Forum konie »

Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Aczkolwiek jeśli chodzi o manipulację - oczywiście, ze naturalsi manipulują, ale kto w dzisiejszych czasach, kto chce coś sprzedać nie manipuluje 😉
na przykład ja.
ale mam tylko jedną prośbę - nie wrzucaj proszę wszystkich do jednego worka z PNH czy tą panią...bo jak na razie to nieścisłości odnoszą się głównie do PNH a jest wiele innych szkół które podchodzą pod nurt metod naturalnychpodstawowa zasada dobrego szkoleniowca to "wierz i kontroluj" i ciagle jakoś się tak składa,że gdzie nie mam okazji sprawdzić to zawsze wychodzi że było co sprawdzać...zawsze dziwnie trafiam na ten szczególnie inny przypadek. 😎

Zapraszam tutaj osoby zainteresowane tematem "motywacja konia"
Niemniej takich ludzi, którzy nie manipulują jest coraz mniej. W jeździectwie to chyba idzie o wyrobiona markę - jak ktoś np zdobędzie medal olimpijski w skokach czy ujezdżeniu to nie musi sie specjalnie reklamować, ludzie sami za nim będa chodzić. Natural jest nowy na rynku i jakoś sie musiał na niego wbić. Nie mówię, że to pochwalam, bo nie, ale tak jest w każdej innej dziedzinie...
wrotki
przepraszam jeśli źle zrozumiałam Twoją wypowiedź - mam rozumieć, że przeglądnąłeś co nie co na temat SNH?
czy są jakieś zastrzeżenia?
pytam z czystej ciekawości

bo Twoje podejście mi odpowiada - nie rzucać się ślepo tylko sprawdzać, sprawdzać, upewniać się czy konfrontować...
nie wiem czy czytałeś moje posty ale ja tam ślepą zwolenniczką metod naturalnych nie jestem - nie podoba mi się co wyczyniają i propagują w niektórych mat. szkoleniowych założyciele PNH - ale nie krytykuję całości podobnie jak w "klasyku" też się na pewno nie zgadzasz ze wszystkim ale całości też nie odrzucasz 😉
Justyna Rucińska nie jest zatrudniona na etacie na UR w Krakowie. W zeszłym roku prowadziła zajęcia dla studentów zootechniki specjalności hodowla i użytkowanie koni. W tym roku również odbędą się zajęcia dla studentów z psychologii koni. Zarówno ja jak i Justyna pracujemy w tym projekcie pod auspicjami dr Krzysztofa Skorupskiego, który również z tego co wiem nie jest etatowym pracownikiem UR w Krakowie.
to po co pisac, ze p. Rucinska jest wykladowca UR?
Jednak stwierdzenie, ze akurat naturalsi maja wieksza sklonnosc do klamstwa i manipulacji niz klasycy, jest naprawde naduzyciem. Faktem jest, ze stosuja techniki sprzedazy swojego produkty rodem u USA, skad i ich produkt, ale co za roznica jak opakowane jest klamstwo?

Co do pytania, dlaczego psy, zwierzeta stadne, szkoli sie latwiej, niz konie, ktore tez sa stadne: sam fakt istnienia hierarchi nie czyni zwierzecia podatnym na wspolprace. Na wspolprace podatne sa te zwierzeta, ktore do przetrwania potrzebuja tej wspolpracy, u psowatych jest widoczny bardzo daleko posuniety podzial rol w stadzie, i umiejetnosc wspolpracowania, za ktora nagroda jest zazwyczaj zdobycz. Wspolne polowanie bardzo silnie wiaze ze soba zwierzeta, polowanie budzi w nich emoscje zupelnie inne, od tych ktore przezywa ofiara. A konie sa ofiarami, stado potrzebne jest nie do wspolpracy w zdobywaniu pokarmu, a do ochrony na zasadzie w ilosci sila.

O tym, czy dany gatunek bedzie latwy w szkoleniu czy nie decyduja popedy naturalne dla danego gatunku. Jezeli mozemy te popedy wykorzystac w szkoleniu (temat motywacja sie klania) to bedzie nam latwiej, niz w przypadku gdy popedy nam szkolenie utrudniaja. U psow jednym z bardziej wykorzystywanych w szkoleniu popedow jest poped lupu, czyli nagradza sie psa zabawa, dla psa jest to namiastka wspolnego polowania. Emocje pozytywne i pies szczesliwy.

A jaki z glownych popedow koni mozna wykorzystac w szkoleniu? Obrony, ucieczki, plciowy? Jedynie w niewielkim zakresie instynkt stadny, ale jak wiadomo, koniowi wystarcza ze stado jest, nie potrzebuje wielu interakcji. A wszelkie zabawy koniowatych to raczej wstep i metoda do ustalenia hierarchi, a nie jak u psow socjalalne wzmacnianie wiezi.
  Nigdy nie spotkalam sie, aby naturalsi, twierdzacy, ze pracuja z konmi na bazie naturalnych zachowan wytlumaczyli swoim studentom behawior konia. Zwlaszcza od tej strony, bo stado rozemocjonowanych klientek w wieku zazwyczaj mocno nieletnim moglaby zrozumiec, ze ich kofane konisie nie pragna zabaw w 7 gier tylko hektarow laki i stada swojego gatunku.
Na wspolprace podatne sa te zwierzeta, ktore do przetrwania potrzebuja tej wspolpracy, u psowatych jest widoczny bardzo daleko posuniety podzial rol w stadzie, i umiejetnosc wspolpracowania, za ktora nagroda jest zazwyczaj zdobycz.
O ile wiem, to w stadach zdziczałych psów nie zaobserwowano polowania "z podziałem na role". Tym się psy różnią prawdopodobnie od wilków (między innymi tym). Za to prawda - potrzeba współpracy z człowiekiem w psie jest. To z nim dzieli się zadaniami na polowaniu, jeśli już. To za jego wzrokiem nauczył się podążać, to dla niego (być może) rozwinął szczekanie...

Psy i konie są inaczej utrzymywane. Psy, żyjące przy ludziach, ale w większej grupie, też mają mniejszą potrzebę interakcji z człowiekiem, niż pojedynczo trzymany (w domu) pupil. Więcej dają sobie nawzajem, mniej oczekują od człowieka. Przy koniach też była o tym mowa - pozbaw konia możliwości z innymi przedstawicielami jego gatunku, a dostaniesz zwierzę dużo bardziej skupione na tobie. Są podobieństwa, są różnice. Pies ewoluował tak, by mu się dobrze żyło z człowiekiem. W stronę bycia pasożytem 🙂
Teodora, dlatego napisalam u psowatych (wilki, likaony, szkale), a nie u psow, zdziczale stada psow roznia sie od dzikich krewnych i sa raczej patologia.
Krotko mój pogląd na join-up, bo byłam o to poproszona:
Jest sobie koń i człowiek na corralu i ten człowiek go zaczyna gonić. Koń próbuje się zatrzymać - gonią go - próbuje zmienić kierunek lub uciec - gonią go. No to biegnie, bo co ma zrobić. Po jakimś czasie(u jednych koni krótkim, u innych długim)próbuje coś z tą sytuacją zrobić i znowu sie zatrzymać, ale gonią go dalej. Zrezygnowany i przestraszony próbuje się załagodzić sytuacje i wysyła tzn CSy czyli calming signals(opuszczenie głowy, mlaskanie pyskiem). Mają one ułagodzić tego, co go gania. Koń nie robi tego, bo akceptuje przywództwo człowieka, tylko dlatego że ma dość biegania i agresji tego w środku i chce by sie uspokoił, i przestał go atakować. Koń to robi ze stresu, a nie z akceptacji. No i ten człowiek w środku przestaje wreszcie go gonić, a koń mysli, że jego próba ułagodzenia go podziałała. Zachowuje się więc potem już ulegle, by z powrotem nie rozzłościć człowieka.
Do tego jest warunkowany - za ucieczkę jest goniony, natomiast za uległość i patrzenie w kierunku człowieka jest nagradzany(człowiek odsuwa presję, przestaje konia ganiac i na niego się patrzyć). Opłaca się więc być blisko człowieka, bo wtedy ten nie jest agresywny. Mamy więc konia uległego, a ta uległość jest wywołana strachem a nie jakąs akceptacją przywództwa człowieka i chęcią przebywania z nim - dla konia przebywanie  z nim to konieczność, inaczej musiałby się zarżnąć bieganiem... Może potem treningiem człowiek jest w stanie 'przekonac' konia, że warto z nim być z innych powodów, ale sam o join-up to dla mnie metoda wyglądająca tak, a nie inaczej i nie ma nic wspólnego z pozytywną relacją ze zwierzęciem.

Przypuszczam, że masz na myśli metodę Mr pisząc o ganianiu,[...]I jeszcze zauważ, że koń nie jest niczym skrępowany, nie ma nawet kantara.


...a ściany roundpenu?.. zabierz je i już się nie pobawisz w MRa.

Mnie dużo nauczył nie dający się złapać koń na sporym pastwisku, z drzewkami i innymi końmi. To było zdecydowanie ciekawe doświadczenie. Odpędzenie tego konia skutkowało w tym przypadku tylko jego... ucieczką do stada i trawy, spoza zasięgu powolnego dwunoga (który wg niego nie miał mu kompletnie nic do zaoferowania). Jak najbardziej logiczna reakcja. No i bez PNH i myślenia w tym temacie pewnie nie wiedziałabym jak do tego "pacjenta" podejść, a zabawa była dla mnie przednia - razem z wszystkimi popełnionymi błędami (marchewki wcale nie pomagały, odpędzanie również, skradanie się odpadało) i wszystkimi sukcesami (następnego dnia dał się dotknąć po czasie wielokrotnie krótszym niż pierwszego). Każdy ma inne wyzwania, jak widać. Każdy jest inny. Czemu nie? Jeden np. skreśla jako znajomych tych, którzy nie znosza jego papierosowego dymu, drugi np. skreśla z listy znajomych tych, którzy wyrażają względem niego brak szacunku i dmuchają nieproszonym papierosowym dymem. Póki co świat jest dość obszerny, żeby wszystkich pomieścić. Bogu dzięki 🙂

Jest sobie koń i człowiek na corralu i ten człowiek go zaczyna gonić. Koń próbuje się zatrzymać - gonią go - próbuje zmienić kierunek lub uciec - gonią go. No to biegnie, bo co ma zrobić. Po jakimś czasie(u jednych koni krótkim, u innych długim)próbuje coś z tą sytuacją zrobić i znowu sie zatrzymać, ale gonią go dalej. Zrezygnowany i przestraszony próbuje się załagodzić sytuacje i wysyła tzn CSy czyli calming signals(opuszczenie głowy, mlaskanie pyskiem). Mają one ułagodzić tego, co go gania. Koń nie robi tego, bo akceptuje przywództwo człowieka, tylko dlatego że ma dość biegania i agresji tego w środku i chce by sie uspokoił, i przestał go atakować. Koń to robi ze stresu, a nie z akceptacji


Dla mnie ten opis jest typowym opisem człowieka ganiającym drugiego czlowieka.
A to nie ma nic wspólnego z relacjami w zwierzęcym stadzie.
Stado zapewnia przeżycie, tam nie ma dyskusji w warunkach zagrożenia.
Nikt nie dyskutuje z przewodnikiem, czy to na pewno dobra droga ucieczki!
Wypędzenie ze stada tez jest zagrozone smiercią- a zwierzęta kieruja się  przede wszystkim instynktem samozachowawczym.


. koń mysli, że jego próba ułagodzenia go podziałała. Zachowuje się więc potem już ulegle, by z powrotem nie rozzłościć człowieka

Myślę, ze bardzo przydałaby Ci się obserwacja kilkumiesięczna  sporego stada w chowie bezstajennym. 🙂
Może przestałabyś aż tak uczłowieczać konia.


Dea

A czym rózni sie praca w roundepnie z praca w ostrym kantarze sznurkowym z przypięta liną i batem ?

Jaka to dla konia różnica?
Konie w chowie bezstajennym miałam okazję oglądac wiele razy 😉
Nie przypisuję koniom ludzkich uczuć i myśli. Nie uważam, że koń mysli tak jak my, ale coś tam kojarzy - wysyła CSy i człowiek łagodnieje - więc koń zachowuje sie ulegle. I będzie się tak zachowywał, bo kojarzy że to działa - człowiek przestaje sie zachowywac agresywnie. Napisane to samo co w pogrubionym przez ciebie cytacie tylko innymi słowami. I rzeczywiście zgodze się - to co robi koń ganiany po corralu, czyli wysyła calming signals wynika z instynktu zachowawczego. Nie oznacza to jednak, że koń akceptuje człowieka jako przewodnika...oznacza to tylko to, ze wysyła sygnały, które mają człowieka ułagodzić.

Dalej nie rozumiem czemu to co dzieje się w stadzie miedzy osobnikami a przewodnikiem miałoby się przekładać na to co się d z ieje z człowiekiem. Nie ma na to zadnych dowodów, są tylko niczego nie potwierdzające książki MR.
branka
Dlatego że to działa! To jest dla mnie argument nie do zabicia 🙂
Pracowałam tą metodą z wieloma końmi, stosuję ją na co dzień. I jestem absolutnie przekonana że po zrobieniu połączenia koń uznaje przewodnictwo człowieka. I dotyczy to nie tylko sytuacji kiedy jestem z koniem w round penie i z nim pracuję. Przenosi się to także w sposób bezpośredni i natychmiastowy na stosunek koń-człowiek w stajni, na dawanie nóg, na łatwość z jaką koń akceptuje prowadzanie w ręku i fakt ze ma chodzić ZA mną!
Gdyby było tak jak ty piszesz to czy koń zachowywał by się inaczej poza kółkiem po jednej sesji???
Otóż, dowiedziałam się że to sam Steve obserwując Twoją pracę, Twoje podejście do koni decyduje czy jesteś już na tyle gotowa by podjąć te obowiązki
Trenerka moja musiała np bardzo dużo nad sobą popracować w sensie psychologicznym zanim dostąpiła zaszczytu bycia oficjalnym instruktorem SNH
(podkreślenie moje)

Czyj to jest punkt widzenia? Twój, trenerki czy "samego" Steve'a?
   
Nie wiem - prawdopodobnie napisał to organizator.
to co robi koń ganiany po corralu, czyli wysyła calming signals wynika z instynktu zachowawczego. Nie oznacza to jednak, że koń akceptuje człowieka jako przewodnika...oznacza to tylko to, ze wysyła sygnały, które mają człowieka ułagodzić.

Nie rozumiem, skąd pomysł, że te sygnały są przejawem instynktu samozachowawczego-to zupełny nonsens. Sygnały takie nie sprawią, że np lew zaprzestanie pościgu za koniem. Koń który naprawdę się boi, jeżeli odetnie mu się możliwość ucieczki użyje w celu pozbycia się swego prześladowcy zębów i kopyt. Sygnały te są przejawem właśnie instynktu stadnego- służą wytłumieniu agresji u osobnika tego samego gatunku, który stoi wyżej w hierarchii (ja u psa odwrócenie się na grzbiet z odsłonięciem gardła). Gdyby przedstawiona przez ciebie argumentacja była prawdziwa, to efekt osiągalibyśmy tym szybciej im bardziej byśmy konia gonili- tak jednak nie jest. Koń zbyt agresywnie goniony  tych sygnałów nie pokaże, prędzej spróbuje rzucić się na ogrodzenie lub zaatakuje człowieka. Ewentualnie doprowadzony do stanu wyczerpania znieruchomieje i zobojętnieje na wszelkie bodźce.
Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że zachowania związane z hierarchią stada nie przekładają się na trening w sposób bezpośredni, jednak żadną miarą nie mogę się zgodzić z tezą, że nie mają one w treningu znaczenia, a już zwłaszcza w jego początkach.
Zresztą w każdej metodzie ujeżdżenia dochodzi się do podporządkowania- to koń poddaje się naszej woli, tyle, że można konia podporządkować od razu ( siłą, lub wykorzystując naturalne wzorce zachowań) albo stopniowo. W każdej metodzie ujeżdżenia stosuje się też"mechaniczne" utrwalanie zachowań ( np przy pomocy nagrody) i wytwarzanie odruchów a to już ze stosunkami w stadzie nie ma wiele wspólnego
Remedioss
pytanie trusi chyba było do mnie skierowane ;-)
i to ja tak sformułowałam bo fakt, że ktoś jest instruktorem odbieram jako zaszczyt zwłaszcza, że w moim odczuciu!!! instruktora u SNH nie kupisz zaliczając ileś tam poziomów

boli bardzo, że instruktorstwo w Polsce generalnie się kupuje mam na myśli instruktora rekreacji ruchowej ze sp jazda konna
i często mamy do czynienia z osobami które z instruktorstwem nic wspólnego mieć nie powinni...
boli bardzo, że instruktorstwo w Polsce generalnie się kupuje mam na myśli instruktora rekreacji ruchowej ze sp jazda konna
i często mamy do czynienia z osobami które z instruktorstwem nic wspólnego mieć nie powinni...


Ojjj... potwierdzam...
Ale to się na szczęście powoli zmienia (słyszałam jakieś plotki, że coś takiego jak IRR ze spec. jazda konna ma w ogóle przestać istnieć i będą tylko instruktorzy wyszkolenia podstawowego PZJ, czyli cała droga systemu odznak ).


Wróćmy do tematu: Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Dla mnie?
BO jeśli nawet chciałabym prowadzić "naturalną" szkółkę jazdy konnej, to nie wiem jak to zrobić.
Po pierwsze jeden na 100 klientów chciałby mi zapłacić za kręcenie się z koniem i machanie sznurkiem.
Po drugie, nawet jeśli bym znalazła 30 takich osób, to i tak nie zapłacą mi za to tyle ile płacą za regularną, "klasyczną" jazdę.
Żeby utrzymać siebie i moje konie muszę kasować 40-50 zł za godzinę mojego i mojego konia czasu.
Żeby zrobić coś w stylu PNH czy SNH czy Monty Robertsa trzeba by się spotkać 2-3 x w tygodniu na 2-3 godziny (co najmniej 300 zł)
Czyli musiałabym powiedzieć moim stałym klientom, że to co robimy tak naprawdę jest złe. (Jazda 2 x w tyg, 100 zł)
Teraz będziemy zgłębiać tajniki psychiki konia (o której i tak rozmawiamy na jazdach) bardziej.
Teraz bierzemy linki i uczymy się przesuwać konie w prawo i w lewo i w tył i w przód...
Nie mam uprawnień instruktora PNH czy SNH i nie wiem czy chcę mieć.
Stąd moje wątpliwości 🙂
Rozumiem Twoje wątpliwości
I są one jak najbardziej na miejscu bo nie chodzi o to by ślepo za czymś podążać ale myśleć, analizować itd

nie wiem jak w przypadku PNH ale np w SNH początkowe 10 minut jest na linie takie rozprężanie wręcz, potem droga wolna - wsiadasz na konia i jeździsz "klasycznie" bo SNH nie odcina się od klasycznej szkoły czy nawet westu ( moja przyjaciółka wykorzystuje SNH i west), możesz też cały czas pracować z ziemii - do wyboru do koloru 😉
szkółkę faktycznie ciężko na tym poprowadzić ale niektóre elementy spokojnie można wpleść w klasyczny trening i połączyć z pogadanką o psychice oraz o założeniach tego nurtu i scharakteryzować poszczególne szkoły nie tylko PNH czy SNH czy też MR 🙂

tzn taki jest mój pomysł jeśli zdecyduję się prowadzić kiedykolwiek jazdy w celach zarobkowych

ale tak w ogóle to przyznam się, że dopiero praca z ziemi i przesuwanie konia, czy zginanie łopatką do wewnatrz czy też chody boczne z ziemi
(tak wiem, że na lonży też można no ale powiedzcie mi ile osób tak robi? większość wpina konie w patenty i "rozluźnia" je -efekty mogą być ale np w SNH  poprzez pracę z ziemi nad zginaniem, przejsciami, przesuwaniem się tez jesteśmy w stanie osiągnąć rozluźnienie konia
generalnie drogi inne - w mądrych rękach nie czyniące krzywdy koniom a efekt docelowy praktycznie ten sam - rozluźnienie)

nauczyły mnie jak precyzyjnie oddziaływać - potem jak wsiadałam łatwiej mi było sygnalizować łydką bo miałam obraz z ziemi - nie jest to takie machanie bez celu 😉
denewa, mogłabyś opisać, co według SNH oznacza "rozluźnienie"? jak wygląda rozluźniony koń?


Dalej nie rozumiem czemu to co dzieje się w stadzie miedzy osobnikami a przewodnikiem miałoby się przekładać na to co się d z ieje z człowiekiem. Nie ma na to zadnych dowodów, są tylko niczego nie potwierdzające książki MR.


Nie ma dowodów? 😲
Cały prawie styl western bazuje na tej metodzie, a w skali światowej ma  znaczną przewagę nad tzw klasycznym.

I twierdzisz arogancko, że to tylko niczego nie potwierdzające ksiązki MR ?

Może warto lepiej zapoznać się z tematem.
To tylko w Polsce  ta metoda ma niewielka siłę przebicia, może dlatego, że tak mało roundpenów? 😉
Ale przewagę w czym?
Ale przewagę w czym?


W zasięgu tego stylu, czyli ilości tak szkolonych koni 🙂
branka- bardzo aroganckie stwierdzenie

Konie w chowie bezstajennym miałam okazję oglądac wiele razy 😉




Dalej nie rozumiem czemu to co dzieje się w stadzie miedzy osobnikami a przewodnikiem miałoby się przekładać na to co się dzieje z człowiekiem. Nie ma na to zadnych dowodów, są tylko niczego nie potwierdzające książki MR.



napewno wiecej czasu spedziłas na obserwacji stad dzikich/ tabunowych koni niz sam MR

no to respect wielki


nie jestem naturalsem/ parellitykiem czy innym MRowcem- ale nie lubie jak laik podwaza co jak co ale obserwacje osoby z wiedzą..i doswiadczeniem
MR to nie tylko książki, to takze filmy nakręcone przez BBC / wszystko w obecnosci obserwatorów w celu potwierdzenia autentycznosci/


moim zdaniem MR to nie jest ''metoda''. To zbiór obserwacji zachowan koni, które są wykorzystywane w późniejszym TRENINGU. Bardzo podoba mi sie wykorzystanie tych obserwacji do treningu np. koni wyscigowych.  I mają one potwierdzenie w wynikach koni.

Nie podoba mi sie to ze w pół godziny kon ma na sobie siodło i jeźdźca- to jest tylko pokaz. To wcale nie znaczy ze ten kon bedzie juz nosił jeźdźca bez kłopotów i wszystko umiał. Tak samo z wchodzeniem do przyczepy.




Guli ja dobrze zgłębiłam temat MR, po to jeździłam na te wszystkie seminaria i szkolenia z jego przedstawicielami by dobrze poznac metodę. Nie podoba mi się i mam prawo ją krytykować 😉 polecam zobaczyć na żywo jak instruktorzy MR zajeżdżają konie i jak ogromnie się te konie boją i co przeżywają w tak krótkim czasie. I Monty może mówić o psychologii koniu, o łagodnym podjeściu itp, ale jak potem widzi sie te konie zajeżdżane jego metodami to żal ich.
[quote author=Złota link=topic=11961.msg519712#msg519712 date=1268638129]

Nie podoba mi sie to ze w pół godziny kon ma na sobie siodło i jeźdźca- to jest tylko pokaz. To wcale nie znaczy ze ten kon bedzie juz nosił jeźdźca bez kłopotów i wszystko umiał. Tak samo z wchodzeniem do przyczepy.


[/quote]
To samo dotyczy pokazów innych szkół , czy metod ( to krótsze słowo niz zbiór obserwacji , a poza tym chyba wszystkie metody są oparte na obserwacji zachowań końskich w naturze  🙂😉.

Pokaz to dla mnie pokazanie możliwości, czy wyników danego szkolenia.
W PHN też tak jest, ze po jednej sesji nie będzie z koniem kłopotów w przyszłości, a wszystko będzie szło gładko.
Dla  twórców danej metody pewnie duużo łatwiej niż początkującemu 😉

Ale na przykładzie wypowiedzi Branki widać, skąd biorą się wszelkie uprzedzenia- z nieznajomości , powtarzania oklepanych frazesów, czy cudzych opinii.

A przecież można samemu spróbowac i dopiero wypowiadać się .

Ja próbowałam i połączenia wg Mr i trochę podstawowych gier PNH.
Mogę potwierdzić, że wyniki połączenia są naprawdę znakomite wobec mało uległych , czy aroganckich  koni.
Rzeczy wcześniej niemożliwe do przeprowadzenia, nagle stają się łatwe 😀
Oczywiście, że  czasem trzeba powtarzać , jak koń lubi sprawdzać swoja pozycję.
Ale dla mnie to prostsza droga i mniej zniewalająca konia , jak 7 gier , które jak ktoś słusznie zauważył, często zamieniane jest w 7 tortur.

Branka- każdy ma prawo do własnego zdania, ale z Twoich wypowiedzi wynika, że niewiele zrozumiałaś z tej metody.

A że wyznawcy wszystko potrafią  wypaczyć- no cóż.. to takie ludzkie.
Każde ćwiczenie można zmienić w torturę jak doskonale wiecie. Wszystko zależy od człowieka, od jego charakteru. Smutne jest to, że widzimy na co dzień tortury w każdym z tych stylów. Czy to west, czy "klasyka", czy natural. Smutne jest to, że bardzo wiele osób (czasem nawet myślę, że większość), które same nazywają się naturalnymi przez ogólne niezrozumienie tematu szkodzą koniom, sobie i wizerunkowi dobrego jeździectwa. Sztuczne podziały zawsze będą wzbudzać wiele kontrowersji. Jest tylko jeden podział dobre i złe jeździectwo. Liczy się dobro konia, dla niektórych jeszcze wynik sportowy, ale to już inny temat.
Można zarzucać szkołom naturalnym ich "sztuczną" nomenklaturę, chociaż ja raczej nazwałabym ją po prostu inną.
Mamy taki dość smutny moment w Polsce, że wszechwiedzący pseudo "koniarze" rosną nam jak grzyby po deszczu, a ci prawdziwi już dawno poddali się i chowają się w zaciszu własnej stajni bez nadziei na jakąkolwiek poprawę. Domyślam się, że nie chce im się tłuc do zakutych głów jakiejś prawdy, która często jest niełatwa i w dodatku bolesna.
Tych którzy mają jeszcze siłę podziwiam, słucham, uczę się od nich... ale ciężko osobie z małym doświadczeniem i nikłą wiedzą wyłuskać perły wśród wszechobecnego grochu.
Zastanowiłabym się raczej co zrobić żeby kolejnym pokoleniom było łatwiej, jak zostawić po sobie coś wartościowego?
Co każdy z nas może zrobić, żeby zmienić tą sytuację?
Na pewno zachować spokój i być ponad podziałami, pomagać tym którzy tego chcą i są wystarczająco otwarci na wiedzę.
Przestać mówić co innego i robić co innego - to jakaś plaga w dzisiejszych czasach. Czytać mądrych ludzi 🙂
Halo

To słowa mojej trenerki - instruktorki SH - ja nie czułam się na tyle "upoważniona" by wypowiadać się na tak istotny temat - jeszcze mogłabym namieszać

Rozluźniony koń według SH (bo nie ma już SNH ) wygląda tak samo jak rozluźniony koń według naprawdę dobrego klasycznego jeździectwa (patrz Hiszpańska Szkoła Jazdy w Wiedniu, świetny francuski trener ze szkoły LEGERETE Philippe Karl)

Samoniesienie, nic na wodzach, bardzo mocne osadzenie na zadzie, jazda od zadu, a nie zbieranie na wodzach od przodu do tyłu, co istnieje w bardzo dużej ilości dzisiejszego sportu niestety, a co krytykuje miedzy innymi Gerd Heuschmann w książce "Gdyby konie mogły krzyczeć"

Koń jest przepuszczalny również w "lateral flexion " (zgięcie boczne" a nie tylko w "verticla flexion" (zgięcie pionowe w potylicy.

Rozluźniony koń na kole jest wygięty w całym ciele poczynając od potylicy i tylnie nogi wchodzą w ślady przednich, nie zależnie czy jedziesz po prostych, po kołach czy robisz łopatki.

Dla mnie rozluźniony koń wygląda jakby płynął a nie szedł jak maszyna lub robot i Ty nie musisz ani pchać ani ciągnać.

Nie ma rozluźnionego konia według SH czy inne szkoły, jest albo rozluźniony koń albo nie. A duża liczba koni w dzisiejszym sporcie nie jest w ogóle rozluźniona i nie jest to moje zdanie, tylko wielkich ekspertów na świecie i to nie mających nic wspólnego z tzw. "horsemanship"

podkreślam to są słowa instruktorki  nie moja bo ja za maluczka jeszcze na tak ważne tematy 😉
Denewa:  W sumie dziwnie odbieram Twoje posty.  Z  jednej strony piszesz, że jesteś otwarta na różne nurty, a z drugiej drugiej jakaś czołobitność bije z Twoich postów. Czołobitność  ta by mi nie przeszkadzała, Twoja sprawa, każdy ma prawo mieć swego idola, gdyby nie to, że Twoje stwierdzenia często mijają się z prawdą. Nie sugeruję, że robisz to celowo, ale może warto ograniczyć swoje wypowiedzi do spraw, które się zna.

Pomaga nam trenerka ......, oczywiście pierwotnie był to PNH ale nie przypadł jej do gustu, nie było tam wszystkiego, denerwowało ją i mnie też się osobiście nie podoba to że wszystko jest takie „upoziomowane”, bez zaliczenia czegoś tam nie możesz robić czegoś tam. 

Możesz wyjaśnić, co tak osobiście Ci się nie podoba, tzn. czego nie można zrobić bez zaliczenia czego? Bo wg mnie można robić wszystko bez zaliczenia niczego. 

Z jakiś niezrozumiałych dla mnie względów piszesz o wydawaniu materiałów szkoleniowych jako o czymś kompromitującym ten czy inny nurt.  Wg Ciebie w ten straszny sposób skompromitował się MR i PNH.  Wobec tego co to jest:
http://www.allegro.pl/item958273441_silversand_horsemanship_2_x_gratis_konie_kon.html

Te materiały wydała konkurencja, żeby skompromitować SNH? A może ten sprzedawca sprzedaje produkt, który nie istnieje?

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak usilnie podkreślasz, że tylko PNH i MR wydaje takie materiały. Żeby w ten sposób ustawić SNH w opozycji? Jeśli tak, nie możesz oprzeć się na faktach prawdziwych?

 
Wracając do Justyny. Czy śledczy Wrotki sprawdził, czy to ona napisała to ogłoszenie?  Poza tym „wykładowca UR” i „wykładowca na UR” ma nieco inne znaczenie. Pierwsze oznacza pracownika tego uniwersytetu, a drugie niekoniecznie – znaczy, że ktoś wykłada na tym uniwersytecie bez określenia stosunku pracy.  Może warto przeczytać notkę Justyny „o mnie”, zanim będzie się pisać o „nadużyciach” z jej strony. 

A idąc dalej: Co w ogóle ma to ogłoszenie do nurtu naturalsów? Czy jeśli np. Małysz splunie na ulicy, daje to podstawę do twierdzenia, że wszyscy narciarze to fleje i chamy? 

Mam wrażenie, ze niedługo przeczytamy, że globalne ocieplenie to też skutek rozwoju nurtu naturalnego.  I kryzys w polskim systemie lecznictwa.  I bezrobocie.  Pomijajac już taki drobny fakt, że gdyby nie SNH, znajoma EliPe na pewno by nie oberwała kopa od konia.    😉 
Dea

A czym rózni sie praca w roundepnie z praca w ostrym kantarze sznurkowym z przypięta liną i batem ?

Jaka to dla konia różnica?


guli, ja tylko powiedziałam, że roundpen to żadna wolność 🙂 Koń JEST ograniczony i to bardzo poważnie, bardziej niż na linie.
A na linie i "w ostrym kantarku" może sobie chodzić z tąże liną luźno, wtedy kantarek nie ciągnie za twarz. Lina i kantarek są tam po to, żeby zareagowac "w razie co", na wszelki wypadek, ale często się nie przydają. Jak zawsze, wszystko zalezy od sytuacji i od konkretnego człowieka. I od konia też.

Zgadza się, można PNH przyistoczyć w siedem tortur, nie jest to trudne, widziałam to nie raz. Widziałam takie jazdy na kantarkach wrzynających się w ganasze, że można miec później koszmary (od samego patrzenia) a konie nie wyglądają na "zbawione". To jest jeden z powodów, dla którego daleka jestem od przebierania wszystkich zobaczonych koni w halterki i wsadzania wszystkim w dłonie marchewkowych kijków 🙂 Tak samo i MRa można zmienić w ganianie bez sensu. Można też pewnie robić to z sensem, jak się wie co robić. I jak zawsze, najlepiej odpowiada koń - bo powiedzmy sobie szczerze, jeśli koń wymaga przeganiania za każdym razem przed rozpoczęciem pracy to... metoda nie działa. Jeśli wystarczy zastosować ją 2-3 razy i później najwyżej czasami powtarzać, to można założyć, że jakiś zysk jest - abstrahując od tego, czy koń "dał sie przekonać" czy też został "złamany psychicznie" (bo to temat rzeka i pewnie również zależy od konkretnej sytuacji).

Jeszcze do "szkółek naturalnych" - zastanawiałam się wielokrotnie nad tym, czy to jest możliwe - bo przecież ludzie nie będą płacić za stanie obok konia 😉 - ale myślę, że w pewnym stopniu jest. Dla niektórych ludzi. Zauważyłam, że "nowi" koniarze często zakładają, ze koń jakiś jest - fajny, złośliwy, twardy w pysku, lekki.... i najnormalniej w świecie nie zdają sobie sprawy, że w dużym stopniu można to zmienić (w obie strony) i nie zdają sobie sprawy, ze nie tylko "korzystają z konia" ale uczą go różnych rzeczy, chcą czy nie chcą, każdym swoim gestem. Jak odkryją, że tak własnie jest (że mają wpływ na to, jaki jest koń) to ich podejście się często zmienia. Trochę jest takich ludzi, którzy nie tylko chcą jeździć, ale fascynuje ich koń jako taki. I oni by płacili za "pląsanie na łące". Jest parę miejsc, w których można "nietylkojeździć" - Anka Rancho, Akademia Przygoda. Więc pewnie w jakimś stopniu się da.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się