wczoraj wyszłam z domu z wiaderkami z meszem Care Promise z Hartoga. Myślałam, że konie do mnie z drzwiami wyjdą 😀 żłoby wylizane, koniska aż mruczały 😜
zazwyczaj będę robić mesz ok 18, wieczorne karmienie jest o 20 i co mam zrobić żeby ten mesz był ciepły aż do karmienia 🤔
tymbardziej, że owies jest już zalany wodą wcześniej (zimną) bo koń ma normalnie moczone jedzenie i jak do tego doleję ciepłej wody to będzie za dużo...
dzisiaj zalałam siemię, troche sobie postało, wymieszałam z owsem, dolałam jeszcze troszkę ciepłej wody i 'zrobiłam pierzynkę z otrąb', tzn posypałam po wierzchu żeby nie wystygło, nie wiem jakie będzie przy karmieniu, ale jak wychodziłam ze stajni to juz stygło... ( a przykryłam jeszcze kocykiem)
sprawdzone ze najlepiej ciepło trzyma gazeta 🙂 nie wem czy wystarczy (coraz zimniej...brrr) ale owiń bardzo porząnie gazetami i do jakiejś siatki i w takiej postaci do stani 😀 moze się uda
Przeczytałam cały wątek, starałam się ze zrozumieniem, ale nadal nie czuję się mądrzejsza w kwestii meszu 😡 😵
Moje pytanie, które już tu padło: Jak się zachować, w przypadku gdy koń nigdy wcześniej nie dostawał meszu (owies je suchy), a przynajmniej tak podejrzewam 😉? Czy zrobić wersję najbardziej podstawową, tj. bez dodatków typu rodzynki, słonecznik? Boję się wszelkich sensacji żołądkowych... Jaka godzina jest najlepsza? Najbardziej pasowałoby mi rano, ale czytam że wiele z Was, mesz podaje na kolację. Czy to ma jakieś znaczenie, czy wystarczy trzymanie się stałych godzin i dni?
Koń je 3 miarki owsa, zmniejszać mu tę ilość? Część z Was zmniejsza, część daje tyle samo owsa co zawsze. I teraz znów powraca kwestia - "pierwszego razu". Czy rozsądnym byłoby dać normalną ilość owsa i mało tej "reszty" (siemię, otręby), i wraz z upływem czasu, stopniowo zwiększać? Czy to może nie ma sensu, bo wtedy nic nie działa albo wręcz przeciwnie - może zaszkodzić, bo proporcje (w sensie stosunek owsa do tej "reszty"😉 się nie zgadzają.
Co prawda, nie wiem jak to to można przyrządzić jak się ma 2h do stajni autobusem ( :konik🙂, ale być może spróbuję z termosem tak jak Tania (wszystko rozchodzi się o to siemię :???🙂
Będę bardzo, bardzo wdzięczna. Nie krzyczcie jeśli ktoś już to pisał :kwiatek: Ja widać mało kumata jestem, bo nie ogarnęłam 😁
Dramka czyli bez cackania się? Jestem przyzwyczajona, że swoim zwierzakom (nie-koniom 😉) wszystko wprowadzam stopniowo, bo mam pecha do stworzonek z wrażliwymi żołądkami. Stąd moje pytania 😉 No, ale zrobię jak mówisz 🙂
Zakładając, że koń dobrze zniesie żarełko to czy jeszcze w tym samym tygodniu mogę podać mesz drugi raz (chciałabym dawać 2x, właśnie)?
ja kupuję z Sukcesa mesz, po 25 zł, u nas w stajni właśnie 2 razy w tygodniu wszystkie dostają (tzn. wszystkie właścicieli stajni i pensjonatowe, które mają kupowane) i zawsze cieszą się jak szczeniaczki na sam zapach, który po stajni się roznosi, kiedy to stygnie 😉
także polecam ten gotowy, mniej roboty, a efekty super 😀
Obecnie 2 razy w tygodni Care Promis Hartoga dostaje. W codziennym menu znajdują się zioła, więc jak mamy na kolację mesz to do meszu je wrzucam. Ostatnio miał wielką radochę, bo trochę się rozwodniło wszystko, więc sobie wypijał "wodę" a później jadł i tak na zmianę😀
Latem dostawał makuch lniany, 1 szklankę zalewałam wrzątkiem, zioła. Po przestudzeniu zalewałam tym owies.
Siemię lniane zawsze mieliłam, zalewałam wrzątkiem i podobnie jak makuch zalewałam nim owies.
Gotowy podaję głównie ze względu na oszczędność czasu. Cenowo przy kupowaniu siemienia 300g za 5 zł to tez się bardziej opłaca.
Ja znalazłam przepis na mesz w książce "Rady dziadka masztalerza" no genialna książka muszę powiedzieć. Napisana prostym językiem nie trzeba tłumaczyć "z polskiego na nasze". Wiele ciekawych problemów poruszanych i prostych sposobów na rozwiązanie ich. No ale teraz o meszu. ok 100g na 1,5-2 litry wody ok 1kg owsa (najlepiej gnieciony, ale nie każdy ma dostęp, ja dodaje cały) ok 0,5kg otrąb pszennych (są lekkie i duże objętościowo) podstawowa wersja ^ siemię zalewam wodą i trzymam na gazie ok 20minut, ma się zagotować ale nie gotować(!), i w zasadzie potem idę jeździć😀 (mesz podaje się koniowi lekko ciepły). Owies mieszam z otrębami zalewam ciepłym siemieniem. Dodaję też suszonych pokrzyw (gotowane razem z siemieniem. Na sucho do owsa również polecane), pokrojonych jabłek, miód, przed podaniem posypuje płatkami kukurydzianymi (jak już ktoś wspomniał, żeby chrupały a nie zrobiła się papka). Mesz nie powinno się podawać częściej niż 1-2 na tydzień. Siemię w zbyt dużych ilościach zalega w jelitach przez co tworzy się tłusta warstwa przez którą nie mogą przenikać do organizmu potrzebne związki i minerały. Odpowiednie ilości (1-2/tydzień) natomiast zapobiegają problemom z trawieniem. Kilka osób pytało co z tym miodem? Myślę, że jedna łyżka w zupełności wystarczy. Konie tez mogą cierpieć na próchnicę (wielu koniarzy o tym zapomina). Orzechy, rodzynki, banany (co tam wam jeszcze przyjdzie do głowy)- dozwolone. Gdzieś czytałam na temat śliwek, wiśni i czereśni, że nie są zbyt zdrowe dla koni ( z tym, że artykuł był chyba o świeżych owocach-podobno zawierają jakieś toksyny, z którymi koń nie może sobie poradzić, i może dojść do zatrucia), ale nie mam pojęcia jak wygląda sprawa z suszonymi(?). Mam nadzieję, że ktoś przeczyta moje wypociny, a może komuś pomogą? 🙂
AFAIK, siemienia nie daje się zdrowemu koniowi codziennie nie dlatego, ze szkodzi samo w sobie, tylko dlatego, ze powleka śluzem przewód pokarmowy i tenże się do tego przyzwyczaja. Po takim przyzwyczajeniu, jak nagle zaprzestaniesz podawania siemienia, to kolka praktycznie gwarantowana (z zatkania). Ale jesli przyzwyczaisz konia do zmniejszenia dawki, to można powoli odstawić.
Doświadczenia mam własne, dwa konie z problemami pokarmowymi były z różnych powodów po dwa miesiące na meszu codziennym. Rozkwitły na tej diecie - gdyby miały tłustą kluchę uniemożliwiającą przyswajanie składników pokarmowych, to by tak nie wyglądały. A odstawianie - jak mówię. Pierwszej kobyle, z niewiedzy, próbowałam odstawić z dnia na dzień. Kolka sprowadziła mnie na ziemię. Drugiej ostatnio odstawiałam - dostaje już co tydzień więc nie będzie problemu z odstawieniem 🙂
Próchnica w przypadku koni jest mniejszym problemem - jeśli koń nie ma zębów połamanych, to raczej próchnica nie ma szans, zęby konia się wycierają na bieżaco i rosną cały czas. Koński dentysta raczej plomb nie wstawia, tylko piłuje wystające kanty. Większym problemem jest podaż cukru w diecie, która: - rozregulowuje przewód pokarmowy (namnażają sie cukrolubne bakterie, potem jak cukru nie ma, to zdychają => uwalnianie toksyn i obciążenie organizmu, powodujące wzdęcia, kolki, może być ochwat z uwolnionych toksyn) - źle wpływa na kopyta - od cukru w żarciu mogą gnić strzałki 🙂 często "rozwala" się linia biała, powstają "fałdki" na kopytach, może być problem z odhodowaniem podeszwy o wystarczającej grubości.
Dlatego ja nie daję miodu ani cukru do meszu. Już lepiej dodać sól, jak ktoś ma ochotę coś smakowego sypnąć.
Co do tego, czy siemienia nie wolno gotować... tutaj są zdania podzielone. Jakieś uzasadnienie czemu "nie gotować (!)"?
Wybacz jeżeli Cię uraziłam :-/ uważam że nie powinno się podawać koniom meszu codziennie, powołałam się na książkę, sądzę, że "mój system" jest dobry i będę go stosować, jeśli sądzisz inaczej i chcesz podawać koniom mesz (z dodatkami jakie uznasz za słuszne) codziennie proszę bardzo, nikt Ci tego nie zabrania . Nara
Jako że postanowiłam porozpieszczać mojego konia ("...ponieważ jesteś tego warty!" 😁 ) nabyłam drogą kupna IRISH MASHSt Hippolyt Urzekło mnie wszystko: skład, marketing, ulotka i opakowanie. 😁 No wszystko, oprócz ceny, ale słyszałam że wart jest - jak zresztą wszystkie produkty tej firmy - owej ceny 😉
Ktoś podawał, jakieś opinię macie na jego temat? Bo dla niego zdradziliśmy naszego numero uno: Slobber Mash Havensa...