rzepka, oooo, mały Posman🙂 Poza tym.... jaki on był ciemny! Teraz już taki nie jest, z tego co widać, po zdjęciach Pursatki 🙂 jkobus, Nooo.... nasza modelka Boskiej Woli nr 1 😉 Jak tam zajazdka? Robiliście coś więcej?
Pursat, kurde. Ja nie umiem czytać.😉 Chyba mnie jeszcze głowa po wypadku boli.😉 Myślałam, że późniejsze zdjęcia Rzepki to....Posman, a nie Pursat! Ale doczytałam już. 😀 btw, żeby tak zostawić miły akcent po mojej niezdolności do czytaniania ze zrozumieniem: jak tam u Was zima? Macie gdzie tuptać i padokować się czy czekacie do wiosny? 🙂
Jest gdzie tuptać, gorzej z moją dyspozycyjnością. Niestety sesja na głowie i brak czasu. 🙁 Ogiery normalnie wychodzą na padoki. Pelhan nawet z dwoma wałachami i żyją w zgodzie. 😀
Pursat, Aaaa... no tak, czas pomoru - sesja. Też się z tym borykam w tej chwili i to zaowocowało faktem, że Pallas przytył.😉 Rozbiłam sobie głowę w piątek, nie na koniu😉 groźnie to wyglądało, ale - odpukać!- nic mi się nie stało, prześwietlenie nic nie wykazało, wszystko działa, ja też działam, tylko czasami ta głowa zaboli, ale wydaje mi się, że tak "pourazowo". Jeszcze raz w przyszłym tygodniu pójdę na prześwietlenie, badanie krwi sobie zrobię dla pewności.
jkobus, Nooo.... nasza modelka Boskiej Woli nr 1 😉 Jak tam zajazdka? Robiliście coś więcej?
Siedziałem na niej wszystkiego trzy czy cztery razy, tylko na lonży i ostatni raz z miesiąc temu - potem lód skuł powierzchnię śniegu i nie było jak się ruszyć, no i odmroziłem sobie pewną nader istotną przy jeździe część ciała... Ale wczoraj już poszaleliśmy w siodłach, da się już jeździć, jeśli nie gdzie indziej, to przynajmniej po naszej dróżce. Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni wsiądę na nią po raz kolejny, może już nawet na swobodzie? Specjalnie z tą myślą była dzisiaj wylonżowana...
Nie wiem co jest w tych waszych achałtekinach, ale tak jak np. araby średnio mnie przekonują, tak one wręcz wręcz przeciwnie. 🙂 Tak sobie jeszcze od starej volty zaglądam od czasu do czasu zaglądam do tego tematu i zawsze nie mogę wyjść z podziwu - niesamowite są!
Moglibyście napisać coś więcej o ich wykorzystaniu w rajdach? Jest to w ogóle praktykowane na szerszą skale? 😡
Spotkałam się z kontrowersyjną może oceną dotycząca koni achałtekińskich w hodowlach europejskich. Ponoć fachowcy sa zdania, że każda rasa wyhodowana na danym terenie osiąga maksimum swoich mozliwości na swoim terenie, w swoim środowisku -bo cały organizm jest nastawiony na te właśnie warunki. Kiedy zmieni się srodowisko i warunki (klimat, glebę, rodzaj paszy, jakość trawy i siana) -zwierzęta wydelikacają się, osłabiają swoje możliwości. Stąd ta rasa jest rewelacyjna na pustynnych terenach Turkmenii- ale juz w Polsce warunki są zbyt dobre,bogate aby konie te mogły osiągać takie same sukcesy jak tam. Nie wiem, czy to tak działa. Nasze araby są piękne, nawet użytkowe -ale nie wiem, czy wywiezione do Arabii potrafiłyby żyć i pracowac w tamtych warunkach bez szkody dla zdrowia. Po prostu -to juz są inne konie. Mój kolega - Ryszard Zieliński wiele lat temu zajął czołowe miejsca w europejskich rajdach długodystansowych. Startował na achałtekińskiej klaczy przywiezionej prosto z Turkmenii. Ale nie słyszałam o sukcesach koni achałtekińskich wyhodowanych w Europie, które odnosiłyby tez takie sukcesy. Może -krzyzówki tekińcow z arabami? Chyba nikt tego nie robił- a to mogłaby byc rewelacyjna krzyżówka "rajdowa" 😀
Tekińców w Europie jest po prostu zbyt mało, aby pojawiały się często w jakimkolwiek sporcie, z rajdami włącznie. Póki co można zresztą dostać dobrą cenę na tekińskie źrebię bez względu na to, czy jego rodzice lub rodzeństwo startowali w czymkolwiek, czy nie - i jak długo tak będzie, większość hodowców ani nie pomyśli o trenowaniu czegokolwiek, z tak męczącą i wypadkową dyscypliną jak rajdy na czele. Zresztą, co tu kryć: achałtekińska populacja w tzw. "Europie" po prostu nie jest zbyt dobra. Rosjanie nigdy nie pozbywali się lekko dobrych koni...
Krzyżówek achałtekińsko - arabskich jest pełno. Nawet istniały historycznie rasy o takim pochodzeniu - jak rasa karabachska na ten przykład. A nie pokazują się z tego samego powodu jak powyżej.
Natomiast "fachowcy", sami o tym nie wiedząc, powtarzają za Arystotelesem. Współczesna hodowla koni pełnej krwi angielskiej oraz koni takich ras jak holsztyńska, hanowerska czy KWPN tej teorii nie potwierdza. Nie wiadomo zresztą dokładnie, na czym niby ta "odpowiedniość" klimatu i rasy miała polegać, co już samo w sobie wskazje, że to po prostu mit.
Oj, chyba nie zawsze mity 🤣 Wystarczy porównac długość sezonu pastwiskowego w Polsce i w Anglii -i juz wiadomo, dlaczego my nigdy nie wyhodujemy folbluta trójkoronowanego (pomijając geny). Zreszta wklejam tu część artykułu z netu, poświęconego rajdom: pokazuje, że jednak warunki klimatyczne i sposób hodowli ma wpływ na osiągane sukcesy (dotyczy hodowli koni w Masywie Centralnym): "...Obszar hodowli obejmuje tereny kamieniste, o podłożu wapiennym, słabo porośnięte roślinnością, która w zamian jest bogata w składniki mineralne (zwłaszcza magnez), gdzie na 1 konia przypada powierzchnia nie mniejsza niż 5 - 10 ha, a sezon pastwiskowy trwa przez co najmniej 150 dni w roku. Dostęp do wody ograniczony jest do 1 miejsca na obszarach liczących dziesiątki hektarów, zmuszając konie do ciągłego ruchu i pokonywania dużych przestrzeni. Obecnie prowadzone są badania nad porównaniem zawartości wody w tkankach u koni utrzymywanych w systemie tradycyjnym i stosowanym w związku SEBEECC. Nieoficjalne informacje wskazują, że konie hodowane na płaskowyżu Masywu Centralnego są lepiej przystosowane do trudnych warunków rajdu, ze względu na większą wytrzymałość tkanek (ścięgna i kości), lepiej znoszą stan odwodnienia organizmu, są bardziej zrównoważone psychicznie, mają lepsze zdolności do adaptacji w skrajnych sytuacjach wysokiej temperatury i wilgotności. Jak się przypuszcza różnice składu tkanek i zawartości wody mogą być jedną z przyczyn posiadania przez konie francuskie większej odporności na trudne warunki, a co za tym idzie uzyskiwanie lepszych wyników w rajdach...."
Istnieje opinia, że araby po kilku pokoleniach warunków takich jak w Polsce wyradzają się i potrzebny im dolew "oryginalnej" krwi. Nie wiem czy to słuszny pogląd, ale nie wziął się znikąd. Przecież np. obfite żywienie ma wpływ na rozwój koni i jakoś kłóci mi się z minimalnym żywieniem gdzieś na pustyni (no może nie u naftowych szejków). Z tych koników dawno temu na Wschodzie po 140-145 cm w kłębie rodzą się teraz w Polsce araby po 164 cm. Ciekawe jak z tekińcami. Taki mały 🚫 i już mnie nie ma.
Nie twierdzę, że nie macie racji. Tylko na coś się trzeba zdecydować. Albo jest dobrze, żeby koniki miały trudność i się hartowały. To jest pogląd tradycyjny, arystotelesowski właśnie (choć pewnie nieświadomie, bo kto tam na Kresach miał czas na filozofię..?), wedle którego panuje odpowiedniość między klimatem, a temperamentem ludzi i zwierząt. Więc w klimacie suchym, gorącym - temperament też jest gorący, a konstytucja cielesna sucha. I stąd szlachetne rasy orientalne, wszystkie jak jedna - z pustyni.
Na tym poglądzie ugruntowana była hodowla staropolska, o czym już zresztą kiedyś w "KT" pisałem. Stąd przekonanie, że trzeba co jakiś czas orientalną krew odnawiać, bo w naszym klimacie zimnym i wilgotnym szybko flegmatycznieje i tłuszczem obrasta.
Pogląd natomiast, że dla konika najlepiej, jakby przez cały rok miał trawy po uszy i to najlepiej, żeby to była "blue grass" z Kentucky, jest poglądem bynajmniej z powyższym nie tożsamym, tylko mu przeciwstawnym!
Wilgotne i wietrzne obrzeża kontynentu jeszcze 100 lat temu uchodziły za ostatnie miejsce, jakie by się do hodowli koni nadawało. Szlezwig - Holsztyn? Poczytajcie u Czapskiego: gruźlicę można tam wyhodować, nie konie! Holandia? Chyba grubasy do ciągania bek z piwem, a nie szlachetne konie! Anglia..? No, raz im się udało z tym folblutem, ale to tylko przez tę ich namiętność do hazardu. Poza tym, same tłuściochy im się rodzą...
Jest to rzeczywiście ciekawe. Wydaje mi się jednak, że rzecz tak naprawdę nie w warunkach, tylko w selekcji. Na pustyni koń trochę tylko słabszy od przeciętnej - pada. A nawet bardzo dobry, ale kiepsko odżywiany i intensywnie użytkowany i tak będzie wyglądał marnie. Więc tylko najwybitniejszym uda się swoje geny przekazać dalej.
Natomiast w obfitym w trawę klimacie nadmorskim ekspresja fenotypu tak wyselekcjonowanego na pewno jest pełniejsza, niż w warunkach niedostatku. Wschodnie konie nie "rosną" na Zachodzie, tylko nareszcie do swoich w genach zapisanych rozmiarów dorastają. Co odsyła nas do następnej kwestii - na ile użytkowość konia, jego dzielność, jest sprawą genotypową, na ile zaś, fenotypową..?
a nie jest tak, ze organizm się po prostu przystosowuje? gdybyście mnie wywieźli na równik pewnie bym umierała, ale przywieziona tam za dziecka przyzwyczaiłabym się, nie?
Mój kolega - Ryszard Zieliński wiele lat temu zajął czołowe miejsca w europejskich rajdach długodystansowych. Startował na achałtekińskiej klaczy przywiezionej prosto z Turkmenii. To była Kawsier, pełna siostra Pursata. 🙂
Nie mam,zresztą nie bardzo co jest fotografować o stoi nonstop zapakowany w derkę do kolan 😉. Ale fajne konisko, podobno po kontuzji i tylko na łące ma stać... Myślałam,że Ty może coś więcej o nim wiesz 😁