Palemka, faktycznie nie doczytałam, pisałyśmy razem. 😀 Nie zrozumiałam, że był to film dla Majewskiego. 😀
No to jeszcze raz muszę wyprostować-to Nie był film dla Majewskiego, tylko jakis mały montaż reklamujący podobno wycieczki do Mongolii i raczej go w telewizji nie będzie, tylko w necie ma być podobno 🙂 Straszne zamieszanie jakieś wyszło 😜
Ktoś mnie dziś nie lubi... byłam w terenie, ale bardzo szybkim, bo się konkretnie rozpadało. Oczywiście jak wróciłam do stajni, to znów wyszło słońce 😉
Ale, żeby nie było, to coś na plus: koń w paru miejscach kombinował (ogólnie jakiś taki podjarany znów był) i chciał nawiewać, ale udało mi się za każdym razem z siodła szybko bunt ogarnąć 🙂 Przeżyliśmy pierwszy samotny teren w deszczu - to też na duży plus. Ale mam nadzieję, że następnym razem wrócę sucha :P
Livia mnie ostatnio zdarza się codziennie jeździć przy takiej pogodzie. Może nie tyle, że pada cały czas, ale pokrapuje co chwilę i do tego wieje. Jest jednak + takiej pogody - zmniejszona ilość bąków lub ich brak. Przy ładnej, słonecznej pogodzie teren jest ostatnio u nas wręcz niemożliwy, plaga atakuje i nie zwraca uwagi na żadne psikadła.. 🍴 A jak u was z plagą ? Konie wytrzymują jakoś tereny ? 🙂
Ja zawiesiłam do odwołania terenowanie. Na słońcu taka patelnia, że od wczesnych godzin rannych nie idzie wytrzymać. Wieczorem taka duchota, że nie ma czym oddychać. A o wjechaniu do lasu na moim nadwrażliwym na wszystko co latające mogę pomarzyć.
Maski, psikadła, nic nie dają. Koń mi dostaje ataków histerii. Jego najnowszy pomysł na oganianie się od robactwa to walenie z zadu 😵
Dajemy radę, oczywiście nie jeździmy w środku dnia, tylko wieczorami. Ilość owadów w polach porównywalna (a nawet chyba mniejsza) z padkami i pastwiskiem, więc koń wydaje się nawet zadowlony, że może pobiegać po ścieżkach.
My się dalej terenujemy, aczkolwiek raczej nie później niż do 12 rano - wtedy w lesie jeszcze jako tako da się wytrzymać. Ale much straszliwie dużo... mój koń zaczął dziś normalnie podkłusowywać, bo tak go wkurzały... Z kolei na ujeżdżalnię nie wychodzę później niż o 9. Nie ma szans na tej patelni 😉
niom to samo na Mazurach , duchota w lesie zaczyna się juz od 6 rano , więc jeśli chce się w teren to najlepiej wstać o 4 rano i jechać jest tak fajnie , rześko i nie ma jeszcze tego robactwa , bo wieczorem też fajnie , bo troszku chłodno ,ale za to strasznie ślepaki tną :/
w wawie dzisiaj zdecydowanie chłodniej, więc wieczorkiem ruszam na stępo kłusa do lasu. Udało mi się namówić męża na teren, więc korzytsam póki ma chęci 😁 natomiast wczoraj była taka duchota, że pojechałyśmy tylko z koleżanką do stawu aby konie przekąpać. Mój kuc stanął po brzuch w wodzie , zwiesił głowę, i dolną wargę, podciągnął lewy tył i postanowił spać 👀 - chyba było mu przyjemnie w chłodnej wodzie 🙂
ehh niestety moj koń jest francuskim pieskiem jeśli chodzi o owady... do lasu wyjezdza opancerzony ze wszystkich stron - derka, moskitiera na całą głowę lacznie z chrapami, w dodatku wypsikany roznymi cudami. i nic to nie daje 🤔 dziewczyne ktora mi go rusza wczoraj zostawil na drzewie bo usiadly na nim jednoczesnie 3 wielkie baki. dobrze ze to byl teren grupowy (w 3 osoby) i dalo jakos rade go zlapac, bo tak to by dal dzide do stajni, a ze dojazd do lasu mamy utrudniony i niestety po drodze jest troche asfaltowek to boje sie pomyslec jakby taki powrot wygladal, zwlaszcza ze toto niepodkute... 🙄 chyba w taka pogode trzeba sobie darowac terenowanie :/ upal upalem, zawsze mozna wsiasc o 4-5 rano, ale owady sa praktycznie o kazdej porze dnia i nocy. i to nie jakieś małe muszki-pierdziuszki, tylko bąki giganty, komarzyska i kleszcze az strach. Sylwek odkad go znam jest strasznie wrazliwy na owady, nie toleruje w ogole czucia ich na sobie, nie mowiac juz o reakcji jego skory po ugryzieniach :/ pamietam że zanim wpadlam na pomysł jazdy z maska na chrapy do nozdrzy dostał sie slepak, nikomu nie polecam takich wrazen jakie wtedy miałam 🤣
A ja po dzisiejszym terenie serdecznie współczuję wszystkim, którzy mają stajnie w jakiejkolwiek bliskości kąpielisk. Myślałam, że nasze konie nas wywiozą, jak przejeżdżałyśmy z koleżanką obok takowego kąpieliska - mnóstwo ludzi, hałas, no koszmar jakiś... na szczęście dałyśmy radę, ale więcej raczej się w te okolice nie zapuścimy - póki trwa lato 😉
Jestem dumna z mojej kobyły. 🏇 Byłyśmy rano ze znajomą w terenie. Młoda jak nigdy była grzeczna, nie kopała, nie gryzła nikogo. Zwykle nie toleruje obcych koni, a dziś istny anioł. Mam nadzieję, że to nie dlatego, że pogoda daje w kość. 5 rano to chyba najlepsza pora u nas na takie przechadzki, a w Puszczy chłód i o dziwo brak wszelakiego robactwa 🙂
Były dzielne , gniadoszka Alaska nie chciała wejść do wody , stała na brzegu i patrzała w końcu jak wypruła do wody to mąż musiał po nią wchodzić a że już był mokry to popływał razem z nami . 😜
No tak, ale jest jeden zasadniczy problem, mój koń boi się kałuż, więc podejrzewam, że jeziora tym bardziej, mimo że przez rzeczki przechodzi bez szemrania. Kąpiele z węża już zaakceptowała. Nie wiem czy, by nie spanikowała. 😉
Być nie koniecznie, mój młody do kałuży nie wejdzie za nic, ale jak ostatnio poszliśmy do lasu nad bajorko to wlazł bez zastanowienia zaczął wierzgać przednią nogą po wodzie, a nawet sie położył. Za to jak wracaliśmy to do żadnej kałuży namówić się nie dał. Nie boi się wody, daje się lać wodą z węża, ale kałuże są FE.
Tak wam pokażę, bo mnie ostatnio aż w dołku ścisnęło, że jednak nie jeżdżę. Pierwszy raz od dawna zatęskniłam za porządnym terenem... Byłam w terenie w beskidzie żywieckim, oczywiście pieszo i oczywiście jako foto ale popatrzcie jak tam pięknie !
No teraz to i mnie pościska ( konia wywiozłam pod stolicę na treningi na cały miesiąc) A na takim nieużytku...tak rozpędzić się galopem w dół czy w górę....hmmm 😍