vill_18, podobno rozsądnie i bezpiecznie jest chudnąć koło kilograma na miesiąc- ale nie przeczytałam tego w żadnej mądrej gazecie, ani nie usłyszałam od lekarza, tylko powiedziała mi to koleżanka 🤣 nie mniej brzmi sensownie. kilo to w miare realna strata na tydzień, nawet dla osób 30+ jeśli są konsekwentne w diecie. najgorzej jest na początku- ja zaczęłam zrzucać dopiero od drugiego tygodnia, ale fakt faktem że w planach miałam 5 kilo, a i z niższego pułapu początkowego.
edit- po sucharach i kleiku zjadłam trochę zupy pomidorowej, a mój brzuch spęczniał, gada, bąbelkuje i boli 🙁
Jeden kilogram mniej to około 7 tyś kalorii straconych.
Mi dietetyczka wyliczyła ( na podstawie wieku, wagi,aktywności) że moja podstawowa przemiana materii to 2200. Czyli jeśli będę jadła tyle kalorii, to nie będę chudła i nie będę tyła. Odjęła z tego te 700 i wyszło ok 1400. Więc każdego dnia tracę o 700 kcal. Więc po 10 dniach mam 7 tysięcy kalorii mniej, czyli jeden PRAWDZIWY kilogram mniej. ( nie woda, nie resztki pokarmowe zalegające w jelitach, ale jeden prawdziwy kilogram tłuszczu mniej)
Można by sobie tak samemu poobliczać, tylko nie mam pojęcia jak wyliczyć tę podstawową przemianę materii. Gdzieś jakieś tabelki muszą być chyba?
nie wiem co mi się stało, ale dziś weszłam na wagę i już 71... przez miesiąc diety nie schudłam prawie nic, ubywało mi kilo na dwa tygodnie, po czym teraz w ostatnie dwa tygodnie spadło mi 5 kg 😵 a jem tam samo 😁
jestem łącznie 9 na minusie czyli już prawie w połowie drogi 💃 💃 💃 😁
Wyszlo mi 1900 kalorii na dzien to podstawowa przemiana materii czyli zeby schudnac powinnam sie opierac na diecie ok 1200 kalorii? W sumie ciekawe🙂 Ale jak to liczyc? 🤣
escadaŁadny wynik🙂Widzisz różnice?Ja przy 11,5kg nie bardzo widziałam, tyle że w ciuchy zaczełam sie mieścic
vill_18- ten licznik to chyba "taki sobie". Wyszło mi 1800 kcal. A mojej dietetyczce 2200. Już widzę jeden błąd. Licznik nie uwzględnia aktywności fizycznej.
[quote author=vill_18 link=topic=13578.msg923630#msg923630 date=1299242543]Mi chyba najwiecej problemu sprawia ilość jedzenia.Nauczyłam się gotować bez tłuszczu, omijam tłuste mięsa(to chyba po dukanie) ale porcje podejrzewam że sporo za duże.[/quote]Zmniejsz talerze 😎
Teraz dla odmiany wychodzi za dużo. Nawet przy zaznaczeniu najmniejszej możliwości, czyli "małej aktywności" wyszło za dużo tych kalorii, bo aż 2600 ( dietetyczka wyliczyła na 2200)
Oj dopadł mnie kryzys dietetyczny 🙁 Całe 5 miesięcy diety może miałam 2,3 wpadki. Ale dzisiaj już przegięłam, zjadłam kilka kostek pyyyysznej mlecznej czekolady 😵 I nie mogę sobie teraz tego darować. Najgorsze jest to, że musze w raporcie diety zaznaczyć tą czekoladę a jest mi wstyd przed dietetyczką. Kurcze w końcu dzisiaj dzień kobiet. Nie mogłam się oprzeć tej czekoladzie. Chyba oczekuje rozgrzeszenia 🤔wirek:
Wczoraj w programie Ewy Drzyzgi tematem były losy okropnie chudych osób. No coś strasznego. Ale co innego mnie zdumiało. Na koniec prowadząca zaprosiła na stronę programu, gdzie, jak powiedziała jest szereg rad . I są tam takie różne przeliczniki. Taki prosty o ilości kalorii zależnie od wzrostu, płci i trybu życia. Wyszło mi 2400 kcal dziennie. A według innego przelicznika wskazana waga 58-59 kilo. Czyli powinnam zgubić 15 kilo. Żeby temu sprostać musiałabym chyba sobie amputować nogę. I tak sobie pomyślałam: program o osobach umierających bo są za chude a rada? No mają jeść dużo a ważyć mało. Dziwne to bardzo.
Taniu, a jak dodam jeszcze ze od roku stopniowo chudne to sie wkurzysz? 😉 do tego wlasnie wciagnelam tabliczke czekolady (100gram, na opakowaniu pisza ze to 561 kalorii) 😉 ale! w pracy nie siedze non stop, a sporo chodze (no teraz troszke mniej, ale jednak..), codzien jezdze 1-2 konie (ostatnio czesciej 2 i to intensywnie) i sporo spaceruje - zwykle dosc zwawo. niby nie tak duzo a jednak efekty sa mimo ze nic nie robie w kierunku chudniecia, a wrecz mam wrazenie ze przeciwnie 😉
A ja się poddaję. Ja bez mojej ukochanej pani dietetyczki nie potrafię wejść na dietę. Właśnie się do niej umówiłam na za miesiąc. I w związku z tym nie ma wyjścia. teraz to już MUSZĘ się wziąć za siebie, bo jak nie, to mnie moja ukochana pani opiep.... 😅 mam miesiąc, żeby doprowadzić się do porządku
Taniu, a jak dodam jeszcze ze od roku stopniowo chudne to sie wkurzysz? 😉 do tego wlasnie wciagnelam tabliczke czekolady (100gram, na opakowaniu pisza ze to 561 kalorii) 😉 ale! w pracy nie siedze non stop, a sporo chodze (no teraz troszke mniej, ale jednak..), codzien jezdze 1-2 konie (ostatnio czesciej 2 i to intensywnie) i sporo spaceruje - zwykle dosc zwawo. niby nie tak duzo a jednak efekty sa mimo ze nic nie robie w kierunku chudniecia, a wrecz mam wrazenie ze przeciwnie 😉
Nie wkurzę się, coś Ty? Pogratuluję. Jako młoda osoba bylam szczupła i to rozumiem.
Taniu, to Cię podziwiam! I publicznie się przyznaję, że nie lubię magdy 😁 Ja m.in. dlatego przestałam zaglądać na ten wątek- bo nie dość, że większość odchudzających się pięknie trzyma się diety, to jeszcze chudnie 😂 , co mnie już w ogóle doprowadzało do szału i powodowało napady głodu 😎 Ja proponuję nową dietę- grypę żołądkową. Ktoś chce? Bo mam, mogę oddać kawałek 😉
Najtrudniej według mnie jest schudnąć jeżeli nie jest się grubym,ani nawet nie ma nadwagi tylko po prostu się wie,że lepiej się wygląda i czuje jak jest te pare kilo mniej.Mam właśnie taki problem.Ważyłam mniej więcej 55-56 a teraz omg.No z 4kg trzeba zrzucic,bo jak przekrocze 60kg to sie chyba załamie.Mam nadzieje,ze w ciągu dwóch miesięcy dam radę.Zaczęłam się więcej ruszać i postawiłam na diete MŻ.Zobaczymy co z tego bedzie.
Dobra grypa nie jest zła. 😁 ( jedyny problem to jednocześnie wymiotować i mieć biegunkę w ciasnym WC) Ja mam młode, szczupłe pracownice i przywykłam. Nadrabiam intelektem. 😉 Jednak pamiętam jak ważyłam 55 kilo przy wzroście 170 cm i wyglądało to paskudnie. Na plaży się ludzie oglądali i czynili znak krzyża na mój widok. (tak się pocieszam)
Jednak pamiętam jak ważyłam 55 kilo przy wzroście 170 cm i wyglądało to paskudnie
taa, ja ostatnio 5 z przodu na wadze to widzialam w podstawowce... a teraz zostaje juz tylko mowienie sobie ze nadrabiam intelektem 😉 A tak powaznie to po tlustym czwartku ktory rozciagnal sie na weekend, wrocilam to diety bez weglowodanow. Najbardziej mnie wkurza ze chudne tak wolno, od poczatku stycznia tylko 4 kilo w dol :/
karolina_, ja 4 kg w dół mam równo od 1 grudnia 😵 Zrezygnowałam z dietetyczki, nie mam ochoty już wydawać co tydzień kasiory i widzieć słabe efekty- wolę te pieniądze przeznaczyć na siłownię, gdzie wiem, że spadnę w obwodach. Moim problemem jest ta nieszczęsna woda i naprawdę nie bardzo jest jak ją wywalić 🤔
Dobra grypa nie jest zła. 😁 ( jedyny problem to jednocześnie wymiotować i mieć biegunkę w ciasnym WC) Same wymioty przy grypie też dają radę 😉 Kilka osób mi powiedziało, że schudłam. Pewnie tak, nie ważyłam się. Ale, brrrr, nie polecam.
Fajnie, że tyle słońca, to zmobilizowałam się do odgruzowywania wiosennego. W sensie dołożenia ćwiczeń, używania tylko schodów (przy 9 piętrze to zaczyna mieć znaczenie).
Zen, podsłuchałam u mojego chińskiego lekarza, że kłuje na to jakąś panią. Ponoć już jest postęp.
A, jeszcze coś mi się przypomniało. Czytałam ostatnio książkę ”Pstryk” o dokonywaniu zmian. Myślę, że odchudzanie też by się mogło łapać. Tak ogólnie to autorzy porównują człowieka do słonia i jego jeźdźca. Jeździec to rozum, słoń to emocje. Ogólny plan: pokierować jeźdźcem, zmotywować słonia, wyrównać drogę. Do polecenia.
Te 55 kilo ważyłam na studiach po urodzeniu dziecka. Recepta bardzo prosta. Mieszkałam na 6 piętrze, bez windy. Nie miałam samochodu, komórek też nie było. Studiowaliśmy oboje z mężem na tym samym roku, zatem codziennie sztafeta na zajęcia z wymianą dziecka w nosidełku po drodze. I siaty w obu rękach. Pamiętam,że wtedy nie jadłam niemal nic. Nie miałam czasu. Nosiłam tylko w kieszeni cukierki i jak mi się zbierało na zemdlenie to cukierek i dalej biegiem. Czasem wpadałam do baru mlecznego na ziemniaki z tłuszczem. Taka potrawa była. Byłam paskudnie chuda, ale lekka jak gazela. Spodnie rozmiar 34. Ech.... czasy.... 😍