Forum towarzyskie »

Sprawy sercowe...

zen, nie ma w tym nic złego, ale taka jest prawda- osoby pewne siebie, pewne swego mogą onieśmielać, a nawet zawstydzać tych o niższym poczuciu wartości. Nie tyczy się to mężczyzn, ale ogółu.

Mnie się także wydaje właśnie, że "umiarkowanie" to kwestia gustu. Wbrew pozorom nie wszystkim podchodzi kanon, po drugie, również wbrew pozorom, wygląd to nie wszystko, czym się faceci kierują szukając partnerki do związku.

Ja uważam przeciwnie- że tym ładnym- dziewczyną z popularną, prostą urodą jest łatwiej. Zawsze więcej jest wokół nich osób, stają się popularne, łatwiej kogoś poznać. Wiele jednak można nadrobić autoprezencją i... pewnością siebie. Tak, tą samą którą można również odstraszyć.
No i trzeba się pogodzić z tym, że są tacy, którzy mają niesłabnące powodzenie i ciągle są z kimś- Dzionka, kujka, czy Breva, a inni nie. Niezależnie od tego, czy blokują, odstraszają, tłumaczą się, czy po prostu nikogo nie spotykają.
Jeszcze odnośnie gustu... głupio to brzmi, ale nie podobają mi się ładni faceci 😉.

Miałam moment zastoju, że mimo że zawsze uważałam, że "jak ma przyjść, to przyjdzie", zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogłbym kogoś nowego poznać. Ale podobnie jak Dodo uznałam, że nie będę się zmuszać do czegoś, czego nie czuję i udawać. Bez sensu.
cieciorka mi również ci ładni nie podchodzą. Nad czym ubolewa moja mama notorycznie szukając mi wpisującego się w jej kanon kandydata. Bo to nawet nie jest brzydki typ, ale nad wyglądam rozwijać się nie będę  😎. Bardziej taki podejrzany i z nie do końca jasnymi zamiarami. A z reguły wyrasta z takiego fajny miś przy bliższym poznaniu  😉

Wydaje mi się, że u facetów jest tak samo. Ciężko stwierdzić: ta jest ładna i fajna (dla mnie jako kobiety) to musi mieć duże powodzenie. Jak sobie to człowiek uświadomi to życie staje się łatwiejsze, kompleksy idą w niepamięć i nie trzeba ślepo dążyć do tego jedynego ideału piękna (który nie istnieje). Budujemy dookoła siebie zaporę i nie wpuszczamy nikogo do środka, tłumacząc to wszystko - bo tak nam dobrze, bo praca, bo pasja. Różne mamy ku temu powody, ale ja nie wierzę w coś takiego jak brak powodzenia  😉
A co myślicie o "dzieciach" z rozbitych rodzin? Mają trudniej? Problemy emocjonalne brak wzorca i akceptacji wchodzą w grę w problemach natury damsko- męskiej?
Wchodzą w grę. Pewnie nie zawsze. Ja znam tylko takie przypadki, u których jest to odczuwalne, ten uszczerbek emocjonalny. Różnie bywa. Czasami dziewczyny, które nie miały ojca szukają go w partnerze. Lub odwrotnie. Wystawione (tak to ujmę) przez najważniejszego (wydawałoby się) mężczyznę w ich życiu mają problem z zaufaniem potem. Nie wiem jak to jest, kiedy brakującym rodzicem jest matka - w moim otoczeniu to ojciec odchodził. Ludzie z takich rodzin starają się być bardziej odporni na ewentualną stratę kogoś bliskiego, nie otwierają się tak szybko, więcej zyskują po lepszym poznaniu. Mogą sprawiać wrażenie wycofanych, niedostępnych, a nawet patrzących na resztę z góry. A to wszystko w ramach obrony właśnie. Z tym, że to tylko moje doświadczenia.
szalonakobyła, pewnie, że brak rodzica (najczęściej ojca) siada na psychikę. W różnym stopniu, ale zawsze. Nie wierzę, że można wyjść z tego bez szwanku. Uporanie się z tym to jedno z założeń mojej terapii. Sama sobie z tym nie dawałam rady. Psycholog to jedno z moim odkryć życia + najlepsza decyzja ever 😉

Edit: tulipan, lub wręcz odwrotnie. Mogą chcieć być przyjacielem wszystkich i wszystkiego żebrząc o ochłapy akceptacji. Nie ma reguły.
Averis racja. Zależy jaką się wybierze opcję na zdobycie tej brakującej akceptacji.
zaraz pw poleci


Strzygowe pw stawia do pionu 😉


No dobrze, ale co Waszym zdaniem oznacza że facet lubi zdobywać? To znaczy że dzwoni, nalega na spotkania? Daje kwiatki, zabiera na romantyczne spacery :P? Pisze smsy codziennie? A moze nie codziennie? A jak nie pisze to znaczy ze sie nie interesuje i juz dziewczyna nie może napisac, bo to będzie głupie, bo wyjdzie, że jej zależy?
Czyli żeby facet mógł zdobywać to kobieta musi być... niedostępna, czy tajemnicza czy moze jakaś jeszcze inna? Ostatnio się nad tym zastanawiałam i w sumie ja zawsze robię tak, że zachowuje się w sposób, w jaki lubię jak ktoś zachowuje się wobec mnie, tzn nie jestem nachalna, nie narzucam swojej osoby, ale z drugiej strony też chyba nie można być aż takim strasznie trudnym do zdobycia obiektem? Chyba można pokazywać, że jest się zainteresowaną tą drugą osobą.
Ale coś pomogło to pw? 😀
Ja z rozbitej. Nie całkiem normalna 😉. Chłopak twierdzi, że to czuć, ale on akurat mało wie, a i ja nie wiem, ile w tym tego rozwodu, w jakim stanie się odbił na mnie, w jakim co innego. Chociaż nie uważam, żeby to było bez wpływu, tylko ten wpływ trudno mi określić.
Tulipan - dziękuję! Wkurzają mnie niemożebnie te teksty jakimi się pocieszają laski - "jesteś za mądra, za ładna i za fajna, dlatego żaden facet cię nie chce". Nóż się w kieszeni otwiera, bo zamiast spojrzeć na siebie realnie i zobaczyć, że ma się problem i zacząć nad nim pracować, to się jedna z drugim utwierdza w przekonaniu, że jest za fajna, żeby być w związku...



widzisz, po stokroć powtarzam, że jestem przeciętna, nie zamknięta emocjonalnie, le dość zapracowana i mająca mało czasu. czy naprawdę musze mieć pół życia dla faceta zeby go mieć? nie prawda, bo każdemu pasuje coś innego. i dlatego wkurza mnie mówienie ze ktoś na coś za ładny, ale to że faceci wolą mniej ambitne osoby to w to niestety wierzę, bo nie raz usłyszałam to w twarz. kobieta spełniająca się w pracy nie zawsze jest odartą z emocji zimną suką po przejściach, czasem zwyczajnie LUBI swoją pracę i LUBI poświęcać jej czas. Ale dla normalnych facetów to najczęściej nie jest kandydatka na żonę itp. zwłaszcza kiedy np tak jak ja: nie chce posiadać dzieci. i już, prawda jest taka że wtedy trudno o stały standardowy związek acz nie uważam, żeby było to niemożliwe. nie widzę w swojej ' nadmiernej' ambicji problemu nad którym musze pracować bo jakieś związki... kurcze no fajnie jest być z kimś ale... teraz też jest super i dlaczego mam to na siłę zmieniać? bo komuś nie pasuje?? bezsens.
Się mi zdaje, że Strzyga ma 100% racji w jednym - żeby wzbudzić przychylne zainteresowanie trzeba być gotowym/ą i otwartym/ą na związek. Autentycznie i na full. Dopóki trzymają więzi emocjonalne (miłość, zawód, nienawiść, strach...) inni to wyczuwają i wolą podchodzić z ogromną rezerwą. A osoba "chcąca miłości inaczej" nawet nie zdaje sobie sprawy, jaki ma repertuar odstraszający. Świetnie to widać po latach.
To działa całkiem podobnie do zjawiska, gdy osoba autentycznie zakochana i szczęśliwa ma "święty spokój" od absztyfikantów, nikt się nie przystawia bardziej niż kurtuazyjnie. Podobnie tylko inaczej 🙂
Cześć dziewuszki, nowy dzień, nowy nastrój, nowe pomysły na życie🙂. A jak u Was?
Kogos mozna poznac w roznych dziwnych miejscach. Ja zazwyczaj swoich partnerow poznawalam w dosc nietypowych sytuacjach. Wiadomo, ze zadna z nas nie chodzi z plakietka na czole 'szukam faceta', ale czasem pomimo wykazywania checi, gotowosci, otwartosci- nie wychodzi. Nie mam absolutnie zadnych problemow z poznawaniem ludzi, ale przyznam, ze ciezko idzie kolejny etap, kiedy jestem kims zainteresowana. Wczesniej szlo duzo, duzo latwiej, ale tez zazwyczaj to faceci mnie wyreczali. A im jestem starsza, tym wyzej stawiam poprzeczke. Ostatnio wlasnie podrywal mnie pan na stacji diagnostycznej (jak juz pisalam, typ desperata), na koniec przegladu na odwrocie faktury zapisal mi swoj nr telefonu 😲 Facet, ktoremu pokazywalam samochod przy okazji sprzedazy, tez chcial isc na kawe. Ale to zupelnie nie to, faceci wiecej niz przecietni, sympatyczni, ale bez tego 'czegos'. Chociaz zauwazylam pewna prawidlowosc w tym, ze ciagnie mnie do nieprzystepnych facetow.. Anyway, z wiekszoscia swoich eks mam dobry kontakt, ba, ostatni nawet nadal do mnie mowi 'kochanie' jak sie zagalopuje 😁

Nerechta, podryw dla jaj calkiem zgrabnie mi wychodzi, ale juz ten, kiedy mnie ktos naprawde zainteresuje, to nieszczegolnie 😁 Poza tym nie lubie robic komus nadziei, wiec staram sie nie zabijac nudy podrywaniem 'dla sportu'.
No i trzeba się pogodzić z tym, że są tacy, którzy mają niesłabnące powodzenie i ciągle są z kimś- Dzionka, kujka, czy Breva, a inni nie. Niezależnie od tego, czy blokują, odstraszają, tłumaczą się, czy po prostu nikogo nie spotykają.
Jeszcze odnośnie gustu... głupio to brzmi, ale nie podobają mi się ładni faceci 😉.


ej, H. jest przeciez ladny 😉

i w sumie smiesznie czytac o sobie cos takiego, ale cos w tym jest. choc nie jestem szczegolnie atrakcyjna, ladna, jestem wyzsza od polowy poznawanych facetow i rowniez jak niektore z Was cierpie na brak czasu, pieniedzy, nadmiar zainteresowan i pasje. a mimo to od lat nie mam problemow z poznawaniem fajnych (a przynajmniej w danej chwili na takich w moich oczach wygladajacych) facetow. raczej czesciej zdarza sie kleska urodzaju 😉
nie wiem o co chodzi, jak to sie dzieje. najczesciej zaczyna sie po prostu inteligentna, ciekawa rozmowa. i w prawie kazdy z zainteresowanych uwaza, ze pasja, zainteresowania, to, ze robie to co lubie i ze ciagle chce sie w tych wszystkich kierunkach rozwijac - to jest moj atut i to, czym wyrozniam sie z tlumu. ze to jest bardzo atrakcyjne i bardzo to sobie cenia.

takze nie sadze, ze escada, ma racje. IMO takie rzeczy odstraszaja tylko chlopow marnej jakosci. i bardzo dobrze!


a w ogole z P. po drobnym kryzysie znow faajnie 🙂

takze nie sadze, ze escada, ma racje. IMO takie rzeczy odstraszaja tylko chlopow marnej jakosci. i bardzo dobrze!



Zgadzam się w 100%.
Marne chłopy boją się dziewczyn, które wiedzą co chcą robić, mają pasję i ciągle się rozwijają.
[quote author=kujka link=topic=148.msg1556131#msg1556131 date=1350457147]

takze nie sadze, ze escada, ma racje. IMO takie rzeczy odstraszaja tylko chlopow marnej jakosci. i bardzo dobrze!



Zgadzam się w 100%.
Marne chłopy boją się dziewczyn, które wiedzą co chcą robić, mają pasję i ciągle się rozwijają.
[/quote]

Czasem sobie myślę, że żal mi tych chłopów. Ale tylko przez chwilkę 😉 no każdy facet chce być dla swojej kobiety bohaterem, widzieć zachwyt w jej oczach, więc w czasach, gdy coraz wiecej kobiet nie potrzebuje faceta w sensie ekonomicznym - trudno się dziwić, że wiele przebojowych dziewczyn zostaje samych. Mam takiego kumpla, ma firmę, rozwija się, przystojny, wiele dziewczyn do niego wzdychało. Wybrał taką myszkę. Powiedział mi, że on uwielbia to, że przy niej zawsze jest takim supermenem 😉 Laska przeciętna, choć bardziej ładna, niż brzydka. Również coś tam robi na własną rękę, ma zainteresowania, ale stale potrzebuje "wsparcia męskiego ramienia". A to się ptaszka wystarszy, a to psa. Osobiście dostałabym szału, mając takie cudo w domu, ale ... no faceta to kręci.
Myślę, że Strzyga ma rację, bo wcale nie napisała, że te piękne i przebojowe powinny udawać przed facetem, że takie nie są. Chodzi jej o taki typ kobiet, które tą swoją pięknością i najlepszością epatują. Często podświadomie. Taka nachalna autopromocja. Po prostu facet czuje, że "nie podskoczy" i nie ma nic do zaoferowania tej dziewczynie, wiec nie ma szans na jej zachwyt. I nie uwazam, że to coś negatywnego, po prostu takie czasy 😉
edyta, hmm dla mnie moj facet musi byc bohaterem w jakims sensie. musze go podziwiac, nawet jesli ten podziw wynika z tego, ze on np tak pieknie pisze wiersze (chodzi o to, że nie musi byc mega silny, nie musi umiec jednym ciosem powalic byka na ziemie 😉 ).
jak go nie podziwiam z jakiegos powodu, jak mi czyms nie imponuje, to nie jest dla mnie atrakcyjny. nie wiem, czy wszyscy tak maja, ale u mnie to regula ktora zauwazylam juz jakis czas temu.
kujka, masz absolutnie rację. Napisałam jak to może wyglądać z punktu widzenia faceta.
a co kobiety nazywają: "odstraszam facetów" . Szkoda, że sie tu żaden nie wypowiada 🙂

I dlatego myślę, że jest tu blisko do wypowiedzi Strzygi, bo moze brakować u tej przebojowej takiego sygnału dla faceta, że ta jej doskonałość nie jest przeszkodą, zeby on dla niej zaistniał jako facet, partner.
Dzięki za odpowiedzi. Pytałam bo jestem dzieckiem z rozbitej rodziny. Ojciec w życiu jest jakoś tam obecny ale czuję że moje kłopoty to właśnie z braku wzorców. Mój jedyny związek był następstwem wieloletniej przyjaźni. Zamieszkalismy ze sobą bo było ekonomiczniej a potem po prostu ze sobą byliśmy. Tylko niestety okazało się że to tylko przyjaciel... Garbata nie jestem. Zęby mam wszystkie trochę krzywe ale to nie jest chyba aż taka przeszkoda. Wyglądam przeciętnie. Bez szału. Mam pasję i pracę która pochłania sporo czasu ale spotykam tam sporo mężczyzn a i zdarza mi się gdzieś wychodzić więc to nie jest tak że nie mam gdzie faceta spotkać. Zdarza się że zawiesza na mnie oko. Ktoś zagada, napisze ale nigdy do niczego to nie prowadzi...
cieciorka, poczułam się jak femme fatale 😀 Ale ja ani klasycznie ładna, ani nóg do nieba, ani własnego jachtu... Gdzieś indziej leży powód mojego udanego love life 😉

Niektórzy faceci są na tyle dowartościowani, że atrakcyjna/ambitna kobieta to dla nich ktoś fascynujący, a nie zagrażający. Ci, którzy się boją, mają do tego pełne prawo, nie fair nazywać ich niewartościowymi. Po co im taka przebojowa kobieta, skoro potem przez cały związek będą o nią zazdrośni, nie będą cieszyć się z jej sukcesów i tak dalej? O wiele lepszym wyborem jest wtedy ktoś słabszy i potrzebujący wsparcia - wszyscy będą wtedy zadowoleni.
Miałam ostatnio sytuację potwierdzającą to, co wyżej napisałam. Mój kolega z pracy powiedział mi po tygodniu wspólnego szkolenia: zawsze strasznie mi się podobałaś, uważam że jesteś (i tu laurka), ale od razu wiedziałem, że nie mógłbym mieć takiej dziewczyny, bo bałbym się cały czas, że mi ją ktoś zabierze. To psycholog, dlatego taki wgląd 😀

Mi też się klasycznie przystojni faceci zazwyczaj nie podobają. Fascynują mnie ci nieprzeciętni, inteligentni, z wizją.
Zupełnie na marginesie: oglądałam ostatnio z przyjaciółkami Dziennik Bridget Jones. Pamiętam, że kilka lat temu szalałam wyłącznie na punkcie Daniela Cleavera, a Mark Darcy wydawał mi się koszmarnym nudziarzem. No a te parę dni temu zakochałam się nagle w Marku 😀 Albo się starzeję albo nie wiem co...
Niektórzy faceci są na tyle dowartościowani, że atrakcyjna/ambitna kobieta to dla nich ktoś fascynujący, a nie zagrażający. Ci, którzy się boją, mają do tego pełne prawo, nie fair nazywać ich niewartościowymi. Po co im taka przebojowa kobieta, skoro potem przez cały związek będą o nią zazdrośni, nie będą cieszyć się z jej sukcesów i tak dalej? O wiele lepszym wyborem jest wtedy ktoś słabszy i potrzebujący wsparcia - wszyscy będą wtedy zadowoleni.



co tylko potwierdza, że zmiany społeczne spowodowały zawężenie "rynku" 😉
[quote author=szalonakobyła link=topic=148.msg1555957#msg1555957 date=1350420080]
A co myślicie o "dzieciach" z rozbitych rodzin? Mają trudniej? Problemy emocjonalne brak wzorca i akceptacji wchodzą w grę w problemach natury damsko- męskiej?
[/quote]

Ja pochodzę z rozbitej rodziny, mojego ojca więcej nie było niż był. Jako dziecko wolałam jak go w domu nie było. Wyprowadził się z domu jak miałam 9 może 10 lat. Nie zauważyłam bym miała przez to jakieś problemy w relacjach damsko-męskich. Od 7 lat jestem w związku, od roku zamężna.
Jedyne co to może bardziej się boję, że moje małżeństwo kiedyś też może skończyć się rozwodem, bo różnie w życiu bywa. Ale nie wiem czy to przez to, że pochodzę z rozbitej rodziny, czy raczej przez to, że coraz więcej ludzi wokół mnie sie rozstaje  pomimo, że staż mieli długi.
Heh, wraz z koleżanką postanowiłyśmy kiedyś przeanalizować zjawisko, z którym spotyka się - jak widać - wiele z nas, - czyli: dlaczego interesują się nami w większości same 'zjeby'? (I nie chodzi mi o jakiś śmietnik genetyczny, tylko po prostu kolesi na zupełnie innym 'levelu' niż my, albo po prostu  nieatrakcyjnych czy nieciekawych). Skąd w ogóle przychodzi im do głowy, że jest możliwe, abyśmy były nimi zainteresowane?
Po dogłębnej analizie wyszło nam, że:
W stosunku do tychże kolesi zachowujemy się zupełnie naturalnie. Ponieważ nie są w dla nas obiektem zainteresowania, traktujemy ich od pierwszej minuty jako kumpli - żartujemy, klepiemy po plecach, spoufalamy się- po kumpelsku. Nie gramy kogoś innego, nie udajemy, że jesteśmy ładniejsze niż w rzeczywistości, nie robimy żadnych podchodów. Po prostu jesteśmy wesołymi, naturalnymi i przyjaznymi sobą.
Z kolei w stosunku do kolesi, którymi same byłybyśmy zainteresowane, zapewne zachowujemy się inaczej - z większą rezerwą (żeby czegoś na samym początku nie schrzanić), starając się przedstawić w jak najlepszym świetle, reżyserując pewne sytuacje. Nie mówię, że jest to takie oczywiste - bo zapewne wiele z nas myśli, że po nich wcale nie widać, że ktoś je interesuje - ale właśnie to chyba bardzo widać! Ile razy (to oczywiście przykłady z młodości 😉) człowiek na imprezie siadał sobie sam, z dala od znajomych, z drinkiem w ręku i smutną minką w nadziei, że 'on' podejdzie i zagada; albo ostentacyjnie go ignorował, albo też robił coś głupiego/nie w swoim stylu w celu zwrócenia na siebie jego uwagi  - co się praktycznie nigdy nie zdarzało? Gdyby samemu wystartować - ale bez udawania, bez tych właśnie podchodów, zupełnie naturalnie, tak, jakby to był właśnie ten nieciekawy zjeb z potencjałem na kolegę z fejsa co najwyżej - to pewnie by wszystko się mogło potoczyć zupełnie inaczej! Faceci są jednak dość odporni na takie gierki.
Także Zen być może dlatego dostajesz 'oferty' od panów ze stacji diagnostycznych - bo przy nich jesteś 100% sobą, nie starasz się (choćby podświadomie właśnie!) zaprezentować jako potencjalna partnerka - i własnie przez to im się wydaje, że jesteś w ich zasięgu - bo jesteś miła, uśmiechnięta i przyjazna - co oni być może odczytują jako zainteresowanie? A ci, którymi jesteś faktycznie zainteresowana, być może nie są zainteresowani taką, jaką Cię widzą?
Mozliwe. Musialabym sie nagrywac 😉 Chociaz z ocen moich znajomych nienwidza roznicy w moim zachowaniu, wiekszosc nawet nie wie, kto mi wpadl w oko. Po ostatnim rozstaniu jak na razie mam dosc, musze ochlonac. Wyciagnelam wnioski i bogatsza o nowe doswiadczenia ide dalej.
Hiacynta, jesteś moim guru sercowo-badaniowym 👍
Thymos 😉

Tak poza tym jeszcze jedna refleksja: skoro my potrafimy dość łatwo klasyfikować kolesi na zasadzie 'nie nasza liga' (w sensie negatywnym), to zapewne oni robią to samo - a o ile dziewczyny zazwyczaj są dla takich 'spoza ligi' przyjazne i miłe choćby, ekhm, z litości, to faceci zazwyczaj się nie patyczkują i po prostu olewają. Dlatego być może warto się zastanowić, czy faktycznie jest się tak atrakcyjnym i fajnym, żeby taki gość zwrócił na nas uwagę, czy też może za wysokie progi na nasze nogi i w jego oczach samemu się jest zjebem... hehe 😉


Edit: Zauważyłam pewną prawidłowość dotyczącą moich postów na forum - niemal za każdym razem, kiedy coś napiszę, to dyskusja cichnie. Zatem albo mam zawsze i we wszystkim rację i nie sposób się ze mną nie zgodzić, albo pier**lę straszne głupoty... Either way sucks 😀 😉
Hiacynta, nic dodać, nic ująć, ot co 😉

Jak śledzę ten wątek bardzo rzadko, a udzielać się to już w ogóle, tak kilka ostatnich stron przeczytałam z zapartym tchem i utwierdziła się w przekonaniu o beznadziejności własnej sytuacji. Moje love life sucks jak jasna cholera, a ja właściwie... nie mam pojęcia, gdzie leży mój problem 😉 Dziecko z niepełnej, ale właściwie poza tym szczęśliwej rodziny, ice queen, z wybujałym ego, a jednocześnie dziewczyna-kumpela, na piwo i na karaoke 😉, "zbyt" pewna siebie, przy tym z masą kompleksów (typowa waga), z jednej strony desperacko potrzebująca miłości, a z drugiej strony przekonująca cały świat i samą siebie o swojej stuprocentowej niezależności. Milion razy przekonałam się jak skrajnie różnie odbierają mnie ludzie i jak bardzo różni się to od tego jak ja postrzegam siebie 😉 Problem uświadomiony, ale nie do końca, bo która "ja" odstraszam facetów? Królowa śniegu czy kumpela? Gdzie właściwie leży ten problem? Do mnie nawet "zjeby" nie chcą startować 😁 Jak już się ktoś trafi raz na ruski rok to rzeczywiście nieomal Mr. Perfect, z którym szybciej się kończy, niż zaczyna 😉
Psycholog pomaga w takich przypadkach? 😁

Na rozdwojenie jazni psycholog powienien pomoc jak najbardziej, nawet musi  😀iabeł:
to taki zarcik tylko  :kwiatek: , niech dziewczyny doswiadczone ci cos poradza  😉
No i z calosci wynika, ze najgorzej to byc przeciętnym, bo ani na ladne nogi nikogo nie wyrwiesz, ani na pseudo szarą mysze skoro świat jest zalany ciotowatymi laskami potrzebującymi do zycia i oddychania męskiego wsparcia i ramienia 😉
Ja ze skłonnościami do depresji też muszę mieć przy sobie mojego P 😉

Natomiast mam kolegę (swoją drogą też Paweł 😉 ), którego zawsze we mnie kręciło to, że ja się nie brzydzę robotą- gnój w stajni wywalam, siedzę z końmi, chodzę po stajni uwalona i w najgorszych szmatach, czego się nie wstydzę.
Kiedyś poszliśmy do parku linowego i zbierało się na deszcz. Zapytał mnie, co zrobimy jak zacznie padać (a do domu bardzo daleko), z radością odpowiedziałam jak to co? będziemy dalej chodzić. Chyba właśnie ten luz i radość tak bardzo wtedy we mnie lubił. Ale w końcu z mojej strony to była tylko przyjaźń i super zabawa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się