Forum towarzyskie »

gwara/dialekt czyli jak mówi się w różnych zakątkach polski

Ja mam kilkoro znajomych z Bartoszyc i okolic i wszyscy mówią "dać coś dla kogoś" zamiast komuś...
"Daj tą płytę dla X" , a ja bym powiedziała "daj tą płytę X", mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi 😉

Ktoś wcześniej wspomniał o jednorazowych reklamówkach i siatkach, a ja na to mówię szelestki 😉
jednorazowe sa siatki.
takie wielorazowe, z grubszej folii (trzeba zwykle w supermarkecie za nie zaplacic chyba 1 zl/szt) to reklamowki. bo czesto sa/byly nadrukowane na nich reklamy.
Pauli - u mnie jest podobnie, mówią czasem np. "Powiedziałem już dla niego..."


[quote author=aurelia link=topic=1648.msg151424#msg151424 date=1232448436]

Pigwa, na Boga, KAFELKÓW!


trzeba odrazu do Boga?

jakos mi tych kafelkow nie pasuje  🤔wirek:  ale ja ostatnio z polskim coraz gorzej. niech volta trzyma mnie na jakims poziomie jeszcze  😎
[/quote]

No wlasnie. My to juz nowa gware utworzymy "Niemieolski"  😵
Dla jest bodajże rusycyzmem - sporo osób spod wschodniej granicy go nadużywa (w tym ja  :hihi🙂.
Mnie najbardziej dziwiło, że ludzie "nie z podlasia" nie wiedzą najczęściej co znaczy "wiszczeć" i "wądoły".
Ale najbardziej lubię swojskie "o tak o".
Mnie najbardziej dziwiło, że ludzie "nie z podlasia" nie wiedzą najczęściej co znaczy "wiszczeć" i "wądoły".

a co to znaczy "wądoły"? 😡
Pauli, ja to dosyć często spotykam.

mnie najbardziej razi (a nauczycieli doprowadza do szału 😁 )
pójdzie pani, napisze pani ect...
Wądoły (a może wondoły? nie wiem w rezultacie jak to się pisze  :icon_redface🙂 - takie dziury w ziemi, nierówności, wykopy- coś w tym stylu. Ja często spotykam to słowo w użyciu. Może to jakieś bardzo lokalne jest? A wydawało mi się, że to takie pospolite.
ach ludzie:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwara_warszawska

to, ze sie mowi na kurczę "kurczak" uwazalam za normalne :P a "bułkie" to czasem jeszcze u nauczycieli słyszę...

ale generalnie w życiu bym nie powiedziala, ze Warszawka ma jakąś gwarę, gdyby nie przypadek, ktory mnie zaprowadzil na wikipedie 😉
Scottie, natchnęłaś mnie i poszukałam czegoś o gwarze białostockiej.
[[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwara_bia%C5%82ostocka[[a]]

czy tylko u nas są takie znaczenia niektórych słów(użyte jako przykłady na tej stronce 😉 ), np:taryfa "taksówka", ,,zgnić’’ w znaczeniu ,,śmiać się do rozpuku’’,  łachy "ubrania"?

oprócz tego można spotkać(przypomniało mi się dopiero, jak o tym przeczytałam)
używanie w roli czasownika posiłkowego słówka "weź" (np. weź otwórz okno)
czyli u mnie też mówi się grawą białostocką - zawsze wydawało mi sięże jest to gwara podlaska ale cóż...
nesta, mi też się wydawało, że to ogółem podlaska, ale szukajka w wikipedi pokazała tylko białostocką 😉
u mnie pokazała tak samo 😀iabeł:

zanik końcówek w czasownikach w formie czynnej np. My dawali (My dawaliśmy). Ja pojechał (Ja pojechałem). Dzie wy byli? (Gdzie wy byliście?)

jak mnie denerwuje jak ktos tak mówi..
Scottie, fajne tu podali przyklady, z mojego podworka praktycznie 😀
wejdz na strone ktora ja wczesniej podalam, tam tez sa rozne zaskakujace zwroty (czysta-ojczysta ahh!)
Profi, taryfa i łachy to i u mnie są xD
http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Has%C5%82a_w_j%C4%99zyku_polskim_-_regionalizmy_bia%C5%82ostockie

wielu z nich nigdy w życiu nie słyszałam na podlasiu, tylko kojarzyły mi się zawsze z gwarą poznanską, warszawską, albo śląską... ale cóż to tylko wukipedia...

ale spotkałam się z kilkoma które słyszałam i są baaardzo ciekawe:
czyhunka - kolej
chaziaj - gospogarz
błotka - plotka
brachło - rupiecie
durak - głupek
farfocel – strzęp
fleja – brudas
fluk – gil
gumno – inaczej "podwórko",czyli ogrodzony teren przed chatą
holopa –  o wysokiej kobiecie
idz ty w żopu – odczep się, odwal się  😂
kabanina – wieprzowina
kiego – czego, po co, kiego licha tam jedziesz?! – poco tam (do cholery) jedziesz?!
kiendy – którędy
musi – pewnie, prawdopodobnie, częste jest powiedzenie: musi tak...
nie zdzierżyłem – nie wytrzymałem
nie zniese – nie zniosę
plajster – plaster
poszła w czortu – przekleństwo typu idź do diabła, won
paszoł kibini-macier – wypchaj się, idź do diabła
pristan – przystanek autobusowy
prukwa – obelżywie kobieta "rozlazła"
skrobać marchewki – deptać komuś po piętach
sobaka – pies
sztafirować – stroić się
ten – ten pomarańcz – ta pomarańcz, ten winogron – ta winogron
unaj, undzi – tam
walonki – obuwie z filcu na mróz i śnieg
żywina – trzoda
Mieszkam co prawda na opolszczyźnie, gdzie w niektórych rejonach ślązaczy się, w naszej okolicy akurat nie za bardzo (choć w pobliskich wioskach można niekiedy "ino'' lub ''ja" usłyszeć), ale zauwazyłam, że nieświadomie używamy niektorych określeń z gwary sląskiej np.
-cyganić
-do kupy (coś zebrac np.)
-du.pek (jako walet w kartach)
-klamoty
-galoty
-ryczeć (jako płacz, krzyk)
-masarz lub masarnia (rzeźnik lub jego zakład)
Mam nawet taki minisłowniczek słówek sląskich 😀.
Mój tato i jego rodzina (rodzice, rodzeństwo, dziadkowie itp.) pochodzą natomiast z mazowsza i czasami można usłyszeć ten ,,charakterystyczny" akcent i słownictwo, jako pozostałość po wczesnym dzieciństwie, bo potem to oni się na ,,nasze" tereny przeprowadzili 😀
zanik końcówek w czasownikach w formie czynnej np. My dawali (My dawaliśmy). Ja pojechał (Ja pojechałem). Dzie wy byli? (Gdzie wy byliście?)

to raczej rusycyzm, nie 'zanik koncówek'.

masarz to zupełnie inny zawód niż rzźnik.
W słowniku pisze, że rzeźnik/wędliniarz, więc i czasem słyszy się takie okreslenia na ten zawód- a wg. Ciebie masarz to jaki zawód?
u nas na śląsku rzeźnik to "masorz" ale takie przekształcenia są w słowach zakończonych na "arz":
lekarz - lykorz  albo dochtor
cesarz - cysorz
aptekarz- aptykorz
więc "masarz" w sensie rzeźnika chyba też funkcjonuje
masarz to osoba robiąca wędini, a nie ubijająca zwierzęta jak rzeźnik.
na slasku nie idziesz do miesnego sklepu tylko do masarza wlasnie.
Niekiedy rzeźnicy zajmują się także wyrobem wędlin (tak jak u nas np.) 😀 Ale to taki 🚫
Gzub z duńdlem u klubra  ekował na faszynie jak Kaju erbnoł szkiełowi kufte.

poznańska gwara ;-)
na slasku nie idziesz do miesnego sklepu tylko do masarza wlasnie.


w mojej rodzinie też się tak mówi, śląskie korzenie, a mój pradziadek miał własnie masarnie w Dąbrowie
Dodo - a po Polsku? :P
W Warszawie widuję szyld: LECZNICA .
I zawsze myślę,że dla zwierząt.
A to "ludzkie" przychodnie.
nigdy nie widziałam takich 'lecznic' musze się kiedyś przyjrzeć
Elbus, no wlasnie dżewa.. moj koszmar :P

nitka, jakie warszawskie regionalizmy masz na mysli (biorac pod uwage to ze malo ktory dziennikarz faktycznie jest z warszawy :hihi🙂?


np. sztandarowo, we wszystkich budowlanych programach "glazura i terakota" - to jest typowo warszawskie określenie na kafelki szkliwione.
pojęcie glazura dotyczy nie tylko kafli - galzura to jest ewentualnie to co na wierzchu a nie cały kafelek, no a to co Warszawiacy określają mianem terakoty to nawet koło terakoty nie leżało :P
terakota to jest szczególny przypadek płytek podłogowych a nie wszystkie płytki jakie się na podłogę kładzie...w wawie nawet na gres powiedzą terakota 😉
W Krakowie-to właśnie-FLIZY.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się