to że zwiesz się chamem w gumiakach nie zwalnia cię od pisania w miare na temat. Od wypowiadania się w sprwach sposobu moderacji jest inny temat.
Właśnie wypowiedziałąś się nie na temat. Podwójnie nie na temat. Po pierwsze nie na temat tegow wątku, Po drugie nie na temat mojego postu. To się teraz sama zgłoś do moderacji.
PS. nie fatyguj się, jakoś nie mogłem uwierzyć,że się jednak zgłosisz i sam Cię zgłosiłem.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnpmod.gif[/img] Użytkownik z uporem maniaka łamie regulamin pisząc nie na temat i prowokując innych do kłótni.
Bogu ducha winien Pcim jakiś tam nie był potrzebny 🤔
Ale po co pytałaś, skoro doskonale wiesz, jaki to sznurek. Przecież widziałaś, przeczytałaś jego opis, porównałaś z innymi i jako ogólnie znana specjalistka od sznurków oceniłaś jego wartość i wydałaś swoją opinię:
w „konwecjonalnym” jeździectwie trudno byłoby komuś sprzedać ten sam śnurek warty 20 zł za 200 bez narazenia się na okład z bata
Gdybyś naprawdę była zainteresowana, wystarczyło skorzystać z wyszukiwarki tego forum – jest wątek, gdzie było wyjaśniane, jakie cechy mają te liny i co czyni je przydatnymi. Ale po co, lepiej z EląPe zrobić cyrk.
Nie sądzisz, że Pcim może wynikał z formy, w jakiej o tych linach się wypowiadałaś? Jak wzajemnie z EląPe przerzucałyście się fachowymi spostrzeżeniami w tej nowomowie, która taka popularna zrobiła się na r-v? Oto ich próbka
ElaPe ale duunia: to jezd szpecjalny śnurek o szpecjalnych walorach: przenosi drgania falowe poziome i pionowe o amplitudzie A w przebiegach sinusoidalnych i tylko stosując takie drgania konia prawopółkulowego można nakłonić do przejścia na lewopółkulowość. Nie wiedziałaś?
Duunia ...cholera tego akurat nie wiedziałam, przynajmniej że można to tak nazwać
choc z wykminiłam że taka amplituda śnurka dobra będzie aby przejść z jednego świata na drugi
znacy ze lobwiesić sie na nim mozna...
(powyższe 3 cytaty ze strony 23).
Ale duunia, wies co, ja chiba jestem wdziecna tobie i EliPe, bo wykminiłam i jus wiem, ze wsyscy kłamią i wciskają kit. Teraz jus jestem mondzejsa i paznokcie malójem lakierem samochodowym, a wlosi farbójem farbom olejnom. Psecies lakier to lakier, a farba to farba. Scegulnie olejna dobze sie spisuje, bo taniej wychodzi i wlosuw cesac nie tseba.
Śmieszne? Chyba nie bardzo, Obiektywna Specjalistko od Sznurków.
BTW. od kiedy "Pcim" jest obraźliwy? I to nawet nie jako Twoje sugerowane miejsce zamieszkania, a jako inne napisanie tego co sama stwierdziłaś, że te sznurki wszędzie można kupić? Tak samo jest to obraźliwe jak "boś gópio" + rechot?
to po co kupujecie wędzidła sprengera, pady anky van gruszken? Chyba po to że są lepsze jakościowo. No ale jak ktoś nie widzi różnicy to będzie jeździł na padach zrobionych przez Pcimską krawcową i wędzidełkach po 40 zł.
..i nikt jakoś nie zauważył, że "śnurki" kupujemy też z alternatywnego źródła, tańszego o tyle o ile się da (chociaż o tym pisałam). Jak ktoś zacznie robić tańsze tej samej jakości, będę pierwszą która kupi (w razie potrzeby). Droga wolna, róbcie interesy na jeleniach.
Powtórzę raz jeszcze: bawełniak ze sklepu żeglarskiego czy nawet nie-bawełniak i nawet z turystycznego NIE MA identycznych właściwości.
I dobrze mówicie.Wystarczy linę samsona dotknąć i to zrobił zapewne Parelli bo nie sądzę, ze trenował konie na okretach wojennych ale kupił w sklepie...bo była odpowiednia.W Polsce raczej trudno o te linę bo w turystyce, w wyciagarkach samochodowych i żeglarstwie daje sie raczej liny lekkie i zupełnie innej budowy.Liny budowlane tez sie nie nadają.Lina jest charakterystyczna i duzo osób wykonuje z nich akcesoria jeździeckie znacznie taniej bo bez pośredników. Pisząc o produkcie trzeba mieć minimum ogłady technicznej.Drwiny nie wystarczą stąd pcim dolny, za który jednak przepraszam. A tak na marginesie nie zrozumiałem o co chodziło z ruskimi pierogami bo tez ich nie lubię a za to dostaja ludzie jakieś upomnienia. Gust moge zmienic jeśli ruskie pierogi będa z mięsem.Moze ktos mi podpowie o co chodzi i jak to sie ma do metod naturalnych.
I przypominam o treningach bo jezeli u nas będzie w tym roku wkkw to mozna będzie jechać na sznurkach, bez sznurków, w ubraniu lub bez a nawet w ciemnych okularach.Na ujeżdzeniu będą preferowane czerwone spodenki i szare rękawiczki. Jeden element obowiazkowy...KASK
..i nikt jakoś nie zauważył, że "śnurki" kupujemy też z alternatywnego źródła, tańszego o tyle o ile się da (chociaż o tym pisałam). Jak ktoś zacznie robić tańsze tej samej jakości, będę pierwszą która kupi (w razie potrzeby). Droga wolna, róbcie interesy na jeleniach.
Powtórzę raz jeszcze: bawełniak ze sklepu żeglarskiego czy nawet nie-bawełniak i nawet z turystycznego NIE MA identycznych właściwości.
Może przeoczyłam odpowiedź, ale jakie to są właściwości?
Dopóki sensowne argumenty przemawiające za "lepszością" takiego opędzania na kantarku nad zwykłym tradycyjnym lonżowaniem nie zostaną podane, to niestety ale będę uważała opędzanie konia na 3,5 metrowej lince polegające na staniu jak słup i przekładaniu linki wokół a koń ma sam się trenować we właściwej postawie i tempie bez użycia głosu i bez podążania za nim w środku po mniejszym kółku za totalną mrzonkę (skąd niby koń ma wiedzieć jakie jest to właściwe tempo i postawa właściwa?), bezsens oraz za niepotrzebne utrudnianie sobie i koniowi procesu szkolenia.
ja będąc człowiekiem gdyby mnie tak ktoś do linki przytwierdził i nakazał biegać naobkoło tez bym tego nie wiedziała a co dopiero koń.
I to właśnie stanie jak słup soli jest nienaturalne. Każdy pierwszy lepszy laik któremu stawia się za zadanie wylonżowania konia w sposób naturalny zaczyna lonżować właśnie w taki sposób że podąża za koniem zataczając małe kółko w środku koła które zatacza koń naokoło.
To co PNH proponuje jest totalnie ich wymysłem . Nawet Monty Roberts lonżuje naturalnie normalnie w sensie że nie ma tego wymyślnego stania jak słup soli pośrodku.
Oprócz tego opędzanie konia na tak krótkiej lince jest, przyznasz to chyba sama Trusiu, niezbyt zdrowe dla kończyn konia - nawet jeśli to opędzanie na tak krótkiej lince nazwiesz "zabawą w okrążanie".
Ponadto prosiłam jeszcze o wyjaśnienie kwestii pozostawiania końcówki liny na ziemi i wykonywania ciągłych skoków nad tą leżącą liną - czy oprócz "trenowania" konia dodatkowo opędzający na linie ma sam siebie trenować w koordynacji psycho-ruchowej - czy też jest jakieś inne uzasadnienie stwarzania tą końcówką na ziemi sytuacji potencjalnie niebezpiecznej (można sobie z łatwością wyobrazić np. sytuaje zaplątania nogi lonzującego w linę i pociągnięcia go przez konia).
Kwestia końcówki liny tez nie została naświetlona.
Tak że chcąc nie chcąc muszę pozostać przy swoim zdaniu na tą kwestię.
Czy Wasze konie też robią coś ciągle za marchewkę? ❓ ~~~~~~~~~~~~ Czy Waszym zdaniem równie dobrze można pracować NH za pomocą kantaru taśmowego, a nie sznurkowego? 🤔wirek:
edit (Kopystka, teraz Rzekotka, następnie Wedelka, chodzi mi o tą tutaj: www.kopystka.fbl.pl) zawsze się czegoś dopatrzy, bo przecież zna się NAJLEPIEJ ZE WSZYSTKICH 🙇. Mojego konia motywują marchewki, dlatego wykorzystuję je w szkoleniu. Chorał ma prawo się znudzić, daję mu wolną wolę. Powiem tylko, że kiedyś mogłam mu machać całym worem owsa a i tak by nie przyszedł. (A już na pewno z radością by nie przygalopował.) To, że przybiega z radością to nie jest tylko zasługa marchewek, ale partnerstwa. Możesz wreszcie przestać mnie krytykować przy wszystkich możliwych okazjach?
Proszę moderatorów o zrobienie coś z tym. Ciągłe ataki na moją osobę mnie nie bawią. Może Cię, Agusiu, zazdrość zżera, skoro non stop coś na mnie wypisujesz? (Wypisujesz, kasujesz, wypisujesz, kasujesz...)
Nagradzałam Chorała za wiele rzeczy, nagradzam i nagradzać będę. Opinia rozżalonej dziewczynki z forum naprawdę mnie nie obchodzi, oprócz tego, że irytuje i w pewnym sensie rani.
Rzekotko kochana, oczywiście że nie można, bo haltery są czarodziejskie, a nie jakieś tam kantary taśmowe, i aż się dziwię, że tego nie wiesz! *Ironia* ... Ponieważ i tak zawsze moje słowa rozumiesz na opak to tym razem może do ciebie trafię.
Proszę nie podawać danych osób zalogowanych na forum bez ich zgody.
Dopóki sensowne argumenty przemawiające za "lepszością" takiego opędzania na kantarku nad zwykłym tradycyjnym lonżowaniem nie zostaną podane, to (...)
Ale jakie argumenty? "Opędzanie na kantarku" (jakie paskudne laickie określenie) ma swoje cele a lonżowanie swoje. Z tego wynika, że nie może tu być "lepszości" jednego od drugiego.
Naturalsi ale Ciebie nawet naturalsi krytykują 😵 bo wypisujesz czasami brednie. Ja ćwicze z moim koniem PNH, ale nie daje mu marchewek dla motywacji. Jestem temu przeciwna. Nie daje z ręki jakichkolwiek przysmaków. A jak chce dać marchewki, to ide gdzieś je schować...a później przyprowadzam go tam i wyżera marchewy. Droga Julio jak chorał się nudzi to oczywiście można konia motywować, nawet przysmakami, ale bez przesady. No jak masz obok marchewki to nie dziwie się że do Ciebie przygalopowuje, może to jest partnerstwo pomiędzy marchewką a Chorałem. Ja nagradzam konia np chwilą odpoczynku. Tutaj wszyscy się obrażają więc nie jesteś wyjątkiem🙂
A co do lonżowania a okrążania. Dobre lonżowanie to duży sukces...naprawde mało ludzi umie lonżować konie. Co do okrążania...w okrążaniu nie niańczy się konia, nie patrzysz się na niego, nie podążasz za nim wzrokiem, nie zachowujesz się jak drapieżnik. Droga ElaPe, mam do Ciebie pytanie? Czy uważasz że ja ćwicząc PNH z moim koniem krzywdze go? Był wychowany ścigając się z autem, bał się potwornie dotyku na pysku. Teraz się zmienia, można go mylać po pysiu, może wg Ciebie jest to głupie. Przecież dla Ciebie to nic. Ty z Niego pewnie zrobiłabyś kogoś. Ale ja niestety nie mam aż takich umiejętności, dlatego bawie się z nim w takie głupoty jak PNH, które wg mnie nie jest naturalne, tylko OPIERA SIĘ NA NATURALNOŚCI. Nie wierze ślepo we wszystkie ideologie. Również nie sądze że dobry klasyk to zło, dla mnie to miód 🤣 Nie czerpie tylko z internetu, nie ucze się z youtuba, pomaga mi osoba która się na Tym zna. Również nie uważam że lonżowanie to zuo 😀iabeł: Uważam że złe jest podejście do wszystkiego bez pewnej perspektywy🙂
Taka krytyka, mnie nie dotyka. Osoby z prawdziwym doświadczeniem czasem dają mi rady, ale to są rady, a nie krytyka. Bo tak właśnie tylko można do ludzi trafić: radami, a nie oskarżeniami.
Tak, zauważyłam, że ten wątek stał się tylko miejscem do jechania po sobie. Próbowałam wyciągnąć rękę do drugiej strony (tfu, znów sztuczne podziały), ale zostało to przemilczane. Mam więc tylko prośbę: proszę już o mnie nie dyskutować.
Ja ćwicze z moim koniem PNH, ale nie daje mu marchewek dla motywacji. Jestem temu przeciwna.Ale wiesz, że motywowanie żarciem weszło do PNH? Z określonymi końmi, w określonych sytuacjach, na określonych zasadach - ale nie jest wykluczane. 😉
Nie udało mi się wczytać w wątek dokładnie (nieźle rozhulany)... O jakie skakanie przez końcówkę liny chodzi? 👀 Kto skacze, koń, człowiek?
Tak wiem Teodora...tylko że niektórzy to motywowanie źle rozumieją. Naszczęście nie mam takiego konia, ale znam konie które się motywuję smakołykami, ale jest to wszystko dobrze przemyślane. Znam sytuacje gdzie potrzebne są beczki i smakołyki u góry🙂
I dobrze, że wiesz. Ja nie próbuję Ci mówić, co masz robić, czy czego nie. Zareagowałam wyłącznie na powoływanie się na PNH, jeśli się nie nagradza jedzeniem (i w domyśle nie popiera tego w ogóle). Tym bardziej, że rzeczywiście jedzenie jako motywator pojawiło się w PNH nie tak dawno.
część dyskusji przeczytałam, część przejrzałam, więc możliwe że coś powtórzę, za co z góry przepraszam; ) bardzo nie podoba mi się podział natural kontra klasyka. nie jestem w stanie zrozumieć ludzi którzy uważają że jedyne dobro dla konia to jazda na kantarku i ćwiczenia z ziemi, tak samo jak tych którzy obrażają się na natural bez próby zrozumienia go. ja jestem wyznawczynią naturala ale uwaga, zazwyczaj jeżdżę klasycznie. bo nie uważam naturala za osobną szkołę tylko za naukę psychologii konia która ma pomóc porozumieć się z nim z możliwie najmniejszą szkodą dla niego. a, jako że większość dyskusji krążyło wokół PNH to zaznaczę że nie popieram tego odłamu naturala. to dla mnie nie szkoła jazdy a czysty biznes
Podział stworzyli sami naturalsi 😉 Wszyscy "prekursorzy" westernowo-naturalni wprowadzają silny kontrast pomiędzy "złym"" klasycznym jeździectwem" wg nich, a dobrym "własnym" naturalnym jeździectwem. Ludzie to czytają i potem piszą, że klasyka = czarna wodza, ostrogi i heja. Problem w tym, że te książki trzeba odczytywać adekwatnie do środowisk w jakich zostały napisane. W Ameryce na ranczach konie jeszcze długo po "ucywilizowaniu" jeździectwa w Europie były brutalnie łamane m.in. dlatego, że tam koń był prawie na równi z koniem w Mongolii -> czyli narzędziem pracy, które generalnie nie ma nic do gadania, ma pracować, bo od tego zależy czy rodzina ranczera będzie miała co jeść. Pomijam już fakt, że USA i Kanada w wysokiej klasy zawodach również wystawia jeźdźców "klasyków", więc to też nie jest tak, że USA = tylko west, ale nasi prekursorzy naturalsowi wywodzą się właśnie z takich ranczerskich stepów. Nie wiem na ile tłumaczenie może być winą takiego a nie innego odczytywania tych książek, ale niestety - tak się później dzieje, że laikowi "klasycznemu" wpada do rąk takie "Ode mnie dla was", widzi swoich "kolegów" po fachu klasycznno-lackim, którzy mniej lub bardziej ciągną i kopią i odczytuje wniosek typu "KLASYKA jest zła, NATURAL jest dobry" co nam z resztą przedstawiła użytkowniczka Naturalsi.... .... która jest chyba tą najgorszą "odmianą" osobnika zajmującego się koniem/końmi, który wierzy tylko i wyłącznie w swoje własne racje, zacietrzewia się gdy ktoś śmie zwrócić uwagę i absolutnie nie przyjmuje argumentów innych, sprowadzając ich wręcz do rangi kretynów, którzy się nie znają. Byle tylko Ona się zna. Takie przykłady ludzi znajdują się nie tylko wśród naturalsów, ale i wśród całej reszty, niezależnie czy jest to skoczek, westernowiec, jakiś, nie wiem, ułan....
Pisałam o swoich doświadczeniach, ale to był fachowiec , czyli znacznie wyższy poziom L-3? Czyli człowiek, który potrafił wprawić mojego konia w ruch kontrolowany z ziemi , czyli przejścia stęp, kłus, zatrzymanie za pomocą tylko własnej energii ( mowy ciała) bez używania bata.
A to jest jakaś niesamowita umiejętność? 😲 Moim zdaniem wprawienie konia w ruch i przejścia stęp-kłus bez bata, wyłącznie przy pomocy mowy ciała to coś banalnie prostego.
ze celem jeździectwa klasycznego jest osiągnięcie harmonii jeźdźca i konia.. a nie wyniki szportowe
wyniki sportowe to parametr (coś co w jakiś sposób mozna "zmierzyć"😉 osiągniętej (bądź nie) harmonii jeźdźca i konia
Zgadza się, trudno zmierzyć wyniki w tym całym gupim PNH. Ale nie ma co porównywać, bo jak już wielokrotnie zostało powiedziane - PNH to nie jeździectwo. W trakcie czytania tego wielowątkowego wątku nabrałam o wiele bardziej krytycznego podejścia do PNH i w pełni rozumiem te osoby, które je otwarcie krytykują, wręcz nabijają się 😁
I właśnie do tych osób z zawiści nożyczkami wymierzonymi w stronę PNH oraz poważnymi wynikami szportowymi mam pytanie. (Chyba nie muszę wymieniać o których użytkowników mi chodzi 😉 )
Co sądzicie o takiej umiejętności: 🤔trzałka: Koń stoi goły na środku placu, podchodzi się do konia z siodłem i ogłowiem, ubiera się go i wsiada. Koń nie ucieka i stoi mimo, że nie jest w ogóle trzymany za łeb. Ani przy ubieraniu, ani wsiadaniu. Nie rusza po wsiąściu, dopóki się mu tego wyraźnie nie powie. No i kto z was umie to ze swoim koniem/końmi zrobić ❓
Przyszło mi to po raz kolejny do głowy (wiele stron temu o tym wspomniałam w formie konkursu), bo moim zdaniem jest to jakaś umiejętność za pomocą której można zmierzyć na ile dobrze koń się czuje w czyimś towarzystwie i z czym mu się siodło kojarzy. Innego sposobu "zmierzenia" harmonii jeźdźca i konia na razie ni umim wymyślić, ale pracuję nad tym 😜 Może ktoś ma jakieś inne pomysły? 👀