Strucelka - :kwiatek: się nie wyjaśniło, bo doktor miał wezwanie do kolki i do nas nie dojechał - będzie dzisiaj... Brałam go na lonżę przed wcierką - nie kulawy, skracał minimalnie prawym przodem, od łopatki (sic - tylko w czasie lonżowania na lewo, gdzie teoretycznie lewa noga bardziej obciążona...). Po wtarciu absorbiną barków i obu łopatek - czyściutki, luźniutki, aż mu się na bryki zbierało. I bądź tu człowieku mądry 🙁 mam nadzieję, że to tylko naciągnięcie/przewianie... no dzisiaj się okaże...
Cieciorka - tak, to sp 🙂 a z Siwą się nic nie wyjaśniło, owszem, widziałam się ostatnio z szefem, ale nie poruszyłam tematu, zdygałam... Jestem u niej w weekendy i w ogóle - wiadomo. Ale wciąż nie wiem na czym stoję. Jedno jest pewne - Korab zostaje w obecnej stajni, na pewno nie wraca do mojego 'rodzimego klubu', tak to nazwijmy. Mogę stracić wszystko, układy i w ogóle, mogą mnie wywalić za trzymanie konia w innej stajni, mogą się sfochać i zabrać mi wszystko - ale Korab zostaje tu, gdzie jest. Bo nie odbiorę mu padoków. Nie ma mowy. A nikt inny nie zapewni mi takiego klimatu, takich warunków, takiej opieki i niemalże całodziennego padokowania ogiera.
Jak szef wróci z wyjazdu, zbiorę się na rozmowę o Siwej... taką wstępną. Bo ta poważniejsza czeka mnie po maturze...

buncik 😉

Wyszedł tu wybitnie kucykowo 😉