca. Już 3 razy sie przy mnie wywalił z galopu, a mam go dopiero 4 miesiące  🙄 Za każdym razem zrobił to na lonży, pode mną mu się nie zdarza. Tylko że on nie leci do przodu i na nos, tylko na bok- najpierw "ślizga" mu się zad, potem cały leci. Wygląda to dosyć przerażająco. Sporo nad tym myślałam i poczytałam co nieco i wydaje mi się, że w jego przypadku chodzi o sztywność- zawsze zdarzało mu się to przy pierwszym zagalopowaniu na lonży, jak chciał byle szybciej i strasznie się usztywniał. Dwa razy wywalił się na hali, raz na łące (inne konie sie tam nie przewracały). Teraz np. już swobodnie galopuje po hali i nic się nie dzieje, więc to chyba była wina sztywności i nie powyginania.

Z koniem opisywanym wyżej stawiałabym na nieuwagę jak biegł luzem i na zawieszenie na wędzidle pod siodłem. Jeździłam na takim koniu, który potykał się do czasu aż nie uruchomił zadu i nie podniósł przodu- potem problem zniknął.
Dzionka, jest też tak, że w miarę treningu, podstawiania i zebrania zadnie nogi stawiane są szerzej- wówczas trudniej o "rozjeżdżanie".
Ja na ostatniej lonży się trochę zestresowałam. Chłopak wesolutki i faktycznie cała lonża z równowagą miała niewiele wspólnego, ale w kłusie strasznie wyjeżdżały mu przednie nogi. Wyglądało to dosyć dziwnie, tak jakby przy mocniejszym postawieniu nogi łopatka nie wytrzymywała nacisku.... Podejrzewam, że histeryzuje i po prostu w tym miejscu było bardziej ślisko a on za mocno kładł się w zakrętach i nogi odjeżdżały. Ale od razu człowieka natłok czarnych myśli "od czego to?" albo "czy jeżeli tylko się ślizga to nic sobie nie naciągnie, nie wybije, nie wykręci? ".
paa to na pewno też  🙂

T&N znam twój ból, ja byłam przerażona jak mi się tak wyłożył parę razy. Na tej łące ślizgał się w jednym miejscu i właśnie tam wywalił (chociaż inny koń bez problemu w tamtym miejscu galopował), ale na hali to tak ni z tego  ni z owego, więc dało mi do myślenia...
Ja mam szczególne fobie, bo parę lat temu po takim odjechaniu zadu i wywrotce w galopie Winek wylądował w Rzecznej na nastawianiu miednicy, bo mu "przeskoczyła".
Zespół Wobblera to jednak dość rzadko spotykane schorzenie, więc nie wpadałabym od razu w panikę. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, to wtedy można skonsultować z wetem. Poza tym, ile lat ma koń, czy jest młody i ma prawo jeszcze nie miec równowagi, czy już raczej dorosły i tego typu "wpadki" nie powinny mieć miejsca?

Nota bene mam wrażenie, że koń, o którym napisała Quanta wrócił do nas do stajni (jeśli to ten sam). Na pierwszy rzut oka widać, że ma problemy. Jest bardzo ostrożny, jak wychodzi z boksu to często mam wrażenie, że nogi się pod nim uginają.
Niby rzadki, a jednak ja się spotkałam już z dwoma końmi ze stwierdzonym zespołem Wobblera.

Poza leczeniem prowadzonym przez lekarza wet był dużo lonżowany w zaokragleniu i po pewnym czasie było wyraźnie widać polepszenie.
znam konia, który bardzo czesto się potykał i również wywracał w galopie pod jeźdzcem
najprawdopodobniej przyczyną był cięzki przód, brak impulsu, wleczenie zadu za sobą i ogólna nieuwaga bo odkąd koń jakotako pracuje a nie przemieszcza się po ujeżdżalni to problem więcej się nie pojawił
Lanka_Cathar, no właśnie, teoretycznie rzadki, ale ja też znam dwa konie z Woblerem. U jednego objawiło się to w trakcie dorastania w tak silnym stopniu, że koń przestał panować nad zadem (bo owszem, Wobbler to uszkodzenie w rejonie kręgów szyjnych, ale objawia się w kończynach miednicznych), były problemy ze wstawaniem, niestety koń został uśpiony.
O drugim koniu rozmawiałam z dr Woźniakiem - on zresztą tego konia diagnozował. Mówił, że przez kilka lat praktykował w niemieckich stajniach i tam różny stopień tego schorzenia zdarza się u koni bardzo często, szczególnie u linii z mocnym inbredem, za dużych i za szybko rosnących koni i tego typu wynalazków hodowlanych.

Prosty test, jaki można zrobić przy podejrzeniu Wobblera, to cofanie konia - z ziemi, najlepiej na padoku, na hali (na korytarzu w stajni koniowi jest łatwiej znaleźć punkt odniesienia). Koń powinien cofać lekko, regularnie przestawiając nogi po przekątnych, również w miarę w jednym kierunku, bez chaotycznego wypadania zadem na obydwie strony. U konia z Woblerem kroki tylnych nóg nie odpowiadają przodom, nogi mogą się krzyżować, uciekać na boki, widać, że zwierzak nie do końca nad nimi panuje.

Nie twierdzę, że każdy potykający się koń ma Wobblera - ale jeśli to jest tajemnicze potykanie się prowadzące do wywrotki na prostym podłożu, takim, z którym radzą sobie inne konie, to warto sprawdzić ten temat (przy niezbyt mocnym problemie gimnastyka, jazda do dołu, wypracowanie mocnego grzbietu i zadu, który ułatwi poruszanie nogami, może pomóc).

Jeśli wywracanie dotyczy tylko pracy pod jeźdźcem i koń potyka się i przewraca przodem, to prawie na pewno kwestia braku równowagi, zwalenia na przód i słabej ręki jeźdźca (niestety, sama jeździłam kiedyś konia, który pode mną potykał się na każdej jeździe po kilka razy, pod swoim właścicielem i trenerem - nigdy).
Nie kwestionuję, że to nie jest Wobbler, ale z własnego doświadczenia wiem, że czasem właściciel/opiekun konia wyszukuje tysiące możliwych chorób, a okazuje się, że np. zmiana jeźdźca czyni cuda. Nie mówię też, że autorka wątku powinna dać konia do jazdy komuś innemu, bo sama nie umie sobie poradzić i mam nadzieję, że tak tego nie odbierze, ale może warto spróbować, jak koń będzie chodził pod innym jeźdźcem. Może jest popełniany błąd w jeździe, a być może koń nie ma jeszcze wyrobionej równowagi (to tłumaczyłoby np. wywalenie się bez jeźdźca w szaleńczym galopie). Jak koń pracuje na lonży?
Koń, o którym piszę to koń nastoletni z dużym doswiadczeniem w skokach, który podczas swojej kariery sportowej przewinął się przez ręce wielu weterynarzy, więc myślę, że gdyby to był Wobbler, to zostałoby to chyba wcześniej wykryte. Upadek bez jeźdźca zdarzył się w szybkim galopie na ostrym łuku, kiedy koń nie był jeszcze dobrze rozprężony (wcześniej stał cztery dni bez jazd, więc mógł być trochę sztywny, a do tego "niewybiegany"😉. Może to wpłynęło na utratę równowagi. Wcześniej potknięcia nie zdarzały się z dużą częstotliwością, jednak ostatnie dwa na kolejnych jazdach były niepokojące. Będę go obserwować na kolejnych jazdach. Jeśli potknięcia będą częste, trzeba będzie szukać przyczyn...
Koń, o którym piszę to koń nastoletni z dużym doswiadczeniem w skokach, który podczas swojej kariery sportowej przewinął się przez ręce wielu weterynarzy, więc myślę, że gdyby to był Wobbler, to zostałoby to chyba wcześniej wykryte. Upadek bez jeźdźca zdarzył się w szybkim galopie na ostrym łuku, kiedy koń nie był jeszcze dobrze rozprężony (wcześniej stał cztery dni bez jazd, więc mógł być trochę sztywny, a do tego "niewybiegany"😉. Może to wpłynęło na utratę równowagi. Wcześniej potknięcia nie zdarzały się z dużą częstotliwością, jednak ostatnie dwa na kolejnych jazdach były niepokojące. Będę go obserwować na kolejnych jazdach. Jeśli potknięcia będą częste, trzeba będzie szukać przyczyn...


To już jest coś. Może koń jest nieuważny (potknięcia), a upadek był spowodowany własnie połączeniem nadmiaru energii, chęcią wybiegania się i np. z jakością podłoża.
[quote author=T&N link=topic=1840.msg157812#msg157812 date=1233054692]
Ja mam szczególne fobie, bo parę lat temu po takim odjechaniu zadu i wywrotce w galopie Winek wylądował w Rzecznej na nastawianiu miednicy, bo mu "przeskoczyła".
[/quote]

Dopiero się dowiedziałam ciekawych rzeczy o moim (kupionym w ciemno i z litości) koniu: jest z Rzecznej i ma fabrycznie koślawy chód - może właśnie miednica ❓ Opowiedz, proszę, więcej o tym nastawianiu, może Felek powinien wrócić do fabryki na poprawki 😁
Lanka_Cathar, no właśnie, teoretycznie rzadki, ale ja też znam dwa konie z Woblerem.

Ja znam tyle wobblerowych koni, ilu koni nie zdołano zaklasyfikować do innych schorzeń. Mój jest jednym z nich.

Mój koń jest zresztą wielowątkowy, bo i w wątek "historia mojego k." jak i "niezdiagnozowane kulawizny" go wstawiłam. Moje śledztwo trwa od lata 2008 i póki co stan mam taki:

stadnina sprzedała za bezcen nieregularnego wałacha, kupiła go szkółka - bo tanio, przez lata był jeżdżony fatalnie - bo w szkółkach, jak mocniej zakulał z przepracowania, nikt go nie leczył - bo za drogo... i teraz mam cudownego konia - z litości. Jak go kupiłam latem 2008, ledwo chodził, a nikt nie wiedział o nim niczego - nikt nie chciał się przyznać do żadnej winy.

Przerwałam dochodzenie i zaangażowałam sztab weterynarzy. Dwóch z nich na pewnym etapie stwierdziło wobblera, bo chyba nie mieli już innych pomysłów. A mój koń coraz lepiej się rusza, pomógł kwas hialuronowy na uszkodzoną chrząstkę w kolanie, może też i suplementy diety oraz trening. Zaprzecza diagnozie.

❓ Nie sądzicie, że wobbler jest przereklamowany?
Jeśli wywracanie dotyczy tylko pracy pod jeźdźcem i koń potyka się i przewraca przodem, to prawie na pewno kwestia braku równowagi, zwalenia na przód i słabej ręki jeźdźca (niestety, sama jeździłam kiedyś konia, który pode mną potykał się na każdej jeździe po kilka razy, pod swoim właścicielem i trenerem - nigdy).

co w takim przypadku ćwiczyć? przejścia, koła, wolty, ósemki, praca na drągach w kłusie ? takie potykanie się występuje tylko w galopie na kole- takim powiedzmy na 3/4 niefachowo napiszę, placu 20x40. czy ćwiczyć na razie równowagę w kłusie i robić tylko zagalopowanie, parę foule galopu i kłus/stęp ?
RioBrawo, tak, i wszystko w bardzo spokojnym tempie.
Ja bym dodatkowo zobaczyła, czy koń idzie od piętki😉
Nie chce zasmiecac watku trzeszczkowego, bo pozniej ciezko bedzie znalesc informacje konkretnie nawiazujace do tamtego watku.
Caly problem jest opisany tutaj http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,150.msg1441623.html#msg1441623

I dopiska z dzisiaj ktora przenioslam z watku o trzeszczkach

Postepowalam dzisiaj 30 minut na oklep, zaklusowalam troche. Potknal sie dwa razy na oklep, wiec siodlo nie jest problemem (tak myslelismy). Zalozylam siodlo, poklusowalam, znow potknal sie dwa razy. Zawsze lewa noga. Jak jezdzilam na oklep to cos mu kilka razy przeskoczylo w lopatce (tak jak ja klikam palcami). Z drugiej strony byl taki luzny w klusie ze gdyby nie te nagle potkniecia to w zyciu bym nie podejrzewala ze moze go cos gdzies bolec.  W srode byl kowal, wiec kopyta nie sa dlugie. We wtorek byl fizjoterapeuta, wzial go na lonze, potknal sie raz, pozniej go wymasowal (co wygladalo dosc strasznie), i stwierdzil ze na plecach ma skurczone miesnie (muscle spasm). Zauwazylam ze jak stoi to nigdy nie prosto, miedzy tylnymi a przednimi nogami tworzy sie V, oczywiscie wyczytalam ze jesli kon nie staje nigdy rozno przodami to jest to spowodowane jakims problemem z kregoslupem ;s

Czy ktos sie spotkal z takim problemem? Co to moze byc? Da sie to wyleczyc? Jak narazie siedze i czytam, i po polsku i po angielsku.  🤔
A ja Ci już odpisałam w wątku trzeszczkowym i dzięki Twojej edycji mój post wygląda głupio...  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się