Forum towarzyskie »

Najbardziej szalona lub nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście !

Kiedyś, kiedy bardzo zależało mi na tym, aby na pewnych osobach zrobić dobre wrażenie (nie bd się rozpisywać na temat sutuacji, bo nie ma sensu) :
  idąc rano do łazienki z kosmetyczki wypadła mi maść na hemoroidy(taty), myślałam, że ktoś dla jaj mi ją tam włożył ale potem doszłam do wniosku,że pomyliłam z pastą do zębów przy pakowaniu  🤦 Ale to nie wszystko, mam też głupi zwyczaj wiązania włosów w kucyk stringami. Zawsze jak zapomne frotki, a nie chce zmoczyć włosów to tak robie, trzymają się tak jak frotka, bo w końcu same gumki😀 Zasiadłam spóźniona do śniadania. Myślałam, że wyparuję kiedy ktoś z towarzystwa zobaczył, co też mam na głowie!!  🤔wirek:


edit: w roli ścisłości do wiązania włosów używam tych jeszcze "nie używanych" majtek  🤣
Było tego sporo, ciężko mi zebrac to wszystko teraz do kupy. Chyba najfajniejsze wspomnienie to "akcja" podczas MPJiMJ w Mosznej, kiedy to wraz z kolegą, zawodnikiem, w trakcie wieczornej imprezy (bylismy trzezwi, aczkolwiek costam sie tego wieczoru wypilo), w srodku nocy wzięlismy kluczyki do jeepa jego ojca i... pojechalismy. Ja mialam wówczas lat niecale 20 i prawo jazdy, on miał lat 17 i prawa jazdy brak, aczkolwiek umial jezdzic lepiej niz ja. Wszyscy zapewne wiedzą, że Moszna lezy "in the middle of nowhere", takze ruszylismy jakimis polnymi drogami, wjechalismy na puste padoki, on tam krecil ósemki tym jeepem, ja w tym czasie siedzialam na oknie trzymajac sie dachu i krzyczalam z radosci. Potem zamienilismy sie miejscami, pojechalismy przed siebie jakas polna droga. Gdy zobaczylismy w oddali swiatla zabudowan jakiejs osady wsrod pol uprawnych, zatrzymalismy sie na srodku tej polnej drogi. Wylaczylismy silnik, usiedlismy na masce i ogladalismy gwiazdy (byl to sierpien). Po jakis 2h wsiedlismy do auta i wrocilismy. Koledze sie nastepnego dnia niezle oberwalo, gdyz trener sie zorientowal, ze samchod byl ruszany (bylo mocno nablocone), ale udalo sie go przekonac, ze auto zostalo wziete do stajni, gdy kolega szedl rano karmic konie. Generalnie bylo to cos strasznie glupiego i nieodpowiedzialnego na maksa (moglismy przeciez kogos potracic, wpakowac sie w row, w drzewo, brrrr!), ale jednoczesnie niesamowitego i magicznego. Takie tam "bledy mlodosci", które czlowiek wspomina z rozrzewnieniem, jednoczesnie puakajac się w czoło i myśląc:  "mam nadzieję, ze moim dzieciom nie przyjdzie coś takiego do głowy" 🙂
Haha pierwsza myśl jaka mi się nasuwa to "swatanie" xD Na obozie konnym pare lat temu wraz z koleżanką postanowiłyśmy zeswatać naszą "opiekunkę"(czy jak tam) która była Katechetką z naszym "Trenerem" obydwoje mieli partnera  🤣  Oczywiście dowiedziałyśmy się potem ^^ to było piękne. Podrzucałyśmy liściki i jakieś karteczki typu "walentynki"  😁 A na koniec obozu się udało! I się pocałowali. Oczywiście były wcześniej inne akcje typu : Wojtek(trener) wsadził panią Basię(opiekunka) na konika polskiego (ona nie umie jeździć) i potem wskoczył na konia zad i koń zaczął brykać. Nie mogę zapomnieć tego widoku  😂  Albo wycieczka konna  na plażę  😎 Ma się ten talent swatania xD O ile się orientuje więcej się nie widzieli  🙁
Naga kąpiel w morzu rok temu i bieganie nago po plaży
Jeżdzenie z tyłu kabaryny, otworzenie piwa i bezkarne chlanie przy policji  👀
Kupienie konia bez żadnego pojęcia i wizyty weta
a przedwczoraj stopem do Lublina przyjechałam, sama.
No i przypał za przypałem, czyli brak ochoty na czekanie w kolejce w toalecie damskiej i wyproszenie panów z wc męskiego i sikanie do pisuarów z koleżanką.
O tańcach na barze nie wspominam bo to średnio szalone jest  😉

A wypadu na golasa Daniela zazdroszczę i zawsze o tym marzyłam  😁
ale cóż, jescze czas.Niech się ociepli   😉
oj my to w ogole nie jestesmy hardcore'ami  😎

http://www.joemonster.org/filmy/23023/Zabojcza_pobudka_po_epickim_melanzu
Ten koleś powinien sobie wytatuować na czole ,,Jestem hardkorem"  😁
To teraz moja historia, nie wiem czy szalona czy nieodpowiedzialna , a może taka i taka chyba zależy od systemu wartości..
A więc kiedyś z koleżanką pojechałyśmy pod Bydgoszcz do kumpeli na obóz konny i po drugim dniu rano wybrałyśmy się do miasta( a raczej miasteczka) po zakupy, oczywiście słonko grzało w główki , dzika młodość i różne tym podobne rzeczy.. Więc po drodze stwierdziłyśmy , że udajemy się do ziemi świętej i zaczęłyśmy się czołgać po ulicy i mówiłyśmy , że tylko w taki sposób możemy się tam dostać i w pewnym momencie dziadek jadący na rowerze powiedział , że głupie jesteśmy bo nas zaraz samochód przejedzie, więc wstałyśmy ja wzięłam kij w rękę i zaczęłam nim stukać w asfalt na co koleżanka nerwowo i z pewnym obłędem w oczach zaczęła się rozglądać i mówiła ze Jezus nas śledzi i trzeba uciekać i tak zrobiłyśmy , oczywiście pamiętałam o tym żeby w trakcie ucieczki też mocno stukać kijem ( tak tak Jezus nas goni  🤔 :ke🙂 Po czym doszłyśmy do miasta i wpadł nam w oko serwis samochodowy do którego weszłyśmy i powiedziałyśmy ze przyszłyśmy odebrać za Jezusa osiołka z naprawy bo musi na nim wjechać , panowie zaśmiali się i westchnęli , potem poszłyśmy do kwiaciarni i wyjęłyśmy z torebki paragon i powiedziałyśmy ze Jezus chce złożyć reklamację na koronę cierniową bo my głowę poharatała to starsza pani za kasa pogoniła nas z kwiaciarni i tak mijałysmy różne sklepy i stoiska i rożne historie o nich też powstawały ... Do dziś się z tego śmieje  😉
przypomniało mi się 😀 Kradzież o 3 w nocy kucy ze stajni i jazda w teren  🤣 Nie na to  jak zorientowani  stajenni xD Nawet nie zauważyli, że kucy nie ma a jeden był mojej koleżanki a drugi koleżanki siostry  🙄 Wróciłyśmy to nas prezes dopadł ale na szczęście myślał, że nam kucy użyczyły  😁  Chyba nadal nie wiedzą całej prawdy  🙄
Ja trochę tęsknię za beztroskimi, szalonymi czasami. Za wagarami na które pojechałyśmy z koleżankami pociągiem za miasto. Wiosna była, złapałyśmy stopa- facet pędził jak głupi, mało z drogi nie wypadł.
Za cudownymi wakacjami, gdy miałam 16 lat. Pięć dziewczyn, domek letniskowy, cudowna pogoda i cały miesiąc wolności (czyt. jedna wielka impreza). Każdy był mile widziany, nikt się z nikim nie kłócił, a życie było cudownie beztroskie.
Z nie-szalonych, ale przemiłych wspomnień: Obóz konny w Udorzu, chyba w wieku 14-stu lat. Spanie na przyczepach z owsem, wycieczka na rowerach bez niczyjej wiedzy do pobliskiego Żarnowca. Był upał, kupiłyśmy lody i arbuzy. Ogromnie zadowolone z zakupów wracamy i tuż przed samą bramą stadniny nasze arbuzy roztrzaskały się na żwirowej drodze. Prawie potrafię sobie przypomnieć, jak cudownie pachną arbuzy.
Z tych mniej beztroskich czasów, coś w klimacie: "sex, drugs and hard rock". Zakochałam się, rzuciłam liceum i uciekłam z domu, by w lipcu imprezować w samych prześcieradłach na czyimś ogródku.
Zmądrzałam, wróciłam do domu, do szkoły, zdałam maturę... kto wie, jak mogło potoczyć się moje życie.
Mając naście lat chce się być dorosłym. "Dorosłość" jest przereklamowana.
[quote author=Izuś-.- link=topic=16671.msg505391#msg505391 date=1267476338]
przypomniało mi się 😀 Kradzież o 3 w nocy kucy ze stajni i jazda w teren  🤣 Nie na to  jak zorientowani  stajenni xD Nawet nie zauważyli, że kucy nie ma a jeden był mojej koleżanki a drugi koleżanki siostry  🙄 Wróciłyśmy to nas prezes dopadł ale na szczęście myślał, że nam kucy użyczyły  😁  Chyba nadal nie wiedzą całej prawdy  🙄
[/quote]

z całego serca życzę Ci kiedyś, abyś miała swojego konia (jeśli nie masz) i żeby trafiła na niego taka Izuś, która go sobie po prostu weźmie w teren i pojedzie. Może wtedy dotrze do Ciebie rozmiar durnoty, którą się z nami podzieliłaś.
-kąpiel nago w morzu
-kolczyk w języku (+robienie kolczyków w uszach samemu xD)
-kupienie motoru bez dobrego mechanika 😉
-picie spirytusu (szklankami popijając piwem) nie polecam kacyk ogromny :P
-przejście z 20-stu wejść na plaży wyjście w jakiejś nieznanej wsi i z buta w nocy 3-5 asfaltówką do miejsca zakwaterowania 😉
-wzięcie 4-latka w teren (bo się właściciel stajni pomylił i dał nie tego konia co trzeba) - dowiedziałam się dopiero jak wróciliśmy z terenu :/
-uciekanie przed krową (do dziś nie wiem co ona ode mnie chciała 🤔wirek🙂
Gillian - przeciez to o rzeczach nieodpowiedzialnych 😉 nagminnie tego nie robi i na pewno nie uwaza, by bylo to przesadnie madre... no ale zrobila.
Ja tez nie uwazam, by wszystko co zrobilam bylo madre, ale z rzeczy glupich ktore skonczyly sie dobrze teraz sie moge smiac.
A za inne mi przyszlo zaplacic, ale trudno... takie zycie.
A długotrwałe związki z kobietami liczą się w tej kategorii?
jesli byly wystarczajaco hardcore'owe to tak  😎
jesli byly wystarczajaco hardcore'owe to tak  😎

Czy związek w którym kobieta wkłada facetowi do ucha magnum 44 ze słowami" Teraz napewno usłyszysz moje atrumenty" jest wystarczająco hardcore'owy?
o shit. jest bardzo hardcorowy.

Ja trafiałam swego czasu na jakichś szurniętych facetów. Jeden - jak prowadziłam - skręcił mi kierownicę tak, że wylądowaliśmy w rowie (`jak nie chcesz ze mną być, to nikt nie będzie`), drugi wkradł mi się do domu i chciał mnie porwać - wyleciałam przez balkon z pierwszego piętra...
Nieodpowiedzialne /żeby nie napisać-głupie/ były moje podróże "stopem" w młodości.
Kiedyś zimową ciemną nocą stałam na rogatkach,machałam i zatrzymał się samochód chłodnia.
Byłam pewna,że pojadę w szoferce .Tymczasem pan otworzył tę pakę z tyłu i wrzucił mi tam walizkę a potem mnie. I zamknął. Siadłam na jakiejś skrzynkce. Zamarłam bo zrobiło się ciemno . Ruszyliśmy-na szczęście nie działało chłodzenie. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili odkryłam,że nie jestem sama. KTOŚ - zapalił papierosa.Potem kolejny i kolejny. Twarze w ognikach zapałki były egzotyczne. Cisza panowała przez 200 km.
Na koniec okazało się,że podróżowałam z wielką cygańską rodziną.
A w tamtych czasach cyganie nie mieli dobrej opinii.Niezasłużenie jak się okazało.
Nieodpowiedzialne było też noszenie spódnicy mini w czasach,kiedy mini nie było w modzie.
Podczas robienia prawa jazdy -Pan Instruktor ani razu nie zdołał zerknąć na szosę .  😂
I zamieszki wsród więźniów tą spódnicą wywołałam dwukrotnie. Pracowali w pobliżu miejsc,gdzie maszerowałam.
o shit. jest bardzo hardcorowy.

No tak, Latynoski często bywają pobudliwe.
Strzeszynopitek 😉 Tworzysz 😉
rozj*banie 2tys w dwa dni jest chyba wystarczająco nieodpowiedzialne...  🤔
umawianie się z dwoma chłopakami naraz, którzy się znali ale jakoś mocno się nie kolegowali-to były wakacje i wyszło tak że przez pewien czas sie mocno zakumplowali o czym nie wiedzialam a spotykalam sie i z jednym i z drugim  😵  nie wiem jakim cudem to się nie wydało...
[quote author=m4jek link=topic=16671.msg505894#msg505894 date=1267524682]
o shit. jest bardzo hardcorowy.

Ja trafiałam swego czasu na jakichś szurniętych facetów. Jeden - jak prowadziłam - skręcił mi kierownicę tak, że wylądowaliśmy w rowie (`jak nie chcesz ze mną być, to nikt nie będzie`), drugi wkradł mi się do domu i chciał mnie porwać - wyleciałam przez balkon z pierwszego piętra...
[/quote]
😲 😲 😲 o cholera..
m4jek, dobrze wiedzieć, że nie ja jedna trafiam na psychopatów.
m4jek, dobrze wiedzieć, że nie ja jedna trafiam na psychopatów.


dawaj. dopiszemy ich do wątku 🙂
Za dużo by pisać. Ale jeden bił resztę na głowę. Przy rozstaniu robił mi akcje przez kilka miesięcy, czym zmusił mnie do wyprowadzenia się w inne miejsce. Kilka miesięcy uprzykrzał mi życie, śledząc mnie (urządzaliśmy sobie pościgi po mieście, zanim go zgubiłam). Szczytem wszystkiego było pobicie mnie. Wyskakiwałam oknem, aby się uwolnić, a potem spałam przez kilka tygodni z bronią pod poduszką. Potem jeszcze wydzwaniał do mnie do firmy, powiedzieć jaka ja zła jestem i żeby mnie zwolnili 😉. Głupich nie sieją...
Gillian,
Dotarła ^^ Dlatego jest to w temacie "Najbardziej nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście" 😡 Na pewno już tak nigdy nie zrobię . A o "niecałą prawdę" chodzi o to, że one wiedziały że my miałyśmy kuce pod opiekom bo właścicielki wyjechały. I one wiedziały, że wzięłyśmy je w teren ale nie o której godzinie  🙄
A ja wlasnie wrocilam do domu z biblioteki i nie moge uwierzyc, ze to odpuscilam - TAKA okazja!  👀
Ide sobie ulica a tam stoi sobie na poboczu samochod. Wrzucony kierunkowskaz (ze stoi). Otwarty.
Z wlaczonym silnikiem!
Nikogo w srodku, nikogo w poblizu.
Alez mnie kusilo by komus to autko przeparkowac 😉 nie, nie chcialam go ukrasc, tylko troszke je ruszyc - w ramach nauczki, ze kluczykow od wozu nie zostawia sie w stacyjce.

😁 😁 😁

jestem dzielna, ze sie powstrzymalam  😁 to by bylo nieladne  😁




Jesienią miałam z kumplem fazę, żeby przeprakować pozostawiony w ten sposób radiowóz 😁
o, jaki miły temat do wyciągniecia na wakacje 😉.
a ile szalonych rzeczy 🙂

moja najbardziej szalona: wyprawa konno (w imprezowej kreacji), w sylwestra, w czasie kanonady po wino do sklepu, a potem po jeszcze jedno wino do mojego domu. Konie zaparkowałysmy pod klatką 😉. miny sąsiadów oraz mojego taty wychodzącego akurat z psem - bezcenne 🙂. Żeby nie było : i sklep, i dom znajdują sie na całkiem dużym normalnym osiedlu 🙂.
a huki nad sobą i stukot kopyt po asfalcie pamietam do dziś . Tylko diabelnie zimno mi było w kolana 😉

Głupia: kończenie zootechniki, jak mogłam iśc na medycynę 😉
oraz pojechanie z ludźmi bryczką bez hamulców w dwa swieżo zrobione konie.  👀, strzelanie z łuku z galopujacego konia do grupki "branek" - fakt, celowałam w piach, pod nogi dziewczynom, ale głupie to było koncertowo 🤦. że już o włażeniu  na belki w stdole i skakanie na nierozładowane siano na przyczepie nie wsponę, bo wtedy miałam 8-9 lat. ale jak widać madra to ja nie byłam... i nie jestem 😁
Fajowe🙂
Ja zawsze lubiłam biegać na golasa po plaży -  😎
Pojechać po pijaku po parówki w nocy, być zatrzymaną przez misiaki i wypuszczoną 😎 (wiem, to było głupie, ale kolega za nic nie chciał opuścić mojego namiotu bez parówek - byliśmy na wakacjach)
Kupno odpadu hodowlanego który miał iść na rzeź na kredyt, zawalenie studiów z powodu harcowania na dwa etaty żeby konia potem utrzymać.
A tak poza tym, to właśnie sobie uświadomiłam, że oprócz takich małych rzeczy nie zrobiłam jeszcze w życiu nic szalonego!

Z nie-szalonych, ale przemiłych wspomnień: Obóz konny w Udorzu, chyba w wieku 14-stu lat. Spanie na przyczepach z owsem, wycieczka na rowerach bez niczyjej wiedzy do pobliskiego Żarnowca. Był upał, kupiłyśmy lody i arbuzy. Ogromnie zadowolone z zakupów wracamy i tuż przed samą bramą stadniny nasze arbuzy roztrzaskały się na żwirowej drodze. Prawie potrafię sobie przypomnieć, jak cudownie pachną arbuzy.



o, też jeździłam 😉 tylko, że było spanie w stajni, latanie po nocy do lasu, jeżdżenie stopem, straszenie młodszych dzieci w wielkiej pelerynie, za dużo alkoholu :/
A najlepsze - taplanie się na ujeżdżalni, jak porządnie popadało 😉
a jak myślicie, czy strącenie gniazda os w stajni (konie były na łąkach) bosakiem było bardzo głupie?
ja wtedy myslałam, że mądre i że mi kierownik obozu podziękuje 😜

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się