"There is no other horse that leaves such unforgettable impression as the noble akhal-teke - lithe, light and springy, glistening with gold in the rays of the sun... " A. Klimuk
Zależy jak rozumieć " Pół krwi achałtek. / młp". Czy jako półkrew achałtekińską z połączenia tekińca i małopolaka czy konia pochodzącego od matki małopolskiej i ojca półkrwi achałtekińskiej.
Słyszałam już wcześniej o tym koniu i był określany nawet jako achałtekiniec, co jest paranoją - nie wszystko co ma jakiś tam tekiński pierwiastek w papierach, jest chude i bułane, automatycznie staje się achałtekińcem.
Jego ojciec Dubaj (xx/AT) wg niektórych także jest achałtekińcem, co jest nieprawdą, ponieważ folbluty nie są uznane do "uszlachetniania" tekińców. Ba - żadna rasa nie jest, bo tekińce są rasą czystą.
Może to glupie pytanie i ktos uzna ze jakas zacofana jestem, ale moze mi ktos wyjasnic co oznacza ten sznurek przewieszny przez końska szyje? Czy to tak dla ozdoby czy ma to jakies inne znaczenie 😡
Biorąc pod uwagę zainteresowanie (a raczej jego brak) tą rasą w Polsce i raczej negatywnych opiniach na jej temat, to chyba nie ma żadnych plusów 😎
Ale abstrahując od tego, to plusami może być np. poprawa dzielności, wytrzymałości, uszlachetnianie ras półkrwi oraz ściganie się na Służewcu i rozkręcanie wyścigów, uczestnictwo w sporcie jeździeckim - np. rajdach i sukcesy na arenie międzynarodowej.
Minusy - to, co napisałam w pierwszym zdaniu; odmienny, egzotyczny wygląd odbiegający od ogólnie przyjętego typu konia sportowego, w wielu przypadkach silne przekazywanie cech eksterieru na potomstwo od matek półkrwi, co nie każdemu się podoba; silny charakter, to słynne przywiązanie się do jednej osoby i niechęć do pracy z innymi; trudności z uznaniem do hodowli przez brak ksiąg stadnych w Polsce i związku hodowlanego - konieczność załatwiania takich spraw w Rosji.
Pytanie Oli można rozumieć na dwa sposoby: - jakie są potencjalne zyski i straty z hodowli tych koni w Polsce? - jakie są zalety i wady warunków, jakie w Polsce panują (klimatycznych, glebowych, ekonomicznych) dla hodowli tej, bynajmniej nie rodzimej, przecież, rasy w Polsce?
Co do pierwszego pytania, na które odpowiadała już Pursatka, to ja nie jestem aż tak wielkim pesymistą (nie ryzykowałbym całego majątku, gdybym był!). Wspomniana przez Pursatkę niechęć do koni achałtekińskich to raczej zjawisko internetowe. Na żywo nigdy się z tym nie spotkałem (inna sprawa, że może ludzie mnie się boją i przy mnie takich opinii nie wypowiadają?), a grono fanatyków, przynajmniej wokół moich kobył, nie jest małe...
Oczywiście, hodowla koni w Polsce to w ogóle nie jest żaden interes. Nie przewiduję, abym miał na tym zarabiać. W każdym razie nie szybko. Ale nie wydaje mi się, aby hodowla koni achałtekińskich jakościowo różniła się pod tym akurat względem od hodowli fryzów czy quarterów - których jest przecież, mimo takich czy innych przeszkód, coraz więcej?
Warunki by tak rzec "papierkowe" dla hodowli achałtekińskiej w Polsce wcale nie są takie trudne! Rosyjski paszport dla małej Margire wyrobiłem w miesiąc (tyle, że na poczcie zaginął oryginał - ale Rosjanie, honorni ludzie, kopię przesłali free of charge, razem z transportem Osman Guli). Zaś paszporty PZHK dla tych samych dwóch koni wyrabiałem przez ponad pół roku - wcale nie dlatego, że achałtkińskie, tylko dlatego, że PZHK tak po prostu działa i nie da się tego zmienić...
Natomiast co do drugiej kwestii, to oczywiście jest poważny problem. W Polsce to są warunki do hodowli koników polskich (ewentualnie hucułów), a nie dużych koni! Jakiejkolwiek zresztą rasy. Gleby na ogół kiepskie (dlatego na razie trzymam moje kobyły w Krasnem - najlepsza ziemia na Mazowszu!) i takież pastwiska. Przy tak suchych latach jakie często się ostatnio zdarzają, nawet niezłe pastwiska starczają na ogół do końca maja, potem jest pustynia. Oczywiście, konie achałtekińskie są odporne na dużo bardziej ekstremalne niewygody, ale jak się chce je przygotować do wyczynu sportowego, nie można ich żywić korą z drzew! W Polsce np. nie robi się siana z lucerny. Nikt tego nie potrafi. Tymczasem potrafią to robić i w całej Azji Środkowej (skąd ta rasa pochodzi - i dlatego lucerna taka ważna...) i np. w USA.
Gdyby było mnie stać, kupiłbym ziemię nie pod Warszawą, a w Normandii - bo tam warunki do hodowli koni są o wiele lepsze! Ale mnie nie stać, więc cóż pozostaje? Nadzieja, że kiedyś może przeniosę się w lubuskie? Zawszeć to paręnaście dni sezonu pastwiskowego więcej...
Poza tym, problem - znowuż - wcale nie jest "achałtekiński", tylko wspólny dla wszystkich hodowców.
Warto hodować konie achałtekińskie w Polsce dlatego, że dostęp do ich hodowli w Rosji czy jeszcze dalej na Wschód, nie jest łatwy. Nie wyobrażam sobie np. wyjazdu z kobyłą do krycia na Kubań. To zupełnie nierealne!
Reasumując, oczywiście że hodowla koni achałtekińskich w Polsce ma sens. Przedwczoraj, grzebiąc w Bibliotece Narodowej (gdzie i w tej chwili siedzę) materiały do pracy "po"-dyplomowej natrafiłem na relację z polskiego poselstwa do Stambułu w roku 1700, z której wynika, że pan poseł Rafał Leszczyński z Leszna, przywiózł do domu ok, 300 koni - z opisów sądząc, głównie pochodzenia turkmeńskiego - podarowanych mu przez sułtana i różnych urzędników Wysokiej Porty. Pod Lesznem zdaje się, ani klimat, ani gleby, ani gusty użytkowników przez te 300 lat aż tak bardzo się nie zmieniły, nieprawdaż?
Wlasnie chodzilo mi o te pierwsze ujecie problemu🙂 dokladnie potrzebowalam pomyslow do biznesplanu na wczoraj,ale sobie poradzilam i szczerze mowiac wykladowca byl pomyslem zachwycony.Jak kazdego innego sie czepial, tak mnie nie🙂 dziekuje za pomoc :kwiatek:
co oznacza czerwony kolor w niektórych rodowodach tych źrebaków z Shael-teke? wydaje mi się że cena wzrasta jak jest więcej czerwonego 🙂 czy to oznacza jakiś szczególnie sędziwy i autentyczny rodowód? jakieś nagrody?