wesola? 🤔 Naprawdę bawi Cię cudze nieszczęście? No to gratuluję poczucia humoru. Mi jakoś nie jest do śmiechu, ratownikom raczej też nie było, a biednemu Emilowi szczególnie. Z resztą patrząc na zdjęcia- to cud, że w ogóle go wyciągnęli.
No wiecie co... wesoła nigdzie nie napisała, że bawi ją wypadek... Nie dorabiajcie sobie teorii spiskowej. Cała akcja jest opisana po fakcie, z dużym dystansem i poczuciem humoru, ja także uśmiechnęłam się wiele razy czytając tekst i taki był cel autora. Nikt nie cieszy się z cudzego nieszczęścia, trochę dystansu i czytania między wierszami.
Wydaje mi się, że chyba wszyscy - uczestnicy akcji i czytelnicy relacji - cieszą się, że finał był pomyślny. Historia opisana w zabawny sposób, więc dlaczego się nie śmiać? Gdyby skończyło się inaczej to co innego...
Opis sytuacji : koleżanka nie zaliczyła kolokwium, ćwiczeniowiec oddając koła, mówi o tym, że powinna je zaliczyć na konsultacjach. Koleżanka rozkojarzona, bo rozmawiała z kimś akurat o czymś, więc palnęła bez namysłu.
Ćwiczeniowiec : Niestety nie zaliczyła pani tego kolokwium, musi je pani zaliczyć w innym terminie, na konsultacjach Koleżanka : Ok, zdzwonimy się
Jak to mówią "fakt autentyczny" . Rozmowa: Ja: Co słychać? Pan: Niedobrze z koniem X. Ja: ??? Pan: Wczoraj go zabrali DO kliniki. Ja: ??? Pan: No, tak. Chyba z nim kiepsko, pewnie padnie. Ja: Ale jak to? Zdrowy był wczoraj... Co się.... O Boże! Pan: No nic z niego nie będzie, bo i siodło zabrali i oglowie i owijki. Wszystko. Ja: ....................
I teraz Happ End: Koń X pojechał NA kliniki. Czyli się szkoli. Ma się dobrze. Zdrów , jak koń. 😵
To może inny dialog. Też autentyczny. Na jazdę przyszły "zawodowo lekkomyślne" czyli wschodnie piękności z agencji towarzyskiej. I jedna, zaciągając, rzeczowo spytała: - Płacimy teraz, czy po robocie? 😂