jeździłam z kolezanką dla funu na stopa.. ot tak na zapiekankę do sąsiedniego miasta
do czasu jak zatrzymała sie mazda i wsiadłyśmy do tyłu do trzydrzwiowego auta a z przodu siedziało dwóch rosyjskojęzycznych obwieszonych złotem kolesi..
o tak, jeżdżenie stopem to zdecydowanie jedna z głupszych rzeczy, których nie potrafię sobie odmówić (mimo, że zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa). Od lat, w Polsce i zagranicą... Zawsze coś ciekawego się dzieje i jest co potem wspominać 😁 Jeden raz szczególnie zapadł mi w pamięć. Grecja, 18 lat, pierwsze "dorosłe" wakacje z przyjaciółkami. Druga noc, byłyśmy na imprezie w innym mieście, niż mieszkałyśmy. Wszystkie wystrojone, opalone, uśmiechnięte, po tanim winie wypitym na plaży 😁 No więc co chwilę jakiś chętny na podwózkę (chciałyśmy wierzyć, że tylko na podwózkę :hihi🙂 się znalazł. Z reguły jeździłyśmy na dwa samochody, ale stwierdziłyśmy, że jest późno, więc razem bezpieczniej. Ale mało kto miał 4 wolne miejsca w samochodzie. Więc kiedy podjechał pick- up, z dwoma panami w kabinie (pewnie jacyś albańcy) bez zastanowienia załadowałyśmy się na pakę i cieszymy japy. Jedziemy przez chwilę, aż tu nagle, dosłownie jak na filmach, ni stąd ni zowąd, nie wiadomo skąd, wyjechała grupa motocyklistów (chyba z 6), objechali nas z boków i z tyłu i jadą. Ci z kabiny coś krzyczą, jeden zaczął nam pstrykać foty. My wszystkie 🤔, za chwilę 👀. Kiedy zatrzymaliśmy się, a kolesie od motorów zaczęli coś głośno debatować z naszymi "kierowcami", zaczęłyśmy panikować, że pewnie chcą nas sprzedać 😂, zbiegłyśmy z tej paki i uciekłyśmy co sił w nogach na plaże, w kierunk najbliższego beach-clubu. Po drodze koleżanka zgubiła buty, ale jakoś nie miałyśmy ochoty po nie wracać 😉
Druga sytuacja. 5 rano, wracam z kuzynką ze swojej 18stki. Zmęczone jak diabli, zimno nam, spać się chce. Ja obładowana prezentami. Siedzimy na przystanku i czekamy na tramwaj. Nagle podchodzi do nas jakiś chłopaczek: "Podwieźć Was?". A my: "No jasne". Wsiadłyśmy z jakimiś dwoma kolesiami do 3-drzwiowego golfa, zadowolone, że nie musimy marznąc na przystanku. "Po drodze" zaliczyliśmy jeszcze stację benzynową, jakiś sklep. A my, ok, skoro nie macie benzyny 🤣 Jakoś nam wszystko jedno było, nawet do głowy nam nie przyszło, że może nam się coś stać. Podjechaliśmy w końcu pod mój dom, siedzimy jeszcze chwilę w tym samochodzie, oni tak na nas patrzą i mówią "Wiecie dziewczyny, my wam nic nie zrobimy. Ale taka dobra rada na przyszłość- bądźcie bardziej ostrożne"... "Ehe, jasne. Noo, dzięki za podwiezienie, cześć". 😁
To tak mi się dwie historie przypomniały. Ogólnie to ja MUSZĘ mieć anioła stróża. Albo jestem żywym przykładem na to, że głupi ma zawsze szczęście 😉
Z końskich debilnych pomysłów, kilka lat temu naskakiwałam na krosówki durną kobyłę bez kasku i kamizelki. Szczyt głupoty, nie jestem z tego dumna. A osobiste ... dopiero przede mną 😉
Kiedyś z kumpelą miałyśmy do wylonżowania szetlanda, kuckę, która już od kilku dni stała w boksie. Dodatkowo kucyk nie należał do tych spokojnych, co nie szaleją po kilku dniach nic nie robienia. Zamiast wziąć ją na ogłowie, to my poszłyśmy na plac lonżować ją w kantarze. Skutkiem czego kucyk wyczuł nasze emocje i spierdzielił nam. Dodatkowo zrobił nam dzikie rodeo na lonży. Efektem czego łapałyśmy go 2 godz po okolicy 🤔wirek:
impreza '18-tka' u kolegi, na wsi. my - 3 baby ktorym zachcialo sie sikac. impreza w remizie, lazienka w domu. no wiec poszlysmy. wchodzimy, tam kolejni kuzyni kumpla, wiec sie witamy i mowimy ze my tylko do WC. po kolei kozystamy, ale w koncy kuzyni pytaja skad my sie tam wzielysmy.. no i oczywiscie to nie byl TEN dom, a kuzyni kuzynami moze i byli, ale bardzo dalekimi i nie wiedzacymi nic o imprezie 😂 a nawet pijane nie bylysmy... 😵
p.s. domy byly naprawde IDENTYCZNE.. tylko jakos meble niebardzo pasowaly i ludzie znow inni w srodku.. 👀
Wsiadanie na konie nie zajeżdżone to szczyt głupoty ale często mi się zdarzało ,jeżdżenie stopem i różne sytuacje z tym związane też mnie nie ominęły
Jak byłam mała ,dziadek uczył mnie jak zabezpieczyć ognisko, żeby nie spowodować pożaru .Trzeba był obłożyć kamieniami ❗ Więc Ja z moim sąsiadem w moim wieku, na drugi dzień ,poszliśmy zbierać kamienie żeby obłożyć ognisko ,wszystko znosiliśmy do stodoły i układaliśmy na sianie . Jak juz wszystko ułożyliśmy ,kamienie i drzewo to podpaliliśmy . 🤔wirek: Największe nasze zdziwienie było ,że tak szybko zaczęło się wszystko palić ,pojawiła się straż i policja a Ja byłam w takim szoku że nic nie potrafiłam powiedzieć . Dziadek nie wytłumaczył swojej wnusi, że nie pali się ognisk na sianie 👿
wymyśliłyśmy kiedyś z siostrą, że będziemy się bawić w lekarza...skończyło się wbitą igłą pod paznokciem 😁 nie powiem, bolało 🤣 jeszcze innym razem bawiłyśmy się w ogrodnika (byłam nim ja) siostra kosiarką w końcowym efekcie miała nieźle pozdzierane plecy 😁
z natury jestem dość strachliwa i jak kiedyś włóczyłam się z koleżanką po 'domkach', była wtedy może 23 albo i później, zatrzymało się obok nas auto napakowane podpitymi kolesiami, pierwsze co zrobiłam to zaczęłam piszczeć i pognałam przed siebie ciągnąc koleżankę, która próbowała, bez rezultatu zresztą, mnie uspokoić 😂
a i jeszcze mi się przypomniało jak w poprzednie wakacje rozpalałam grilla benzyną.. 😵 😁
Raz na obozie między jazdami wzięłam z koleżankami kucyki na oklep. Wsiadłam i wzięłam jeszcze koleżankę z tyłu. Koń się zbuntował, ja równowagę utrzymałam (miałam jako asekuracje grzywę), koleżanka nie miała tyle szczęścia i pociągnęła mnie w dól za sobą. Oczywiście się z tego śmiałyśmy. Wieczorem była jazda ze skokami i tu nie było tak różowo 🙄. Nie byłam w stanie kłusa ćwiczebnego wysiedzieć, bo tak bolały mnie plery, że leciały mi łzy z oczu 🤔. Posmarowałam plecy maścią, która wyglądała jak zielony glut i rano pojechałam w teren 😁 (w większości w półsiadzie)
Miałam na zajęcia z naturala ślązaka (którym zresztą się opiekowałam i codziennie jeździłam tylko ja, bo dziewczyna, która też dawała sobie z nim radę złamała rękę). Mieliśmy się zmieniac przy koniach. Mój koń należał do tych trudnych. W jedną stronę na lonży w ogóle nie chciał iśc brykanie, straszenie, próby zejścia do środka, niskie stawanie dęba, ciąganie. On był strasznie nieustępliwy, ale ja bardziej 😉. Przez całe zajęcia miałam konia na wyłacznośc, a jak się spytałam czy ktoś chce to nagle grzebanie nogą w piasku i sufit były takie ciekaweee 😂 Dziwię się że przy którymś z jego pomysłów nie zrezygnowałam. Bo wiem, że zboku to wyglądało groźnie (tya moja koleżnka miała polew z moich grożnych min kierowanych do konia :hihi🙂
Próba zrobienia chipsów. Olej wstawiłam, chipsy przygotowane. Tylko cholera dlaczego nikt mi nie powiedział że olej się nie zagotowuje! (nie spaliłam chaty 😉)
Doswiadczen ze stopem nigdy nie mialam, bo od czasu wypadku bardzo boje sie w ogole jezdzic samochodem - a juz szczegolnie takim, ktorego nei prowadze ja. Z najbardziej szalonych: - zafundowanie sobie z wlasnej kasy konia bez wiedzy ojca - zakup tegoż, a takze nastepnego konia bez zadnych badan lekarskich (ale za to dostalam za swoje) - notoryczne nieoddawanie w terminie zadnego projektu na studia, co kiedys zle sie skonczy - samotne powroty przez park, w srodku nocy, w stanie kompletnie pijanym w 2 najniebezpiecznejszym miescie w Anglii - wieczne wagarowanie przez prawie caly rok przed matura 😁 plus notoryczne ucieczki z domu nocami w celu robienia roznych przedziwnych rzeczy, typu sesji zdjeciowych ktore konczyly sie o 4😲0 nad ranem 😁 - wydanie ostatniej kasy na zakupy (bynajmniej niejedzeniowe) i potem przymieranie do konca miesiaca glodem (czyli TYLKO 2 tygodnie :hihi🙂. Kupilam wtedy sweterek bez rekawow marki Karl Lagerfeld wydajac na niego 100 funtow 😁 ale nie zaluje
i cala masa drobiazgow, plus obecny plan porzucenia edukacji w kierunku pewnym w celu podarzenia w kierunku kompletnie niepewnym 😁 ale musi sie udac 😁 najlepsze jest to, ze jesli nalezy podjac jakas decyzje to praktycznie zawsze podejmuje jakas taka, by byla ona mozliwie porabana i nieodpowiedzialna 🙄 ale zawsze jakos swoj tylek z tego wyciagne 😉
Kaprioleczka po twoich przeżyciach z wypadkiem samochodowym tylko taka osoba jak ty jest w stanie zrozumieć mnie i moje szaleństwo. Też miałam wypadek, odbiło mi się to konkretnie na psychike ale po 10 latach .... robię prawko 🙂 Musiałam przerwac na jakiś okres- kwestia finansowa, dojazdy do miasta gdzie się zdaje... to wszystko jest cholernie uciążliwe. No ale po mału na spokojnie ;] to takie moje szaleństwo 🙂
ps. a ktoś z was skakał na bungie? ew. z mostu na lince? Czy to może nie jest już taie szalone jak się wydaje? Jezu ja bym bankowo dostała ataku paniki i sząłu na tej platformie co zakończyło by się zawałem serca. Brrr... wolę sprawy przyziemne.
I bardzo dobrze Młoda bo takich rzeczy się zazwyczaj potem żałuje 😉 Co prawda ja uwazam, że fajnie jest czasem zaszaleć, spróbować pewnych rzeczy jak sie jest młodym, ale tak naprawdę takie różne historyjki pokazują skrajną nieodpowiedzianość, która jest smieszna czy podniecająca do czasu... Ja zawsze jak mam ochotę zrobic coś głupiego, to sobie myślę co by moi rodzice pomyśleli jakbym się zabiła, bo chciałam się zabawić 🙄 miałam np dobrego kolege w klasie, który wziął pigułkę na imprezie, miało to być ekstazy, niektórzy z naszej klasy brali takie rzeczy, ja też chciała spróbować, ale w międzyczasie okazało się, że to było takie gówno, że ów kolega zmarł po ilku miesiącach śpiączki. I odechciało mi się eksperymentów tego typu na zawsze... Tak samo jak wsiadanie na młode konie bez kasku też jest fajne do czasu... I wszystkie inne tego typu rzeczy - większośc osób będzie mieć szczęście, ale co którąś szlag trafi. I po co coś takiego?
Ja się właśnie zastanawiam czy bardziej nieodpowiedzialne i głupie było to co niedawno zrobiłam czy to co mogłam zrobić Mianowicie czy samotny powrót piechotą do domu w ok 4 rano (jakieś 5 km przez względnie bezpieczną dzielnicę) czy powrót "do domu" z imprezy ze średnio trzeźwym kolesiem który ewidentnie, bezczelnie i na chama chciał mnie zaciągnąć do wyra 🙄
Jeszcze z rzeczy kompletnie glupich - laze po wszystkim po czym sie da 😁 wlaze na murki, skacze z jednego na drugi (czasami z marnym skutkiem - ostatnio juz prawie-prawie przeskoczylam, ale "prawie" robi wielka roznice, wyrznelam uroczo, mam kolano zdarte jak szczeniak z przedszkola; o dziwo spodnie cale 😲 (a juz liczylam na oryginalna dziure w jeansach 😂 ), na drugim siniaka - giganta; nogi w ogole mam ostatnio co raz bardziej posiniaczone; im wiecej siniakow zbieram tym wiecej chce 😂 a nie tak dawno probowalam wskoczyc na murek od fontanny. Ba! nawet mi sie udalo 😎 nie wzielam tylko pod uwage, ze murek od fontanny moze byc ekstremalnie sliski, co zaskutkowalo tym, ze wjechalam do fontanny jedna noga, do pol uda. Nastepnie (nie wiem dlaczego, bo zlapalam rownowage) poprawilam druga noga. Lazilam w mokrych converse'ach caly dzien, nawet przed psem uciekalam 😁 potem schly cala noc na grzejniku. Rano stwierdzilam, ze niedlugo chce znow wpasc do fontanny, choc po mojej dzisiejszej wycieczce po Londynie mysle, ze zabawniejsze byloby wpadniecie do kanalu na Camden Lock 😅
I jeszcze z wycieczki tenisowej - na ostatni dzien na 1 roku (Turcja) wybralismy sie kompletnie pijani na plaze i przy ogromnych falach plywalismy, robilismy zamki z piasku i piramidy (z ludzi); jak to sie stalo ze nikt sie nie utopil - nie wiem. W Tunezji rok temu ja i 7 chlopakow poszlismy z obcym facetem (ktory powiedzial nam, ze jest trenerem tenisa, chyba nawet byl ale ja go nie widzialam jak gral) do jakiegos Tunezyjskiego klubu, w srodku nocy. Bylo 3 razy wiecej facetow niz dziewczyn, chlopaki na szczescie uwazali na mnie bo balam sie ze mnie ktos ukradnie 😁 😁 😁 jak wrocilismy to ukradlismy choragiewki z pola golfowego i uciekalismy z nimi po calym hotelu 😁 jak mnie zlapal koles z obslugi wzielam choragiewke tak by ja bylo widac, wyciagnelam aparat, podalam mu i powiedzialam: "Chill out, take me a picture" 😂 Jazda Tunezyjska taksowka tez byla szalona, bylam pewna ze to ostatnia rzecz w moim zyciu 😲 prawie chcialam wracac pieszo 😂
zreszta w ogole wycieczki tenisowe to neizly hardcore, alkohol sie leje takimi strumieniami, ze swobodnie ktos moglby sie zapic na smierc; na szczescie JESZCZE sie to nam nie zdarzylo, ale w tym roku jeszcze nie bylo, wszystko przed nami 😉
Tristia - ale nigdy nie poszlas chyba do najdrozszego sklepu w miescie wiedzac, ze masz tylko 110 funtow a nastepnie nie wydalas 100 bez mrugniecia okiem, prawda? ja do tej pory nie moge uwierzyc we wlasna glupote, ale sweterek jest super 😅 dobrze, ze mam nature chomika, okazalo sie, ze makaron bez niczego DA SIE jesc przez 2 tygodnie i nie umrzec 😉
branka - eee tam 😉 ja niczego nie zaluje. Wrecz zaluje ze tak malo tych szalenstw 😉 I jakos tak mysle, ze zabic sie albo zrobic sobie krzywde mozna w kazdej chwili. Mialam kilka wypadkow samochodowych, ostatni byl dosc powazny, mialam nie zapiete pasy w aucie (bo zwyczajnie ich nie bylo, nie bylo czego zapinac), walnelam glowa w przednie siedzenie (siedzialam z tylu), az mi cos w szyi strzyknelo, potem walnelam kregoslupem i zebrami z calej sily o wszystkie wystajace elementy drzwi... Jeszcze tego samego dnia siedzialam na koniu, placzac z bolu, ale za 5 dni mialam zawody i nie bylo rady. Zebra tylko obbilam. A kolega mojej mamy pchal samochod kumplowi, razem z paroma innymi znajomymi. Pchneli, on sie potknal, samochod zapalil a on sie zabil - zlamal kregoslup szyjny i przerwal mu sie rdzen. Bo sie potknal. Jezdzenie samochodem czy popychanie go bo sie zepsul to zadno ryzyko, a mozna sobie zrobic naprawde niezla krzywde. Nie jechalam z niewiadomo kim, tylko z doswiadczonym kierowca, a uderzylismy w ten drugi samochod, bo wyjechal bez powodu na nasz pas. Do przejechania mielismy 10 km, a ja sobie niezla krzywde zrobilam. Prawde powiedziawszy mialam duzo szczescia, bo z powodzeniem moglam sobie ten kregoslup zlamac wtedy, ale jednak nie zlamalam. Latanie samolotem tez jest niebezpieczne (bo jak jest wypadek, to jestes praktycznie bez szans), ale jednak jakos sie lata. Nie mowie, by koniecznie prowokowac niebezpieczne sytuacje, ktore zagrazaja zyciu, ale szalenstwa sa potrzebne 😀
A policzylybyscie zabranie mamy na Open'era jako szalone? :P zabralam ja w zeszlym roku, w tym tez zabiore, bo sie swietnie bawila 😀
laski - ja tez nie przyznaje sie do wszystkiego 😉 😎
ps. a ktoś z was skakał na bungie? ew. z mostu na lince? Czy to może nie jest już taie szalone jak się wydaje? Jezu ja bym bankowo dostała ataku paniki i sząłu na tej platformie co zakończyło by się zawałem serca. Brrr... wolę sprawy przyziemne.
brrr 😲 ja również. kiedyś z wycieczką byliśmy na jakimś punkcie widokowym, jak spojrzałam w dół to serce miałam w gardle 🤔 położyłam się na podłodze i nie chciałam się ruszyć, tak się bałam 😁
Kaprioleczka - ja w sumie jestem tchórzem, więc nie lubię za dużo stresów 😉 Są rzeczy które sie fajnie wspomina i opowiada, ale niektóre ja wspominam mówiąc sobie w myślach 'co za żenada, że tak się zachowałam'. Latanie samolotem jest jednak dużo bardziej bezpieczne niż chodzenie na imprezy czy jazda autem 😉 choć samolotów boję się panicznie! 👀 Ogólnie wszystko jest dla ludzi, ale czasem nie warto kusić losu. Ja tez kiedyś byłam mądra wracając z imprez sama po nocy, aż mnie nie napadnięto. Niestety po rozum do głowy przychodzi się dopiero po faktach.
Kiedys byłam w Toruniu z rodzicami. Mimo, ze do tamtego czasu uważałam, ze nie mam lęku wysokości, to ta wspinaczka na wierzę ratuszową zmieniła moje podejście. Ojciec tylko się śmiał ze mnie, a ja klęłam pod nosem i płakałam prawie, ale jakoś weszłam 🤔wirek: A o częstochowskich schodach juz nie wspomnę, bo wtedy prawie w gacie ze strachu robiłam. Weszłam 'tylko' na 2 piętro 😉
ja planuje skok ze spadochronem. Boje sie jak choroba jasna ale... raz sie zyje 😎 umiera sie tylko raz co prawda tez, to niech przynajmniej bedzie ciekawie 😎
tylko napierw musze sie przejechac kolejka gorska, taka ogromna, prawdziwa. Boje sie chyba gorzej niz skoku ze spadochronem 😂 😵
Branka - ja tez jestem tchorzem (zdziwilabys sie jak bardzo 😉 ) ale w pewnej chwili dotarlo do mnie ile mnie omija przez to, ze w kolko sie czegos boje. Czasami az sie trzese albo nie moge oddychac ze strachu, ale jak sobie postanowie cos to robie i koniec. Samolotow boje sie panicznie, ale latac nimi musze. Troche mi lepiej jak siedze przy oknie (bo widze co sie dzieje), ale jesli nie moge usiasc przy oknie to TEZ polece bez gadania, bo co mam zrobic? nic nie zrobie. Najwyzej eksplodujemy w powietrzu albo rozbijemy sie przy starcie. Przy ladowaniu jakos sie nie boje, wychodze z zalozenia ze mamy juz malo paliwa, a do ziemi i tak co raz blizej 😉
mnie moze nie tyle napadnieto, co podjechali do mnie tacy dziwni kolesie i chcieli mnie podwiezc; jeden nawet okazal sie polakiem 😁 od tego czasu nosze w torebce gaz pieprzowy. nic sie nie stalo, nie dalam sie podwiezc, panowie sobie pojechali 😉
jak sie czegos strasznie boje, to wspominam sobie taka historie, ktora mi ktos kiedys opowiedzial (trener chyba), ze kolesiowi spadl na samolot kawalek sondy kosmicznej, ktory nie spalil sie w atmosferze. nawet odszkodowania nie dostal 👀 takze wszystko sie moze zdarzyc, nigdzie nie jestesmy bezpieczni. Jedyna rzecz do jakiej nie moge sie przemoc to owady (juz nawet do windy sie zmusze! a boje sie okropnie) - jak widze ose albo szerszenia to uciekam z dzikim piskiem. Do pszczol sie troche przyzwyczailam, ale tez prawie umieram na ich widok. Przynajmniej nie piszcze.
A pewnie, ze po rozum przychodzi sie dopiero po faktach; ja skakac za kazdym jednym razem w kasku zaczelam dopiero PO tym jak sprawdzilam, ze kosci sa mieksze niz drewniane dragi... na szczescie sprawdzilam kolanem, nie glowa - dla odmiany na jezdzie ujezdzeniowej 😉
Kaprioleczka- Nie miałam takiej sytuacji by wydać całą kasę na mega drogi ciuch a później bidować, ale znając siebie, gdybym coś sobie ubzdurała, że muszę mieć mimo wszystko, zrobiłabym tak jak Ty 🙂 W końcu pieniądz- rzecz nabyta. Najtaniej to chyba na zupkach chińskich albo ziemniakach w różnej postaci można przetrwać do następnych poborów, chociaż tosty tez się przechodziło 😉
Wracając do tematu wątku, zdarza mi się często rzucać pracę z byle powodu, ale zawsze spadam na cztery łapy i znajduję coś nowego... do czasu 😉
Najlepiej wspominam jednak autostopowe podróże. Kiedyś z dwiema koleżankami utknęłyśmy w nocy w pewnym mieście. Była zimna (choć letnia) noc i strasznie zmarzłyśmy. Bałyśmy się, że nie dotrwamy do rana. Nikt nie chciał się zatrzymać (bali się po ciemku), a jak znalazł się chętny, lepiej było nie wsiadać. Na szczęście po dłuższym czasie zabrał nas miły kierowca tira i bezpiecznie wróciłyśmy do domu.
Innym razem z koleżanką poszłyśmy po odbiór wyników jakiś badań i miałam zaraz wrócić do domu z zakupami, ale nagle pomyślałyśmy, by jechać do Kazimierza Dolnego i zakupy przywiozłam mamie następnego dnia 😉
Brakuje mi ostatnio szaleństwa i spontanu. To są najlepsze wspomnienia 🙂
Tristia - wiesz, ja poszlam tam "tylko poogladac" a potem "tylko zmierzyc". A potem nie moglam sie juz powstrzymac 😂 😡
I tak jak Ty rowniez pozbywam sie prac (mimo, ze przewaznie bardzo trudno znalezc mi nowa). Ale jak by nie patrzyl - praca tez rzecz nabyta, nie ta to inna 👀
czytając ten wątek przewinęło mi się przez głowę masę sytuacji, i wiecie co....
niczego wam nie powiem 😎
Bo moich większość była nieodpowiedzialna, zakrapiana, głupia... Z gatunku tych co ma się fenomenalne wspomnienie, ale jednoczesną myśl "to cud, że to się tak skończyło" tj bez nieszczęścia.
Mam: podstawówka, nudy lekcja chyba matematyki. W ręku miałam ołówek automatyczny. Zaswędziało mnie w uchu. Światła myśl: podrapać się ołówkiem! Wysunęłam grafit na kilka cm, wpakowałam sobie do ucha, gmeram gmeram TRACH. Grafit złamał się w środku, nic nie wystaje i nie chciał wyjść. Sztyft wyciągnęli mi w szpitalu ku uciesze całej szkoły 😎
A czy rzeczy z cyklu "zabawy traumatyczne" tez sie tu nadaja? bo jak tak to mam chyba 7 stron wlasnych zabaw traumatycznych, moglabym wybrac kilka najlepszych 😁
Zabeczka 17 Bungee juz zaliczone, w tym roku ide 2 raz 😀 Emocje sa swietne, w polowie drogi na gore stwierdzilam, ze to jednak jest dosc wysoko, a pozniej adrenalina uderzyla i robilam wszystko na automacie, nawet sie nie zastanawiajac 😎 szkoda tylko, ze tak krotko to trwa.. Bo tylko ten 1 spad jest taki fajny, pozniej juz lajcik. Lepszy od bungee byl chyba Kolos. Najwieksza na Świecie drewniana kolejka gorska o najwiekszym kacie spadania 😜 Myslalam, ze falki wypluje, po czym poszlam na niego jeszcze raz 😁 (i bym poszla jeszcze kilka razy, ale byly wielkie kolejki) (to w Heide Parku, niedaleko Hamburga) Obowiazkowo mam do zaliczenia jeszcze skok ze spadochronem. Chcialabym sprobowac wspinaczki gorskiej. Ale ze mnie juz jest taki maniak 😁
Edit: na zdjeciu, w miejscu gdzie sa wagoniki jest podjazd. Zjazd jest z tej drugiej 😀 Polecam wszystkim maniakom adrenaliny 😅 A efekt poteguje jeszcze fakt, ze jak sie podjezdza, to to wszystko skrzypi, bo to drewno 😁
Ja kiedyś, kiedyś na plastyce w podstawówce z nudów zaczęłam ciąć plastelinę nożyczkami, coraz szybciej i szybciej aż ucięłam razem z plasteliną kawałek czubka palca 😁 😁
w wieku 10 lat skakałam, z kolegami, z dachów garaży na 'zaspy',które sobie sami najpierw usypywaliśmy 🤔wirek: