Przypadkiem wiem, że
Dahlia śledzi wątek od początku. Poza tym, na pewno przeczytała wszystkie moje artykuły 😡
Kwestię domniemanego pokrewieństwa koni achałtekińskich (czy raczej ich do żadnych ksiąg nie wpisanych przodków, bo o żadnym założycielu linii achałtekińskiej rasy arabskiej mowy być nie może!) poruszyłem w zakończeniu artykułu "Koń wschodni - czyli jaki?", który, jak kto nie czytał w "KT", wisi też sobie na mojej stronie w dziale "artykuły z prasy końskiej".
Na temat pochodzenia przodków współczesnych koni achałtekińskich (nie może być mowy o "koniach achałtekińskich" jako takich przed rokiem 1881, czyli przed rosyjskim podbojem oazy Achał) są dwie sprzeczne teorie.
Badacze najpierw rosyjscy, a potem radzieccy rozwinęli teorię, którą można nazwać "teorią ostatniej kropli". Do zapoznania się na przykład tutaj:
http://www.kdvorik.ru/kks/index.php3?mag=105:8:1987&a=484[/url]. Niejaka Raja Kirsh, skądinąd osoba z całą pewnością nie do końca zrównoważona (można się od niej dowiedzieć, że ludzie nie urodzeni w krajach demokratycznych - uwaga! Was, drogie dzieci to chyba już nie dotyczy..? - nie mają prawa głosu na jej forum internetowym...), wymyśliła teorię przeciwstawną, którą można by nazwać "teorią kolonialnej dywersji". Do poczytania tutaj: [url=[[a]]http://www.akhalteke.info" target="_blank" rel="ugc">
www.akhalteke.info.
W wielkim skrócie: "teoria ostatniej kropli", której wielkim propagatorem był Włodzimierz Szamborant, najsłynniejszy hodowca koni achałtekińskich XX wieku, a obecnie mój przyjaciel Aleksander Stiepanowicz Klimuk twierdzi, że konie achałtekińskie są bezpośrednimi potomkami koni starożytnych Massagetów i świętych "koni nizajskich" Persów. Jako takie, wcale, lub prawie wcale nie były spokrewnione z innymi końmi hodowanymi przez Turkmenów (jak konie jomudzkie, jabu, goklan i kilkanaście innych "grup rasowych"😉, zawsze były rasą elitarną i bardzo nieliczną.
"Teoria kolonialnej dywersji", opierając się po części na dość dobrej wiedzy z zakresu genetyki populacji, a po części na tzw. "zoologicznym antykomunizmie" twierdzi, że wszystkie konie hodowane przez Turkmenów do 1881 roku były ze sobą blisko spokrewnione i nawet, jeśli pochodziły od koni Massagetów i Persów (co, przy założeniu, że była to szersza i bardziej zróżnicowana populacja niż tylko jeden, nader elitarny szczep, jest swoją drogą dużo łatwiejsze do wyjaśnienia), to nie można ich nazwać przodkami dzisiejszych koni achałtekińskich. Konie achałtekińskie od początku do końca wymyślili kolonizujący Turkmenię Rosjanie, którzy odebrali Turkmenom (w latach 20. XX wieku) dość przypadkowy zbiór koni różnych grup rasowych, po czym złośliwie skrzyżowali je z fulblutami, aby pozbawić tychże Turkmenów wojennych koni, a dać w zamian ogłupiającą rozrywkę w postaci krótkodystansowych wyścigów płaskich.
Obie te teorie mam za szalone. Nie sposób udowodnić nieprzerwanej ciągłości hodowli jednej tylko, wąskiej i elitarnej grupy koni zwłaszcza, jeśli ich hodowcami mieli być przez 4 tysiące lat niepiśmienni koczownicy, mówiący językami należącymi do całkiem różnych rodzin językowych (Massageci i Persowie to Indoeuropejczycy, jak my, a Turkmeni to przecież Turcy, mówiący językiem aglutynacyjnym, nie tylko różnym, ale na całkiem innych zasadach opartym), wyznający całkiem różne religie i mający odmienne afiliacje nie tylko państwowe (te, na stepie, nie mają większego znaczenia), ale przede wszystkim rodowe. To byłoby pasmo nieprzerwanych cudów. Nota bene kusi mnie, żeby w oparciu o tę teorię napisać opasłą powieść przygodową - do niczego więcej się to nie nadaje.
Z drugiej strony, choć Sowieci do różnych świństw byli zdolni, nie wierzę też w jakiś państwowy spisek obliczony na skażenie czystości krwi turkmeńskich koni. Ktoś, kto nie urodził się w kraju socjalistycznym nie jest w stanie docenić, jaką rolę w jego funkcjonowaniu odgrywała pospolita... głupota! Faktem jest, że w latach 20. XX wieku Sowieci skonfiskowali na całym terenie swojego imperium jakieś 20 - 25 milionów koni odebranych poprzednim, prywatnym właścicielom. Połowę udało im się zagłodzić i zabić z braku należytej opieki w ciągu 2 - 3 lat... Rasa achałtekińska miała niewyobrażalne niemal szczęście, że w ogóle przetrwała - ktoś zdążył się zorientować, że jest to cenne dobro nim było za późno... Przed 1928 roku istniało z pewnością KILKADZIESIĄT ciekawych ras koni, po których czasem nawet nazwy do nas nie dotarły - zostały zagłodzone, wycieńczone pragnieniem i pracą ponad siły, a na ostatek zjedzone podczas Wielkiego Głodu. Część pozabijali ich dawni właściciele nim zostały im odebrane - co też można zrozumieć.
Moim zdaniem, konie będące przodkami dzisiejszych koni achałtekińskich hodowano na terenie obecnej Turkmenii (oraz na Wyżynie Irańskiej i w okolicach) co najmniej od końca III tysiąclecia p.n.e. Najprawdopodobniej udomowili je lub wytworzyli (krzyżując miejscowe dzikie konie tzw. Typu III z końmi leśnymi, udomowionymi pareset lat wcześniej na terenie Ukrainy) przechodzący przez Azję Środkową Ariowie, którzy w ciągu II tysiąclecia p.n.e. konno obrabowali, zgwałcili, spalili i zbeszcześcili cały ówczesny cywilizowany świat, tj. Egipt, Mezopotamię i Indie. Od tej pory konie te, różniące się między sobą typem i sposobem utrzymania, były nieprzerwanie hodowane przez wszystkie ludy Azji Środkowej, przy czym wcale nie musiała między nimi istnieć jakaś pokojowa i nieprzerwana ciągłość hodowli i doświadczeń jeździeckich. Po prostu, te akurat konie były najlepiej przystosowane do miejscowych warunków, a z uwagi na potrzeby wojenne każdy kolejny lud, który nimi władał, wcześniej czy później z tego materiału, który udało mu się zrabować lub odziedziczyć, dohodowywał się takich samych elitarnych koni wojennych - toczka w toczkę podobnych do dzisiejszych koni achałtekińskich.
Nie ma na to żadnych dowodów, ale przynajmniej nie potrzeba cudów ani spisków, żeby tę teorię uzasadnić.
Jak widać, na konie arabskie nie ma tu miejsca. Nie uważam, żeby konie turkmeńskie mogły pochodzić od koni arabskich (świadectwa pisane temu przeczą, o wiele wcześniej jest mowa o koniach w Azji Środkowej niż na Półwyspie Arabskim...), ani też odwrotnie, aby konie arabskie mogły pochodzić od koni turkmeńskich. Natomiast z całą pewnością istniało wcześniej mnóstwo ich krzyżówek. Które nie przetrwały do naszych czasów.
Warto przy tym pamiętać, iż pojęcie "rasa" pojawiło się po raz pierwszy w języku francuskim w roku 1684 (w odniesieniu do ludzi), a do praktyki hodowlanej przeszło na przełomie XVIII i XIX wieku. Stąd mówienie o "rasach" w ścisłym sensie tego słowa wcześniej - nie ma wielkiego sensu. Nie było koni arabskich przed rokiem 1800, kiedy to Kajetan Burski zaczął je w Aleppo dla swoich mocodawców wyszukiwać. Nie było koni achałtekińskich przed rokiem 1881, kiedy to Rosjanie zaczęli je tak nazywać i wzorzec rasowy sobie wymyślili...