Ja tam sobie wyobrażam, ze się "wie", bo sama jak tylko poznałam B. w 2giej klasie gimnazjum czułam, że muszę być właśnie z nim. Śmieszne? Jasne. Ale 3 lata później byliśmy razem i te 6 już jesteśmy. Ostatnio zastanawialiśmy się jakby to było bez siebie nawzajem. Takie hipotetyczne rozmówki po pijaku i B. bardzo fajną rzecz powiedział: "bo problem jest w tym, że ja Cie tak strasznie lubię". I w sumie tu miał najwięcej racji, bo ja sobie z trudem mogę wyobrazić stratę partnera i samotność, ale brak możliwości porozmawiania właśnie z nim, pożartowania właśnie z nim i pożalenia się właśnie jemu by mnie prawdopodobnie zniszczyła, bo stracić chłopaka to... no mówi się trudno, ale najlepszego przyjaciela na dobre i złe, tragedia.
Ja sobie też nie wyobrażam jakiś poważnych decyzji i deklacji kilka miesięcy po poznaniu.. Ale mój brat zamieszkał ze swoja dziewczyną jakieś 2miesiące po tym jak zaczeli być razem, po 6miesięcach się oświadczył, szybki ślub, później starania o dziecko i są już małżeństwm od 7lat i nie zapowiada się na to żeby coś się miało zmienić mimo, że mój brat ma 'trudny charakter"😉 Także rozumiem ludzi, którzy od początku wiedzą, że "to to".
ja bym sie tylko bala dziecka tak szybko, ale ogolnie jestem raczej antydzieciowa. A slub, jesli tylko Radek poprosilby mnie o reke po tygodniu, dwoch czy miesiacu zwiazku to w ogole bym sie nie zastanawiala. Po prostu wiedzialam ze to to i juz. Niemniej jednak gdybym chciala miec dziecko to calkiem mozliwe ze tez bysmy sie szybko na nie zdecydowali... Takze tez podziwiam szafirowa i rozne mysli mi przez glowe przebiegaja, ale z drugiej strony ja rozumiem i gratuluje 🙂
i tez sobie mysle, ze fundamentem mojego zwiazku jest przyjazn. Jak to w zyciu, czasem jest super interesujaco, czasem nudno jak flaki z olejem, ale tak dlugo jak on jest obok wszystko ma lepszy wymiar, ze tak poetycko sie wyraze 🤣
Sierra, mozna sobie sprawdzac jak sie ma dwadziescia kilka lat. jak sie jest dobrze po 30 to juz nie ma tyle czasu na sprawdzanie i ewentualnie szukanie lepszej wersji.. bo natura jest okrutna i czas ucieka nieublaganie. i nie mowie zeby tu byc z byle kim, ale jak jest bardzo dobrze i ma sie juz za soba troche doswiadczenia wiec wiadomo co mozna zaakceptowac a co nie to czemu nie podjac ryzyka? zreszta wie sie/czuje sie czy ktos jest wartosciowa osoba juz po kilku miesiacach, a moze nawet tygodniach. nie trzeba lat do tego. i czasami latwiej pewne decyzje podjac jak chemia jeszcze dziala a nie jak flaki z olejem zalewaja zwiazek.. i tylko sie rozstrzasa wspolne problemy.
Tylko co innego wiedziec, ze to to, choc ja uwazam, ze moze sie co najwyzej wydawac, ze to 'to', a co innego po krotkiej znajomsci podejmowac jakies wazne decyzje np slub czy to dziecko...Z drugiej strony to kazdy ma swoje priorytety, charakter, osobowosc i poglady uksztaltowane przez dotychczasowe doswiadczenia, wiec nie mozna generalizowac.
Ekwan Jakie szukanie lepszej wersji? Nic takiego nie napisałam i nie zaproponowałam. Ja jestem po prostu po stronie Dziadka Czasu i uważam, że żeby poznać siebie nawzajem, oswoić, polubić potrzeba starego, dobrego czasu. Ale pośrednio dotarłaś do sedna. W moim świecie taki pośpiech (nie mówię o związku, mieszkaniu razem ale rychłe ciąże, czy śluby "na szybko"😉 to nic innego jak krzyk zegara biologicznego. Już, teraz, natychmiast. Napatrzyłam się na to trochę (i małżeństwa, bo chce mieć dziecko i chce mieć dziecko bo jestem po 30'stce przed 40'stką) i naprawdę rzadko kiedy kończyło to się klasycznym happy endem. Bo to, że Ci ludzie poukładali sobie życie to jedno, ale w jaki sposób, często osobno (i jako samotne matki) to już inna sprawa.
Mój zegar biologiczny śpi, ja - powtórzę - mam czas. I myślę, że też będę go mieć i za 10lat. Bo wydaje mi się, że to w dużej mierze kwestia charakteru, przekonań i wartości.
incognito niby tak, ale skoro ktos te decyzje podejmuje to chyba wie/wierzy ze to to (przynajmnniej w wiekszosci) 🙂 z dzieckiem jest duzo trudniej niz ze slubem, no ale jesli ktos chce i jest swiadomy ewentualnych problemow to mozna po prostu trzymac kciuki 🙂
ekwan, serio, podejmowac ryzyko, bo jestem po 30? mam podejmowac ryzyko, ze skoncze z oszolomem ktory mi rozwodu nie da, albo bedzie walczyl na smierc i zycie o prawa do opieki nad dzieckiem? bo wolalam sobie zrobic juz, tu i teraz rodzine, wesele z beza i dziecko (bo zegar tyka/bo jako ostatnia wnuczka jeszcze nie mam rodziny/bo znajomi dziwnie patrza na ostatniego singla w towarzystwie/bo nikogo lepszego juz nie znajde)?
nie przemawia to do mnie, moze za duzo juz widzialam zupelnie nie happy endow - skutkow decyzji podejmowanych pod wplywem czasu lub emocji i motylkow we wczesnej fazie zwiazku. a moze po prostu jak Sierra mam tak, ze mi sie nigdzie nie spieszy, nie wiem.
ale oczywiscie mowie tylko i wylacznie za siebie. wierze, ze sa ludzie ktorzy od pierwszej randki wiedza ze to jest to i do konca zycia juz tej pewnosci nie traca. i podziwiam za trwanie w tej pewnosci. i zycze im jak najlepiej! jednakowoz ja do tej grupy nie naleze. 😉
sierra, kujka, ja nie mowie zejak sie ma lat 30 ale raczej jak sie ma dobrze po. bo jak mialam 30 to tez mi sie wydawalo ze jest mnostwo czasu, niestety troche czasu zajmuje znalezienie, poznanie kogos - w sensie ze w tej grupie wiekowej to juz tylu swietnych facetow wolnych nie ma. wiec grupa docelowa zawezona mocno. i tak zawsze bedzie cos nie tak, bo nie ma ludzi idealnych. wiec ile mozna przerobic kandydatow.. nie mowie ze popieram desperatki ktore sie same oswiadczaja po 3 miesiacach znajomosci, ale wiecznym szukaniem ksiacia z bajki tez sobie mozna zycie zmarnowac.
zreszta ja widze wiecej rozpadow zwiazkow po latach wzajemnego testowania sie i sprawdzania, glownie z braku podjecia decyzji o wkroczeniu w kolejna faze - slub czy dziecko.
Ja nikogo bron Boze nie mam zamiaru przekonywac do naszego modelu, ani tym bardziej szerzyc nauk 'idzcie i mnozcie sie' ;-) Daleka jestem od stwierdzenia, ze na pierwszej randce juz wiedzielismy, ze to to. Bo nie. Ale niestety trzeba sobie zdac sprawe, ze dla ludzi maezacych o rodzinie, z gromadka dzieci, ten czas wcale nie jest nieograniczony. Obserwujemy w otoczeniu najblizszym dwie pary w wieku mojego T- pi latach bezskutecznych staran udalo sie-z tym ze jedna.ciaza obumarla pod koniec pierwszego trymestru, druga dotrwala szczesliwie do 6 miesiaca, ale przyszli rodzice drza ze strachu ze cos sie stanie, nawet imienia nie wybrali, bo sie boja i wiedza, ze to ostatnia szansa. A tez mysleli wczesniej, ze maja tyyyyyyle czasu.
Chyba, ze ktos docelowo nie planuje miec swoich dzieci, badz nie jest to jego marzeniem, celem, priorytetem😉
Tutaj zgodzę się z Incognito. Swoją drogą wkurzają mnie czasem pytania kiedy dziecko planuję, bo przecież to najlepszy wiek na dziecko. I wielkie oczy kiedy mówię, że nie chcę.
ekwan, serio, podejmowac ryzyko, bo jestem po 30? mam podejmowac ryzyko, ze skoncze z oszolomem ktory mi rozwodu nie da, albo bedzie walczyl na smierc i zycie o prawa do opieki nad dzieckiem? Jezeli ktos chce miec rodzine i dzieci to oczywiscie, ze podejmie "ryzyko". W okolicy 30 wlasnie. Ja tam nie wierze w stuletnie narzeczenstwo. Albo wiesz ze ktos jest ok albo nie jest ok. A numery moze wykrecac i po 10 latach znajomosci, bo ludzie/zwiazki ewoluuja, przechodza kryzysy itd. Ogolnie zycie jest ryzykowne 😀
dziewczyny, nigdy nie pisałam w tym wątku ale już nie mam siły do tych facetów. Wczoraj miarka się przebrała. Kolega z pracy zaproponował piwo w mieście, miałam dziwne przeczucia ale się zgodziłam. Kolega wytrzymał godzinę i postanowił zrzucić z siebie ciężar. Wyznał, że się zakochał i zrobił to w najlepszy sposób na świecie, przez chwilę poczułam się naprawdę cudownie. Sytuacja jak z filmu gdyby nie fakt, że kolega ma żonę i świeżo adoptowane dziecko. Na koniec powiedział, że będzie z tym walczył i gdyby mu się jednak nie udało wygrać to czy może do mnie zadzwonić. Ja się pytam po co to na mnie zrzuca, dlaczego akurat teraz, kiedy za miesiąc wyjeżdżam do Wrocławia? Bo zdał sobie sprawę, że będzie za mną tęsknił i chce żebym wiedziała. Pieprzony egoista? Na to wygląda. Mam nadzieję, że jednak dogada się z żoną ale ten ostatni miesiąc w Łodzi nie będzie łatwy.
ej, weźcie tych chłopów ode mnie. No kurde włączyło im się... jeden do mnie ciągle wysyła smsy, drugi mnie molestuje na fejsie a trzeci za mną łazi i do mnie gada. Wszystkich mam w pracy wiec ciężko omijać. Co ja, jakieś feromony zaczęłam wydzielać czy o co chodzi no :/
A może nie wiesz o tym, a zaczęłaś się feromonami psikać? 🙂 W perfumach? Możecie się śmiać, ale, "gdy byłam młoda" poszła fama, że pewien perfumowany dezodorant ma feromony. I codziennie robiłyśmy eksperyment. Raz psikała się psiapsiółka, raz ja. I faceci spotkani w windzie Zawsze z błędnym wzrokiem szli za tą , która akurat sie wypsikała. Do wyjścia z bloku 😀 Gdy po chwili owiało ich świeże powietrze - czar pryskał. Z takimi efektami jak przecieranie oczu, kręcenie głową, znieruchomienie i klepnięcie się w czoło 😀
halo, nie zmieniałam nic. No łażą za mną, co najmniej jakbym cieczkę miała 😂 a niestety żaden w moim typie, więc zainteresowanie wynosi -50. Mile łechce ego, nie powiem, że nie. No ale co za dużo to niezdrowo 😉
U nas foch 😁 On ma focha, ze mu nie odp na smsa w dzień. A ja foch, bo on z powodu focha na mnie siedział przy kompie cięgiem prawie 4h. Od razu po powrocie z pracy.
A ja chcę podzielić się z wami moim szczęściem i chcę krzyczeć głośno jak bardzo jestem spełniona (hehe dobre słowo). Prawie 4 lata żywotu singla zakończone i otwarty nowy rozdział z moim B.
u mnie też bardzo dobrze🙂 kłócimy się, godzimy, dyskutujemy, śmiejemy się (ba! notorycznie umieramy ze śmiechu), milczymy i generalnie duuuużo rozmawiamy. i jest strasznie... zdrowo🙂 i naprawdę fajnie🙂
no i jego wypadek na torze i moje godzinne czekanie na jakąkolwiek informację co się stało i co z nim, a później jazda do szpitala, gdzie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać też mi dało do myślenia... jeszcze nigdy się tak nie bałam🙁 na szczęście skończyło się baaardzo dobrze, z poważnych rzecyz jedynie noga w szynie, także uff🙂 A my przy okazji przerobiliśmy kolejny rozdział pt. "On jest unieruchomiony, a ja muszę się nim zająć". Było ciężko ale daliśmy radę😉
Dżizas jak walczyć z fochem, 3 dzień się do mnie nie odzywa a tak się złożyło że siedzimy obydwoje w domu. Zwariować można, a mam wrażenie że on się doskonale w tym odnajduje, palant jeden 👿 Jak nie zapytam, to się nie dowiem a mam dość wyciągania ręki jako pierwsza. Już nie mam siły
Breva- dzięki naprawdę się cieszę i warto było odnaleźć siebie by móc teraz budować zdrowy i dojrzały związek. U ciebie widzę też fajnie super, że macie takie porozumienie, bo najważniejsze to cieszyć się sobą na wzajem. kajpo- ja bym się nie odezwała, zwłaszcza jeśli nie czujesz, że przyczyną sprzeczki byłaś ty.