A ja i reszta miasta wychodzi na pole, zas chlopstwo z poza Krakowa wychodzi na dwor (logiczne w sumie z dworu na pole to szlachetnie urodzeni przeciez a z pola na dwor no to sami wiecie :hihi🙂
Zamojszczyzna- o autobusie mówią -poszedł nie pojechał ,a jak uciekł -to,że poleciał. A ja coś znajdą to mówią ,że zdybali. A jak się telewizor zepsuje-to go trzeba naładować. No i te samogłoski: -czekulada,kulega,kulejka -zamiast czekolada,kolega,kolejka. I ten tekst: Uuuu Luudzie Kuchaanii! Bardzo śmieszne
O poznańskim TEJ to się mogłam przekonać. :P Na Śląsku z kolei jest słowo oznaczające wszystko... brzmi ono "onaczyć". Może oznaczać dowolny czasownik bądź rzeczownik ( "onaczydło" ) a hanys jakimś dziwnym cudem zrozumie, o co chodzi. 😁 No i gwara śląska to w ogóle, prawie jak inny język. 😁 W Podkarpackim zauważyłam, że mówią [przynajmniej ci starsi] często coś w rodzaju "pudziewa", "bedziewa", "pojedziewa".... "zdybać", "idźze" i w sumie nie wiem, czy to po góralsku czy jaaak.... I tam też mówią "idziemy na pole" czy "idziewa na pole". A w okolicach Przemyśla tak zajeżdżają z ruska, że czasem miałam problem ze zrozumieniem, o co tu chodzi. :P
z ciekawostek - moja druga połówka z trójmiasta była zaskoczona niezmiernie stwierdzeniem " nie szkoduj" 😉 dla mnie bardzo potoczne, często spotykane i znane stwierdzenie, ale on miał zagadkę przez dobry moment o co właściwie chodzi i kto tu szkodę komu robi :P
natomiast to co dla mnie rzuciło się w oczy w trójmieście, to określanie jednorazowych foliowych cienkich torebek - na podlasiu z tego co zauważyłam klasycznie nazywanych reklamówkami - mianem siateczek/siatek
zaba : W antrejce na ryczce stoją pyrki w tytce, a na talerzu szneka z glancem.
hehe...zabiłaś mnię!!! 😁
Na studiach mieszkałam z koleżanką ze Śląska,a dokładnie ze Świętochłowic.Rwałam boki jak coś czasem powiedziała,nie wspominając o akcencie.I tak np na obrus/serwetę ponoc mówią SERWET... a najbliższy memu sercu jest HASIOK 😁
Toruń i rozległe okolice - zamiast tak, wielu mówi "jo" A juz najbardziej charakterystyczne jak ktoś np. sobie cos przypomni albo nagle zrozumie i wtedy to przeciągłe - "a jooooo"
[quote author=k_cian link=topic=1648.msg151274#msg151274 date=1232439119] natomiast to co dla mnie rzuciło się w oczy w trójmieście, to określanie jednorazowych foliowych cienkich torebek - na podlasiu z tego co zauważyłam klasycznie nazywanych reklamówkami - mianem siateczek/siatek [/quote]
siateczki poszły w świat i z tego,co zaobserwowałam dużo ludzi określa tak określane przez nas w Poznaniu TYTKI 😎
Toruń i rozległe okolice - zamiast tak, wielu mówi "jo" A juz najbardziej charakterystyczne jak ktoś np. sobie cos przypomni albo nagle zrozumie i wtedy to przeciągłe - "a jooooo"
W Gdańsku nie zauważyłam niczego niezwykłego, za to jak jadę do Kościerzyny(Kaszuby) to uderza mnie z każdej strony to 'jo' 😉 Za to w mojej szkole zauważam dużo 'przeinaczeń' , słowotwórstwo w użyciu😁 Na przykład charakterystyczne jest dodawanie końcówki 'en' , żeby brzmiało bardziej po 'niemieckiemu' 😁 (np.łóżken,podłogen, nauczycielen,włosen) i przekręcanie słów , a potem twierdzeniu ,że się mówi po polskiemu (tak tak, po polskiemu , nie po polsku) 😁
u Kcian szczególnie można zauważyć, że nie używa zaimka nijakiego "ono". Zawsze jest TE siodło.
Jeśli chodzi o okolice Łodzi, to panuje tu głównie dialekt mazowiecki. W miastach używa się najczęściej polszczyzny ogólnej, choć są słowa, które nigdzie indziej nie funkcjonują, jak np. MIGAWKA, KRAŃCÓWKA, ANGIELKA.
O zmianach fonetycznych nie będę gadać, bo to nudy 😉
Z urodzenia jestem wrocławianką , czyli teoretycznie z regionu gdzie mówi się najczystszą polszczyzną, ale wychowałam się w Wielkopolsce i z tamtejszą gwarą miałam najwięcej styczności. Ehhh, jak ja uwielbiam tego słuchac. Kiedyś natknęłam się w gazecie na wiersz w temacie gwary - był rewelacyjny zawieral chyba wszytskie najbardziej popularne wielkopolskie regionalizmy. Jak znajdę, to przepiszę tutaj. Zaczynał się coś w ten deseń :
"Godoł folrek do swyj marty, idzma w płole , nie sum zarty klumpy trza by wdzioc na giry i w radlunki hakac pyry, zawdziej na sie jakom jake a jo wyrychtuje hake ... "
Z tego co pamiętam z nomenklatury "jeździeckiej" to to , ze siodło zawsze było siedzeniem " ubierz na łogra siedzenie i jedz na szpacer" 😀, łeb zawsze był rodzaju żeńskiego - " ale ma ładną łeb ten kuń" i kon szdl nie kłusem tylko szedł kroka 🙂 o lyckach nie wspomne.