Forum konie »

Kupno konia - dylematy

wistra- dla porównania klacze, z którymi teraz mam do czynienia były kupione jako surowe trzylatki , fajny papier, ale bez przesady - za 6 tys.
Jeśli trafi w moje, zapraszam wszystkich w odwiedziny.
Targować się będę, bo mi zależy.

No i gdyby nie było mnie stać, to bym się nie porywała - tak samo, jak nie porywałam się 3 lata temu, jak wiedziałam, że on na sprzedaż.
Wtedy nic nie mogłam zrobić.

Teraz mogę.

Dziękuję wszystkim!  :kwiatek:
Cieciorka koń chyba nie ma na imię Avatar, tylko możemy go sobie zobaczyć w Wistrowym avatarze 😉 Przynajmniej ja to tak zrozumiałam 😉

no tak 😁
😎
Ja uwazam,ze i tak kupno konia to jest najlatwiejsza rzecz,pieniadze,zawsze da sie jakos skombinowac(pozyczyc,wziac kredyt itp)szczegolnie,jako kon nie jest jakos kosmicznie drogi.
Ale utrzymanie...  🙄

Ja kupowałam swojego siwego z sentymentu. Był moim pierwszym koniem i zawsze żałowałam, że go sprzedałam. Ale decyzja o odkupieniu go była podyktowana głównie warunkami w jakich koń przebywał. Koń też kosztował poniżej 10tys. a był faktycznie na to C zrobiony. Ale włascicel chciał już się konia pozbyć, więc cena była mocno obniżona. Cenę udało się jeszcze mocno stargować na całe szczęście, bo mogłam konia zabrać z miejsca w którym był. I tak uważam, że przepłaciłam sporo, bo obietywnie patrząc takie konie na rynku po cenie mięsa chodzą, ale koszt sentymentu był dla mnie większy. Z tym, że z pełną świadomością kupowałam konia z chorymi nogami, żeby zapewnić mu godziwą starość, a jak będzie możliwość to jeszcze na nim pojeździć ewentualnie. Nie żałuję, że przepłaciłam, no ale to trochę inny przypadek.
Moim zdaniem koń Wistry, jeżeli jest w miarę zdrowy i spokojny, to może być wart te 6tys. Ale zrobiłabym chociaż próby zgianniowe temu koniowi, bo jak to ma być koń do jazdy, to jednak warto wiedzieć, czy nie trzeba go leczyć na wstępie.
Ale też nie wierzę, żeby koń chodzący w rekreacji miał umiejętności na C klasę. Nawet jak kiedyś coś tam robił, to i tak wymagał będzie doświadczonej ręki, która go poprawi po rekreacji.
remendada- święte słowa.

Co do konia. Ja bym się piętnaście razy dobrze zastanowiła, czy to na pewno TEN.
Sama swojego kupiłam spontanicznie i w sposób nie do końca przemyślany (pod wpływem serca) i teraz żałuję. Za niski, za wolny, za słabo skacze. Kiedyś pasował, a teraz.... Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I chciałoby się lepszy model.
Nie stać mnie na dwa, sprzedać nie mam serca, więc muszę zostać z tym, którego mam. Nie jego wina, że jest jaki jest.

Wistra- zastanów się, czy ten koń zaspokoi Twoje potrzeby za kilka lat. Moim zdaniem to bardzo ważna sprawa. I przebadaj go. Zwłaszcza nogi!! Zawołaj weta i zrób rtg. Przynajmniej ja bym tak zrobiła przed kupnem konia. Zwłaszcza konia dorosłego, który się już w życiu napracował trochę.
nie za bardzo wierzę aby kon zrobiony do klasy C chodził w rekreacji a do tego aby służył do nauki jazdy konnej dzieci.Prawdopodobnie jest to dobrze ułozony kon rekreacyjny a ze względu na swoj "średni wiek" opanowany i spokojny.Cena?No cóż kon jest tyle wart za ile sprzedający sprzedaje a kupujący kupuje.Tobie zaleźy a sprzedający doskonale o tym wie ,wiec moźe popros Kogos kto patrzy na to z dystansu o pomoc w zakupie konia.
A ja wierzę. 😉 Spotkałam dwa konie, które chodziły kiedyś C w ujeżdżeniu, ale poszły do rekreacji, czego przyczynami mogą być: jakaś kontuzja oraz wiek = niemożliwość pracowania w sezonie tak jak wcześniej. Taki koń zawodnikowi już nie posłuży, ale może nadać się komuś innemu, kto będzie na nim jeździł nie 6 razy w tygodniu tylko 4, rekreacyjnie, od czasu do czasu jakiś trening na poziomie jeźdźca. Ale racja - trzeba by kogoś, kto konia poprawi po tej rekreacji i przypomni mu chociaż część umiejętności. No i to też nie jest tak, że każdy koń z rekreacji o którym sprzedawca mówi, że "kiedyś coś gdzieś startował wysoko" jest profesorem przecież.
Rtg nóg bardzo wskazane. I przydałby się ktoś, kto sprawdziłby czy aby na pewno koń coś pamięta. Jeśli startował kiedyś w C to pod takim jeźdźcem szybko powinien sobie przypomnieć.
Swojego też kupiłam pod wpływem serca.... I trafiło się ślepej kurze ziarno.😉  Tylko czasami, w naszych najgorszych momentach żałowałam, że nie kupiłam już konia wyszkolonego, który uczyłby mnie. Mogłabym zacząć starty, porządne treningi, coś więcej robić w tym kierunku. Nie mam parcia na sport, ale z drugiej strony... jak się ma własnego konia to nagle okazuje się, że te starty nawet w L-ce są jak na wyciągnięcie ręki. No ale, w takich chwilach powtarzam sobie "mamy czas!".
Faza ja tez wierze, bo sama znam takie konie- do niedawna znane z krajowch, regionalnych parkurow i chodzace czworoboki N-P , a w domu robiace pojedyncze elementy C. W stajni, w ktorej stoi moj kon byl do niedawna bardzo w naszym rejonie znany skoczek - emeryture czesciowo jako nauczyciel spedzal tuptajac w rekreacji a od niedawna poszedl do zakochanej w nim dziewczynki, a kon...no cos w wieku mojego sweet sixteen😉
Wistra trzymam kciuki!
Pomijając kwestię samego Laufra (chociaż trudno mi w to C uwierzyć), Wistra zastanów się dobrze, czy naprawdę Cię na tego konia stać. Nie odbierz tego źle, ale kilka miesięcy temu nie miałaś kasy na jazdy rekreacyjne. Pewnie uzbierasz na konia, ale co dalej? A sprzęt, pensjonat, kowal, wet, trener, dodatki witaminowe itp.? To są duże kwoty. Nawet mając stałą, nienajgorzej płatną pracę, dostaje się po kieszeni. A jeśli Twoje zlecenia się skończą, a koń zachoruje? Nie mając stałej pracy, nie dostaniesz nawet kredytu na ewentualne leczenie. Oczywiście, jeśli koń jest zdrowy, zawsze możesz go w trudnej sytuacji wydzierżawić, tylko czy takie wyjście byłoby dla Ciebie do przyjęcia? A może sama mogłabyś tego konia początkowo wydzierżawić? To byłby dobry test, czy sobie poradzisz w przyszłości.
Cena?No cóż kon jest tyle wart za ile sprzedający sprzedaje a kupujący kupuje.
Amen.

Tu jest jeszcze kwestia (prawie zawsze jest?:P) uczuć. Bo wiadomo, że kupując "statecznego pana w dorosłym wieku", człowiek poniekąd musi się pogodzić z tym, że z czasem pewnych rzeczy po prostu nie da się zrobić.
Do tego dochodzi sprawa ambicji i tego, PO CO się takiego konia kupuje. Zgaduję, że Wistra nie szukasz konia na ogólnopolskie czworoboki czy parkury, chcesz jeździć dla własnej satysfakcji, przy tym się ucząc tego i owego. I moim zdaniem, jeśli:
a) Stać Cię na utrzymanie w zdrowiu (!) konia, a w przyszłości bliższej lub dalszej na wetów
b) Masz do niego sentyment i najzwyczajniej w świecie kochasz tego konia
c) Oceaniasz, że sobie poradzisz i że nie przeszkadza Ci to, że w pewnym momencie, jeśli będziesz robić postepy koń zacznie Cię ograniczać, czy to ze względu na zdrowie, wiek czy przebyte w przeszłości urazy,
to ja bym się nie zastanawiała.
Jasne, cena, którą podałaś wg mnie w ogóle nie odzwierciedla konia, którego opisałaś, który umie to co opisałaś i który jest jeżdżony w sposób, który opisałaś - Jednak ja nie znam sytuacji ani tym bardziej zwierza i ludzi u których stoi, więci  moje spojrzenie może być mylne. ;-)
Czekam na wieści i powodzenia!
Ja dodam od siebie tylko tyle, że sprzedaż konia z powodów finansowych jest baaardzo przykra.

Decyzję o kupnie (na kredyt!) podjęłam zupełnie bez refleksji jak to będzie dalej. Bo chciałam mieć konika. W końcu musiałam przyznać, że poniosłam porażkę i nie daję rady finansowo, a podkreślam, że przez cały ten okres miałam stałą pracę. Pocieszam się tylko, że dobrze jej w nowym miejscu.

Z dobrego serca - odradzam. Koszty są nie do przewidzenia i mnożą się jak króliki na wiosnę.
Izydorex, praca nie jest na miesiąc, to raz.
Nie zarabiam tylko tajemniczym klientem, to jest dodatek.

Bardzo wszystkim dziękuję za rady!

I przepraszam, może namieszałam z tym C, ale tak powiedziała mi o nim jego poprzednia właścicielka 3 lata temu. Wtedy był w prywatnych rękach, a jak trafił do rekreacji nie będę mówić - właściciele obecni i poprzedni mogą sobie tego nie życzyć.

Ktoś pytał czy spełnia moje potrzeby ten koń.
Spełnia - ja nie mam zamiaru wozić się po parkurach (żadnych, przenigdy).
Powozić tyłek na ujeżdżalni, pojechać w teren i kochać.

Nawet, jakby miał stać i ładnie wyglądać, bo np nogi po jakimś czasie siądą (lub cokolwiek innego)

Badania przed kupnem będą.
Ale i tak jeszcze myślę.

:kwiatek: :kwiatek:
wistra, chodzi tylko o to, czy będzie za co te nogi leczyć. Sam fakt, że koń jest wyłączony z użytku można jeszcze przeboleć, tylko za tym idą często ogromne kwoty. I tylko o to chodzi. Gdybym nie miała pieniędzy 'na czarną godzinę', to już co najmniej 3 razy byłabym z Karsonem w miejscu, gdzie rzadko zagląda słońce. Mimo wszystko będę trzymać za Was kciuki :kwiatek:
prawdopodobnie nawet prawka nie będę miała, jak na studia pójdę (18 mam we wrześniu a w październiku już studia.. Chyba, że bym na prawdę się sprężyła, wcześnie zaczęła, to bym mooooże zdała miesiąc po).

Czegoś tu nie rozumiem... Chcesz iść na studia w wieku 18 lat?? Jakim cudem?
Z moich obliczeń wynika, że w wieku 19 lat pisze się maturę (maj/czerwiec), a potem są studia (październik).
To by z kolei oznaczało, że możesz mieć rok na zrobienie prawka, a nie miesiąc...

Z tymi częstymi powrotami do domu różnie bywa.
Mi zdarza się wracać do domu raz w miesiącu lub raz na 1,5 miesiąca. Powody są różne, a to wyjście ze znajomymi, impreza itd., a to trzeba się uczyć, a to w pracy siedzieć do 20.
Wożenie konia w tą i z powrotem nie wydaje mi się najlepszym pomysłem, tym bardziej, że jeśli nie masz stajni pod domem, będziesz musiała opłacać dwa pensjonaty (innej możliwości nie widzę).


Wistra
Gdy zakładałam ten wątek byłam w podobnej sytuacji, co Ty, tylko nie miałam konia na oku.
W tamtym momencie wszystko było dla mnie realne i możliwe, dostępne na wyciągnięcie ręki, jednak moja sytuacja rodzinna uległa zmianie, kilka spraw się sypnęło i trzeba było zmienić plany. Zmieniły mi się priorytety i muszę teraz myśleć o czymś innym niż kupno konia.
Oczywiście nie zamierzałam podejmować pochopnej decyzji, ale doszłam teraz do wniosku, że to jeszcze nie ten czas...
Proponuję Ci poczekać spokojnie na to co się będzie działo, jeśli Twoja sytuacja nie ulegnie zmianie na przykład przez pół roku, albo nawet rok, to będziesz mogła się zdecydować mając chociaż cień pewności, że będzie dobrze 😉

Co się odwlecze, to nie uciecze 😉 Czym jest rok, a może nawet kilka lat oczekiwania w porównaniu z długimi latami posiadania wymarzonego konia 😉
Pauli nie przywiązuj się za bardzo do pewników  😀, ja np. 18-tkę obchodziłam już na studiach  😀 a prawo jazdy miałam od dwóch lat  😀iabeł: Poważniej - można iść do szkoły mając lat 6.
Poważniej - można iść do szkoły mając lat 6.

Racja, całkiem o tym zapomniałam 😉
Coś mi się po prostu nie zgadzało.
ja tez jak poszłam na studia miałam 18 🙂
To tak w ramach OT to powiem ze współczuję 😀 Dziękuję bogu ze za wcześnie do szkoły nie poszłam 😀 Im później człowiek musi być dorosłym tym lepiej 😀

wistra przede wszystkim zbadaj konia. Jeśli nic mu nie dolega, i będzie można go spokojnie jeszcze kilka lat użytkować bez konieczności leczenia (nie mówię już o potencjalnych wypadkach) to kupowanie konia ma sens. Ale jeśli jest juz dosć poważnie schorowany to należałby się poważnie zastanowić.
prawda, ale byłam dojrzalsza, miałam starszych znajomych, nie było sensu trzymać mnie dłużej. teraz mam więcej czasu na poprawianie pomyłek: przykładowo złe studia? luzik, zaczynasz jeszcze raz- ze swoim rocznikiem 😉
Ja przeskoczyłam w podstawówce rok 😉
Niekoniecznie bym musiała mieć dwa pensjonaty. Wracając tutaj, mogłabym wstawić konia do dziadka, który ma świnki, krówki i inne takie, a mieszka 3km ode mnie. No ale to nie zmienia faktu, że wożenie konia np 150km w tą i z powrotem, jakbym wracała na np 2-3 tygodnie do domu, mogłoby być denerwujące i to spory problem by był.. A zostawiać konia na 3 tygodnie to też nie za fajnie. 🤔
Ja wiem, że będę dość często do domu wracała, jak moje rodzeństwo.. I to trochę utrudnia sprawę, bo jakbym siedziała prawie cały czas tam, gdzie będę studiowała, to bym się przejmować koniem nie musiała, cały czas byłby tam i po problemie.
Podjęłam, myślę, że rozsądną decyzję.
W tym tyg mam podpisać umowę, że daję zaliczkę na konia (czyli nikt mi go nie sprzątnie sprzed nosa chyba...), a on dalej stoi u aktualnej właścicielki i może być użytkowany te 3h w tygodniu  😁
W zamian za to płacę pół pensjonatu, kowala i weta.
Będzie stał tam do października, tak ustaliłyśmy.

A przez ten czas będę mogła się douczyć i dowiedzieć wszystkiego, żeby mu nie zaszkodzić.
I odłożyć trochę pieniędzy "na odpukać w niemalowane"  😅
(lub, jeśli stwierdzę, że to mnie przerasta - zrezygnować. choć wierzę, że się uda - a jeszcze tym bardziej, że mam więcej czasu na dokształcenie się, uzbieranie pieniędzy i może znalezienie dużo, dużo lepszej pracy)

Edit:
Zapomniałam powiedzieć, że mam możliwość odpracowania go weekendami. Co mnie szalenie cieszy, bo praca w stajni też dużo uczy (dziś właśnie pomagałam właścicielce przy karmieniu, a jest co karmić i powiem Wam, że to szalenie cieszy i daje mnóstwo frajdy. I uczy obchodzenia się z końmi. Nie tylko z jednym.
o! 🙂

tunrida

"Co do konia. Ja bym się piętnaście razy dobrze zastanowiła, czy to na pewno TEN."

Ale skąd wiadomo że to TEN? Ja swoja kupiłam zaślepioną miłością i wcale nie szukałam konia do kupna, on mnie znalazł.  👀

Nie żałuje, a było dużo ciężkich chwil..
Wiesz...tak na 100 % czy to ten, to nie będzie wiadomo, ale na 85 %?  😉

Mówię na podstawie moich doświadczeń. Nie kupowałam konia przy pomocy rozumu, tylko przy pomocy serca. Gdybym zrobiła sobie listę "za" i "przeciw" to wyszło by mi dużo punktów "przeciw" a bardzo mało "za". Nie zwracałam uwagi na to. Kupiłam sercem.
Mój koń to nie był TEN, którego bym wybrała spośród wielu innych koni, gdybym miała wybierać. I przed tym przestrzegam. To nie zabawka którą wymienimy ot tak po prostu, nie?  😉
Są rzeczy, które niejako "wychodzą w praniu", ale są takie, które widać od razu- i o tych cechach konia mówię.

Gdybym kupowała jeszcze raz, zrobiłabym to przy pomocy rozumu. Dokładnie obejrzałabym wszystkie konie, jakie byłyby dostępne i mocno się zastanowiła którego chcę.
skoro go nie kupujesz a i tak za niego płacisz i możesz się wycofac to poco ta zaliczka, może wystarczy współdzierżawa?
z tym odpracowywaniem uważaj, zeby ktoś cie nie zrobił w chu*a
wistra- pamiętaj, ze zaliczka jest zwrotna, a zadatek nie.
Ja również kupiłam konia z sentymentu. Znałam go już 3 lata i wiedziałam że sobie nie poradze z jego charakterem...a jednak kupiłam🙂 Nie żałuje, teraz to nawet moge czasami powiedzieć ,,potulny Płomyczek''. W ten rok dużo się zmienił🙂
Na początku nie było łatwo, cały sprzęt i koń, brak doświadczenia 😵 Teraz z kasą nie ma problemu, nawet czasem jakąś Anke uda się kupić, wystarcza na trening i na dodatki. A ile cierpliwości się nauczyłam🙂 no i jeszcze bardziej zakochałam 😍
Pamiętam, dlatego będzie to zaliczka.

Kwoty kowala, weta i pensjonatu jestem w stanie płacić nawet jeśli go nie kupię - wyjdzie mnie to dużo taniej niż dzierżawa, bo dzierżawa kosztuje bardzo, bardzo dużo. za 8 -cy dzierżawy mogłabym go kupić.
Poza tym dzierżawa zobowiązuje jakby do jeżdżenia na tym koniu tyle i tyle razy, a nie oszukujmy się, są dni, że się po prostu nie ma siły, albo jest się kobietą zdychającą w "te" dni.
Poza tym ja nie zmotoryzowana, w tygodniu ciężko się busem dostać niestety - a tak, to sobie w weekendzik mykniemy z chłopem autkiem i nie muszę się martwić, że koń stał mi cały tydzień i jak wsiądę to odpali wrotki  🤔wirek:

Uważam, że taki układ jest w porządku.
Przynajmniej dla mojego sumienia, bo tak, to bym go jutro przewoziła do "swojej" stajni.
A to zdecydowanie za szybko, bo NIC dla niego nie mam, nie jadłby biotyny, bo kiedy miałam kupić? Nie mówiąc nic o tym, że 0 sprzętu i nie zdążyłabym weta na badania zawołać  🤔wirek:

A tak, to spokojnie - weta ustalę, pojedziemy.
Będę tam w stajni, będę mogła go też lepiej wyczuć jeszcze (to, że robiłam z nim dziś wszystko to nic nie znaczy jeszcze -eh, to jedyny koń, u którego przewiduję reakcje, wiem, co oznacza konkretny ruch nogą, głową, uchem.
To niesamowite, że pamiętam to po 3ech latach  :emoty327🙂. Będę mogła jeszcze wsiąść też.

Poza tym, wg mnie właścicielka to świetna kobieta i na pewno do października się od niej bardzo, bardzo dużo nauczę. A to chyba ważne, żeby było nam potem dobrze.

Byłoby bardzo egoistyczne z mojej strony, gdyby jutro już tu był.

Wystarczyło się dziś przytulić do tej kluchy, żebym wiedziała, że to "TEN" jeden, jedyny 😡

Poza tym dzierżawa zobowiązuje jakby do jeżdżenia na tym koniu tyle i tyle razy, a nie oszukujmy się, są dni, że się po prostu nie ma siły, albo jest się kobietą zdychającą w "te" dni.
Poza tym ja nie zmotoryzowana, w tygodniu ciężko się busem dostać niestety - a tak, to sobie w weekendzik mykniemy z chłopem autkiem i nie muszę się martwić, że koń stał mi cały tydzień i jak wsiądę to odpali wrotki  🤔wirek:


a co kupno konia jakby nie zobowiązuje jazdy na nim codziennie? 

Gdybym kupowała jeszcze raz, zrobiłabym to przy pomocy rozumu. Dokładnie obejrzałabym wszystkie konie, jakie byłyby dostępne i mocno się zastanowiła którego chcę.


tez tak myślałam.  😂
teraz juz mam dwa, ale myślę ze juz za trzecim powinnam sie bardziej rozglądać.  🤔wirek:
A zobowiązuje? 
Wiem, że potrzebuje ruchu - ale ma pastwiska (w nowej stajni również, ale tam się przeniesiemy dopiero w październiku?)
Jeszcze znajdę kogoś, kto pokaże mi jak się prawidłowo konia lonżuje - to też forma spędzania z nim czasu.
Ale najchętniej to bym z nim na łące siedziała  😍

Nie chcę go dlatego, żeby móc powozić tyłek  (choć przyznaję, że jazda na nim to bajka), ale dlatego, że urzekł mnie 3 lata temu  💃 i tak mi zostało.
Niestety 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się