P.S. Jak karać zwykłych ludzi, skoro posiadacz tytułu mistrza polski mógł w czasie zawodów na rozprężalni zlać konia do krwi palcatem i wszyscy udawali że nie widzą ? Skoro inny utytułowany zawodnik wystartował w WKKW chorym koniem , powodując jego śmierć bez żadnych konsekwencji ??
Niestety muszę to powiedzieć - Polska to zacofany kraj. W Anglii, gdybym zlała na zawodach konia, bo czegoś nie chce zrobić, raz, że musiałabym zapłacić minimum 150 funtów kary (w zależności krzywdy wyrządzonej zwierzęciu), dwa, że miałabym zakaz startów przez cały sezon. Po za tym, po roku, gdybym wróciła do startów, sędziowie bardziej by na mnie skupiali uwagę. Gdybym jeździła "w domu" zbyt młodego konia, bądź zlałabym go dość mocno, a ktoś postronny by to zauważył (a Angole wprost kochają rozczulać się nad losem biednych zwierzątek), to na bank tego samego dnia, bądź nazajutrz wpadłoby do mnie RSPCA na herbatkę i nie dość, że sprawdzaliby, jaki jest stan zdrowia konia, to jeszcze fruwałoby wszystko - siodła, ogłowia, wędzidła, boksy, ściółka, jedzenie... No bo oni WSZYSTKO sprawdzają. Wędzidło nieumyte - od razu kazanie, w stajni wilgotno - przemówienie, jakieś bardzo rażące zaniedbanie - na bank kolejne wizyty. RSPCA ma także moc przekazania związkom jeździeckim wiadomości o moich "przewinieniach" i też mogą mi zakazać startów na zawodach na sezon, bądź więcej.
TEGO U NAS BRAKUJE!
Słusznie zauważył ciemny pastuch w PL jakiś ą ę znany zawodnik może sobie robić, co chce. Nie mamy (a może mamy, tylko ich nie przestrzegamy?) przepisów jasno mówiących, że za zrobienie koniowi kuku jest taka i taka kara. To musi być napisane czarne na białym. Ja na przykład, będąc członkiem BE, dostaję co rok książeczkę z przepisami i tam jest rozdział, w którym jest napisane, że za bicie konia jest kara tyle i tyle, za nieprawidłowe użycie ostróg tyle i tyle. I nie ma, że jeździec tłumaczy się, że "to było niechcący". Przepisy to przepisy i trzeba je egzekwować. PZJ powinien coś takiego zrobić. Nie wiem, na co jeszcze czekają, w porównaniu do zachodnich krajów jesteśmy w tym temacie daleko w tyle.
Ach i jeszcze zapomniałam: osoby, które mają roczny zakaz startów są ujawniane po imieniu i nazwisku w prasie jeździeckiej i opisywane są szczegóły, czego dana osoba się dopuściła i jaką karę musiała zapłacic. (przynajmniej taką rubrykę znalazłam w magazynie "British Eventing"
Ikarina - bez urazy dla nikogo, ale takiego przepisu brakuje i u nas. Coraz więcej zawodników, którzy traktują konie jak maszyny do wygrywania, sądząc, że dali za niego grube pieniądze, to koń musi i kropka. I wtedy taki przepis w piękny sposób by ich uświadamiał, że jest inaczej. Same przyznajcie, że większość rozmów uświadamiających z takimi ludźmi jest troszkę walką z wiatrakami, bo albo nie dociera tak po prostu, albo nie chce do nich dotrzeć.
Filmik zgroza - bezmyślność ponad granice ludzkiej możliwości - ech nawet nie wiem co powiedzieć.
Znany jak znany..... znanemu grozi jeszcze ewentualnie utrata dobrego imienia wśród koniarzy z głową... Na amatorskich zawodach, na głupiej LL się czasem takie cuda dzieją, że głowa boli..... a sędziowie nie reagują! I nie pomoże, że pójdziesz, powiesz, że zauważyłaś, że ten i ten koń kuleje, a jego jeździec chce na nim wystartować.... Na rozprężalniach czasami dzieją się takie kwiatki, że kolejno człowieka bolą zęby, głowa, szyja i nogi jak patrzy np. na 5 latka, który ma za sobą 20 skoków, a któremu "trener" tak podnosił drągi na przeszkodzie, że dobił do 150 cm czy na słodką dziewuszkę, która kolejno szarpie a później leje batem swojego konia, bo on "nie chce szybciej galopować". I jeszcze wszędobylskie chamstwo.
Tak w kwestii zajeżdżania..... Młodym koniom szkodzi najbardziej wczesna ciężka praca pod siodłem. Pół biedy jak ten 2,5 latek dostał tylko siodło, ogłowie i lekkiego jeźdźca na stępa czy spacery w lesie, ale jak ten sam koń jako 3 latek zacznie normalnie na siebie pracować, dziennie odbywać godzinne jazdy a nawet i więcej, to się później dzieją różne mało przyjemne rzeczy, o których z resztą nam tutaj Sierra opowiedziała. [swoją drogą, dobrze, że Czardasz w końcu został Twoim koniem.🙂] Znam i widziałam niestety maaaasę, maaaasę młodych koni, które zostały zajeżdżone w tym "przepisowym" wieku lat 3, ale od razu poszły albo do rekreacji albo mają wyjątkowo niereformowalnego właściciela, który od razu postawił im 130 i radośnie sobie skakał, kilka razy w tygodniu albo który "zbiera konie za pomocą ręki czy aplikuje 3latkowi kilkugodzinny teren z przewagą galopu. No i potem mamy kontuzja za kontuzją, zwyrodnienia kręgosłupa, syndrom trzeszczkowy, jeszcze się koziniec może zrobić.... Szkoda gadać.
Ikarina, no nie wiem - a co bylo z ta rozprezalnia i koniem z niebieskim jezykiem? nawet nie pamietam o kogo chodzilo, ale tylko upomnienie dostal 🙄 zadnych konsekwencji. To nie tylko Polska - wlasnie gdyby to bylo w Polsce to bym sie nie zdziwila. Ale to nie bylo w Polsce 🤔
Myślę, że trzeba powiedzieć też o jednej rzeczy. Do niektórych ludzi dociera, że 4 lata, to fajny wiek na zajazdkę, tylko umyka im gdzieś ten kilkumiesięczny okres przygotowawczy. I tak widzi się obrazki pt. wsiadanie na czterolatka bez kondycji i mięśni, bo "już skostniał'. Najbardziej mnie to boli u ślązaków, bo widzę, co się dzieje w stajni, gdzie urodził się mój koń. Tam wsiadają na dwulatki, bo przecież 'nabity i duży'. Tylko nikt nie zauważa, że ta szyja i zad, to tylko tłuszcz, a owa 'wielkość', to po prostu cecha rasy. Pod spodem dalej są kości dzieciaka. Karego ojciec został tak zajeżdżony- i wygląda na bardzo spracowanego, a ma może 5-6 lat. jego babka ma 12, a byłam pewna, że ma około 20.
A co z Folblutami???? na tory idą w wieku 1,5L A co z półkrewkami które idą na tory????? w wieku 2,5 L A co z końmi które idą na jakieś zakłady, próby dzielności. Idą w wieku 3 lat ale zajeżdżanie i przygotowywane są już w wieku 2,5L. Co z tymi końmi?????
Ja bym się najapierw spytała 'co z ortografią?', bo te milion pytajników, to naprawdę nie jest konieczność 😉 Piszę o ślązakach, bo mój koń jest tej rasy i takiego procederu byłam świadkiem. I dlatego mnie to boli najbardziej, i jest to moje święte prawo 😎
To, co się w tym i arabskim wątku przewija woła o pomstę do nieba.
Ale teraz i ja zaczęłam się zastanawiać. Mam ciut ponad czteroletniego, niedużego półkrewka. Idealnie zdrowy, ale wiadomo, że w młodym wieku nic nie wychodzi, dopiero później (odpukać!). Jako 3-latek chodził tory w sezonie 2009. Przyjechał na tor w trening w grudniu 2008, jako świeżo upieczony 3 latek, zajeżdżony tam (nie wiem kiedy pierwszy raz wsiadł ktoś na niego - w kwietniu miał pierwszy wyścig). Biegał łącznie 8 razy, z czego 2 razy płoty. Oprócz tego, o ile mi się wydaje (ale pewności nie mam jak to u nich jest) codziennie na robotę (rano karuzela, południe tor), skakał płoty raz w tygodniu. Bez jakiegoś mega ciśnienia, bez przetrenowania, u rozsądnych ludzi i rozsądnego trenera. Do tego nie był za specjalnie w tym dobry, toteż nie było parcia na wygraną. Do mnie trafił we wrześniu 2009, zatem mając prawie 4 lata. Pierwszy miesiąc początkowo jeżdżony dość intensywnie jak na młodego konia (dłuższe galopy po obwodzie ujeżdżalni, oczywiście żadnego pełnego siadu), ponieważ nie mogłam go gwałtownie odstawić od roboty, którą miał na torach. Stopniowo roztrenowywany. Drugi i trzeci miesiąc u mnie chodził lekko, lonże na kantarze co jakiś czas, lekka jazda bez pełnego siadu, podnoszenie go (strasznie się chował) - więc żadnej mordy przy klacie nie było, głównie wyciszanie, drążki w stępie, zero skoków. Raz w tygodniu godzina-dwie padoku (w eks stajni nie było możliwości częściej i dłużej). W grudniu przenieśliśmy się do kolejnej stajni, gdzie chodził 2-3 razy w tygodniu pobiegać luzem na hali lub padoku, więc miał dużo wolnego. Pod siodłem chodził jednak ciut intensywniej niż wcześniej (zagalopowanie z ćwiczebnego i krótkie odcinki galopu w pełnym siadzie, drążki w kłusie, 30-40 cm krzyżaczki z kłusa, nieciasne koła, przejścia, dodania; ponieważ koń wszedł już na kontakt i przestał się chować, pracował w lekkim zebraniu, z nosem poza pionem). Dwa razy w miesiącu, zamiast treningu, miał korytarz. Bez szału na wysokość, typowo na myślenie i gimnastykę.Obecnie, tj. od nowego roku, z racji kolejnej (ostatniej już 😉 ) przeprowadzki, chodzi całymi dniami po padoku, do zmierzchu dosłownie. Chodzi średnio intensywnie, zwykle 2 dni w tygodniu ma wolne (minimum jednego wolnego dnia jest oczywistością). Od niecałych 2 tygodni wprowadziliśmy skoki, które będą odtąd regularne - raz w tygodniu. Nie są to gigantyczne przeszkody, niskie, uczące go wyhamowania, samokontroli w parkurze. Oprócz tego pracujemy sobie jak z typowym uczącym i przygotowującym się do pracy pod siodłem młodym koniem. Wprowadzamy stopniowo nowe elementy pracy ujeżdżeniowej (ale wiadomo! mimo jego niezwykłej pojętności, nie ma nic na szybko - na wszystko przyjdzie czas), pracujemy 30, max 40 minut. Pracujemy głównie nad rozluźnieniem, jeździmy do dołu, okrąglutko i luźniutko, żadnej forsownej pracy, jazdy urozmaicone (książę szybko się nudzi), przyjemne, jeździmy też w spacerowe tereny. Z racji mojej matury, będzie tak pracował do kwietnia/maja. Nie mam parcia na sport, nie muszę się spieszyć. Przygotowujemy się do czempionatów, ale na 4-latki chyba nie zdążymy, więc poczekamy na następne. Chcę, by Młody startował, ale jednocześnie chcę, by cieszył się nienagannym zdrowiem jak najdłużej i nie chcę mu zrobić krzywdy. Nie będzie koniem do rekreacyjnego tuptania, mam wobec niego konkretny plan, ale jednocześnie podkreślam, że jest on moim oczkiem w głowie, a ponadto na pewno zapewnię mu dożywocie. Do rzeczy. Moje pytanie jest następujące - czy dobrze pracujemy? Czy dać mu jeszcze wolne? Gdybym miała go od źrebaka, czekałabym z zajazdką do 4-go roku życia, tutaj mamy trochę inną sytuację, więc się pogubiłam. Co o tym myślicie?
Też mam Ślązaka.Klacz nadaje się tylko na matkę. Zajeżdżona, zażrebiona, oprzęgnięta w wieku 2 lat. Oślepła! Chodzi mi o konie które z urzędu muszą iść wcześnie pod siodło i prace. Przepraszam za ort. 😡
anetakajper, chodzi mi prostu o to, że ta duża ilość znaków zapytania wywołuje wrażenie, że pytający jest bardzo napastliwy. Przez internet czasami trudno rozróżnić intencje 😉 Żal mi bardzo Twojej kobyłki. Z tymi końmi idącymi do ZT, czy na wyścigi, to raczej nic się nie zrobi- to biznes. Ale podnoszenie świadomości i chłopów by się przydało- bo to głównie oni mają te 'cięższe' konie. Szkoda tylko, że oni rzadko słuchają.
Kręgosłup i nogi to swoja droga, ale ile mozna napsuć w psychice takiego źróbka?
Moja bestie kupiłam jak miał 1,5 roku. Udało sie nam go wyrwać za grosze chyba tylko z tego powodu, ze akurat dzien wczesniej mądry handlarz probowal zakladać go do bryczki i Młody ta bryczke rozwalil. Na pewno tez probowali na niego wsiadac, bo przy zajazdce siodło najmniejszego wrazenia nie zrobilo, ale sam handlarz przyznal sie tylko, ze probowali go w bryczce (wiesci o bryczce rozwalonej i siodle to od kochanego sasiada). Mlody do tej pory potrafi prz bryczce oddac 'z dwoch'. Z tego, co widzielismy przy zajazdce to chyba jak go założyli do bryczki nie chcial ruszyc z miejsca i dostawal wpier***. Teraz chodzi grzecznie, ale widac, ze tego nie lubi. Z siodlem pierwsze 2-3 jazdy tez byl problem z ruszeniem, na byle łydke stop i baranek. Siedziec na nim mozna bylo bez problemu, nie stresowal sie czlowiekiem 'na gorze' w ogole, ale isc nie chcial i koniec. Nauczylismy sie wiec jezdzic poczatkowo na głos i stopniowo dodawac łydke. Chwile pozniej pod siodlem okazalo sie, ze to złoty kon i nie ma mowy o ploszeniu sie czy innych numerach. Młody swoje przeszedl i wcale sie nie dziwie, ze czasem agresywnie reaguje. Powoli sie przelamujemy. Na wiosne zaczniemy intensywniej pracowac, mam nadzieje, ze w zdrowiu i zgodzie zaliczymy niedlugo pierwsze starty nawet🙂
Averis dokladnie, w mojej okolicy w co drugim gospodarstwie jest zimnokrwiak albo ślązak - nie kojarze nikogo, kto by czekal nawet do 3 lat z rozpoczeciem pracy. Czesto gesto jest tak, ze gospodarze kupuja takie 2latki, bo tansze niz taki 3-4latek. A przeciez juz taki duzy i silny. No i od wielu z nich slysze, ze co go obchodzi co z takim koniem bedzie za pare lat, jak on go nie zamierza trzymac dluzej niz do jesieni... jak sie nie uda sprzedac to na rzeź tez sie da..
Odnośnie przepisów w Krakowie na Rynek mogą wejść konie po skończeniu piątego roku życia 😅 .Ja jeżdżę zaprzęgiem również w Rynku w Krakowie. Sama przygotowuje konie miedzy innymi z wyżej wymienionych powodów. Jle tłumaczenia kosztowało mnie to że nie biorę żrebaka już do zaprzęgu przecież ma dwa lata... argumenty przeciw mnie|:na pewno jak dorośnie nie da się juz go nauczyć bo będzie za silny 🤔. Uchodziłam na wsi za 🤔wirek:. Konia udało sie zapiąć i nauczyć wszystkiego choć miał cztery lata kiedy zaczęłam przygotowania...od małego konik był dobrze wychowany, wiec problemu nie było. A ostatnio czipowalismy konie. Przyjechał chłopak specjalista z KZHK opisywał mi też niespełna dwu letnią żrebiczkę i dowiedziałam się ,że już powinna cos robić nosić siodło , uprząż bo jest po arabie (wniosek po wyglądzie bo jest po ojcu nn a matka małopolska) i potem będą problemy na pewno bo to szlachetny koń 🤔zok: . Człowiek, który to powiedział to zootechnik, pracujący na etacie w ZHK i wiek ok 25-30 lat. J jeszcze jedno jeśli młody koń za wcześnie pójdzie pracować w zaprzęgu długo i na twardym tworzą się nakostniaki i często, co może być z tym związane szpat...przykładem jest moja klacz emerytka kupiona od wozu a w sumie od powozu, która jest u mnie na dożywociu i tylko dzięki temu ,że w odpowiednim momencie została kupiona i użytkowana rozsądnie i odstawiona teraz chodzi a wręcz goni na równi ze źrebakami , ale był moment ze wyglądało to nieciekawie. Koń był kupiony w sile wieku ok 7 lat nic nie wskazywało na późniejsze kłopoty...
aha źrebak przyjął derkę i nosi... ale tylko czasem 😁
dziewczyny cieszę się że załozyłam ten watek i że jest taki odzew na niego . W końcu jest miejsce gdzie mozna wypowiedzieć sie w kwestii ochrony końskich grzbietów. dziekuje wam za waszą wiedzę, doświadczenie 🙂 👍
Ikarina, no nie wiem - a co bylo z ta rozprezalnia i koniem z niebieskim jezykiem? nawet nie pamietam o kogo chodzilo, ale tylko upomnienie dostal 🙄 zadnych konsekwencji. To nie tylko Polska - wlasnie gdyby to bylo w Polsce to bym sie nie zdziwila. Ale to nie bylo w Polsce 🤔
Cóż, ja tylko mówię to, co znam z angielskich krosów i szkółek. Mi zawsze wszyscy przypominają: "uważaj z bacikiem, bo roczną przerwę będziesz miała".
Poza tym wydaje mi się, że jak w grę wchodzą duże pieniądze, to co niektórzy potrafią sobie załatwic taryfę ulgową... gdzieś w kącie, gdzie nikt nie widzi 🙄
fakt, Anglia jest troszke inna, ale smutne jest to, ze na tle innych krajow Polska niestety nie koniecznie odstaje 🙁 dobrze, ze choc w Anglii odbywa sie to jakos z sensem (jedna normalna rzecz 😅 ), choc pamietam, ze jak mylam wedzidlo to patrzyli na mnie jak na kosmite 🤔wirek: i powiedzieli mi, ze u nich myje sie wedzidlo tylko na zawody. Padlam 😵 i swoje wedzidla po jazdach dalej mylam.
enklawa, no właśnie- jak to jest z tym zaprzęganiem. Czytałam, że niby dwulatki już można, ale coś mi się wierzyć nie chce. I kiedy można wprowadzać jakieś małe obciążenia- typu oponka?
wg mnie powinny być jakieś kary za zbyt wczesne ujeżdżanie, bo jak ludzie nie myślą i nie dają się przekonać to może to by ich jakoś przekonało
mam niestety przykład z mojego otoczenia pracuje w stajni i moim obowiązkiem jest też robienie młodych koni, właściciele nie kumali tematu za bardzo, więc udało mi się jednego wałaszka przetrzymać do 4lat i dopiero jako 5 latek trafił pod rekreacje, koń super, zero problemów z akceptacją siodła czy jeźdzca, normalnie tylko wszystkim życzyć takich koni w między czasie właściciele stajni "wyedukowali" się i stwierdzili że z kolejnym koniem nie można tyle czekać, wszelkie próby przekonania i tłumaczenia nic nie dawały, totalnie głusi na wszelkie argumenty, oni wiedzą lepiej bo inni tak robią więc niby zaczełam prace z 2letnią klaczką, głównie jakies tam zabawy czy lonżowanie, a że konik z charakterem to tłumaczyłam że wszystko dłużej potrwa itp, wszystko spoko do czasu aż przyjechała w odwiedziny ich znajoma, która opowiadała jak to juz ona jeździ na koniach 15-18 miesięcznych!!!!!!!!!! i że to niby najlepszy wiek itp, ja miałam od razu ochotę zadzwonić do TOZu, bo wiem że nie żartowała skończyło się na tym że jeszcze tego samego dnia kon zastał zapakowany i oddany jej do "treningu" to było jakoś w listopadzie,albo coś koło tego, a koń dopiero w marcu skończy 3 lata!! aha no iżeby mi udowodnić jaka to ja beznadziejna jestem to przyjechała na tej klaczce do nas w odwiedziny po tygodniu koń wyryjony na maksa, wystraszony no ale przecież chodzi pod siodłem a teraz tylko widuje jak w ramach treningu kondycyjnego przegalopowuje na niej koło naszej stajni po drodze asfaltowej a potem po kamienistej
Notarialna daj znać, co odpiszą. Bo na to brak słów po prostu. Ja wiem, że takie rzeczy się dzieją w chłopskich zagrodach, ale w takim miejscu, gdzie się UCZY, jak się zdaje, jeździć konno? No i ten drugi filmik z tej stajni, jak konik jedzie po sezonie raczej one way sądząc po panach, warunkach transportu i tych "specyficznych" uwiązach..
Aweris może i nie ma obciążenia na kręgosłup przy zaprzęganiu ale dwa lata to jeszcze dziecko...psychicznie nie do pracy a do zabawy. Poza tym jeśli zaprzęga się do pojazdu bez hamulca lub się go nie używa to koń bierze na siebie ciężar wozu przy zatrzymaniu , zwolnieniu itp to wielkie przeciążenia dla układu ruchu...no i jazda po twardym to największy problem a kuć dwulatka? ja bym się nie odważyła. Pracuje z końmi od ok .trzeciego roku życia . Uczę na lonży reakcji na głos i posłuszeństwa potem na dwóch lonżach za koniem , dopiero po opanowaniu tych elementów zapinam i to z doświadczonym koniem do pary. Pierwsze jazdy to ko 15, 20 min po wsi a potem powoli stopniowo zależy od konia... Nie wiem jak jest w sporcie zaprzęgowym ja kieruje sie zdrowym rozsądkiem...
wracając do tematu wątku, ktoś powiedział że cztery lata to wiek minimalny, ja się nie zgodzę - w końcu są konkursy czterolatków. myślę, że gdy koń ma skończone dobre 3 lata śmiało można się już nim bawić, oczywiście stopniowo, od lonży itd ; )